Momencik, trwa przetwarzanie danych   Ładowanie…

Szukaj



Znalazłem 32 takie demotywatory

Jakieś pytania? –  2015. PiS przejmuje władze:-brak inflacji-wzrost gospodarczy +3,7%-największe środki z UE w historii-deficyt 42 mld2023. PiS oddaje władze:-inflacja 4 x wyższa niż powinna-spadek PKB czyli recesja-brak pieniędzy z UE-deficyt nawet 200 mld
Ale to już nie twój problem –
PiS zadłuża Polskę na pokolenia, jakby Morawieckiego wsadzić do więzienia na okres aż spłacimy to, co on pożycza w imieniu Polaków i miałby z niego jeszcze wyjść, to gość musiałby dożyć grubo ponad 100 lat – Czego wcale mu nie życzę... i nie chodzi o więzienie Bezpiecznybudżetw trudnychczasach
Historia Kasi Guzik czyli rzecz o dziewczynie, która schudła prawie 100 kilogramów... – Jak tego dokonała, tłumaczy sama:"Mam nadzieję, że nie oczekujecie ode mnie rad w stylu: zrezygnuj ze słodyczy, odstaw pieczywo i zapisz się na siłownię. Ode mnie tego nie usłyszycie. Tajemnicą są przede wszystkim wypracowane stałe nawyki. To one są kluczem do sukcesu! Ilość pytań o dietę, jaką stosowałam, by osiągnąć taki efekt, jest ogromna. Ale moja odpowiedź zawsze taka sama: Deficyt kaloryczny! Czyli klasyczne MŻ. Wielu z was jest nią rozczarowanych. Ja nie mam dla was przepisu na cudowną dietę!"
Źródło: ON THE MOVE
Smutne jest to, że była to suma większa, niż jest dzisiaj –  FAKTOPEDIA.plW 1509 roku w skarbie Polski znajdowało się tylko61 złotych (krowa kosztowała wówczas 30 groszy).
Pamiętacie jak kilka lat temu wybuchł kryzys w Grecji, efektem czego był brak dostępu do bankomatów i cięcia wydatków publicznych m.in. emerytur? – Wówczas mówiono (tutaj, wśród nas) "no, Grecy sami sobie winni, że doprowadzili się do takiego zadłużenia". Przypominam, że polski Sejm właśnie ominął kolejną regułę wydatkową, a przyrządowy BGK wyemitował dzisiaj dług w postaci obligacji covidowych na ponad 700 mln zł. Z roku na rok deficyt rośnie, a jego podawana oficjalna wartość jest nieprawdziwa. Jakieś wnioski?
Kiedy sypiasz po 4 godziny na dobę i myślisz, że gigantyczny kubek kawy wyrówna deficyt snu –
Ciekawi mnie ilu ludzi w Polsce wie, skąd się biorą pieniądze na te 13 i 14 emerytury? Obawiam się, że cierpimy na analfabetyzm ekonomiczny – Wydawało mi się, że pierwszym pytaniem, jakie padnie, będzie: "ale z czego? skąd pieniądze?". Przecież jest deficyt, rośnie zadłużenie, ledwo wyszliśmy z kryzysu kowidowego i nikomu do głowy nie przyjdzie, by zapytać jak to działa i jakoś na rozdawnictwo zawsze się pieniądze znajdują? Co ciekawe, gdy wprowadzano owo źródło finansowania jako przykład podawano milionerów i osoby najwięcej zarabiające. W praktyce okazało się, że każdy pracujący jest w uznaniu rządu niesamowitym bogaczem, któremu trzeba dowalić daniną (nowe nazewnictwo podatku). A problem emerytur? Dalej waloryzacja na śmiesznym poziomie, emeryci (również ci przyszli) klepią biedę i patologię systemową pudruje się socjalem Zmiana frontu w rządzie. Zaskakujące słowa premiera o 14. emeryturze

Do biura rzeczy znalezionych zadzwonił chłopiec, mówiąc, że zgubił mamusię

