Momencik, trwa przetwarzanie danych   Ładowanie…

Szukaj



Znalazłem 11 takich demotywatorów

Skąd my to znamy?

Skąd my to znamy? –  Jan Englert:"Ja już to dawno rozgryzłem, im większyszubrawiec, tym większy katolik."Z 10 przykazań nie zostało, już żadne.Na każdy grzech mamy alibi.Wierzący idą do spowiedzi, ksiądz ich rozgrzesza, a oniwierzą że jeśli Bóg istnieje, to pójdą do nieba.Gówno prawda.!!!Jeżeli Bóg istnieje, to wszyscy będą się smażyć w piekle,na czele z tym księdzemGH
 –  "Żyjemy w czasach, w których wszyscy się obnażamy. Zupełnie bezwstydnie. I nie mówię tu oobnażeniu fizycznym, tylko psychicznym. Mam z tym prawdziwy kłopot. Internet doprowadziłnas do tego, że informujemy, co jemy, co wydalamy, gdzie jesteśmy na wakacjach i okolejnych podbojach miłosnych. Wszystko stało się własnością publiczną. Daje to złudnepoczucie, że jesteśmy obywatelami świata. Że ktoś o nas usłyszy. Ścigamy się na ilość lików,na ilość followersów. To się obecnie przekłada na castingi. Niedawno jedna z moich aktorekposzła na casting. Wyszedł pan, wywołał jej nazwisko i powiedział: "Proszę pani, ale pani niema w ogóle followersów!". Faktycznie nie miała, więc jej podziękowali. Casting polega teraznie na szukaniu umiejętności, tylko polubień. Facet, który na oczach widzów zjada kocieodchody i robi inne obrzydliwe rzeczy ma pięć milionów fanów. Jego sprawa, że to robi, niechtam. Tyle, że ludzie z dużą liczbą followersów zarabiają krocie na kontraktach z firmami, któresię poprzez nich reklamują. Kłopot polega na tym, że ilość zaczyna przegrywać z jakościątego, co robimy. Nie jest ważne, czy to co robimy ma wartość, tylko czy da się to komuśopchnąć.Poziom oferty zaczyna się dostosowywać do niewykształconej większości. Do masy. Domiernoty. Wszystko zaczyna równać w dół.Kiedyś próbowaliśmy wejść na drabiny, na których górowali mistrzowie. Teraz odwrotnie,mistrzom każe się schodzić w dół, żeby stali się dostępni dla tych, co stoją pod drabiną...”
 –
Janusz Szymik, domaga się 3 milionów złotych zadośćuczynienia w procesie cywilnym od kurii bielsko-żywieckiej. Mężczyzna w dzieciństwie był wykorzystywany przez księdza Jana W. Podczas drugiej rozprawy bielski sąd okręgowy zdecydował o wyłączeniu jawności – Trwa proces cywilny wytoczony kurii bielsko-żywieckiej przez Janusza Szymika, ofiarę księdza pedofila. Szymik jako dziecko był wykorzystywany seksualnie przez ks. Jana W. Pozywający domaga się 3 mln zł zadośćuczynienia.Pierwsza rozprawa w tym procesie odbyła się w lutym. Wówczas mecenas Anna Englert, pełnomocnik diecezji, złożyła wniosek o wyłączenie jawności. We wtorek, 6 września, podczas drugiej rozprawy w tym procesie, sąd przychylił się do tego wniosku i wyłączył jawność dwóch rozpraw.Podczas drugiej rozprawy, na sali rozpraw obecny był Janusz Szymik. W charakterze świadków sąd wezwał m.in. biskupa seniora diecezji bielsko-żywieckiej Tadeusza Rakoczego, który się stawił. Zeznawać ma także żona Janusza Szymika.Janusz Szymik w przeszłości były ministrantem. Po raz pierwszy został skrzywdzony przez ks. Jana W., ówczesnego proboszcza parafii w Międzybrodziu Bialskim, gdy miał 12 lat. Duchowny w trakcie procesu kanonicznego przyznał się do współżycia z nieletnim.
 – "Żyjemy w czasach, w których wszyscy się obnażamy. Zupełnie bezwstydnie. I nie mówię tu o obnażaniu fizycznym, tylko psychicznym. Mam z tym prawdziwy kłopot. Internet doprowadził nas do tego, że informujemy, co jemy, co wydalamy, gdzie jesteśmy na wakacjach i o kolejnych podbojach miłosnych. Wszystko stało się własnością publiczną. Daje to złudne poczucie, że jesteśmy obywatelami świata. Że ktoś o nas usłyszy. Ścigamy się na ilość lików, na ilość followersów. To się obecnie przekłada na castingi. Niedawno jedna z moich aktorek poszła na casting. Wyszedł pan, wywołał je nazwisko i powiedział: "Proszę pani, ale pani nie ma w ogóle followersów!".Faktycznie nie miała, więc jej podziękowali. Casting polega teraz nie na szukaniu umiejętności, tylko polubień. Facet, który na oczach widzów zjada kocie odchody i robi inne obrzydliwe rzeczy ma pięć milionów fanów.Jego sprawa, że to robi, niech tam. Tyle, że ludzie z dużą liczbą followersów zarabiają krocie na kontraktach z firmami, które się poprzez nich reklamują.Kłopot polega na tym, że ilość zaczyna wygrywać z jakością tego, co robimy. Nie jest ważne, czy to co robimy ma wartość, tylko czy da się to komuś opchnąć.Poziom oferty zaczyna się dostosowywać do niewykształconej większości. Do masy. Do miernoty. Wszystko zaczyna równać w dół.Kiedyś próbowaliśmy wejść na drabiny, na których górowali mistrzowie.Teraz odwrotnie, mistrzom każe się schodzić w dół, żeby stali się dostępni dla tych, co stoją pod drabiną…"
Aktor Adolf Dymsza do aktora Jana Englerta:- Jak się Pan nazywa? – - Englert.- Jak?- Englert!- Nie ma takiego nazwiska.
"Niesłychanym komfortem w związku jest nie musieć kłamać" - Jan Englert –
Jason Statham, Daniel Craig i Steven Seagal –
Niesłychanym komfortem w związku jest nie musieć kłamać – - Jan Englert
Źródło: Fotografia: Robert Wolański
Funkcjonariusz SB zapytał w stanie wojennym aktora Jana Englerta, dlaczego występuje w kościołach, i to za darmo?Aktor próbował tłumaczyć: – - Gdyby pan zobaczył te czyste, inteligenckie, uwznioślone twarze, słuchające poezji, toby pan zrozumiał.- Co pan pieprzy - przerwał zdumiony esbek - przecież połowa ze słuchaczy to nasi”
Niesłychanym komfortem w związku jest nie musieć kłamać – ~ Jan Englert

1