Momencik, trwa przetwarzanie danych   Ładowanie…

Szukaj



Znalazłem 64 takie demotywatory

Tylko czy takie figurki przetrwają tyle czasu co oryginały.... –  Możesz sobie kupić posąg w styluWyspy Wielkanocnej do swojegoogródkaSEJameson Zaba@JamesonZal. 14 Std.Robimy co możemy żeby namieszaćprzyszłym archeologom
 –  Mój tata powiedział mojej córce,że jest najlepszym zamiataczemna świecie, po czym powiedziałdo mnie po cichu: "jak powieszdziecku, że jest zajistew zadaniu, które mu dajesz, tonie będzie na nie narzekać" i terazsię zastanawiam czy faktyczniebyłam najlepszym pielaczemogródka na świecie.
 –  Na moim osiedlu nie można grać wpiłkę i nie ma placu zabaw.Ale chłopcy i tak grają. Piłka imwpadła do ogródka starszej sąsiadki ita ją zabrała i nie chciała oddać.Więc przyszła jedna z matek i...zabrała jei psa jako... zakładnika :D
Kiedy pielęgniarka weźmiesię za uprawę ogródka –

Skąd się biorą tacy ludzie?

 –  Kultown BrowarStaropolshiKultowy Browar Staropolski4 dniPani Roksano K., która zrobiła rezerwacje na stółbiesiadny 9 września na 12 osób!Zgodnie z radami naszych klientówpostanowiliśmy walczyć z chamstwem,prostactwem i zwykłym oszustwem, a właśniePani i Pani znajomych bezczelność przekroczyławszelkie granice.Przyzwoitość wymaga przeproszenia za swojeoszustwo, ale Pani i Pani znajomi wolicie sięmścić za skutek oszustwa. Jedynki w opiniachgoogle, popieranie Adka, który nas krytykuje zaujawnianie klientów pijących u nas wniesionyalkohol itd.Skoro tak, to postanowiliśmy jeszcze razprzejrzeć nagrania związane z wyproszeniemPani i Pani znajomych z naszego ogródka.REZERWUJE PANI STOLIK NA 12 OSÓB, NASOBOTNI WIECZÓR, KIEDY OGRÓDEK JESTPEŁEN GOŚCI, A WIELU POTENCJALNYCHKLIENTÓW ODCHODZI Z KWITKIEM, BO BRAKWOLNYCH MIEJSC. PANI GRUPA ZPREMEDYTACJĄ WNOSI CAŁY PLECAK WÓDEK.NIE CHCECIE WYDAĆ NAWET 7 ZŁ. NA PEPSI,ABY DOLAĆ DO SWOJEJ WÓDKI, DLATEGOWNOSICIE TEŻ COLE.Opiszemy co się stało:Przyjeżdżacie samochodem, z którego bagażnikaPani bezczelny kolega wyjmuje plecak pełenbutelek z alkoholem, zarzuca na ramię i przykrywamarynarką, Pani zaś wnosi 2,5 litrową colę.Colę stawia Pani na stole, a plecak, cały czaszakrywany marynarką kolega stawia pod stołemKażdy z was zamawia drinka lub piwo, w końcuwg. was jesteście kulturalnymi ludźmi i niebędziecie pić wódy z butelki, a może dlatego, żegdybyście jeszcze przynieśli szklankizostalibyście szybciej wyrzuceni.Kilka tygodni wcześniej obiecałem żonie, że niebędę zabierał i wylewał napoi bezalkoholowychwniesionych przez klientów, tylko prosił ich oschowanie. Dlatego też tego wieczoruprzechodząc spytałem, czy mogę postawićwaszą colę pod stołem, nie protestowaliście, alaza moimi plecami śmialiście się jakim jestemnaiwnym debilem.Po wypiciu drinka czy też piwa, kolega ,,odplecaka" zamienia się w podstolikowegobarmana, uzupełniając wasze puste pokale iszklanki - przyniesioną wódką i przyniesioną colą.Jakież było wasze zdziwienie, gdy ok 21.30zostaliście wyproszeni, a plecak jeszcze nie byłopróżniony.Zaraz po waszym wyproszeniu na opiniachgoogle pojawiły się same jedynki.U NAS NIE JESTEŚCIE JUŻ MILE WIDZIANI, AWIĘC NIE PRZYCHODŹCIE.Restauratorzy Zduńskiej Woli,walczmy z chamstwem i prostactwem. Zklientami, którzy nie chcą zrozumieć, że nic niedostajemy za darmo, że każda czy każdy z naszainwestował w lokal swoje pieniądze, żeopłacamy personel i kosmiczne rachunki za prąd,gaz etc, a przy tym w pracy spędzamy po 12 iwięcej godzin na dobę, niemal każdego dnia.Jeżeli nie będziemy tego zwalczać, a klienci będąpopierać oszukiwanie nas, to rzeczywiścieZduńska Wola, na lata pozostanie pustynią nagastronomicznej mapie Polski.Pewnie za chwile zacznie się hejt i komentarzeabyśmy zgłosili na policję. Nie zależy nam na tym,aby ludzie płacili po kilka tysięcy mandatu.Tak jak wcześniej pisaliśmy zależy nam na tym,żeby ludzie nawet nie próbowali wnosić swoichalkoholi, napoi itd.Każde takie kolejne sytuacje będziemy, zgodnie zradą naszych Klientów nagłaśniać i udostępniać.Marek ŁycyniakMOVEMENadidasJUHTA
