Momencik, trwa przetwarzanie danych   Ładowanie…

Szukaj



Znalazłem 31 takich demotywatorów

 –  W tamtym roku, w listopadzie zaczęłam pracę w nowejfirmie, w której wpadłam w oko jednemu z pracowników.Ciągle mnie zaczepiał, zagadywał, szukał pretekstu, żebywstąpić do mojego gabinetu. Mówił mi komplementy,patrzył na mnie zauroczonym wzrokiem i przynosił jakieśsłodkości do herbaty. Później całkowicie odrzucił tę grępozorów i zaczął przychodzić i pytać czy może po prostuze mną posiedzieć i na mnie patrzeć, bo jestem piękna.Nie powiem, było to całkiem miłe, bo nie sądziłam, żemogę być dla kogoś atrakcyjna. Po jakimś czasie, mimotego, że nie był w moim typie zauroczyłam się nim.W sumie nie tyle co w nim, co w jego podejściu do mnie.Stopniowo zaczęło mi się odechciewać powrotów dodomu, bo czekał w nim na mnie wiecznie zrzędzący,krytykujący mnie i ciągle ze wszystkiego niezadowolonymąż. Zaczęłam coraz częściej myśleć o swoim koledze i sięw nim zakochiwać. Jednak moja świadomość rozumiała,że ten gość nawet do pięt nie dorasta mojemu mężowii zapewne chce się tylko ze mną przespać. Doszłam downiosku, że tak dalej być nie może i muszę naprawićswoją relację z mężem. Nad swoim zachowaniem równieżzaczęłam się zastanawiać, bo w końcu sama wcale lepszanie byłam - krytykowałam męża, ciągle narzekałam nabrak remontu, na niskie zarobki, na to, że nie miał czasu,żeby się zająć dziećmi, nie mówiłam mu żadnychkomplementów, ani że go kocham - dlatego zaczęłamzmiany od siebie. Przestałam narzekać i krytykować,zaczęłam mówić mu komplementy, całować i przytulać,chwalić za drobne rzeczy i gotować mu jego ulubionedania. Krótko mówiąc, próbowałam stać się kobietą, którąpokochał 15 lat temu. Mój mąż też się zmienił - przestałzrzędzić, marudzić, robić rzeczy, które doprowadzały mniedo szewskiej pasji. Zaczął więcej pomagać w domu,spędzać czas z dziećmi, wzięliśmy się za remonty i conajważniejsze przestał robić to z łaską. A ja naprawdęgo doceniam i chwalę, staram się, żeby czuł się ważnyi potrzebny.Na koniec chciałabym powiedzieć tym, którym udało siędobrnąć do tego momentu, abyście dbali o swoje drugiepołówki: częściej się przytulali, mówili, że kochacie,doceniali drobne rzeczy, które być może po latach nierobią na was aż takiego wrażenia. Nie traćcie cennegoczasu na bezsensowne kłótnie. Najważniejsze jest abyściezaczęli od siebie, a dopiero później możecie wymagaćzmian na lepsze od drugiej osoby.
