Momencik, trwa przetwarzanie danych   Ładowanie…

Szukaj



Znalazłem 33 takie demotywatory

 – * 50 zł - mandat za uruchomienie samochodu i pozostawienie go włączonego, by się nagrzał.* 300 zł - mandat za odśnieżanie wcześniej uruchomionego samochodu.* 300 zł i 8 pkt. - mandat za nieodśnieżone światła.* 500 zł i 8 pkt. - mandat za nieodśnieżone tablice rejestracyjne.* 3000 zł - mandat za wyjechanie na ulicę niedokładnie odśnieżonym samochodem.* 500 zł - kulig za samochodem.Lepiej więc dokładnie odśnieżyć auto i usunąć lód z szyb! ALICJALICJALCJA
Za pozostawienie ręcznika, leżaka czy innego przedmiotu, który ma na celu zajęcie miejsca na plaży będzie można dostać grzywnę w wysokości nawet 200 euro – Taka kara obowiązuje już np. w miejscowości Baska położonej na wyspie Krk, podobnie jest też w nadmorskim mieście Novi Vindolski oraz wielu innych kurortach
 –  PAKUJ SIĘ DO WIĘZIENIA!W twojej paczce wykryto substancje lubprodukty, które mogą być pochodzić znielegalnego rynku.Funkcjonariusze Polskiej Policji zostalipoinformowani o zdarzeniu i niedługo zjawią sięna miejscu. Prosimy o pozostawienie produktu wszafce i zostanie na swoim miejscu.Dziękujemy za skorzystanie z usług InPostPaczkomaty!InPosPACZKOMATY.PL

Nieustraszeni alpiniści zdobyli szczyt, jednak zostawili koleżankę na pastwę losu, ryzykując jej życie i zdrowie

 –  Łukasz Supergan2 dniCZY POWYŻEJ 4000 METRÓW MORALNOŚĆ NIEOBOWIĄZUJE?Od początku mojej kariery górskiej wpajano wemnie, że lina jest symbolem nierozerwalnościzespołu. Że gdy wyszliśmy razem wracamyrazem, z wyjątkiem zejścia po pomoc. Żezostawienie kogoś w górach jest niewybaczalne.A potem trafiłem na tę historię opisaną przezB.W tym miesiącu B. wchodziła w tym miesiącu naKazbek z dwójką kolegów. Wspólnie dotarli podKazbek i doszli do bazy.I tu zdarzyło się coś niewiarygodnego.Z bazy położonej na 3600 m B. i jej dwóchkolegów dotarli na lodowiec. Było zimno inastąpiła rzecz zdumiewająca (cytat z naszejrozmowy): „Na około 4400 kolega oznajmił, żezimno mu w stopy. Nie zasugerował zejścia, tylkoprzyspieszenie tempa do góry. Powiedziałam, żeszybciej na pewno nie dam rady iść. Na 4600akurat wzeszło słońce, ale to nie pomogło mu sięogrzać. Usłyszałam, że rozwiązujemy się z liny ikażdy idzie w swoim tempie, bo on już niewytrzyma. Powiedziałam, że bez nich raczej niewejdę. Usłyszałam 'powodzenia' i chłopaki ruszylido góry.".Proste? Nie, zważywszy, że znajdowali się nalodowcu (zagrożonym szczelinami) i napółnocnym zboczu góry (zagrożenie długimzjazdem). W takim miejscu asekuracja jestkoniecznością.,,Finalnie podeszłam do 4700, samopoczucie sięobniżało, tempo jeszcze zwolniło, morale spadło. Ibyłam w kropce: niebezpiecznie iść samej dogóry, skoro źle się czuję, a ich nie dogonię; niemogę zostać i czekać, bo zamarznę; nie mogęwracać, bo jestem sama. Finalnie podjęłamryzyko samotnego powrotu jakieś 2h od wschodusłońca, więc liczyłam, że śnieg nie jest jeszczecukrem. Chłopaki weszli na szczyt. Do mniechyba dotarło dopiero po zejściu na sam dół, że tonie jest zwykłe nieporozumienie, a było realnezagrożenie."Czy rozwiązali się za zgodą wszystkich? Niestetynie. B. wyrażała obawy, ale jak napisała ,dyskusjewewnątrzzespołowe już się odbyły". Jej koledzyuznali, że jeśli chcą wejść na szczyt, muszą iśćszybciej i po prostu... rozwiązali się, zostawiającją samą. Pośrodku lodowca. Bez pomocy. Bezpewności, że pamięta drogę. Gdyby na drodzepowrotnej wpadła w szczelinę, efekt mógłby byćtragiczny - w lodowcu pod Kazbekiem leży jużkilku ludzi, o czym mówią tablice stojące przyszlaku do bazy. B. wracała między szczelinami iprzez lawiniska.Gdy pisaliśmy do siebie, B. w pierwszej chwiliusprawiedliwiała tą decyzję. Pisała, że niezadbała o komunikację przed wyjściem i nieuzgodniła z chłopakami co zrobią w takimprzypadku. Ale tego, co się stało, nie da się tegousprawiedliwić niczym. Każda osoba w zespolemusi czuć się bezpiecznie i musi wrócićbezpiecznie, nawet gdy jest najwolniejsza inajsłabsza. Jeśli zespół nie może się podzielić –wraca w całości. Pozostawienie kogoś tak, jakzrobili to dwaj partnerzy B. to nie tylko Everestgłupoty, ale i wystawienie jej na ryzyko śmierci.Kilka lat temu na mojej stronie opublikowałemwywiad pt. „Samobójcy idą na Kazbek". Dziśmógłbym dopisać ciąg dalszy, dodając do tegotytułu ,, i zabójcy". Gdyby B. zginęła, dwaj koledzy,którzy zostawili na lodowcu wolniejszą od siebiekobietę, aby wejść na szczyt, byliby winni tejśmierci.Przez lata zdanie „Nie zostawia się przyjaciela,nawet gdy jest już tylko bryłą lodu" budowało etospolskich wspinaczy. Jak widać dziś mamy wśródnas ludzi, hołdujących zasadzie ,,Jeśli maszparcie na szczyt, nie ma miejsca na moralność".Oby były to pojedyncze przypadki.Personaliów bohaterów nie ujawniam.Internetowy lincz jest zbędny. Mam nadzieję, żeprzeczytają te słowa i przemyślą to, co zrobili nagórze. A Was wszystkich proszę: gdziekolwiekidziecie, fundamenty alpinizmu i partnerstwozostają te same. Trzymajmy się ich zawsze.O: Kazbek na wysokości 4600 podczas jednegoz naszych wejść. W tym terenie rozwiązał sięzespół B.
W serwisie Allegro można kupić... wadowicką ulicę. Cena wywoławcza 1 000 000zł – 19 grudnia pomysłodawca Dawid Brusik zwrócił się do Burmistrza Wadowic z wnioskiem o zgodę na zmianę nazwy ulicy Energetyków w Wadowicach - niewielkiej ulicy, gdzie mieszka mały Oliwier. Darczyńca, który wspomógłby zbiórkę na jego leczenie kwotą równą lub wyższą od 1 mln zł, miałby możliwość wyboru nowej nazwy (firmy lub swojego imienia i nazwiska). Propozycja nazwy ulicy musi być zgodna z zasadami polskiej pisowni, nie może być ona ośmieszająca , poniżająca itp. Zmiana jest możliwa tylko w drodze uchwały Rady Miejskiej. Kto w Polsce nie chciałby mieć ulicy sygnowanej własnym imieniem i nazwiskiem, w dodatku zamieszkałej przez chłopca, któremu pomoże uratować życie? Nazwa ulicy to pozostawienie po sobie czegoś nieśmiertelnego, czym może się poszczycić tak wąskie grono ludzi, bardzo zasłużonych społecznie czy historycznie dla Polski.Zbiórka rozpoczęta 8 lipca przez Fundację Siepomaga (siepomaga.pl/oliwier-sma) stała się absolutnie bezprecedensową akcją społeczną w naszym mieście, a nawet regionie. Nie sposób policzyć ogromu pracy, czasu i zaangażowania mieszkańców. Na obecny moment pozostało do zebrania około 2 miliony złotych. Czas się kończy, bo chłopiec słabnie z dnia na dzień.
