Momencik, trwa przetwarzanie danych   Ładowanie…

Szukaj



Znalazłem 8 takich demotywatorów

Koło Gospodyń Wiejskich "Rumianki" z Romaszek pod Białą Podlaską samodzielnie budowały drogę z miejscowego cmentarza do kaplicy – - W zasadzie te pomysły powstały w 2019 roku jak powołałyśmy nasze Koło, żeby wspólnie coś tam dla tej wsi zrobić. Żeby się spotykać, żeby były  zajęcia kreatywne dla dzieci oraz dorosłych. Żeby ludzie mieli gdzie się spotkać, a też przy okazji zrobić coś dla wsi - przypomina historię "Rumianek" Jolanta Pawlukiewcz AGRONICIALMEadidas
Wynika to z tego, że kiedyś gospodynie na wsi łapały kominiarza za jego guzik, by najpierw sprawdził ich komin, dopóki był jeszcze czysty i jego ubranie nie brudziło domostwa –
Kiedy Thomas Tuchel podpisał kontrakt z PSG w 2018, przeprowadził się do pięknego domu. On i jego żona zatrudnili wtedy gospodynię pochodzenia filipińskiego, aby zajęła się domem – Kobieta bardzo dużo pracowała, zawsze była profesjonalna i dostępna dla rodziny na każde zawołanie. Z czasem nawiązała się między nimi więź i pewnego dnia Thomas dowiedział się, że gosposia zbiera pieniądze na ciężką operację serca dla jednego ze swoich dzieci.Nie zadając nawet najmniejszego pytania, Tuchel postanowił w pełni sfinansować operację. Wszystko przebiegło pomyślnie, ale to nie wszystko...Gdy trener czuł, że może stracić prace w Paryżu, zapytał swoją gospodynię, jakie jest jej największe marzenie. Kobieta odpowiedziała, że marzy o tym, by pewnego dnia móc wrócić na Filipiny i zbudować tam dom, w którym zamieszka na stałe z najbliższą rodziną.Po tym jak Niemiec został zwolniony przez PSG i dołączył do Chelsea, nie zapomniał o swojej gospodyni i kupił jej luksusową willę na Filipinach.Takie gęsty przywracają wiarę w ludzi. Ogromny szacunek dla Thomasa Tuchela!

Marcin Meller o pożegnaniach:

 –  DŁUGIE POŻEGNANIE       Dawno, dawno temu mój kumpel przeżywał srogi miłosny zawód. Tak się złożyło, że zbliżał się Sylwester, co oczywiście nie poprawiało mu nastroju. Wybraliśmy się więc razem na huczną imprezę do mojej przyjaciółki Pauliny. Było jeszcze grubo przed północą, kiedy przed zajmowaną przeze mnie kanapę zatoczył się ubrany w zimową kurtkę rozczarowany kochanek, mający już ewidentnie mocno w czubie  i z emfazą godną rzymskiego senatora ogłosił wszem i wobec:  - Marcin mój przyjacielu! Przyszedłem się pożegnać,  wyrzucają mnie!  - Kto cię wyrzuca? – zapytałem zdziwiony, bo mimo, że kumpel był zadziorem,  nie zauważyłem żadnej bijatyki.  - Paulina mnie wyrzuca mój przyjacielu, tak, gospodyni mnie wyrzuca! – potrząsnął dramatycznie głową.  - Ale za co?  - Za prawdę! Za to, że prawdę jej powiedziałem! – przyjaciel był coraz bardziej wzburzony.  - A jaką to prawdę jej powiedziałeś?  - Najprawdziwszą! Że wszystkie kobiety to kurwy mój przyjacielu! – wykrzyczał dramatycznie i w tym momencie zarejestrował siedzącą obok mnie dziewczynę. Natychmiast ukłonił się szarmancko i dodał – Oczywiście z wyjątkiem ciebie Marysiu!  - po czym ruszył chwiejnie w stronę drzwi wejściowych.  Wybiła północ, składaliśmy sobie tłumnie życzenia, kiedy nagle ktoś mnie  walnął w plecy z siłą Obelixa, że mało płuc nie wyplułem i zanim się obróciłem, usłyszałem znajomy głos i frazę:- Marcin mój przyjacielu, przyszedłem się pożegnać,  wyrzucają mnie! – kolega ewidentnie od blisko dwóch godzin krążył po imprezie, cały czas w kurtce, żegnając się z każdym i głosząc swą krzywdę męczennika za prawdę, przy czym zapomniał, że jak w „Dniu świstaka” już odbyliśmy tę rozmowę. Było to w sumie niesamowite, bo powtórzył słowo w słowo swoją diagnozę relacji męsko-damskich i dokładnie w tym samym momencie zauważył  stojącą obok mnie koleżankę, tyle że teraz miast się skłonić  podniósł  otwarte dłonie w przepraszającym geście i rzekł:  - Oczywiście z wyjątkiem ciebie Marysiu! – I ruszył w stronę drzwi wejściowych.   Poszedłem poprosić gospodynię o amnestię, impreza była piękna, irytacja nieco jej przeszła, chociaż wielce się zdziwiła, że delikwent nadal szaleje na kwadracie. Powiedziała, żeby kumpel przeprosił, a przynajmniej się zamknął, to nie będzie musiał wychodzić. Popędziłem przekazać mu dobre wieści zanim faktycznie wyjdzie nawalony na mróz, co mi się udało. Może Was zaskoczę, ale o ile wcześniej cierpiał, tak teraz się naprawdę potężnie wkurwił. Wygłosił płomienną mowę, w której jasno wyłożył, że nie ma za co przepraszać, bo to jego krzywdzą za głoszenie prawdy, milczeć również nie będzie, bowiem prawda i honor milsze są mu niż jakieś sylwestry, za prawdę i honor życie dać warto, wiedział o tym Skrzetuski, wiedział Leonidas, wiedzieli samuraje, więc tym bardziej warto wylecieć z imprezy, na której hołduje się hipokryzji, zakłamaniu i dulszczyźnie o obrażaniu przyjaciół nie wspominając. I zaczął żegnać się ze mną po raz trzeci.  Może Was zaskoczę, może na  Waszych twarzach odmalują się szok i niedowierzenie, może stracicie wiarę w boski porządek rzeczy, ale kiedy miksowałem się z sylwka po trzeciej nad ranem, kumpel nadal się żegnał. Potem się dowiedziałem, że zamykał imprezę dopijając z gospodynią resztki.  A dlaczego wspominam tę historię z zamierzchłej przeszłości? Bo pierwsza mi przyszła do głowy, kiedy zacząłem myśleć o pożegnaniu. Mimo, że łza się w oku kręci, smuteczek duszę przepełnia o miejsce walcząc z nostalgią, to pierwsze kurde co mi do miłującego wszelkie absurdy i surrealizmy łba przychodzi, to błazeńska akcja z imprezy.  Bo ja się żegnam kochani. To mój ostatni felieton w „Newsweeku” i sam nie wierzę w to co piszę. Bo to wiele pięknych lat było, wielkich wzruszeń i epickich gównoburz, za co z całego serca dziękuję Tomkowi Lisowi. Nie tylko za gościnę na łamach „Newsweeka” a wcześniej „Wprost”, ale przede wszystkim za to, że do pisania felietonów mnie namówił, a nawet zmusił. I okazało się, że polubiliśmy się z tym specyficznym gatunkiem twórczości.   I teraz w blisko pięćsetny piątek odkąd zacząłem pisać Wasze ulubione felki, powtórzę za klasykiem: „Dzień dobry. A na wypadek gdybyśmy się już potem nie widzieli – także dobry wieczór i dobranoc.”                                     The EndPS. Moje odejście z „Newsweeka” wynika z tego, że 16 listopada obejmę funkcję redaktora naczelnego Wirtualnej Polski.
Rok 1939 Młyn w Kansas: szefostwo ogarnęło że gospodynie domowe używają ich worków na mąkę aby robić z nich ubrania dla dzieci, takie biedne czasy były – Młyn postanowił dostarczać mąkę w workach we wzory, aby dzieciaki miały ładniejsze ubrania. Marka dawała się sprać

