Momencik, trwa przetwarzanie danych   Ładowanie…

Szukaj



Znalazłem 27 takich demotywatorów

 –
To ekstremalny przypadek zaniedbania, który musiał trwać przez wiele lat – Pracownicy schroniska znaleźli porzuconego kota pod swoimi drzwiami. Jego długa sierść była tak bardzo skołtuniona, że uniemożliwiała zwierzęciu poruszanie się. Weterynarz ustalił,że pupil ma ok. 10 lat.Z powodu poplątanej sierści, kot miał na całym ciele rany. Zwierzak potrzebował opieki medycznej.Kot znalazł nowy dom. Teraz ma rozpocząć nowe życie.Całe szczęście...Prawdziwy "Bob Marley", dredy prawie identyczne Pracownicy schroniska znaleźli porzuconego kota pod swoimi drzwiami. Jego długa sierść była tak bardzo skołtuniona, że uniemożliwiała zwierzęciu poruszanie się. Weterynarz ustalił, że pupil ma ok. 10 lat.Z powodu poplątanej sierści, kot miał na całym ciele rany. Zwierzak potrzebował opieki medycznej.Kot znalazł nowy dom. Teraz ma rozpocząć nowe życie.Całe szczęście...Prawdziwy "Bob Marley", dredy prawie identyczne
 –  MARATHON 42.195F40-41810SETAMAM200PEMBAdaMARATHON 42.195k400. January 20, 2009F40-41810Szczeniak podrósł i zaprzyjaźnił się zinnymi psiakami kobiety.
Uratowali 4-miesięcznego niedźwiadka porzuconego przez matkę – Podczas treningów w górach Hasmas natknęli się na zwierzę, które najprawdopodobniej zostało opuszczone przez swoją matkę.Zwrócili uwagę na to, że najprawdopodobniej został on opuszczony na całą noc, co jest rzadko spotykanym zjawiskiem.Ocena sytuacji i badanie zwierzęcia wykazały, że interwencja nadeszła we właściwym momencie, gdyż zwierzę „było w stanie osłabienia” Podczas treningów w górach Hasmas natknęli się na zwierzę, które najprawdopodobniej zostało opuszczone przez swoją matkę.Zwrócili uwagę na to, że najprawdopodobniej został on opuszczony na całą noc, co jest rzadko spotykanym zjawiskiem.
 –
 –
 –
0:43
 –
Okazało się, że to wspaniały husky –
 –
Przygarnął porzuconego kotka, zyskał świetnego kompana do podróżowania po świecie –
 –
Dobry człowiek ratuje porzuconego oposa i ogrzewa go na ręce w samochodzie –
0:44
Facet znalazł na ulicy porzuconego psa. Był wychudzony, zaniedbany i wystraszony. Po miesiącu jest nie do poznania –
Właściciel tej oryginalnej Hondy ma do zapłaty ponad 78 tys. zł za parkowanie – Na parkingu we wrocławskim centrum handlowym od lat stoi czerwona, stuningowana Honda. Auto pokrywa kurz i ewidentnie właściciel nie spieszy się z wyjechaniem z parkingu. A parkometr tyka. Sprawa czerwonej hondy jest zagadką dla każdego, kto odwiedził trzeci poziom parkingu w Arkadach Wrocławskich. Auto stoi tam od lat i jedyne co się zmienia, to napisy na powłoce z kurzu, która pokrywa nadwozie. Gazeta Wrocławska" wyliczyła, że rok parkowania w centrum handlowym kosztuje 35 034 zł. Bazując na najstarszym znalezionym przez siebie zdjęciu auta (z grudnia 2017 roku) oszalowali łączny koszt postoju na ponad 43 tys. zł. Ja znalazłem post o czerwonej hondzie z grudnia 2016 roku, co oznacza, że do zapłaty byłoby ponad 78 tys. zł.O sprawie wypowiedziała się Dyrektor Marketingu Obiektów Komercyjnych w spółce LC Corp, Agnieszka Solarz - "Na zachętę możemy obiecać właścicielowi porzuconego samochodu, że jeżeli zgłosi się do nas i odholuje auto, to nie obciążymy go rachunkiem za parkowanie, który mógłbym przekroczyć nawet wartość samochodu. Drogą wyjątku wystarczy, że dokona opłaty za zgubiony bilet parkingowy. To 50 zł"
Snoop Dogg postanowił obiecać, że przygarnie porzuconego psa o imieniu Snoop –

Wiadomość od porzuconego psa:

Wiadomość od porzuconego psa: – „Kiedy byłem szczeniakiem, bawiłeś się ze mną, a moje wybryki sprawiały, że się z tego śmiałeś. Nazywałeś mnie swoim dzieckiem i mimo wielu pogryzionych butów i zniszczonych poduszek, zostałem twoim przyjacielem. Za każdym razem, gdy coś przeskrobałem, groziłeś mi palcem i mówiłeś: „Jak mogłeś to zrobić?”. Chwilę później jednak złość ci mijała, wywracałem się na plecy, a ty drapałeś mnie po brzuchu. (…) Pamiętam te wszystkie noce, kiedy przytulałem się do ciebie w łóżku, słuchając twoich zwierzeń i skrytych marzeń. Chodziliśmy na długie spacery i razem biegaliśmy po parku.W domu ucinałem sobie długie drzemki, czekając aż wrócisz z pracy. Wreszcie zacząłeś spędzać tam coraz więcej czasu i rozglądać się za ludzkim partnerem. Czekałem na ciebie cierpliwie, pocieszałem, gdy spotkało cię rozczarowanie albo gdy miałeś złamane serce. Skakałem z radości, gdy wracałeś do domu zakochany. Ona, twoja żona, nie lubi psów. Mimo tego powitałem ją w naszym domu, okazałem jej szacunek i posłuszeństwo. Ty byłeś szczęśliwy, więc ja też. Kiedy urodziły się wasze dzieci, byłem zafascynowany ich zapachem i tak jak ty, chciałem się nimi opiekować. Tylko że ona i ty martwiliście się, że mogę zrobić im krzywdę, więc większość czasu spędzałem w innym pomieszczeniu. (…).Gdy dzieci trochę urosły, zostałem ich przyjacielem. Wczepiały się w moje futro i podążały za mną niepewnym kroczkiem. Zaglądały mi w uszy, wsadzały palce do oczu, całowały po nosie. Uwielbiałem ich pieszczoty, twoje były przecież już takie rzadkie. Gdyby trzeba było, broniłbym dzieci swoim własnym życiem. (…)Ostatnio dostałeś propozycję nowej pracy. Razem z rodziną przeprowadzasz się do innego miasta. Niestety, w nowym miejscu nie można trzymać zwierząt. Podjąłeś właściwą decyzję, twoja rodzina dużo na tym zyska. Cieszyłem się jak zwykle na przejażdżkę samochodem, kiedy wyruszyliśmy w drogę do schroniska. Schronisko pachniało brakiem nadziei i strachem wszystkich psów i kotów. Wypełniłeś formularz i powiedziałeś: „Na pewno znajdziecie mu dobry dom”. Wzruszyli ramionami i popatrzyli na ciebie ze smutkiem.Dobrze wiedzieli, co czeka psa w średnim wieku, nawet takiego z papierami. Siłą odgiąłeś zaciśnięte na mojej obroży palce swojego syna, który krzyczał: „Tato, proszę nie pozwól im zabrać mojego psa!”. Martwię się o niego. Dałeś mu właśnie piękną lekcję przyjaźni, lojalności, miłości, odpowiedzialności i szacunku do życia... Unikając mojego wzroku, poklepałeś mnie po głowie. Uprzejmie odmówiłeś zabrania obroży i smyczy.W schronisku dbają o nas na tyle, na ile pozwala im napięty harmonogram dnia. Karmią nas, ale nie mam jakoś apetytu. Na początku, za każdym razem gdy ktoś przechodził koło mojego boksu, podbiegałem mając nadzieję, że zmieniłeś zdanie, że to wszystko to był tylko zły sen. Kiedy zdałem sobie sprawę, że nie mam co konkurować z roześmianymi szczeniakami, zaszyłem się w kącie i czekałem.Słyszałem jej kroki, gdy pod koniec dnia szła po mnie. Poprowadziła mnie między wybiegami do osobnego pomieszczenia. Panowała tam błoga cisza. Posadziła mnie na stole, podrapała za uszami i powiedziała, żebym się nie martwił. Serce waliło mi w oczekiwaniu na to, co miało się zdarzyć. (…) Kobieta delikatnie założyła na moje łapy opaskę. Łza poleciała jej po policzku. Chciałem ją pocieszyć tak jak pocieszałem ciebie przez lata i polizałem ją po twarzy. Pewnym ruchem wkuła mi igłę do żyły. Poczułem, jak ta zimna substancja rozchodzi się po moim ciele. Zasypiając spojrzałem w jej oczy i szepnąłem cichutko: „Jak mogłaś?”.Kobieta rozumiała psi język i odpowiedziała: „Tak mi przykro”. Potem przytuliła mnie i pospiesznie tłumaczyła, że pomoże mi znaleźć się w lepszym miejscu, gdzie nikt o mnie nie zapomni, nie porzuci. To miejsce przepełnione jest miłością, tam jest inaczej niż na ziemi. Zbierając resztki sił, delikatnie poruszyłem ogonem, próbując wyjaśnić kobiecie, że to nie do niej były moje słowa. To do ciebie, mój Ukochany Panie, mówiłem. Będę zawsze myśleć o tobie i czekać na ciebie po tamtej stronie. Życzę ci, aby każdy był ci tak wierny jak ja”
To ekstremalny przypadek zaniedbania, który musiał trwać przez wiele lat – Pracownicy schroniska znaleźli porzuconego kota pod swoimi drzwiami. Jego długa sierść była tak bardzo skołtuniona, że uniemożliwiała zwierzęciu poruszanie się. Weterynarz ustalił, że pupil ma ok. 10 lat.Z powodu poplątanej sierści, kot miał na całym ciele rany. Zwierzak potrzebował opieki medycznej.Kot znalazł nowy dom. Teraz ma rozpocząć nowe życie.Całe szczęście...Prawdziwy "Bob Marley", dredy prawie identyczne

