Momencik, trwa przetwarzanie danych   Ładowanie…

Szukaj



Znalazłem 7 takich demotywatorów

Kiedy sytuacja psa została nagłośniona, lokalne grupy połączyły siły, by odnaleźć psa i zabrać go w bezpieczne miejsce – Obecnie Nikki (bo taką ją nazwano) dochodzi do zdrowia, a potem rozpoczną się poszukiwania nowego, kochającego domu dla niej
"Nie mogę go zabrać na plaże na spacer bo przeszkadza" – "Nie mam prawa wynająć domu, jeśli mam psa, ani nie mogę go zabrać do komunikacji miejskiej bo przeszkadza..."Mogę go jednak zabrać w gruzy, by odnaleźć Cię po trzęsieniu ziemi,W las po tym, jak zgubiłeś się w górach i nie miałeś mapy ani GPS-a,Pod śnieg, bo zboczyłeś z trasy zakazanym objazdem,W wodę, bo mimo czerwonej flagi wszedłeś do morza i Twoje życie jest zagrożone!I wreszcie...To tylko pies, ale on lub ona znajdzie Cię i uratuje!"Dedykowane wszystkim tym, którzy postrzegają inne zwierzęta jako rzeczy i używają je jak chcą, kiedy chcą i kiedy im wygodnie - Damian Żurawski

Historia psa, który z łzami w oczach pokonał dystans 200 km, by odnaleźć swoich właścicieli

Historia psa, który z łzami w oczach pokonał dystans 200 km, by odnaleźć swoich właścicieli – Historia Maru, bulmastiffki z rosyjskiej hodowli jest poruszająca, tym bardziej że od tego pięknego, spokojnego psa wprost bije smutek i zwątpienie.Maru miała cztery miesiące, kiedy została kupiona przez parę z Krasnojarska i przez 6 miesięcy żyła życiem każdego szczęśliwego szczeniaka. Ganiała za piłką, chodziła na spacery, gryzła kapcie swoich właścicieli. Po tym czasie jednak jej rodzina doszła do wniosku, że jednak nie mogą pozwolić sobie na psa i tłumacząc się alergią na sierść, postanowiła ją oddać.Skontaktowali się z Allą Morozovą, właścicielką hodowli, w której Maru przyszła na świat i poprosili ją, by przyjęła psiaka z powrotem do siebie."Umówiłam się z nimi, że Maru wraz z opiekunem pojedzie pociągiem z powrotem do Nowosybirska. W ten sposób miała wrócić do mojej hodowli" – relacjonuje Alla. Jak wyjaśniła przed sprzedaniem małej Maru podpisała z jej nowymi właścicielami umowę, która nakazała im kontakt, w razie, gdyby z jakiegoś powodu nie chcieli się nią już dłużej opiekować. Psiak miał jednak inne plany. Maru nie chciała porzucać swojej rodziny, przy pierwszej lepszej okazji uciekła z pociągu.Właściciele odstawili Maru na pociąg, więcej nic ich już nie obchodziło. Mieli problem z głowy. Pod opieką pracownicy Alli, Maru wyruszyła koleją do Nowosybirska. Kiedy pociąg zatrzymał się na maleńkiej stacji niedaleko Achinska, uciekła od opiekunki. Kopnęła łapą drzwi i „wyskoczyła jak kula armatnia” w noc. Udało jej się uciec z pociągu, opiekunka wołała za nią, ale Maru nie wróciła. Jak stwierdziła Morozowa, pies miał atak paniki, właściciele zniknęli mu z oczu i chciał do nich wrócić. Problem był jeden – pociąg zdążył ujechać ponad 200 kilometrów!Rozpoczęły się poszukiwania bulmastiffki. Alla Morozova chciała w nie zaangażować byłych właścicieli psiaka, ale odmówili. – Oddali psa i przestał ich obchodzić – stwierdziła właścicielka hodowli. Jak powiedziała, wcale nie zależało im na losach Maru, która błądziła nocą po rosyjskich lasach. To już nie był ich problem. Morozova uruchomiła wszystkie swoje kontakty, by znaleźć zgubę. Rozdawała ulotki, powiadomiła media. Szczęśliwie zwierzę znalazło się zaledwie dwa i pół dnia później w przemysłowej dzielnicy Krasnojarska – gdzie Maru mieszkała ze swoimi właścicielami.Właścicielka hodowli powiedziała, że ​​to „szczęście”, że podczas tej podróży Maru nie zaatakował żaden niedźwiedź ani wilk. Przypuszczała, że Maru musiała wędrować z powrotem wzdłuż torów, aż do rodzinnego miasta. Na stacji, gdzie ją porzucono, nikt jednak nie czekał. Gdy ją znaleziono, Maru była niesamowicie zmęczona. Miała poranione, zdarte łapy i pyszczek. Wolontariusze, którzy ją odnaleźli powiedzieli, że w jej oczach szkliły się łzy. Aktualnie Maru znajduje się w swojej dawnej hodowli w Nowosybirsku. Tam otrzymała właściwą pomoc medyczną, a Alla Morozova robi wszystko, aby pomóc wrócić jej do normalnego życia."Gdy będzie na to gotowa, zacznę szukać jej nowego domu. Nigdy więcej nie pozwolę jej nikomu skrzywdzić" – zapowiada.