 –  18:04Obsluga fatalna, tak niegrzecznych kelnerek niespotkalam nigdzie. Opryskliwe, nie potrafia normalnieodezwac sie do klienta tylko w sposob roszczeniowy.Poprosilismy o managera, ktorego oczywiscie nie bylo.Jedzenie w porownaniu do pol roku wstecz, slabiutkie.Frytki robione na smierdzacym tluszczu. W srodkusezonu? Warto wymienic. Wracalismy czesto, niewrocimy.Jedzenie: 2/5 | Obsługa: 1/5 | Klimat: 1/5Brooklyn Gdynia (właściciel)5 minut temuPani Anno. Najpierw dziewczynka, która była z państwembawiła się wybiegając na zewnątrz i wracając z powrotemprzez drzwi, których nasze kelnerki używają do obsługigości z ogródka nasząc talerze z gorącym jedzeniem oraztace pełne szkła na co zwróciliśmy uwagę szczególnie, żeprzed chwilą była ulewa i mogła się poślizgnąć robiąc sobiei innym krzywdę.. a następnie państwa syn, który równieżbył przed chwilą na dworze skakał po naszych nowychkanapach w brudnych sandałach. Czy naprawdę uważapani, że prośba o to by syn zdjął brudne buciki żeby nieniszczyć i brudzić sof na których siadają goście w czystychubraniach jest czymś ujmującym lub roszczeniowym?Kolejna sprawa to 'śmierdzący tłuszcz" - nasza frytura jestsprawdzana dwa razy dziennie testerem Vito FT440 do olejujadalnego i wymieniana według wskazań - frytki byłyzłociste, wyborne i chrupiące dlatego zarówno pani, panimąż jak i koleżanka zjedliście je co do ostatniej sztuki cowidać na filmie, który zachowaliśmy z państwa wizyty. Taksamo pizza, którą jeszcze zabraliście państwo ze sobą..Proszę jeszcze raz na spokojnie przeanalizować swojąwizytę u nas oraz tą MEGA krzywdzącą opinię, którą pani onas zostawiła i zadać sobie szczere pytanie czy na niązasłużyliśmy.
 –  Już dwa tygodnie jestem naurlopie. Zmęczyłem się.Koszenie trawy, pielenie ogródka.Wymiana płotui bramy. Kopanie dziur, spawanie,betonowanie.A upał nie do zniesienia.Od 5 rano do obiadu harowałem,później chwilka przerwy i znowuharówa aż do zachodu słońca.Wypalę papierosa i znowuzapierdalam do roboty.Dobrze, że jutro idę do pracy.Wreszcie będę mógł odpocząć.
Jesteś beztroskim dzieckiem i nawet nie wiesz kiedy się obejrzysz i wrzucasz zdjęcia warzyw ze swojego ogródka –
Weganka Cillia Carden pozwała swojego sąsiada za to, że grillował mięso pod jej oknem. Sprawę przegrała, a na Facebooku powstało wydarzenie na 2000 osób, które zapowiadało wielkiego grilla przed domem Cilli – Weganka Cilla Carden mieszkająca w okolicach Perth stała się sławna w Australii, gdy pozwała swoich sąsiadów za robienie grilla. Cilla jest terapeutką i masażystką, twierdzi, że nie może spędzać spokojnie czasu w ogrodzie, bo czuje zapach smażonego mięsa i ryb z ogródka sąsiadów
W nocy rozłożyła u siebie na grządkach dwadzieścia jajek, a rano zebrała je wszystkie na oczach sąsiadów. Problem z kurami nagle zniknął –
 –  Jestem gadżeciarzem. Uwielbiamwszelkiej maści nowinki techniczne izupełnie bezużyteczne duperele.Ostatnio kupiłem od chińskich,przyjaciół" kamerę dla kota. Serio. Totakie małe ustrojstwo, które zaczepia sięna kociej obróżce. Dzięki temu możnawcielić się w rolę czworonoga i zobaczyć,jak wygląda jego dzień.Przekonałem się, że mój sierściuchdokarmia się u sąsiada, i że notoryczniewypróżnia się do naszego ogródka zpomidorami. Okazało się, że to onniszczy gniazda ptaków w pobliskim lesiei że pogoniony przez psa potrafi wejść nadrzewo szybciej niż wiewiórka.Przy okazji dowiedziałem się też, żemoje kocisko bardzo lubi patrzeć, jakmoja żona zdradza mnie z mężem swojejsiostry, który regularnie wpada do nas zkurtuazyjną wizytą, gdy ja jestem wpracy.