Za oknem sroga zima. A więc przypominamy o mandatach które od tego roku grożą kierowcom: – - 50 zł - mandat za uruchomienie samochodu i pozostawienie go włączonego, by się nagrzał.- 300 zł - mandat za odśnieżanie wcześniej uruchomionego samochodu.- 300 zł i 8 pkt. - mandat za nieodśnieżone światła.- 500 zł i 8 pkt. - mandat za nieodśnieżone tablice rejestracyjne.- 3000 zł - mandat za wyjechanie na ulicę niedokładnie odśnieżonym samochodem.- 500 zł - kulig za samochodem.Lepiej więc dokładnie odśnieżyć auto i usunąć lód z szyb!
 –  Zacznijmy od tego, że okna życia sąprowadzone nielegalnie, ale co wolno kk tonikomu. Dziecko zostaje pozbawione historii,tożsamości i wielu dość istotnych informacji natemat jego dotychczasowego zdrowia i życia.Dla tych, którym się wydaje, że te miejscaświetnie zastąpiły pozostawienie dzieci na tzw.śmietniku (czyt.dzieciobójstwo) NO NIE.
Kilkumetrowe "parkingi" dla psów przy urzędach czy bibliotekach miejskich - taki pomysł przedstawił wiceprzewodniczący Rady Warszawy Sławomir Potapowicz – - Tworzone wzorem europejskich, ale także polskich miast mogłyby być alternatywą dla zostawiania czworonoga w domu czy w samochodzie - tłumaczy.- By uniknąć tej sytuacji, w której pies pozostaje w zamknięty w samochodzie i jest tym samym narażony na to, że może mieć ciężkie warunki, zwłaszcza przy wysokiej temperaturze, właściciele tego typu obiektów postanowili wyjść naprzeciw oczekiwaniom swoich klientów i stworzyli "parkingi". To przestrzeń, w której jest kilka metrów kwadratowych, buda i woda. Obiekt jest zadaszony, co pozwala na spokojne pozostawienie psa, który jednocześnie jest zabezpieczony odpowiednią smyczą. Klucz do niej posiada tylko właściciel - wyjaśnia
Jimi Hendrix już jako dziecko nosił ze sobą miotłę do szkoły - jegoimitację gitary – Jeden z pracowników socjalnych walczył o zebranie środków na prawdziwy sprzęt dla Jimiego - argumentował to tym, że pozostawienie go bez pomocy może spowodować, że chłopiec ucierpi na zdrowiu psychicznym

Dziś obchodzimy 16. rocznicę śmierci Marvina Heemeyera, człowieka nękanego przez bezduszną biurokrację, który w odwecie zrównał z ziemią pół miasta

Dziś obchodzimy 16. rocznicę śmierci Marvina Heemeyera, człowieka nękanego przez bezduszną biurokrację, który w odwecie zrównał z ziemią pół miasta – Marvin był mechanikiem samochodowym w miasteczku Granby w Kolorado. W 2001 roku wdał się z ratuszem w spór dotyczący planów zagospodarowania przestrzeni miejskiej. Zmienione chwilę wcześniej plany zakładały budowę fabryki cementu w miejscu, w którym odcięłaby jedyną drogę dojazdową do zakładu Heemeyera, co uniemożliwiłoby mu prowadzenie interesów i uczyniłoby posiadany przez niego grunt praktycznie bezwartościowym. Heemeyer bezskutecznie zabiegał o pozostawienie drogi dojazdowej i składał liczne apelacje od decyzji, jednak ratusz niezmiennie sprzyjał budowie fabryki, a także jawnie krytykował postawę Marvina za pośrednictwem lokalnych mediów.Następnie miejscowa administracja nakazała mu przyłączenie się do miejskiej kanalizacji. Aby to zrobić, Marvin musiałby przekopać się przez trzy metry działki sąsiada, z którym z powodu budowy cementowni był w sporze, i który nie wyrażał na to zgody. Dla władz miasta