Zniszczył budy bezdomnych psów, zwierzaki zaginęły. "Straciły jedyny dom jaki miały"

 –  Urzędnik Gminy zniszczył budy bezdomnych psów!!Decyzją Dyrektora Zakładu Gospodarki Komunalnej w Łochowie zostały zniszczone budy,które od 4 lat były schronieniem dwóch bezdomnych psówTo co się dzisiaj stało przekreśla kilka lat mojego i tak zmarnowanego życia Misiek i Dżeki od kilku lat wiedli spokojne życie na terenie PSZOK-u pod Łochowem Każdy je znał.Nikt się nie bał.Miśki były częścią tego miejscaOdkąd 2 lata temu stanęły tam gminne kojcezawsze towarzyszyły nam przy opiece nad psamiNiestety to psy po przejściach bardzo dramatycznych zapewne i nigdy nie zaufały bezgranicznie na powrót człowiekowi Nie zliczę ile razy one same uratowały jakiemuś psu życiePrzyprowadzały nam ciężarne suki,zachudzone psy a czasem po wypadkuDzieliły się z nimi jedzeniem a czasem i budą jak wtedy gdy Gosia wyciągnęła z budy Dżekusia przerażonego psa,który by nie przeżył bo miał już zaawansowaną babeszjozęGosia codziennie przed pracą,często gdy jeszcze było ciemno,z koszmarnym bólemkręgosłupa jeździła by dać im jeść a zimą skuć lód w miskachLeczyłyśmy je,odrobaczałyśmy,dostawały preparat na kleszczeMisiek ma co jakiś czas zapalenie krtani,więc zawsze pod ręką były leki.Dżekuś dostawał preparat na stawy bo ostatnio zaczął mieć problemy z tylną łapąGosia z Moniką czasem mnie ochrzaniały gdy wydawałam w sklepie mięsnym kupę kasy by sprawić im przyjemnośćKochałyśmy je !!!!Gdy zobaczyłam dzisiaj pusty trawnik w miejscu gdzie stały ich budy myślałam,że mam omamy Bo jak można pozbawić jedynego schronienia psy,które są tam od lat ? 3ak tak można ?Nie wiem gdzie teraz są.Straciły jedyny dom jaki miałyZnajdę nasze Miśki choćbym miała nie spać i nie jeśćAle jeśli włos im z głowy spadnie to nie wiem co zrobięPan Krzysztof zabrał im nie tylko dom ale zrobił dużo więcejJako Dyrektor odpowiedzialny za wysypisko jest jak widać bardzo skory do porządków Szkoda,że mimo wielu próśb nie jest skłonny zadbać o przechowalnię,która oszczędza Gminie bardzo dużo pieniędzyProsimy o zadaszenie kojców bo uciekają nampsy0 to by psy nie siedziały w egipskich ciemnościach bo oszczędza na prądzie i nie działają latarnie0 kontener na karmę bo mamy dosyć myszy,które obsikują koce dla psów i niszczą worki zjedzeniem0 dostęp zimą do wody bo musimy ją wozić w butelkach0 pojemnik na nieczystości bo to my sprzątamy kojceZabierając im budy zabrał dużo więcej ! Mnie wiarę w to,że mogę nadal tu pomagać bezdomnym psom ale Gminie też zabrał dużo.Może1 więcejOd kilku lat żaden pies,o którym wiedziałam nie trafił do schroniska.ŻADEN Kilkaset tysięcy oszczędności Gminy naschroniskoPoświęciłam wszystko łochowskim psom! Życie zawodowe i prywatneDaję Wam słowo,że nie chcielibyście żyć jak ja obecnieBez ogrzewania czy nawet lodówki,której nie naprawiłam bo żal mi było 500 zł Tyle wydaję na paliwo jeżdżąc po wsiach Nie kupiłam drewna bo za 250 zł może być wysterylizowana sukaŻal mi 50 zł na garnek bo mogę kupić za to 8 kg chrząstek z indyka i 2 paczki parówkowej Po 18 często leże już w łóżku w dwóch polarach bo nie mam siły przytargać sobie drewnaŻałosnePan Dyrektor swoją bezduszną decyzją,której jeszcze bronił,przekreślił moja wiarę na kompromisOdbierając im schronienie odebrał mi coś możeważniejszegoSiłęWystarczyłby jeden telefon - "Proszę zabrać te psy"Zabrałabym choćbym miała sprzedać ten kurnik,w którym mieszkamZrobimy wszystko by je odnaleźć A potem...No cóż,czas najwyższy aby Gmina Łochów wzięła sobie do serca Art.11 Ustawy o Ochronie Zwierząt,mówiący o tym,że wyłapywanie i opieka nad bezdomnymi psami należy do zadań własnych gminyBo ja mówię pas