 –  Powiedziałam mojemu8-letniemu synowi, że zapłacęmu 14 zł/h za odchwaszczenieogrodu warzywnego i ogródkaprzed domem. Odpowiedział: "Ajeśli znajdę kogoś, kto zrobi to za7 zł/h, to mogę zatrzymaćpozostałe 7 zł?"Nie wiem, czy mam być dumna,czy zdenerwowana.Ja pochwaliłbym go za to i zapłaciłkilka razy po 14 zł - byłaby topierwsza lekcja pokazująca naczym polega biznes. A potemzmniejszyłbym budżet do 7 zł iposzedłbym bezpośrednio dopodwykonawcy. I to byłaby drugalekcja.
Bardzo życiowa lekcja - nie można ufać nikomu, zwłaszcza bliskim –  Kiedy miałem jakieś 10 lat, moi rodzice kupili działkęi zaczęli próbować wdrażać mnie do pracy w ogrodzie.Podlewanie, pielenie, sadzenie... Walczyłam z tym nawszelkie możliwe sposoby. Jednak moi rodzice podeszlido sprawy dosyć kreatywnie. Wydrukowali aktdarowizny i oficjalnie ogłosili mnie nowym właścicielemdziałki. A ja poczułam się ważna i dumna, że w takmłodym wieku już mam coś swojego :) Teraz wszystkiezasiewy były pod moim zarządem. Nie można było mniewyciągnąć z ogródka - kopałam, sadziłam, pieliłami napawałam się plonami. Lata później miałam już dosyćbycia odpowiedzialną za ogród i postanowiłam działkęsprzedać. Powiedziałam o tym moim rodzicom, którzydopiero wtedy wyjawili mi gorzką prawdę, która bardzomnie rozczarowała. Ten akt darowizny wydrukowaliwtedy dla picu.Do tej pory w rodzinie krąży żart: "Nie jedziesz nadziałkę? Przecież jest Twoja" :(
Oto jego odpowiedź –
 –  Drodzy Sąsiedzi, Mam na imię Michał i mieszkam na parterze pod 1. Ogólnie dobrze się rozwijam i nie mam niedowagi, ani problemu z alkoholem, dlatego rodzice proszą, by nie rzucać mi do ogródka kawałków chleba, puszek po piwie, ani butelek po „małpce" Sobieskiego. Bardzo dziękuję i pozdrawiam,
Halo Warszawa. Na Mokotowie przy przystanku Dolna 01 - starsza, miła pani sprzedaje kwiatki, winogrona, orzechy i czosnek - ze swojego ogródka. Jest tu od poniedziałku do piątku - najczęściej od 16 – Wiem, że pani jest znana lokalnie, ale wieczory są coraz chłodniejsze, więc kupcie coś od niej, szybciej wróci do domu i nie będzie musiała marznąć
 –  Pamiętam jak moja babcia walczyła z kurami sąsiadów, które wchodziły jej do ogródka.W nocy rozłożyła u siebie na grządkach dwadzieścia jajek, a rano zebrała je wszystkie na oczach sąsiadów. Problem z kurami nagle zniknął.
Pewnego dnia do mojego ogródka zawędrował starszy, wyglądającyna zmęczonego pies – Po jego obroży i dobrze wyglądającym brzuchu wiedziałem,że ma gdzieś dom, w którym się o niego dba.Spokojnie podszedł do mnie, więc pogłaskałem go po głowie. Poszedł za mną do domu, spokojnym krokiem przeszedł przez hol, po czym zwinął się w kącie i zasnął.Jakąś godzinę później wstał i podszedł do drzwi, więc go wypuściłemNastępnego dnia wrócił, znów witając mnie w moim ogrodzie, wszedł do domu i po raz kolejny zwinął się w kącie i zasnął na godzinę. Trwało to kilka tygodni, więc w końcu z ciekawości przyczepiłem do jego obroży karteczkę, w której napisałem:"Kim jest właściciel tego cudownego, uroczego psiaka i czy ma on świadomość, że prawie każdego popołudnia jego pies przychodzi do mojego domu, żeby się zdrzemnąć?"Następnego dnia pies wrócił na swoją codzienną drzemkę, tym razem z inną karteczką za obrożą."Mieszka w domu z 6 dzieci, w tym 2 poniżej 3 lat. Próbuje się trochę zdrzemnąć.Czy mogę wpaść z nim jutro?" Po jego obroży i dobrze wyglądającym brzuchu wiedziałem, że ma gdzieś dom, w którym się o niego dba.Spokojnie podszedł do mnie, więc pogłaskałem go po głowie. Poszedł za mną do domu, spokojnym krokiem przeszedł przez hol, po czym zwinął się w kącie i zasnął.Jakąś godzinę później wstał i podszedł do drzwi, więc go wypuściłemNastępnego dnia wrócił, znów witając mnie w moim ogrodzie, wszedł do domu i po raz kolejny zwinął się w kącie i zasnął na godzinę. Trwało to kilka tygodni, więc w końcu z ciekawości przyczepiłem do jego obroży karteczkę, w której napisałem:"Kim jest właściciel tego cudownego, uroczego psiaka i czy ma on świadomość, że prawie każdego popołudnia jego pies przychodzi do mojego domu, żeby się zdrzemnąć?"Następnego dnia pies wrócił na swoją codzienną drzemkę, tym razem z inną karteczką za obrożą."Mieszka w domu z 6 dzieci, w tym 2 poniżej 3 lat. Próbuje się trochę zdrzemnąć.Czy mogę wpaść z nim jutro?"