Pomimo swojej groźnie brzmiącej nazwy i sporych rozmiarów, dorasta do ok. 240 cm, jest nieśmiały i spokojny. Lubi ukrywać się w szczelinach skalnych i prowadzi nocny tryb życia –  @livtorresec
0:30
W marcu 2000 roku 42 letnia Inés Ramírez Pérez z Meksyku, zwróciła na siebie uwagę mediów całego świata - po wykonaniu na sobie samej cesarskiego cięcia – Pomimo braku przeszkolenia medycznego, operacja zakończyła się sukcesem i zarówno ona, jak i jej dziecko przeżyły. O północy 5 marca 2000 r. — po 12 godzinach ciągłego bólu, Ramírez usiadła na ławce i wypiła trzy małe kieliszki mocnego alkoholu.  Następnie użyła 15-centymetrowego noża kuchennego (na zdjęciu), aby rozciąć brzuch w trzech próbach.  Ramírez przecięła swoje powłoki brzuszne w 17-centymetrowej pionowej linii, kilka centymetrów na prawo od jej pępka, zaczynając u dołu żeber i kończąc w okolicy łonowej.  Po godzinnej operacji na sobie - sięgnęła do wnętrza macicy i wyjęła swojego synka.  Następnie odcięła pępowinę nożyczkami i straciła przytomność.  Po odzyskaniu przytomności zabandażowała ranę ubraniem i wysłała jednego ze swoich starszych synów, by poszukał pomocy.Kilka godzin później wioskowy felczer stwierdził, że Ramírez jest przytomna i czuwa nad z jej żywym dzieckiem.  Zszył jej nacięcie za pomocą dostępnej igły i nici. Następnie Ramírez została ostatecznie przewieziona do najbliższego szpitala, oddalonego o osiem godzin jazdy samochodem. Została wypisana ze szpitala dziesiątego dnia po operacji i całkowicie wyzdrowiała. Opisując swoje doświadczenie, Ramírez powiedziała: „Nie mogłam już znieść bólu. Jeśli moje dziecko miało umrzeć, to ja  zdecydowałem, że ja też będę musiał umrzeć. Ale jeśli miało żyć i dorosnąć, to chciałam zobaczyć, jak dorasta i być z moim dzieckiem. Miałam nadzieję, że Bóg uratuje nam życie. Udało nam się.- Historia Jednej Fotografii

Tamara Olszewska - nauczycielka oraz mama z przekazem do Kai Godek:

 –  Pani Godek, nie dorasta pani do pięt mojej córce!Mam fantastyczne córki. Obie są spełnieniem moich marzeń, są moją Miłością, tym najpiękniejszym, co mnie w życiu spotkało.  Raczej nie pozwalam sobie na Facebooku wchodzić w swoją prywatność zbyt mocno. Tym razem jednak odejdę od tej zasady. Odejdę, bo tego wymaga ode mnie sytuacja. Bo jako matka nie mogę być cicho!Moja starsza córka jest wspaniałą, młodą osobą. Wie, jakimi wartościami należy kierować się w życiu, by nie krzywdzić sobą innych. Inteligentny słodziak, osoba na wskroś dobra. Piękna w swoim podejściu do świata, ze swoimi marzeniami, pragnieniami, codziennością, której nie musi się wstydzić. Jest kwintesencją tego, co najlepsze, jest Człowiekiem przez duże „C”. I właśnie teraz politycy obozu władzy śmią nazwać moją córkę odmieńcem, potworem, odszczepieńcem.Właśnie teraz grupa fanatyków debatuje w Sejmie nad odebraniem mojej córce prawa do życia zgodnie z własnymi normami. Tylko dlatego, że jest spod tęczowej flagi, ma być zaszufladkowana jako ktoś gorszej kategorii, pozbawiony części praw obywatelskich. Ma zostać złożona na ołtarzu homofobii, nietolerancji, nienawiści.Przepraszam, ale mnie naprawdę nie interesuje z kim sypia pani Godek. Nie interesują mnie fantazje seksualne tych, co to w swoim katofanatyzmie biorą na siebie prawo do dzielenia ludzi na lepszych i gorszych w zależności od orientacji seksualnej. Nie interesuje mnie, kto w ich związkach jest żoną, a kto mężem. To ich sprawa, ich prywatność.Szanuję więc ich prywatność, ale i żądam tego samego. I dlatego nie ma mojej zgody na dyskryminowanie mojej córki!!! Na obrażanie jej! Na prześladowanie! Na odbieranie jej prawa do bycia sobą! Do szczęścia!Jestem oburzona, wręcz wściekła, że grupa frustratów naznacza moją córkę piętnem niegodnej bycia pełnoprawnym obywatelem Polski!Pani Godek i jej podobni nie dorastają mojej córce do pięt! Są żałośni, są tylko przewodami pokarmowo-wydalniczymi, którym do bycia Człowiekiem jest tak bardzo daleko.Jestem dumną mamą tęczowej córki i powiem tylko jedno:Precz od mojej córki!Precz od naszych pięknych, wspaniałych, Tęczowych Dzieci!

