Momencik, trwa przetwarzanie danych   Ładowanie…

Szukaj



Znalazłem 5 takich demotywatorów

 –  KaligulaToday at 4:45pm.W trudnych czasach trzeba być twardym. Dlatego na stanowiskokonsula mianuję mojego konia - Incitatusa Apeluję o poparcie dlawierzchowca, przed którym drży cała Germania! #WioRzymAN67Tyberiusz Człowieku, robisz z senatu stajnię AugiaszaLike · Reply. 1hCezonia Co tam, Kaligula, o jednego gula za dużo naorgii? #CugleZostały RzuconeLike · Reply. 48minAgrypina Młodsza Aż grypy od tego dostałamLike Reply. 42minIncitatus Zapraszam do współpracy! Mam dorozdania miejsca w stajniach skarbu państwaLike Reply.41minŁysek z pokładu Idy Frajerze, jak cię potemdojadą to ci będzie łyso...Like · Reply. 38minfacecjeKasztanka Ta, Rzym wspaniały tylko Rzymianieku#wy..Like · Reply-34minNasza Szkapa Ej nie wiecie czy już zmieniaćpodkowy na zimowe?Like · Reply. 31minSeneka MłodszyLike · Reply 27min#Cesarz ToDebil
Po odszukaniu kobiety, okazało się, że nie miała ona pojęcia, iż jej fotografia stała się ikoną – Szarbat Gula została sfotografowana w 1985 roku przez fotografa Steve'a McCurrego w obozie dla uchodźców w Peszawarze
Nie żyje Tadeusz Ross,niezapomniany Zulu Gula – Był polskim aktorem, satyrykiem, piosenkarzem, autorem musicali, tekstów piosenek i wierszy dla dzieci, scenarzystą i politykiem.Znany był przede wszystkim z programów satyrycznych tj. "Zulu Gula" oraz "Rossmówki", które współtworzył wraz z Piotrem Fronczewskim.Tadeusz Ross zmarł w wieku 83 lat
W październiku 2016 została aresztowana przez Pakistańską Federalną Agencję Dochodzeniową za posługiwanie się sfałszowanymi dokumentami i przebywanie w kraju nielegalnie –
Dziennikarka poszła na zakupy, przed sklepem zagadnął ją staruszek. Stał w upale przez kilka godzin... – "Utargowałam w Saturnie pięć dych (bo im pokazałam, że w Media Expercie mają to samo taniej), więc dylam wesoło z Mikrobem do biedry po bańki mydlane "ale takie, co nie pękają, bo mają rękawiczkę" (sic!). Przed wejściem łapie mnie za łokieć staruszek, na oko 80 lat z hakiem, o kuli, i pyta, czy mu kupię "taką najtańszą chińską herbatę", bo – dodaje łykając łzy – "ja nie mam za co żyć, żona chora, syn chory, więc mi ludzie czasem coś kupią". Miękną mi kolana. Mówię, że jasne i czy coś jeszcze. On, że nic więcej, bo już wszystko ma. Kupuję te bańki, tę herbatę i jeszcze wodę w butelce, bo do mnie dociera, że on tam na tym upale, musiał stać z godzinę (dwie? trzy?). Wychodzę, daję, pytam gdzie mieszka i proponuję, że odwiozę, bo to z buta dobry kwadrans. Zabieram spod murku, na którym siedział, trzy reklamówki zrywki biedrowe, wysypują się z nich jakieś bułki, margaryna, ryba w puszce. Wszystko warte może z te pięć dych, co przed chwilą utargowałam w Saturnie. A może mniej. "Mam zapasy na dwa tygodnie" - mówi szczęśliwy, a gula w gardle zaczyna mi podchodzić do oczu. Zapinam mu pas, bo sam nie potrafi, pakuję kulę i siaty do bagażnika. Jedziemy. Chcę dopytać, co i jak, ale pan niedosłyszy mocno, więc ja słucham. O synowej, co pracuje na kuchni w szpitalu i ich wszystkich żywi i o synu, co się ich wyrzekł, bo mu nie chcieli (nie mieli z czego) spłacić "jego połowy domu, co mu się niby należy, bo z nami nie mieszka jak ten drugi syn". Odprowadzam pod drzwi. Mikrob na szczęście cichutki i cierpliwy jak nigdy. I nagle pan mnie zaczyna całować po rękach i błogosławić całą moją rodzinę trzy pokolenia wstecz i wprzód. Wstyd mi. Nie wiem, czy przeżył Powstanie, czy może dobra zmiana mu właśnie zabrała ubecką emeryturę. Może jedno i drugie. Może ani jedno. Mam to w dupie."

1