Momencik, trwa przetwarzanie danych   Ładowanie…

Mandy4

1 / 1
Mandy4

[demot] "Byli ze sobą rok." To nie za krótko, żeby brać kredyt na zachciankę partnerki?

2 / 2
Mandy4

[demot] A ja myślałam, że miałam szczęście jak spóźniłam się na busa, który wpadł do rowu. :-)

8 / 8
Mandy4

[demot] Ja też się nie dziwię. Pewnie, a nawet na pewno, sama zrobiłabym tak samo, a gdyby mi się udało dorwać te nożyczki... To jest jeden z tych momentów w życiu, kiedy przestajesz nad sobą panować i czujesz, że możesz wszystko, nie ważne, że przeciwnik jest większy i silniejszy. To było jakieś 12-13 lat temu, ale moja siostra do dziś jak widzi tego kolegę gdzieś na ulicy to zaciska pięści.

27 / 29
Mandy4

[demot] Przypomniało mi to sytuację jeszcze ze szkoły podstawowej, która dotyczyła mojej siostry. Na lekcji, kolega, który siedział za nią, uciął jej mniej więcej w połowie warkocz, który sięgał do pasa. Gdyby nie szybka reakcja nauczycielki, to kolega skończyłby marnie, bo siostra i tak zdążyła się na niego rzucić, podrapać go i ugryźć w rękę. Później dyrektor szkoły zarządził, że teraz chłopcy siedzą w pierwszych ławkach, a dziewczęta w ostatnich.

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 28 stycznia 2013 o 18:26

5 / 19
Mandy4

[demot] Abstrahując od tego, że jak zostało napisane wyżej, ten demot już był, to ja absolutnie nie zgadzam się ze stwierdzeniem, że wszystkie dziewczyny czekają na moment "rzucania" bukietu. Moim zdaniem cała ta zabawa związana ze złapaniem bukietu czy welonu jest żałosna. Ja zawsze znikam w tym momencie, bo nie chcę przy akompaniamencie śmiechu pijanych wujków i innych członków rodziny brać udziału w tych, w większości dennych i kompromitujących, zabawach towarzyszących temu zwyczajowi. Albo po prostu zawsze za mało piję, żeby potrafić się w ten sposób bawić, ale nie zamierzam się upijać po to, żeby było mi wszystko jedno, wolę się gdzieś zaszyć, zwłaszcza, że rodzina twierdzi, że teraz moja kolej na wyjście za mąż i wszyscy, gdyby to od nich zależało, najchętniej podali by mi ten bukiet do ręki. Wydaje mi się, że nie jestem odosobniona w swoich poglądach, bo na ostatnim weselu na jakim byłam welon spadł na podłogę i nikt się na niego nawet nie próbował rzucać.

Zmodyfikowano 3 razy. Ostatnia modyfikacja: 20 stycznia 2013 o 16:12

0 / 0
Mandy4

[demot] Pod warunkiem, że znajdzie się jakaś dobra dusza, która go ugotuje. :-)

2 / 2
Mandy4

[demot] Co jest takiego wyjątkowego w nocy sylwestrowej? Ja też siedzę sama i piszę komentarze, ale jakoś mnie to nie boli. Plany były inne, wyszło jak wyszło, ale wolę siedzieć sama niż siedzieć z pewnymi znajomymi, którzy mnie zapraszali, bo do północy będą tak pijani, że nawet nie będą pamiętać, że imprezowali. A jakoś nie mogę się przekonać, żeby iść z koleżankami na bal. Jak dla mnie to za drogo (sukienka+szpilki+fryzjer+opłata za wstęp - po co?) i jakoś tak za oficjalnie.

2 / 2
Mandy4

[demot] To i tak nie pomoże. Rozsądek jest za słaby i za często robi przerwy w działaniu. Nie raz jest tak, że patrzy się na kogoś z boku i nie może się zrozumieć postępowania tej osoby, dlaczego z kimś tam jest, a później przychodzi takie coś jak zakochanie i robi się dokładnie tak samo nawet o tym nie wiedząc. Tak to już niestety często bywa.

8 / 8
Mandy4

[demot] No to jesteś szczęściarzem. Ja mam brata i jego jedynym obowiązkiem jest posprzątać swój pokój. Resztę domu mam sprzątać ja i siostra. Brat ma 16 lat, a nigdy w życiu nawet szklanki po sobie nie umył, bo od urodzenia rodzice (co gorsze mama też) powtarzają mu, że od tego są kobiety i jednym z jego życiowych celów powinno być właśnie znalezienie takiej kobiety, która wręczy go ze wszystkich domowych obowiązków (reszta to nic niewarte karierowiczki i po co komu taka baba). Uważam, że to jest chore, nawet próbowałam jakoś na niego wpłynąć, ale mi nie wyszło, bo rodzice później znów "przestawiali" go na własny tok myślenia.

2 / 4
Mandy4

[demot] Ja mam podobne zdanie na temat "wigilii klasowej" jak amertiusz i mogę powiedzieć, że na studiach nic się nie zmieniło, a wręcz jest jeszcze gorzej, a tajemnicza choroba rzadko kiedy przechodzi jako wymówka. Trzeba się naprawdę nieźle namęczyć, żeby osobnikom, którym się w głowie nie mieści, że można nie chcieć iść na imprezę, wytłumaczyć, że się nigdzie nie idzie.

Zmodyfikowano 2 razy. Ostatnia modyfikacja: 30 grudnia 2012 o 18:43

0 / 0
Mandy4

[demot] Bo jesteś na tyle rozgarnięty, że potrafisz odkurzyć i nie chcesz siedzieć w brudzie. Powinieneś się cieszyć z tego powodu. :-)

8 / 8
Mandy4

[demot] Dziękuję, losterka. Dla mnie to była impreza, na której, według większości, po prostu trzeba być, bo tak wypada. A przy okazji wydatki związane ze studniówką, to wcale nie są małe wydatki i moim zdaniem lepiej wydać te pieniądze na coś, co naprawdę chce się mieć/zrobić, np. na swoje hobby.

8 / 12
Mandy4

[demot] Ciężko być zaskoczonym czymś, co wyżej przeczytało się już kilka razy.

« poprzednia 1 2 3 4 5 6 7 8 9 1018 19 następna »