nie miało to znaczenia i regularnie karały Marvina za brak podłączenia do kanalizacji.Ostatecznie Marvin postanowił wybudować drogę na własny koszt i kupił buldożer Komatsu D335A, równocześnie składając wniosek o niezbędne pozwolenie na budowę drogi, jednak i ten wniosek został odrzucony przez urzędników miejskich. Kiedy kolejne petycje do władz, mediów i lokalnej społeczności nie dały żadnych skutków, Heemeyer poddał się, dzierżawiąc grunt firmie wywożącej śmieci. Umowa zakładała, że miałby on sześć miesięcy na wyprowadzenie się z posesji.Jak się później okazało, okres ten wykorzystał na ulepszenie swojego buldożera, osłaniając go miejscami ponad 30 centymetrami stali i betonu, instalując kamery zapewniające widoczność otoczenia w każdym kierunku, dwa karabiny i jeden pistolet maszynowy pozwalające na prowadzenie ostrzału z wnętrza pojazdu, 900 kilogramowy właz, a w końcu konstruując klimatyzację. 4 czerwca 2004 roku konstruktor zasiadł za sterami buldożera, wyjeżdżając przez ścianę swego dawnego warsztatu, a następnie zrównując z ziemią fabrykę cementu i dom sąsiada. W ciągu kilkugodzinnej wyprawy Heemeyer zniszczył doszczętnie budynek ratusza, siedzibę lokalnej gazety, dom burmistrza i wiele innych budynków publicznych powiązanych z osobami, które były zaangażowane w spór.  Łącznie w gruzach legło 13 budynków.To, że nikt nie został ranny, niektórzy świadkowie przypisywali precyzyjnej kalkulacji działań Heemeyera. Policja i oddziały SWAT próbowały powstrzymać maszynę, ale zarówno ogień z broni długiej, jak i granaty nie miały żadnego wpływu na pojazd, i ostatecznie, po oddaniu ponad 200 strzałów (w tym amunicji przeciwpancernej), siły porządkowe musiały po prostu bezsilnie obserwować wydarzenia. Gdy po pewnym czasie w pojeździe zawiodła chłodnica, a jedna z gąsienic zapadła się w piwnicy sklepu Gambles, operator buldożera sięgnął po pistolet i popełnił samobójstwo. Zarówno pozostawione przez niego nagrania, jak i sposób budowy włazu, wskazują, że nigdy nie zamierzał opuścić buldożera — właz został skonstruowany tak, by jego ponowne otwarcie graniczyło z niemożliwością. Straty spowodowane przez Heemeyera oszacowano na ponad 7 milionów dolarów. Mimo potępienia ze strony lokalnych władz i mediów, dla wielu osób stał się ludowym bohaterem i symbolem sprzeciwu wobec władzy. Buldożer został rozebrany na części, które rozesłano do różnych złomowisk i zniszczono tak, aby nie pozostał po nim żaden ślad
 –  TVProzrywkaWpływ kolonializmu na kolonieZALETYWADY• Przejęły europejski dorobek naukowy,zwyczaje i kulturę,• Wprowadzono normy społeczneobowiązujące w Europie.• Zmuszanie do bardzo ciężkiej pracy,np. w kopalniach, przy budowie kolei.• Grabieže, wywożenie surowcównaturalnych, dzieł sztuki starożytneji tubylczej.• Niewolnictwoi wyludnianie, rasizm,traktowanie obywateli kolonii jak ludzigorszej kategoril, brak prawa wyboru.• Ograniczono okrutne obyczaje,np. kanibalizm.- Rozwijała się edukacja i medycynaoraz budownictwo.• Pozostawienie dawnych koloniiw ruinie przez opuszczenie ich• Wprowadzono języki europejskiejako urzędowe, które ułatwiły udziałw kulturze światowej.przez kolonizatorów.K Sound mute