Do biura rzeczy znalezionych zadzwonił chłopiec, mówiąc, że zgubił mamusię – Chłopcu z domu dziecka niemal co noc śnił się taki sam sen.Co noc w snach szukał swojej mamy, gdy wreszcie ją znajdował, budził się. Jedynym jego pocieszeniem było zdjęcie obcej kobiety, które znalazł na podwórku. Wtedy jeszcze nie wiedział, że ich losy kiedyś się skrzyżują.Halo, czy to Biuro Rzeczy Znalezionych? – zapytał dziecięcy głos.– Tak, skarbie. Zgubiłeś coś?– Zgubiłem mamę. Jest może u was?– A możesz ją opisać?– Jest piękna i dobra. I bardzo kocha koty.– No właśnie wczoraj znaleźliśmy jedną mamę, może to twoja. Skąd dzwonisz?– Z domu dziecka nr 3.– Dobrze, wysyłamy mamę. Czekaj.Weszła do jego pokoju, najpiękniejsza i najlepsza, tuląc do piersi prawdziwego, żywego kota.– Mama! – krzyknął maluch i rzucił się do niej. Objął ją z taką siłą, że aż zbielały mu paluszki. – Mamusiu! Moja mamusiu!!!Chłopca obudził jego własny krzykRano dyrektorka domu dziecka jak zwykle zaglądała do każdego pokoju, żeby przywitać się z wychowankami i pogłaskać każdego malucha po głowie. Na podłodze, przy łóżku chłopca, zauważyła zdjęcie, które mały w nocy upuścił.– Skąd masz to zdjęcie? – zapytała.– Znalazłem na podwórku. To jest moja mama – uśmiechnął się chłopiec. – Jest bardzo piękna i dobra i kocha koty.Dyrektorka poznała tę dziewczynę. Po raz pierwszy przyszła do domu dziecka w zeszłym roku wraz z innymi wolontariuszami. Pewnie wtedy zgubiła zdjęcie. Od tamtej pory dziewczyna chodzi od jednego urzędnika do drugiego, próbując zdobyć pozwolenie na adopcję dziecka. Ale, zdaniem lokalnych biurokratów, nie ma na to szans, ponieważ nie ma męża.– Cóż, skoro to twoja mama, to wszystko zmienia – powiedziała dyrektorka. Po powrocie do swojego gabinetu, pani dyrektor usiadła i czekała.Po jakimś czasie rozległo się pukanie do drzwi i do gabinetu weszła dziewczyna ze zdjęcia– Proszę – powiedziała dziewczyna, kładąc na biurku grubą teczkę. – Wszystkie dokumenty, opinie, zaświadczenia.– Dziękuję. Muszę jeszcze zadać ci kilka pytań. Kiedy chcesz zobaczyć dzieci?– Nie mam zamiaru ich oglądać. Wezmę każde dziecko, jakie mi pani zaproponuje. Przecież prawdziwi rodzice nie wybierają sobie dziecka… Nie wiedzą, jakie się urodzi – ładne czy nieładne, zdrowe czy chore… Kochają je takie, jakie jest. Ja też chcę być taką prawdziwą mamą.– Po raz pierwszy mam taki przypadek – uśmiechnęła się dyrektorka. – Zaraz przyprowadzę pani syna. Ma 5 lat, jego matka zrzekła się go zaraz po urodzeniu. Jest pani gotowa?– Tak, jestemMały chłopiec rzucił się do niej z całych sił.– Mama! Mamusiu!Dziewczyna głaskała go po malutkich pleckach, przytulała, szeptała słowa, których nikt poza nimi nie mógł usłyszeć.– Kiedy mogę zabrać syna? – zapytała.– Z reguły rodzice i dzieci stopniowo przyzwyczajają się do siebie, najpierw są odwiedziny w domu dziecka, potem rodzice zabierają dziecko na weekendy, a potem na zawsze, jeśli wszystko jest w porządku.– Zabieram syna od razu – stanowczo oznajmiła dziewczyna.