Momencik, trwa przetwarzanie danych   Ładowanie…

Szukaj



Znalazłem 26 takich demotywatorów

Amerykański policjant Derek Chauvin, który przydusił kolanem i doprowadził do śmierci George'a Floyda, przez co wybuchły zamieszki w Minneapolis, został oskarżony o morderstwo trzeciego stopnia, za co grozi do 25 lat więzienia –
Tymczasem w Minneapolis zamieszki wchodzą na nowy level –
Tak teraz wygląda Minneapolis –
0:41
Mężczyzna nazywany "Człowiekiem - kanapką" rozdaje pół miliona posiłków rocznie – „Człowiek kanapka” zawsze chciał pomagać innym. Dlatego właśnie wybrał zawód nauczyciela. Jeszcze, gdy pracował w szkole w Minneapolis, robił, co mógł, by dokarmić jakoś potrzebujące dzieciaki. Uznał jednak, że to za mało, na poważnie zajął się więc żywieniem tych, których nie stać na posiłki. Kanapki przygotowywał w domu, a wieczorem po pracy rozdawał je bezdomnym w schroniskach i na ulicach. To, co zaczęło się, jak zwyczajny odruch serca, szybko przerodziło się w inicjatywę na wielką skalę.Swoją wrażliwością i prostotą „Człowiek kanapka” przyciągnął innych ludzi dobrego serca. Misja, którą początkowo opłacał z własnej pensji, stała się sensem jego życia. Znaleźli się sponsorzy. Kościoły i fundację zadeklarowały chęć pomocy. Jedzenie o krótkiej dacie ważności zaczęły przekazywać okoliczne restauracje. Z czasem Low sam założył organizację (Love one another) i wprowadził w życie trzy programy: Youth Builder (pomocy trudnej młodzieży), Samaritans Outreach (pomocy materialnej bezdomnym) i 365 Days Food (przekazywania kanapek).Misja Lowa trwa już ponad 17 lat. Od tego czasu wokół dobrego Samarytanina wyrosło grono wolontariuszy, gotowych przyrządzać kanapki i wspólnie je z nim rozdawać. Przez te kilkanaście lat pomagania biednym, Allan opuścił tylko jeden nocny rajd po schroniskach. Tego dnia miał operację raka prostaty. Poza tym jednym wyjątkiem nie zdarzyło mu się to ani razu. Dziś w jego domu nie ma już łóżka, mężczyzna rzadko ma bowiem okazję i czas na sen.Jest ciągle w trasie, przesypia góra kilka godzin, w swoim samochodzie. W trakcie jednej nocy objeżdża całe Minneapolis. Robi około 50 przystanków i rozdaje przygotowane wcześniej kanapki. Dziś w jego mieszkaniu znajduje się 20 zamrażarek, w których przechowywane są posiłki. To tysiące bułek z serem, indykiem, czy mortadelą. Obecnie mężczyzna założył konto na GoFoundMe, na którym zbiera pieniądze na magazyn. Jego małe mieszkanie nie jest w końcu z gumy i nie pomieści więcej zamrażarek, a liczba potrzebujących wcale nie maleje
W ogrodzie pewnej kobiety "wyrosło" 101 balonów. Umieścili je tam sąsiedzi, by dać kobiecie ważną lekcję – U Laury Stegengi z Minneapolis, na której podwórku niespodziewanie „wyrosło” 101 balonów w kształcie serc. Kobiety nie było w domu, gdy jej sąsiedzi skrzyknęli się i zorganizowali, by w ten sposób przekazać kobiecie pewną bardzo ważką treść. Lokalną społecznością dowodziła listonosz. Kiedy lekcja od zupełnie obcych ludzi dotarła do Laury, kobieta rozkleiła się ze wzruszenia. Co chcieli jej powiedzieć sąsiedzi?47-letniej Laury Stegengi nie było w domu, kiedy sąsiedzi pod przewodnictwem miejscowej listonosz, Michele Slack, wzięli się do „sadzenia” balonów w jej ogrodzie. Własnoręcznie je nadmuchali i opatrzyli karteczką z imieniem i nazwiskiem, po czym wetknęli w ziemię. Kiedy Laura wróciła do domu, najpierw zobaczyła zaledwie kilka baloników. Dopiero gdy dobrze się przyjrzała, dostrzegła, że jest ich całe morze.Kobieta wróciła do domu po kolejnej wizycie w szpitalu. Niedawno wykryto u niej nowotwór piersi. Rak był bardzo zaawansowany. Czwarte stadium stanowiło niemal wyrok. Ze wszystkim musiała się borykać sama, oprócz dzieci nie miała nikogo, kto byłby przy niej. Rozpłakała się, gdy uświadomiła sobie, jak wiele osób o niej pamięta, dobrze życzy i trzyma za nią kciuki.Większości z „właścicieli” serduszek kobieta nawet nie znała, a mimo to odważyli się na tak wzruszający gest. Wszystko dzięki miejscowej listonoszce. Michele Slack zdopingowała ludzi do okazania wsparcia. Sama walczy z rakiem i wie, jakie to ważne dla chorego, zwłaszcza samotnego. Gdy Laura ujrzała balony i przeczytała od kogo są, popłakała się jak dziecko. – Poczułam, że ktoś o mnie pamięta, troszczy się i dba. Poczułam się kochana – wyznaje chora.Sąsiedzi wsparli 47-latkę nie tylko poprzez ten wspaniały gest. Zorganizowali też składkę na leczenie samotnej mamy dwójki dzieci. Przekazali Laurze bardzo ważną prawdę, o której nie możemy zapomnieć: Nigdy nie jesteśmy sami. Nawet nie wiemy, jak wielu osobom na nas zależy. Dlatego właśnie nie możemy się poddawać, trzeba walczyć, bo jest o co i dla kogo
Historia, który kolejny raz potwierdza, że lepiej głodnemu człowiekowi dać wędkę niż rybę – 25 letnia mieszkanka Minneapolis – Cesia Abigail Baires prowadzi małą kawiarnię. Pewnego razu do jej lokalu wszedł bezdomny, prosząc o pieniądze. Początkowo nie była tym zachwycona, lecz szybko wymyśliła jak mu pomóc. Sposób okazał się lepszy niż podarowanie drobnych. Zresztą przeczytajcie, jak to wszytko wyglądało."Któregoś ranka do mojego lokalu wszedł bezdomny i poprosił mnie o pieniądze. Przyjrzałam się mu i zapytałam: „Dlaczego nie masz pracy. W życiu nie ma nic za darmo?”. Odpowiedział, że ma kryminalną przeszłość i nikt nie chce go zatrudnić. Błąka się więc po ulicach i żebrze o trochę grosza.""Tego dnia miałam akurat mało ludzi w pracy. Zapytałam, czy chce zostać i popracować. Jego uśmiech był dla mnie najlepszą odpowiedzią. Powiedział, że zrobi wszystko za trochę jedzenia.Od dwóch tygodni jest w restauracji codziennie. Przychodzi na dwie godziny wynieść śmieci i pozmywać naczynia. Za pieniądze, które zarobi, kupuje jedzenie w kawiarni. Z wyboru, nie dlatego, że ktoś mu każe.Zróbmy dla bliźnich coś dobrego i nie skreślajmy ich od razu. Każdy zasługuje na drugą szansę."