List osoby homoseksualnej skierowany do prezydenta Andrzeja Dudy:

 –  Daniel Lis13 godz. · Napisałem list do Prezydenta RP Andrzeja Dudy.Udostępniajcie, proszę. Może go przeczyta.Szanowny Panie Prezydencie,nie było mi łatwo napisać ten list. Nie jestem osobą publiczną, nie jestem aktywistą, w życiu nie byłem na żadnym marszu równości, nie jestem wyznawcą żadnej ideologii. Tak naprawdę, gdy widzę w jednym miejscu dużo tęczowych flag, czuję się trochę nieswojo. Nie mam też w zwyczaju dzielić się ze światem swoim życiem prywatnym. Ale Pan najwyraźniej nie wie, co to znaczy być gejem w naszym kraju, więc zrobię dla Pana wyjątek.Wychowałem się w małym miasteczku w województwie zachodniopomorskim. Dwadzieścia tysięcy mieszkańców, jedno duże gimnazjum, wszyscy się znają. Byłem radosnym dzieckiem, takim – wie Pan – wygadanym, niczego się nie bałem, inne dzieci w klasie mnie lubiły. Bardzo dobrze się uczyłem. Gdy po latach rozmawiałem o tym z rodzicami, mama stwierdziła, że moja wesołość zniknęła bardzo nagle. Rzeczywiście, to widać nawet na różnych rodzinnych nagraniach wideo. Byłem radosnym dzieckiem. A potem przestałem.Pierwsze myśli samobójcze miałem w wieku mniej więcej trzynastu lat. To był czas, kiedy zrozumiałem, że nie jestem taki, jak większość kolegów z klasy. Pięknie byłoby powiedzieć, że pomogli mi przyjaciele albo najbliższa rodzina, ale to nie byłaby prawda. Nie dałem im nawet szansy. Byłem zbyt przerażony, żeby z kimkolwiek o tym porozmawiać czy prosić o pomoc. Przez wiele lat nie powiedziałem na ten temat rodzicom ani słowa. Gdy jesteśmy dziećmi, boimy się różnych rzeczy, a potem z tego lęku wyrastamy. Tutaj mamy sytuację odwrotną: do tego lęku się dorasta. Proszę sobie wyobrazić, że pewnego dnia wszyscy przyjaciele się od Pana odwracają, że rodzina wyrzuca Pana z domu, że ksiądz w kościele, do którego chodzi pan od zawsze, zaczyna straszyć swoich wiernych takimi jak Pan. Ten lęk każdego dnia towarzyszy tysiącom młodych ludzi w naszym kraju. Nie mija po dniu, tygodniu czy miesiącu. Trwa latami. Nigdy do końca nie znika.Gdy miałem siedemnaście lat, byłem już pewny, że samobójstwo to jedyne rozwiązanie. Byłem wtedy uczniem szczecińskiego liceum. O tym, że wszystko ze mną w porządku i że tak naprawdę niczym szczególnym nie różnię się od wszystkich innych ludzi, dowiedziałem się z amerykańskich filmów i książek. To dzięki nim odkładałem to nieuniknione, aż okazało się możliwe do uniknięcia. Na myślach się skończyło, nie miałem prób samobójczych. Na studia wyjechałem do Krakowa. Dojście ze sobą do ładu, otworzenie się przed przyjaciółmi i rodzicami, zajęło mi około dziesięciu lat, a i tak uważam się za szczęściarza.Pan się pewnie dziwi, co to za przyjaciele, rodzice i nauczyciele, jeśli niczego się nie domyślają przez tyle lat? Powiem Panu: najlepsi na świecie, o jakich każdy młody człowiek może marzyć. Nastolatkowie są jednak mistrzami kamuflażu. My – geje, lesbijki, osoby biseksualne i transseksualne – bardzo wcześnie uczymy się ukrywać nasze lęki i problemy przed światem, obudowywać się pancerzami, w każdych warunkach udawać, że nic nas nie dotyka, reagować śmiechem lub kpiną. Jeśli ktoś słyszy o samobójstwie czy jakichkolwiek innych problemach młodego człowieka, zamiast zastanawiać się, gdzie byli jego najbliżsi, powinien dokładnie przyjrzeć się swojemu