Apel do stacji benzynowych:My kierowcy ciężarówek prosimy o pozostawienie otwartych toalet, bo jest to jedyne miejsce z których możemy korzystać. To my przywozimy Wam codziennie produkty z zagranicy i karmimy Was - pamiętajcie o nas w czasie epidemii! –

Kilka dni temu obchodziliśmy 15. rocznicę śmierci Marvina Heemeyera, człowieka nękanego przez bezduszną biurokrację, który w odwecie zrównał z ziemią pół miasta

Kilka dni temu obchodziliśmy 15. rocznicę śmierci Marvina Heemeyera, człowieka nękanego przez bezduszną biurokrację, który w odwecie zrównał z ziemią pół miasta – Marvin był mechanikiem samochodowym w miasteczku Granby w Kolorado. W 2001 roku wdał się z ratuszem w spór dotyczący planów zagospodarowania przestrzeni miejskiej. Zmienione chwilę wcześniej plany zakładały budowę fabryki cementu w miejscu, w którym odcięłaby jedyną drogę dojazdową do zakładu Heemeyera, co uniemożliwiłoby mu prowadzenie interesów i uczyniłoby posiadany przez niego grunt praktycznie bezwartościowym. Heemeyer bezskutecznie zabiegał o pozostawienie drogi dojazdowej i składał liczne apelacje od decyzji, jednak ratusz niezmiennie sprzyjał budowie fabryki, a także jawnie krytykował postawę Marvina za pośrednictwem lokalnych mediów.Następnie miejscowa administracja nakazała mu przyłączenie się do miejskiej kanalizacji. Aby to zrobić, Marvin musiałby przekopać się przez trzy metry działki sąsiada, z którym z powodu budowy cementowni był w sporze, i który nie wyrażał na to zgody. Dla władz miasta nie miało to znaczenia i regularnie karały Marvina za brak podłączenia do kanalizacji.Ostatecznie Marvin postanowił wybudować drogę na własny koszt i kupił buldożer Komatsu D335A, równocześnie składając wniosek o niezbędne pozwolenie na budowę drogi, jednak i ten wniosek został odrzucony przez urzędników miejskich. Kiedy kolejne petycje do władz, mediów i lokalnej społeczności nie dały żadnych skutków, Heemeyer poddał się, dzierżawiąc grunt firmie wywożącej śmieci. Umowa zakładała, że miałby on sześć miesięcy na wyprowadzenie się z posesji.Jak się później okazało, okres ten wykorzystał na ulepszenie swojego buldożera, osłaniając go miejscami ponad 30 centymetrami stali i betonu, instalując kamery zapewniające widoczność otoczenia w każdym kierunku, dwa karabiny i jeden pistolet maszynowy pozwalające na prowadzenie ostrzału z wnętrza pojazdu, 900 kilogramowy właz, a w końcu konstruując klimatyzację. 4 czerwca 2004 roku konstruktor zasiadł za sterami buldożera, wyjeżdżając przez ścianę swego dawnego warsztatu, a następnie zrównując z ziemią fabrykę cementu i dom sąsiada. W ciągu kilkugodzinnej wyprawy Heemeyer zniszczył doszczętnie budynek ratusza, siedzibę lokalnej gazety, dom burmistrza i wiele innych budynków publicznych powiązanych z osobami, które były zaangażowane w spór.  Łącznie w gruzach legło 13 budynków.To, że nikt nie został ranny, niektórzy świadkowie przypisywali precyzyjnej kalkulacji działań Heemeyera. Policja i oddziały SWAT próbowały powstrzymać maszynę, ale zarówno ogień z broni długiej, jak i granaty nie miały żadnego wpływu na pojazd, i ostatecznie, po oddaniu ponad 200 strzałów (w tym amunicji przeciwpancernej), siły porządkowe musiały po prostu bezsilnie obserwować wydarzenia. Gdy po pewnym czasie w pojeździe zawiodła chłodnica, a jedna