List od porzuconego psa:

List od porzuconego psa: – "Kiedy byłem szczeniakiem bawiłeś się ze mną, a moje wybryki sprawiały, że się śmiałeś. Nazywałeśmnie swoim dzieckiem i pomimo tylu pogryzionych butów i zniszczonych poduszek zostałem twoimnajlepszym przyjacielem. Za każdym razem gdy coś przeskrobałem groziłeś mi palcem i mówiłeś:"jak mogłem!?". Jednak chwilę później złość Ci mijała, wywracałem się na plecy, a ty drapałeś mnie po brzuchu. Minęło sporo czasu zanim zaaklimatyzowałem się w Twoim domu, bo Ty byłeś strasznie zajęty. Mimo to pracowaliśmy nad tym razem.Pamiętam te wszystkie noce gdy przytulałem się do Ciebie w łóżku słuchając Twoich zwierzeńi skrytych marzeń. Byłem przekonany, że życie nie może być bardziej idealne. Chodziliśmy na długie spacery i razem biegaliśmy po parku. Jedliśmy razem lody (ja dostawałem tylko wafelek, bo "lody nie są zdrowe dla psów", tak mówiłeś). W domu ucinałem sobie długie drzemki w promieniach słońca, czekając aż wrócisz z pracy. Wreszcie zacząłeś spędzać tam coraz więcej czasu i rozglądać się za ludzkim partnerem. Czekałem na ciebie cierpliwie, pocieszałem, kiedy spotkało cię rozczarowanie i gdy miałeś złamane serce. Skakałem z radości kiedy wracałeś do domu zakochany.Ona, twoja żona, nie lubi psów. Mimo to powitałem ją w naszym domu, okazałem jej szacunek i posłuszeństwo. Ty byłeś szczęśliwy, więc ja też. Kiedy urodziły się wasze dzieci, tak jak ty byłem zafascynowany ich zapachem i różowością, i tak jak ty, chciałem się nimi opiekować. Tylko, że ona i ty martwiliście się żebym nie zrobił im nic złego, więc spędzałem większość czasu w innym pomieszczeniu. Zostałem "więźniem miłości", chociaż tak bardzo chciałem okazać im swoje uczucia. Kiedy trochę podrosły, zostałem ich przyjacielem. Wczepiały się w moje futro i podążały za mną niepewnym kroczkiem, zaglądały mi w uszy, wsadzały do oczu palce i całowały w czubek nosa. Uwielbiałem ich pieszczoty - twoje stały się przecież takie rzadkie. Gdyby było trzeba broniłbym twoich dzieci własnym życiem.Wślizgiwałem się im do łóżek i słuchałem szeptanych do mojego ucha sekretów i najskrytszych marzeń. Razem nasłuchiwaliśmy, czy nie wracasz z pracy. Kiedyś, dawno temu, kiedy ktoś pytał, czy masz psa, wyciągałeś z portfela moje zdjęcie i opowiadałeś im o mnie. Przez ostatnie lata odpowiadałeś tylko krótko "mam" i zmieniałeś temat. Z "twojego psa" stałem się "jakimś psem" i miałeś za złe każdą sumę, którą musiałeś na mnie wydać.Ostatnio dostałeś propozycję nowej pracy. Razem z rodziną przeprowadzisz się do innego miasta. Niestety, w nowym miejscu nie można trzymać zwierząt. Podjąłeś właściwą decyzję, twoja rodzina dużo na tym zyska. Kiedyś ja byłem twoją jedyną rodziną... Cieszyłem się jak zwykle na przejażdżkę samochodem, kiedy wyruszyliśmy w drogę do schroniska. Schronisko pachniało brakiem nadziei i strachem wszystkich psów i kotów. Wypełniłeś formularz i powiedziałeś "Na pewno znajdziecie mu dobry dom". Wzruszyli tylko ramionami i popatrzyli na ciebie ze smutkiem. Dobrze wiedzieli, co czeka psa w średnim wieku, nawet takiego z papierami.Siłą odgiąłeś zaciśnięte na mojej obroży palce swojego syna, który krzyczał "Tato, proszę nie pozwól im zabrać