Momencik, trwa przetwarzanie danych   Ładowanie…

Szukaj



Znalazłem 5 takich demotywatorów

Kto pamięta swój pierwszyzegarek na rękę? –  B:001
...nie oceniaj! –  Taka historia, trochę smutna. Wracam z treningu, wchodzę do autobusu MPK z rękawicami bokserskimi, w pozycji takiej jak miałem na załączonym zdjęciu. Widzę dwóch Panów żuli z browarami z rękach. Jeden wstał z miejsca i do mnie podszedł. Zapytał czy wiem jaką postawę nóg powinienem przyjąć podczas walki. Pokazałem mu postawę kickboxerską, czyli generalnie ta noga do przodu z której ręki walisz. On mi pokazał inną postawę, tą bardziej bokserską. Gdy w autobusie spróbowałem tej postawy, zobaczyłem że nie głupia ta rada i ma to sens. Dużo stabilniej podczas walki i można walić mocniej. Pan usiadł, ja wyszedłem, jako upierdliwiec dorzuciłem coś nt. "nie piję alkoholu, tylko ćwiczę". I tak sobie później myślę, nie głupi ten facet był. Nie każdy przecież zna się na boksie. Musiał więc kiedyś walczyć. Dlaczego więc jest na dnie? Czytam teraz książkę "Człowiek w poszukiwaniu sensu" austriackiego psychiatry który przeżył Auschwitz i Dachau, i on tam opisuje mechanizmy z których człowiek już ma dość i się ewidentnie poddaje. Kim jest wobec tego Pan żul? Pijakiem? Człowiekiem złym jak mnie uczono za młodu? "Nie rób tak jak on bo tak samo skonczysz". Jest to bumelant który ma wyjebane? Antyprzyklad dla społeczeństwa? NIE! To często jest człowiek mądry, mający wiedzę, doświadczenie i swoją historię, ale życie go tak przycisnęło że się kurwa nie podniósł! A alkohol, jako środek z rodziny depresantów, mu tylko tym pomógł. Dzisiejszy świat jest cudowny, wręcz cukierkowy. Każdy dużo zarabia, podróżuje. Możesz wszystko, całkowita wolność. No spoko. Pamiętaj jednak, życie też Ciebie może przytłoczyć i nie wiadomo ile będziesz mieć sił. Nie musisz mu od razu dawać na alkohol, ale uśmiechnij się, pogadaj, podziękuj za radę, zawsze możesz poprawić mu humor. I przede wszystkim, nie oceniaj!
Cukierkowy raj –
90-letni “Cukierkowy Pan” od 23 lat, jako wolontariusz, osładza dni pacjentom szpitala – – Lubię, jak wszystko jest poukładane, nie znoszę bałaganu – opowiada Weiner i wjeżdża do szpitala w Baltimore. Nazywają go tutaj „Cukierkowy Pan”.I wcale nie chodzi tylko o to, że sprzedaje słodycze dla personelu i pacjentów. Przynosi on ciepło i przyjaźń.– Mam tylko jedno pytanie: jak długo to robisz?” – dopytuje jeden z pacjentów.– Pracuję tutaj jako wolontariusz już 23 lata. Nie wiem jak długo Bóg pozwoli mi jeszcze to robić. Zaraz będę miał dziewięćdziesiąt lat! – odpowiada Weiner.– Dziewięćdziesiąt? O rany! Nie wyglądasz na tyle – dziwi się chory.Weiner wcale nie zachowuje się też na ten wiek.– Co w tym lubię? Szacunek jaki dostaję robiąc coś dla innych. Naprawdę. Wielu z tych ludzi nie może udać się do sklepiku, więc ja przychodzę do nich. To pozwala im zapomnieć o ich problemach – wyjaśnia 90-latek.Pieniądze, jakie w ten sposób Weiner zbiera, trafiają do szpitala na finansowanie wycieczek i rozrywki dla pacjentów.– Jest on jak promyk słońca tutaj. Ma wspaniałe stosunki z pacjentami, lekarzami i obsługą. Nigdy nie przejdzie przez korytarz bez zatrzymania się tu i ówdzie i zagadania – opowiada Desiree Erdman
Komentarz księdza: – "Możesz napisać że ksiądz cieszy się że ludzie myślą i chcą dostrzec coś więcej niż tylko cukierkowy wymiar tych świąt. Poza niewątpliwym szczęściem z faktu Narodzenia Chrystusa, które przyslania komercjalizacja i pęd do więcej i drożej, nie możemy zapominać o tym że Jezus chce naszego serca a nie śmieci w postaci kolejnego iPhone, ilości laików, czy egzotycznych ryb na talerzu"

1