 –  Fundacja Mikropsy - Mikropsy do adopcji9 grudnia o 20:00 - OKochani Ouprzejmie informujemy, iż od 15 grudnia 2019 do 7 stycznia 2020 rokuwstrzymujemy wszystkie adopcje naszych podopiecznych.Co roku w okresie poświątecznym na ulicach pojawia się rzesza kolejnychbezdomnych psów. Do schronisk przynoszone są niechciane prezenty. Techciane też, gdyż są brane pod wpływem emocji.Fundacja Mikropsy nie będzie wydawała psiaków do adopcji w tym okresie.To nie nasz kaprys. To przepełnione schroniska i spojrzenia tych, którelatami odsiadują wyroki skłaniają nas do takich (jak co roku z resztą) decyzji.Dlaczego do 7 stycznia? Mając na uwadze poprzednie życie naszychmilusińskich zdajemy sobie sprawę, iż Sylwester będzie dla nich mocnymprzeżyciem. Niestety, odgłosy wystrzałów i wypalanych rac słychać jeszczeprzez około tydzień. Nie chcemy, aby nasi podopieczni zestresowanifajerwerkami dodatkowo stresowali się zmianą domu (wszystkie naszepsiaki przebywają w domach tymczasowych).Za wszelkie niedogodności z góry przepraszamy. Nasza decyzja nie podlegaabsolutnie żadnym negocjacjom.Jeżeli komuś bardzo zależy na tym, aby w Święta jakiś psiak zamieszkał uniego w domu zapraszamy do schronisk. Spędzenie nocy sylwestrowej wbezpiecznym domu będzie najlepszym prezentem ever dla bezdomnegopsa!Służymy pomocą w skierowaniu do schroniska w danymwojewództwie,piszcie do nas na PW.Uprzedzając odpowiedzi na pytania z lat/miesięcy/tygodni/dni ubiegłych -małych, rasowych psów, szczególnie szczeniaków w schroniskach raczej nieznajdziecie. Takie psy pojawiają się sporadycznie i natychmiast znajdujądomy. My możemy pomóc Państwu odnaleźć w niczym nie gorszegoprzyjaciela kundelka.Zacznijcie prosimy od schroniska w Wojtyszkach czy Radysach, gdziełącznie ponad 8 tysięcy psów czeka na dom. Tak, 8 tysięcy oBardzo liczymy na zrozumienie. Dla nas najważniejsze są zwierzęta, a niekaprysy ludzi.Zespół Fundacji Mikropsy Vps. APELUJEMY i BŁAGAMY - NIE KUPUJCIE ZWIERZĄT POD CHOINKĘ!Pies to żywa istota nie skarpetki czy krawat!Fakt, urocze..ale nie rób tego!
Niesamowita historia psa o imieniu Rocky, który przebył o własnych łapach tysiące kilometrów, aby odnaleźć swojego pana – Ibrahim Fwal jest spokojnym 65 letnim człowiekiem, pochodzącym z Syrii, który od wielu lat mieszka we Włoszech, w miejscowości Carrara. Około 3 lat temu postanowił ubarwić swoje toskańskie życie i kupił psa. Zdecydował się na owczarka niemieckiego i jak sam przyznaje, kiedy tylko zobaczył szczeniaka w hodowli, zakochał się w nim od pierwszego wejrzenia. Jak się okazało, miłość była odwzajemniona i zwierze szybko przywiązało się do swojego pana, nie opuszczając go na krok. Młodemu psu nadano imię Rocky.Pewnego razu Ibrahim zabrał swojego psa na plażę. Dzień był piękny i upalny, więc właściciel postanowił wykąpać się w morzu, zostawiając psa na ręczniku. Jednak kiedy wrócił po pupilu nie było ani śladu. Ucieczka wydawała się mało prawdopodobna, ponieważ pies niechętnie