z gąsienic zapadła się w piwnicy sklepu Gambles, operator buldożera sięgnął po pistolet i popełnił samobójstwo. Zarówno pozostawione przez niego nagrania, jak i sposób budowy włazu, wskazują, że nigdy nie zamierzał opuścić buldożera — właz został skonstruowany tak, by jego ponowne otwarcie graniczyło z niemożliwością. Straty spowodowane przez Heemeyera oszacowano na ponad 7 milionów dolarów. Mimo potępienia ze strony lokalnych władz i mediów, dla wielu osób stał się ludowym bohaterem i symbolem sprzeciwu wobec władzy. Buldożer został rozebrany na części, które rozesłano do różnych złomowisk i zniszczono tak, aby nie pozostał po nim żaden ślad
 –
Przerwanie zbliżenia przez kobietę jest dla faceta tym samym, co pozostawienie przez kierowcę zatłoczonego autobusu na noc w zajezdni –
 –  S*** UPRZEJMIE PROSZĘ O ZABRANIE STĄD TEGO ZŁODZIEJSKIEGO AUTOMATU! • • *** AUTOMAT DNIA 10.08. GODZ. 10.46 POŁKNĄŁ MI 5 .1 i NIE WYDAŁ SOKU TYMBARK POMARAŃCZOWY. PRZY KOLEJNYM UZUPEŁNIANIU AUTOMATU PROSZĘ O POZOSTAWIENIE MI SOKU Z DEDYKACJĄ „DLA MONIKI" NA RECEPCJI 4 PIĘTRO . JEŚLI NIE - SZYBA BĘDZIE WYBITA, BO TO JUŻ KOLEJNY RAZ KIEDY POBIERA PIENIĄDZE I NIE WYDAJE TOWARU.
W japońskiej wersji Fallout 3 możliwość zdetonowania bomby atomowej została usunięta – Bethesda uznała, że pozostawienie tej opcji w grze byłoby bardzo nieodpowiednie, bo wielu mieszkańców Japonii wciąż pamięta o prawdziwych atakach nuklearnych na ich kraj, które miały miejsce w 1945 roku
Pieseł strzelił focha – Rodney obraził się na swoją panią, zapozostawienie go na parę minut w aucie
Każdego dnia przychodzi na stację, by skorzystać z Internetu. Jego wytłumaczenie jest wzruszające – Pozostawienie rodziny w domu i wyruszenie do pracy do jakiejś oddalonej części kraju, lub do innego państwa jest jedną z najtrudniejszych rzeczy, jakich może doświadczyć człowiek. W takiej sytuacji był ten człowiek.Postanowił on jednak, że bez względu na wszystko, będzie w codziennym kontakcie z najbliższymiPrzeprowadził się, aby móc więcej zarabiać. Wszystko po to, aby życie jego rodziny stało się lepszeNigdzie nie wychodzi, mimo że nie jeden raz go do tego namawiano. Nie chce wydawać pieniędzy zarobionych kosztem czasu ze swoją rodziną na rzeczy, które tak naprawdę nie są mu niezbędne.Mężczyzna oszczędzał do tego stopnia, że nie chciał też kupić sobie dostępu do Internetu. Bardzo jednak tęsknił za rodziną, codziennie więc po pracy lub późnym wieczorem chodził na stację metra, aby skorzystać z darmowego Wi-Fi.To tam znalazł sobie spokojne miejsce, by choć chwilę móc porozmawiać ze swoją żoną i powiedzieć jej, jak bardzo ją kocha i tęskni. Okazuje się też, że jego żona również nie ma dostępu do sieci i w czasie kiedy rozmawiała z mężem korzystała po prostu z Wi-Fi sąsiadów Ta historia, choć pozornie banalna, ma w sobie ogromne przesłanie!Bije od niej miłość, oddanie i poświęcenie. Dwoje ludzi jest ze sobą, bardzo się kocha pomimo wszelkich przeciwności i robi wszystko, aby wciąż być blisko, mimo dzielących ich kilometrów. Oby ludzie, do których dotarła historia, wzięli z niego przykład…
Zawsze pamiętaj o wskazówkach dla kuriera –  Zgoda na pozostawienie bez podpisuMiejsce pozostawienia paczkiZostaw gamoniu za domem pod drewutnią