– Dobrze – machnęła ręką dyrektorka.Chłopiec był szczęśliwy. Trzymał mamę za rękę, bojąc się, że znowu ją zgubi.wyszli już z domu dziecka na słoneczną ulicę, chłopiec zdecydował się zadać najważniejsze pytanie:– Mamo… A lubisz koty…?– Uwielbiam! W domu czekają na nas dwa! – roześmiała się dziewczyna, czule ściskając rączkę malucha.Pani dyrektor spoglądała przez okno potem usiadła i wykonała jeden telefon.„Halo, Kancelaria Aniołów? Proszę przyjąć zamówienie. Imię klientki wysłałam mailem, żebyście nie pomylili. Najwyższa kategoria: podarowała dziecku szczęście… Proszę o standardową wysyłkę – moc sukcesów, miłości, radości itp. I dodatkowo: mężczyznę wyślijcie, niezamężna jest. Tak, wiem, że macie deficyt, ale to wyjątkowy przypadek. Owszem, finanse też się przydadzą, chłopiec musi się dobrze odżywiać… Już wszystko poszło? Dziękuję.”Być może nie wierzycie w anioły, ale anioły wierzą w was Chłopcu z domu dziecka niemal co noc śnił się taki sam sen.Co noc w snach szukał swojej mamy, gdy wreszcie ją znajdował, budził się. Jedynym jego pocieszeniem było zdjęcie obcej kobiety, które znalazł na podwórku. Wtedy jeszcze nie wiedział, że ich losy kiedyś się skrzyżują.Halo, czy to Biuro Rzeczy Znalezionych? – zapytał dziecięcy głos.– Tak, skarbie. Zgubiłeś coś?– Zgubiłem mamę. Jest może u was?– A możesz ją opisać?– Jest piękna i dobra. I bardzo kocha koty.– No właśnie wczoraj znaleźliśmy jedną mamę, może to twoja. Skąd dzwonisz?– Z domu dziecka nr 3.– Dobrze, wysyłamy mamę. Czekaj.Weszła do jego pokoju, najpiękniejsza i najlepsza, tuląc do piersi prawdziwego, żywego kota.– Mama! – krzyknął maluch i rzucił się do niej. Objął ją z taką siłą, że aż zbielały mu paluszki. – Mamusiu! Moja mamusiu!!!Chłopca obudził jego własny krzykRano dyrektorka domu dziecka jak zwykle zaglądała do każdego pokoju, żeby przywitać się z wychowankami i pogłaskać każdego malucha po głowie. Na podłodze, przy łóżku chłopca, zauważyła zdjęcie, które mały w nocy upuścił.– Skąd masz to zdjęcie? – zapytała.– Znalazłem na podwórku. To jest moja mama – uśmiechnął się chłopiec. – Jest bardzo piękna i dobra i kocha koty.Dyrektorka poznała tę dziewczynę. Po raz pierwszy przyszła do domu dziecka w zeszłym roku wraz z innymi wolontariuszami. Pewnie wtedy zgubiła zdjęcie. Od tamtej pory dziewczyna chodzi od jednego urzędnika do drugiego, próbując zdobyć pozwolenie na adopcję dziecka. Ale, zdaniem lokalnych biurokratów, nie ma na to szans, ponieważ nie ma męża.– Cóż, skoro to twoja mama, to wszystko zmienia – powiedziała dyrektorka. Po powrocie do swojego gabinetu, pani dyrektor usiadła i czekała. Po jakimś czasie rozległo się pukanie do drzwi i do gabinetu weszła dziewczyna ze zdjęcia.– Proszę – powiedziała dziewczyna, kładąc na biurku grubą teczkę. – Wszystkie dokumenty, opinie, zaświadczenia.– Dziękuję. Muszę jeszcze zadać ci kilka pytań. Kiedy chcesz zobaczyć dzieci?– Nie mam zamiaru ich oglądać. Wezmę każde dziecko, jakie mi pani zaproponuje. Przecież prawdziwi rodzice nie wybierają sobie dziecka… Nie wiedzą, jakie się urodzi – ładne czy nieładne, zdrowe czy chore… Kochają je takie, jakie jest. Ja też chcę być taką prawdziwą mamą.