sam oddalał się od właściciela. Najprawdopodobniej został porwany przez Cyganów, co we Włoszech jest coraz popularniejszym problemem. Ibrahim był załamy i próbował odszukać psa, jednak bez skutku. Ostatecznie po kilku miesiącach pogodził się ze stratą, ale nie chciał już kupować innego czworonoga.Z tą trudną sytuacją nie pogodził się Rocky, który uciekł z cygańskiego taboru. Kiedy błąkał się po ulicach przygarnęła go rodzina z Salerno. Zwierzę, choć otoczone troską nowych właścicieli, nie umiało się zaaklimatyzować w nowym miejscu, co skutkowało licznymi ucieczkami. Dlatego wyposażono psa w obrożę z identyfikatorem, by móc już zawsze odnaleźć niesforną znajdę. Zakup oczywiście się przydał, ponieważ pies uciekł po raz kolejny.Rocky nieustannie uciekał, ponieważ nigdy nie zapomniał swojego właściciela Ibrahima i cały czas go szukał. Podczas kolejnej wędrówki przebył ponad 600 kilometrów i zawędrował aż do Pizy, zanim udało się go złapać i skontaktować z rodziną z Salerno. Kiedy znaleziono Rocky’ego, pies był w złym stanie, wycieńczony i głody, dlatego wpierw zabrano go do weterynarza. Ten, badając zwierze, zauważył tatuaż, który odsłoniła przerzedzona sierść. Był to punkt zwrotny w życiu Rocky’ego.Tatuaż, jaki posiadał pies, zrobił jeszcze jego pierwszy właściciel Ibrahim. Dzięki temu szczególnemu znakowi udało się zidentyfikować tożsamość psa i odnaleźć jego prawowitego pana. Rocky po trzech latach wrócił do Ibrahima, który nie krył zaskoczenia i wzruszenia, bowiem dawno stracił nadzieję, że jeszcze kiedykolwiek zobaczy swojego ukochanego psa. Stało się inaczej, ponieważ miłość i przywiązanie Rocky’ego były tak ogromne, że pies latami przewędrował tysiące kilometrów, by wrócić do Ibrahima
Jeśli kiedykolwiek zgubisz swojego pupila, to pamiętaj o tej radzie –  JAK ODNALEŹĆ PSA? Po 12 dniach poszukiwania mojego zaginionego psa w bardzo zalesionym miejscu, zrezygnowany i obdarty z nadziei wpadłem na grupkę myśliwych. Opowiedzieli mi, że od czasu do czasu gubią swoje psy, ale zawsze je odnajdują. To, co mi powiedzieli może sprawić, że wiele zaginionych psów będzie mogło powrócić do swoich rodzin. Właściciel psa powinien wybrać kawałek swojej odzieży, który nosił ostatnio przynajmniej przez cały dzień (im dłużej, tym lepiej), żeby pies mógł złapać trop. Przynieś ubranie na miejsce, w którym widziałeś psa ostatni raz i zostaw je tam. Możesz również położyć tam ulubioną zabawkę psa. Zostaw przy rzeczach karteczkę z informacją po co one tam leżą, żeby nikt ich nie przestawił. Możesz postawić tam również miskę z wodą, bo Twój pies nie miał pewnie do niej dostępu przez wszystkie dni, gdy był zagubiony, ale nie kładź tam żadnego jedzenia! Może ono przyciagnąć na miejsce inne zwierzęta, których Twój pies pewnie unika. Wróć następnego dnia, albo sprawdzaj to miejsce tak często jak tylko możesz. Przy odrobinie szczęścia pies będzie tam na Ciebie czekał. Byłem bardzo sceptycznie nastawiony, kiedy usłyszałem o tym sposobie. Wątpiłem w to, że mój pies odnajdzie moje ubranie nie słysząc jak go nawołuję. Jak w ogóle mogłoby to być mozliwe po 12 dniach? Ale mimo to spróbowałem i wróciłem następnego dnia. Mój pies czekał na mnie :) Mam nadzieję, że ktoś inny, kto stracił swojego psiaka również postanowi tego spróbować i też się uda! Powodzenia!

1