 –  owiedziałam mojemu-letniemu synowi, że zapłacęiu 14 zł/h za odchwaszczeniegrodu warzywnego i ogródkarzed domem. Odpowiedział: "A(śli znajdę kogoś, kto zrobi to zazł/h, to mogę zatrzymaćozostałe 7 zł?"ie wiem, czy mam być dumna,y zdenerwowana.Ja pochwaliłbym go za to i zapłaciłkilka razy po 14 zł - byłaby topierwsza lekcja pokazująca naczym polega biznes. A potemzmniejszyłbym budżet do 7 zł iposzedłbym bezpośrednio dopodwykonawcy. I to byłaby drugalekcja.
 –  Ostatnio mój stary kumpel się żenił. Spisywałem od niego notatki do matury i piłem z nim do połowy studiów, więc wypadało pójść. Wyciągnąłem z szafy garnitur, odpaliłem dziewczynie kasę na sukienkę, wsadziłem trochę oszczędności do koperty i pajechali!Sam ślub był w porządku - hymn do miłości, Mendelsohn i sypanie kwiatków, tylko ksiądz mocno zaciągał - człowiek ze wsi wyjdzie, ale wieś z człowieka nigdy. Chwilę potem zameldowaliśmy się na wsi (wesele organizował brat jednego z gości, więc było taniej) i tu zaczęła się zabawa. Wóda zryła banię, Zenek padł już o 21, dzieciaki darły mordę, moja zakumplowała się przy winie z kuzynkami panny młodej, a ja gadałem z ludźmi - z jednym, nieudolnym pisarzem, o literaturze, z drugim o polityce, a z trzecim, z pozoru typowym wsiurem,0 sytuacji na Dalekim Wschodzie - o dziwo się znał. Około 23 wjechał na stoły prezent od ojca panny młodej (swoją drogą, miała kapitalne szpilki) -15 litrów bimberku. Nektar bogów był pyszniutki, aczkolwiek nieco za duży dodatek piołunu i podejrzane grzybki na zagrychę miały zgubne skutki. Do oczepin zacząłem widzieć potrójnie, pan młody zgubił buty i chodził boso, brat panny młodej zaczął pospolicie skrzeczeć nad kiblem, a nieudolny pisarz spektakularnie zbełtał się świadkowej w dekolt w tańcu. O północy zaczęła się ostateczna apokalipsa - goście podostawali prawdopodobnie halucynacji1 bełkotali bez sensu, ktoś szalał na parkiecie z Krzyśkiem, krzakiem wyrwanym z ogródka, jakiś dziadyga opowiadał swoje wspomnienia z rzezi (nadal pamiętam, co można zrobić z widłami i ogniskiem),a mi objawiła się jakaś plugawa szkarada i darła się, że więcej nie piję. Potem okazało się, że moja luba po szóstym kieliszku zrobiła „EEEE" i padła twarzą w sałatkę. Koło 3 rano we wszystkich trzymających się jeszcze na nogach wstąpił duch bojowy i z okrzykiem „ZAWSZE I WSZĘDZIE..." pijane towarzystwo ruszyło na krucjatę, którą powstrzymał zamek w drzwiach. O świcie resztki towarzystwa, które w większości zasnęło po kątach, zerwało się do jakiegoś psychodelicznego tańca.Nie pamiętam, jak dotarłem do domu, ale kiedy o 17 rano obudziłem się na kacu gigancie, przez spustoszone etanolem szare komórki przetoczyły się dwa pytania: Jakim cholernym cudem jeszcze żyję? I dlaczego cholerny Staszek Wyspiański przez całą noc stał pod ścianą i notował, patrząc na resztę weselników z pogardą?