– Po raz pierwszy mam taki przypadek – uśmiechnęła się dyrektorka. – Zaraz przyprowadzę pani syna. Ma 5 lat, jego matka zrzekła się go zaraz po urodzeniu. Jest pani gotowa?– Tak, jestemMały chłopiec rzucił się do niej z całych sił.– Mama! Mamusiu!Dziewczyna głaskała go po malutkich pleckach, przytulała, szeptała słowa, których nikt poza nimi nie mógł usłyszeć.– Kiedy mogę zabrać syna? – zapytała.– Z reguły rodzice i dzieci stopniowo przyzwyczajają się do siebie, najpierw są odwiedziny w domu dziecka, potem rodzice zabierają dziecko na weekendy, a potem na zawsze, jeśli wszystko jest w porządku.– Zabieram syna od razu – stanowczo oznajmiła dziewczyna.– Dobrze – machnęła ręką dyrektorka.Chłopiec był szczęśliwy. Trzymał mamę za rękę, bojąc się, że znowu ją zgubi.Kwyszli już z domu dziecka na słoneczną ulicę, chłopiec zdecydował się zadać najważniejsze pytanie:– Mamo… A lubisz koty…?– Uwielbiam! W domu czekają na nas dwa! – roześmiała się dziewczyna, czule ściskając rączkę malucha.Pani dyrektor spoglądała przez okno potem usiadła i wykonała jeden telefon.„Halo, Kancelaria Aniołów? Proszę przyjąć zamówienie. Imię klientki wysłałam mailem, żebyście nie pomylili. Najwyższa kategoria: podarowała dziecku szczęście… Proszę o standardową wysyłkę – moc sukcesów, miłości, radości itp. I dodatkowo: mężczyznę wyślijcie, niezamężna jest. Tak, wiem, że macie deficyt, ale to wyjątkowy przypadek. Owszem, finanse też się przydadzą, chłopiec musi się dobrze odżywiać… Już wszystko poszło? Dziękuję.”Być może nie wierzycie w anioły, ale anioły wierzą w was
Ale jak to, przecież miesiąc temu głosił, że mamy nadwyżkę budżetową i pieniędzy pod dostatkiem. Coś się zmieniło? Ukradli przez miesiąc? –
Dr. Edith V. Sullivan z Uniwersytetu Stanforda w Kalifornii wraz z kolegami badała korowe wielkości deficytów (kurczenie się obszarów kory mózgu- substancji białej) przy pomocy 826 strukturalnych obrazów rezonansu magnetycznego, w tym celu porównano zdjęcia 222 uzależnionych ludzi ze zdrowymi – Naukowcy odkryli, że uzależnieni uczestnicy wykazują deficyt objętości w korze czołowej, skroniowej, ciemieniowej i potylicznej. Deficyty były widoczne w podregionach niezależnie od płci.Zespół Dr. Sullivan wykazał, że w wyniku długotrwałego stosowania narkotyków takich jak kokaina czy opiaty, może dojść do tak wielkich zmian w mózgu, że osoba uzależniona może być tak odklejona od rzeczywistości jak polscy celebryci
 –
 –  0tvp.infoO7 godz. ■ Q#Koronawirus w Polsce: Tylu zakażeń dawno nie było#wieszwtęcej tvp.infoTVRINFORaport o koronawirusie. Tylu zakażeń dawno nie byłoGdzie najwięcej przypadków?Marcin Ponoć w szpitalach jest taki deficyt respiratorów żerząd zamierza rekwirować Cyganom akordeony i±
Prezydent niskich podatkówi zerowego deficytu –  Polsat NewsPrezydent Andrzej Duda podpisał ustawę nowelizującąbudżet państwa na 2020 r. - podała w piątek kancelariaprezydenta. Zgodnie z nowelizacją budżetu deficyt w tymroku został podniesiony z zerowego do 109,3 mld zł.