Gównoburza o rosół: Czyli co gospodynie domowe lubią robić w wolnym czasie

Czyli co gospodynie domowe lubią robić w wolnym czasie –  Rosół z0 dałam mu dużo czasu bo 8h... mrugał do mnie powoli eodwdzięczył się smakiem, aromatem i kolorem a uJednak się cieszę że nienawidzę rosołu,Emilia Tojakbym miała 8h go robić to by mnie cholera wzięłaLubię to! - Odpowiedz - 41 mina Ukryj 25 odpowiedziAgata Emilia Tomaszewska się nie znasz.Lubię to! - Odpowiedz - 40 minAgata Machnij rosół na kostce i gitaraaLubię to! - Odpowiedz - 35 min| J.potrzebować to zrobię na kostce lub kupię z restauracji.Emilia TAgata no jak będęLubię to! Odpowiedz - 34 minAle szczerze watpię, u mnie istniejeEmilia Tetylko pomidorowa, barszcz czerwony i zalewajka.Lubię to! - Odpowiedz 33 minwięc po co sięrosole aAgata Emilia Twypowiadasz jak pojęcia nie maszLubię to! Odpowiedz - 33 minEmilia TJaAgata czyli jak czegoś nielubię to nie mogę powiedzieć że tego nie lubię?Lubię to! - Odpowiedz 33 minJerosół?Agata Ale nim zrobisz pomidorowa, to najpierwLubię to! - Odpowiedz 33 minJiAgata Czy pomidorowa z Torby?Lubię to! · Odpowiedz 33 minEmilia TeAgata z dupyLubię to! - Odpowiedz - 32 minEmilia TeNie interesuj sięLubię to! - Odpowiedz 32 minAgata Twojej. O 1JaLubię to! - Odpowiedz - 32 minAgata Ty masz największe pojęcie o gotowaniuamebo a a aLubie to! - Odpowiedz - 31 minEmilia TXDDDDDLubię to! Odpowiedz - 31 minJaAgata Ona nie gotuje rosołu ale robiLubię to! Odpowiedz 30 minEmilia Togotuje zup wcale XDDDDJaAgata kochanie, ja nieLubię to! - Odpowiedz - 30 minAgata To po kiego się wypowiadasz 0Ji1Lubię to! - Odpowiedz - 39 minJawypowiadasz? Wskaż mi miejsce gdzie cię o to prosiłam.Agata a po kiego ty sięEmilia TLubię to! - Odpowiedz - 25 minAgata Emilia Togólnie o gotowaniu masz marne pojęcienie tylko zup. TyJeLubię to! - Odpowiedz - 25 minEmilia TAgata to nie twój zasranyinteres XDLubię to! - Odpowiedz 25 minJaAgata HahahahahahahOdpowiedz - 24 minLubię to!Marzena Wrynsztok. Z kulturą nie umiesz. Najpierw piszesz o tym, żelubisz pomidorowa i coś tam jeszcze, za chwilę, że niegotujesz zup. Zdecyduj się. I zdradzę Ci tajemnicę. Przez te 8godzin rosół pyrka sam i nie trzeba nad nim stać. No ale skądTy masz to wiedzieć.Emilia TealeLubię to! Odpowiedz - 16 minto że lubięEmilia TeMarzena Wónie oznacza że gotuje XDI podchodzę z takim podejściem do rozmówcy z jakim onpodchodzi.Lubię to! Odpowiedz - 15 minEmilia ToMarzena Wwyskoczyła do Ciebie z takimi tekstami jak Ty. Skoro zup niegotujesz wcale to po co się wypowiadasz? Aha, bo wolno.Szkoda, że nie uznajesz zasady - jak o czymś pojęcia niemam to się nie wypowiadam AOna nieLubie to! Odpowiędz 11 minMarzena kochanie, nie muszę byćEmilia Topiekarzem aby mówić że nie lubię chleba XDLubię to! · Odpowiedz - 10 minEmilia TdMarzena Wniejestem Twoim kochaniem,Lubię to! - Odpowiedz - 9 min
Mieszkańcy meksykańskiego Cherán wyrzucili polityków i zakazali działalności partiom politycznym – Politycy zniknęli z Cherán siedem lat temu. A wraz z nimi:Plakaty z ich fałszywymi uśmiechami; konszachty z narcotraficantes – kartelami narkotykowymi; lepkie ręce; obietnice bez pokrycia; intrygi, wyborcze urny schowane są na strychu dawnego urzędu miasta. A siedziby partii zmieniły się w sklepy.Enedino Santaclara Madrigal recytuje to wszystko jednym tchem. Ma 67 lat, kapelusz z szerokim rondem i kowbojską kamizelkę. Przez ponad 30 lat uczył dzieci w szkole podstawowej. Dziś jest najstarszym z dwunastu członków consejo major, rady głównej, która zarządza miastem. Obok niego w radzie zasiada jeszcze pięciu byłych nauczycieli, jeden przedsiębiorca, dwóch rolników i trzy gospodynie domowe.Może i warto o tym pomyśleć i u nas?
Niemieckie gospodynie – Mają smykałkę do majsterkowania

1