mojego psa!" Martwię się o niego. Dałeś mu właśnie piękną lekcję przyjaźni, lojalności, miłości, odpowiedzialności i szacunku dla życia... Unikając mojego wzroku poklepałeś mnie po głowie. Uprzejmie odmówiłeś zabrania obroży i smyczy. Musiałeś iść, miałeś umówione spotkanie. Kiedy wyszliście, usłyszałem jak dwie miłe panie rozmawiają ze sobą na mój temat. "Musiał wiedzieć, że wyjeżdża już dawno. Dlaczego nie znalazł psu innego domu?" powiedziała jedna, a druga dodała: "Jak on tak mógł?!". W schronisku dbają o nas na ile pozwala ich napięty program dnia. Karmią nas rzecz jasna, ale nie mam jakoś apetytu. Na początku za każdym razem kiedy ktoś przechodził koło mojego boksu podbiegałem mając nadzieję, że to ty, że zmieniłeś zdanie, że to wszystko to był tylko zły sen, albo że przynajmniej to ktoś, komu by na mnie zależało, ktoś, kto by mnie uratował. Kiedy zdałem sobie sprawę, że nie mam co konkurować z roześmianymi szczeniakami, nieświadomymi własnego losu, zaszyłem się w kącie i czekałem.Słyszałem jej kroki, kiedy pod koniec dnia szła po mnie. Poprowadziła mnie między wybiegami do oddzielnego pomieszczenia. Panowała tam błoga cisza. Posadziła mnie na stole, podrapała za uszami i powiedziała, żebym się nie martwił. Serce waliło mi w oczekiwaniu na to, co miało się zdarzyć. Czułem też ulgę: nadszedł koniec udręk dla więźnia miłości. Zacząłem martwić się o tę kobietę - taką już mam naturę, tak samo bałem się o ciebie. Żeby ciężar, który dźwiga, nie przygniótł jej. Kobieta delikatnie założyła na mojej łapie opaskę. Łza poleciała jej po policzku. Chciałem pocieszyć tę kobietę tak jak pocieszałem ciebie lata temu i polizałem ją po twarzy. Pewnym ruchem wkłuła mi igłę do żyły i poczułem, jak ta zimna substancja rozchodzi się po moim ciele. Zasypiając spojrzałem w jej dobre oczy i szepnąłem cichutko: "Jak mogłaś?". Kobieta rozumiała psi język."Tak mi przykro" powiedziała, a potem przytuliła mnie i pośpiesznie tłumaczyła, że pomoże mi znaleźć się w lepszym miejscu. Nikt tam o mnie nie zapomni, nie skrzywdzi ani nie porzuci, to miejsce pełne miłości i światła, inne niż na ziemi.Zbierając resztki energii leciutko poruszyłem ogonem, próbując wyjaśnić kobiecie, że to nie do niej były moje ostatnie słowa. To do ciebie, mój Ukochany Panie, mówiłem. Będę zawsze myśleć o tobie i czekać na ciebie po tamtej stronie. Życzę ci, żeby każdy był ci tak wierny jak ja."
W niedzielę w Oviedo, w stanie Floryda odnaleziono porzuconego i zaniedbanego psa. Postanowiła przyjąć zwierzaka w środku nocy – Kari Falla odmieniła życie bezpańskiego psa. Zwierzak był porzucony, miał za długą i zainfekowaną pchłami sierść. Nie mógł samodzielnie chodzić. Fryzjerka postanowiła doprowadzić go do ładu. Efektami swojej pracy podzieliła się na swoim profilu społecznościowym."O północy otworzyliśmy nasz salon, aby pomóc temu szczeniakowi znalezionemu w środku nocy. Była to nieoczekiwana, spontaniczna interwencja, nie chcieliśmy aby dłużej cierpiał z powodu bólu. Dobrzy ludzie uratowali go przed potrąceniem przez samochód, zorganizowali transport i przywieźli na miejsce. Po kilku męczących godzinach golenia i oczyszczania w końcu ujrzeliśmy jego słodką buzię!" before after