NBP przekaże 7 mld zł do budżetu, żeby nie było deficytu – W listopadzie 2019 r. Rada Polityki Pieniężnej zmieniła reguły tworzenia rezerw. Dzięki temu NBP będzie mógł przekazać do budżetu 7 mld 163 mln zł.Rząd przyjął pod koniec grudnia projekt budżetu państwa, w którym nie ma deficytu, bo... Rada Ministrów z góry założyła, że w 2020 r. dostanie z NBP ponad 7 mld zł
Więzienie - skrzyżowanie deficytu przestrzeni z nadmiarem wolnego czasu –
Szacunek do drugiej osoby - deficyt dzisiejszych czasów –  Mam taką znajomą, która zawsze przed opowiadaniem o swoich zmartwieniach pyta, czy "mam w głowie miejsce na takie rzeczy" i muszę przyznać, że ten szacunek do drugiego człowieka zamiast rządań, by bliscy ofiarowali ci energię emocjonalną, której akurat dziś może im brakować to najzdrowsze podejście ever
 –  poniedziałek 23:52Jesteś nudna ale od innych wymagaszkonkretów?wtorek 16:40Moge wymagać więc to robię , w końcu jestdeficyt kobiet co jest równoznaczne z tymże mam wybór facetów w przeciwieństwiedo facetów gdzie żeby znaleźć dziewczynęmusza się narobić

"Wezmę każde dziecko, jakie mi pani zaproponuje". Setki ludzi dzieli się tym wpisem dotyczącym adopcji. Warto przeczytać do końca

"Wezmę każde dziecko, jakie mi pani zaproponuje". Setki ludzi dzieli się tym wpisem dotyczącym adopcji. Warto przeczytać do końca – - Halo, czy to Biuro Rzeczy Znalezionych? – zapytał dziecięcy głos.- Tak, skarbie. Zgubiłeś coś?- Zgubiłem mamę. Jest może u was?- A możesz ją opisać?- Jest piękna i dobra. I bardzo kocha koty.- No właśnie wczoraj znaleźliśmy jedną mamę, może to twoja. Skąd dzwonisz?- Z domu dziecka nr 3.- Dobrze, wysyłamy mamę. Czekaj.Weszła do jego pokoju, najpiękniejsza i najlepsza, tuląc do piersi prawdziwego, żywego kota.- Mama! – krzyknął maluch i rzucił się do niej. Objął ją z taka siłą, że aż zbielały mu paluszki. – Mamusiu! Moja mamusiu!!!…Chłopca obudził jego własny krzyk. Takie sny miał praktycznie co noc. Wsadził rękę pod poduszkę i wyciągnął zdjęcie dziewczyny, które znalazł rok temu na podwórku domu dziecka. Od tamtej pory trzymał zdjęcie pod poduszką i wierzył, że to jego mama. Wpatrywał się teraz w ładną twarz dziewczyny, aż wreszcie zasnął.Rano dyrektorka domu dziecka, o wielce obiecującym imieniu Aniela, jak zwykle zaglądała do każdego pokoju, żeby przywitać się z wychowankami i pogłaskać każdego malucha po głowie. Na podłodze, przy łóżku chłopca, zauważyła zdjęcie, które mały w nocy upuścił.- Skąd masz to zdjęcie? – zapytała.- Znalazłem na podwórku. To jest moja mama, – uśmiechnął się chłopiec. – Jest bardzo piękna i dobra i kocha koty.Dyrektorka poznała tę dziewczynę. Po raz pierwszy przyszła do domu dziecka w zeszłym roku wraz z innymi wolontariuszami. Pewnie wtedy zgubiła zdjęcie. Od tamtej pory dziewczyna chodzi od jednego urzędnika do drugiego, próbując zdobyć pozwolenie na adopcję dziecka. Ale, zdaniem lokalnych biurokratów, nie ma na to szans, ponieważ nie posiada męża.- Cóż, – powiedziała dyrektorka. – Skoro to twoja mama, to wszystko zmienia.Po powrocie do swojego gabinetu, pani dyrektor usiadła i czekała. Po jakimś czasie rozległo się pukanie do drzwi i do gabinetu weszła dziewczyna ze zdjęcia.- Proszę, – powiedziała dziewczyna, kładąc na biurku grubą teczkę. – Wszystkie dokumenty, opinie, zaświadczenia.- Dziękuję. Muszę jeszcze zadać ci kilka pytań. Kiedy chcesz zobaczyć dzieci?