otoczeniu. Bo uczymy się też unikać ludzi, którzy nam zagrażają. Nieustannie zachowujemy czujność, badamy grunt, po którym stąpamy. Słuchamy uważnie komentarzy, żartów, uwag kolegów, koleżanek, cioci czy dziadka przy wielkanocnym stole, nauczycieli, księży. Jeden komentarz potrafi zepsuć najlepszą rodzinną imprezę. To nie muszą być radykalne wypowiedzi. Wystarczy, że któraś matka powie: „O, ten Duda ma rację, to ideologia” i świat jej syna czy córki właśnie rozpada się na kawałki.Większość z nas, gdy przychodzimy do pierwszej pracy, jest już obudowana solidnym pancerzem. Głupawe żarty i odzywki kolegów i przełożonych, rzucone na zebraniu czy przy ekspresie do kawy, nie robią na nas specjalnego wrażenia. Wiemy, że nie robią tego celowo, bo gdyby wiedzieli, że żartują z nas, nigdy by sobie na to nie pozwolili. Bo nas lubią. Ale my ich już wtedy nie lubimy tak bardzo, bo przypominają nam o najgorszych chwilach w życiu.Ostatni rok pokazał mi, że te nasze pancerze nie są bardzo wytrzymałe. Wystarczyło obejrzeć relację telewizyjną z marszu równości w Białymstoku, usłyszeć porównanie nas przez hierarchę kościelnego do „czerwonej zarazy” i latami budowany pancerz kruszy się w oczach. Ideologia nie cierpi ze strachu na bezsenność, my – tak. Dla tych z nas, którzy uważają się za patriotów i patriotki i jeszcze z tego kraju nie wyjechali, Pańskie słowa o „ideologii LGBT”, o „nie ludziach”, o „neobolszewizmie” to seria kopnięć w brzuch.O mnie niech się Pan nie martwi, poradzę sobie. Mam kochających rodziców, partnera, wspaniałych przyjaciół i współpracowników. My wszyscy – dorośli geje, lesbijki, osoby biseksualne i transseksualne – sobie poradzimy. Jesteśmy silni, musieliśmy wypracować sobie poczucie godności i własnej wartości. Bez nich nie moglibyśmy przetrwać w naszym kraju. Proszę jednak pamiętać, że nastolatków nie chroni jeszcze żaden pancerz. Są przerażeni. Uważnie nasłuchują, w panice przyglądają się wszystkim wokół, szukają pomocy i wsparcia. Ich życie zależy teraz tylko od tego, czy znajdą przy sobie kogoś, kto im powie: „Nie martw się, kocham Cię bez względu na wszystko. Jakoś się ułoży. Nie jesteś sam / nie jesteś sama. Wytrzymaj jeszcze trochę. Będzie lepiej”. Jeśli nie znajdą nikogo, kto chciałby albo umiałby udzielić im wsparcia lub pomocy, będą chwytali się ostatniej nadziei: że ludzie im najbliżsi będą przynajmniej uważali na słowa, że nie przyklasną Panu, że nie powtórzą kolejnego głupiego żartu. To naprawdę może ocalić komuś życie.Nie przywróci Pan życia ani zdrowia młodych ludzi i ich bliskich oświadczeniem, że Pana wypowiedź wyjęto z kontekstu. Te rany się nie goją. Zrozumiałby to Pan, gdyby choć przez chwilę, tak po ludzku, spojrzał na Polskę z naszego punktu widzenia.Z wyrazami szacunku,Daniel Lis
Kiedy tylko jeden z dwójki rośnie –
Kiedy jesteś małą starszą siostrą,a twój brat dorasta –
Ten słodziak to kameleon z Madagaskaru. Maksymalnie dorasta tylko do 29 mm długości –
Jak on szybko dorasta... –
Nazywa się Mecynorrhina Torquata i dorasta nawet do 9 cm –
 –