- Nie mam zamiaru ich oglądać. Wezmę każde dziecko, jakie mi pani zaproponuje. Przecież prawdziwi rodzice nie wybierają sobie dziecka… nie wiedzą, jakie się urodzi – ładne czy nieładne, zdrowe czy chore… Kochają je takie, jakie jest. Ja też chcę być taką prawdziwą mamą.- Po raz pierwszy mam taki przypadek, – uśmiechnęła się dyrektorka. – Zaraz przyprowadzę pani syna. Ma 5 lat, jego matka zrzekła się go zaraz po urodzeniu. Jest pani gotowa?- Tak, jestem.Mały chłopiec rzucił się do niej z całych sił.- Mama! Mamusiu!Dziewczyna głaskała go po malutkich pleckach, przytulała, szeptała słowa, których nikt poza nimi nie mógł usłyszeć.- Kiedy mogę zabrać syna? – zapytała.- Z reguły rodzice i dzieci stopniowo przyzwyczajają się do siebie, najpierw są odwiedziny w domu dziecka, potem rodzice zabierają dziecko na weekendy, a potem na zawsze, jeśli wszystko jest w porządku.- Zabieram syna od razu, – stanowczo oznajmiła dziewczyna.- Dobrze, – machnęła ręką dyrektorka. – Jutro i tak zaczyna się weekend, a w poniedziałek przyjdzie pani i dokończymy formalności.Chłopiec był szczęśliwy. Trzymał mamę za rękę, bojąc się, że znowu ją zgubi. Wychowawczyni pakowała jego rzeczy, wokół stał personel, niektórzy dorośli ukradkiem wycierali łzy. Kiedy chłopiec wraz z dziewczyną wyszli już z domu dziecka na słoneczną ulicę, chłopiec zdecydował się zadać najważniejsze pytanie:- Mamo… a lubisz koty…?- Uwielbiam! W domu czekają na nas dwa! – roześmiała się dziewczyna, czule ściskając rączkę malucha.Chłopiec uśmiechnął się i pewnym krokiem ruszył z mamą w stronę swojego domu.Pani dyrektor Aniela spoglądała przez okno na oddalające się sylwetki dziewczyny i chłopczyka. Potem usiadła i wykonała jeden telefon.Halo, Kancelaria Aniołów? Proszę przyjąć zamówienie. Imię klientki wysłałam mailem, żebyście nie pomylili. Najwyższa kategoria: podarowała dziecku szczęście… proszę o standardową wysyłkę – moc sukcesów, miłości, radości itp. I dodatkowo: mężczyznę wyślijcie, niezamężna jest. Tak, wiem, że macie deficyt, ale to wyjątkowy przypadek. Owszem, finanse też się przydadzą, chłopiec musi się dobrze odżywiać… Już wszystko poszło? Dziękuję.Podwórze domu dziecka wypełniało ciepłe słoneczne światło i bawiące się dzieciaki. Odłożyła słuchawkę i podeszła do okna. Lubiła patrzeć na te maluchy, prostując za plecami ogromne, białe jak śnieg skrzydła…Być może nie wierzycie w anioły, ale anioły wierzą w was”.Autor nieznany
Spokojnie, Polacy załatają każdą dziurę budżetową. Wystarczy tylko sięgnąć im do kieszeni –  Trwa nerwowe łatanie budżetu PolskiMit o wielkich dochodach polskiego budżetu pęka jak mydlana bańka. Okazuje się, że w ciągu jednego miesiąca z teoretycznej nadwyżki wskoczyliśmy w wielką budżetową dziurę. Mamy oczekiwać podwyżek cen, a pieniędzy nie ma. Większych pensji nie dostaną lekarze, pielęgniarki, we wrześniu do strajku szykują się nauczyciele, wojsko ciągle jeździ pojazdami z lat 60. ubiegłego wieku, a służby meteo ledwo zipią. Co się dzieje?Nadwyżka budżetu nie istniejeOkazało się to jednak praktyką podobną do przesuwania płacenia rachunków. Zapłacimy za miesiąc, przecież prądu nam nie odetną. No i nie odcięli, ale rachunki i tak trzeba płacić. Nagle okazało się, że nadwyżka budżetu nie istnieje a w lipcu rząd wydał o 10 mld więcej, niż zarobił. Było prawie 10 mld na plusie, jest 10 mld na minusie.