Zastanawiałeś się kiedyś, jak wyglądają narodziny dziecka, gdzieś dalekow Południowej Afryce? – U wyznawców himba w Namibii (Południowa Afryka) data urodzin dziecka jest ruchoma - nie przypada w dzień jego przyjścia na świat, lecz znacznie wcześniej, bo w momencie gdy w głowie matki pojawi się myśl o posiadaniu dziecka.Kiedy ten czas nadchodzi, przyszła matka przybywa pod pewne drzewo i nasłuchuje dopóki nie usłyszy piosenki dziecka, które chce przyjść na świat. Po usłyszeniu pieśni spotyka się z ojcem dziecka, by nauczyć go tego utworu. Następnie podczas aktu "tworzenia dziecka" oboje śpiewają nowo poznaną piosenkę, by zaprosić dziecko.Kiedy matka jest w ciąży, naucza pieśni pozostałe żony, oraz starsze kobiety z wioski, tak by na przywitanie potomstwa wszystkie ją znały.Gdy malec dorasta, pozostała część wioski również ją poznaje, tak by w razie niebezpieczeństwa, lub wypadku każdy mógł poprzez nucenie piosenki uspokoić malucha. Podobnie jest gdy przydarzą się pozytywne wydarzenia.W plemieniu śpiew używany jest również w innych sytuacjach. Gdy popełniono przestępstwo, lub nieodpowiednio się zachowano, sprawca staje w centrum wioski, a następnie zebrani ludzie śpiewają jego pieśń.Plemię wierzy, że "resocjalizacja" nie przychodzi dzięki karom cielesnym, lecz przez miłość i pojednanie. Kiedy słyszysz swoją muzykę, nie potrzebujesz nikogo krzywdzić.I tak przez całe życie pieśń towarzyszy każdemu, nawet gdy przychodzi czas na odejście z tego świata, cała wioska śpiewa ostatni utwór na pożegnanie
Ośmiornice z rodzaju Tremoctopus cechują się największą różnicą rozmiarów pomiędzy płciami. Samica dorasta do 2 m długości a samce do 2,4 cm, i mogą być nawet 40.000 razy lżejsze od samic – Idealny świat dla feministek
Każda mała dziewczynka marzyo księciu na białym rumaku – A kiedy dorasta dochodzi do wniosku, że rumak jej wystarczy
Ojcowska duma – Gdy twoje dziecko dorasta i idzie w twoje ślady
 –  RÓŻNICE PSYCHOSEKSUALNE KOBIETA  MĘŻCZYZNA 1. WYRAŻANIE EMOCJI I uczuć Kobieta to „świat uczuć" przeżywanych i wyrażanych na zewnątrz poprzez stawa, gesty, zachowania. 1 Jest bardziej stabilny emocjonalnie od kobiety, Może mieć trudności z uzewnętrznianiem uczuć. 2. MYŚLENIE Myślenie opiera na wyczuciu i intuicji, a nie na czystej logice. Myślenie opiera na logikę i racjonalnych argumentach. Wyraża się to w jego słowach i reakcjach. 3. NASTAWIENIA Nastawiona jest na współpracę z drugim I Nastawiony jest na wykonywanie zadań. człowiekiem. Ma potrzebę niezależności. 4. KONCENTRACJA I UWAGA Ma podzielną uwagę, myśli całościowo.( Posiada łatwość koncentrowania się na określonej czynności, myśli jednotorowo. 5. POTRZEBY I PRAGNIENIA Ma potrzebę piękna i harmonii. Przykłada wagę do drobiazgów. Potrzebuje możliwości samodzielnego dokonywania rzeczy ważnych. Pragnie uznania i docenienia. 6. EROTYKA Reaguje na dotyk, czule słowa i gesty pełne ciepła. Ma dla niej znaczenie miejsce i okoliczności w jakich dochodzi do współżycia. Uczy się reakcji seksualnych — zwykle, nie od razu współżycie sprawie jej przyjemność. Potrzebuje czasu i wyrozumiałości ze strony mężczyzny. Reaguje głównie na bodźce wzrokowe Uczy się głębszego przezywania bliskości fizycznej, jako wyrazu miłości i więzi. Może traktować współżycie, na poziomie reakcji fizjologicznej. 7. PRZEŻYWANIE RODZICIELSTWA Macierzyństwo ma wpisane w naturę. I Dorasta stopniowo do pełni ojcostwa. W tym pomaga mu żona.
Synek szybko dorasta –
Wspaniale jest patrzeć jaktwój dzieciak dorasta –
Dziecko w facecie nie dorasta – Ono chowa się tylko za zarostem
Gdy nasze dziecko dorasta... –  Hej! Co tam przeglądasz w necie?Nic mamusiu