Momencik, trwa przetwarzanie danych   Ładowanie…

Szukaj



Znalazłem 7 takich demotywatorów

Tadeusz Konwicki o Stanisławie Dygacie: – Mój ogromny, dwumetrowy mistrz pędzi wściekle ulicą. Z trudem łapię go za obszerne poły jakiegoś dziwnego płaszcza.- Stasiu, co się stało?- Nienawidzę antysemitów.- Przecież jeszcze wczoraj wymyślałeś na Żydów.- Tak, ale dziś stałem w ogonku po cytryny.- Pewnie się wierciłeś jak zawsze. Co Cię spotkało?- Jakaś staruszka powiedziała, patrząc na mnie: ale ci Żydzi wszędzie się pchają
Znamy popularne toasty, złote myśli biesiadne i troskliwe rady typu „chluśniem, bo uśniem”, „kto nie pije, ten kapuje”, „nie wolno pić na pusty umysł”. Są też toasty autorskie, złote myśli mniej znane, wprowadzone do życia towarzyskiego przez „Sławnych Polaków" – Pisarz Tadeusz Konwicki uważał, że: „wódka jest niedobra, ale zdrowa”. Poeta i aktor Wiesław Dymny radził: „nie pij wódki z alkoholem”. Pisarz, dziennikarz i kompozytor Stefan Kisielewski twierdził, że „nie pije się po to, aby było lepiej na duszy, ale żeby zmniejszyły się wymagania”. Dziennikarz Edmund Osmańczyk ostrzegał: „piję tylko po zachodzie słońca”. Pisarz i aktor Jan Himilsbach tłumaczył: „Alkoholu nie pije się dla smaku, tylko dla działania”. Aktor Mariusz Dmochowski wyjaśniał, że pije z powodu… adresu, bo mieszkał przy ulicy Rabindranatha Tagore
Pisarz, scenarzysta i reżyser Tadeusz Konwicki na pytanie, czy idzie na nieszpory, odpowiedział, że on do kościoła chodzić nie musi, bo jest wierzący. –
 –  Polacy są ślicznym, pełnym wdzięku, inteligentnym narodem, ale narodem infantylnym, podrostkowatym, zatrzymanym w rozwoju w stadium dziecięctwa. Wspa-niali Polacy, tak dumni ze swego polactwa, są dziecinni. Dlatego cierpią na silny kompleks ojca. Polacy marzą o normalnym, dorosłym, odpowiedzialnym mężczyźnie, który by wziął na siebie całą odpowiedzialność za ich dziecinne losy. Polacy tęsknią do ojca, rosłego draba z wąsami, o szorstkich, ale zdecydowanych ruchach. Pola-cy kochają tatusiów z pasem rzemiennym w ręku, tatu-siów gniewnych, ale sprawiedliwych, którzy są szanowa-ni przez wszystkich sąsiadów. Miło jest bawiąc się w piaskownicy przypomnieć sobie czasem tatę, który, kie-dy wróci z pracy, natrze uszu temu piegowatemu drąga-lowi z sąsiedniej ulicy. Dlatego Polacy nie potrafią żyć bez ojców narodu. Dlatego Polacy całym ogromnym wysiłkiem podświado-mości usiłują w każdej mikroepoce urodzić złotego cielca w postaci atrapy ojca. Dlatego każda menda'w tym kraju drapuje się co rana w wytarte szaty ojca narodu, czyli ojca i rodziciela niedorosłych Polaków. Ale może, w gruncie rzeczy, każdy naród cierpi na podobny kompleks. Nie kompleks Edypa, lecz kompleks Stasia, Zbysia czy Wojtka.
Pisarz Tadeusz Konwicki wspomina w książce ''Nowy świat i okolice": – Otóż siedzimy kiedyś z Gucieńkiem (aktorem Gustawem Holoubkiem), Dygatem (pisarzem Stanisławem Dygatem) i jeszcze jakimś kibicem na trybunach stadionu „Legii” i w miłym podnieceniu oczekujemy rozpoczęcia meczu piłkarskiego. A tu za nami, na wyższym stopniu trybuny, lokuje się jakaś wataha żulów warszawskich. Nie pomni na to, że przed nimi siedzą szanowni kibice sportowi, zaczynają wrzeszczeć, rzucać mięsem, szamotać się, gwizdać, ryczeć.Gucieńko, odziany z dystynkcją w sakpalto, odwraca się i grzecznie upomina młodzież, prosząc o spokój. Bogać tam, rwetes, wrzaski, nieprzystojne słownictwo tylko się wzmagają. Gucieńko słucha tego, jego piękne uszy czerwienieją złowrogo, nagle odwraca się błyskawicznie, łapie najaktywniejszego urka za łeb i przez własne ramię trzask jego pyskiem o swoje kolano. Matko Święta, cała trybuna ucicha, chuligani milkną ze zgrozy, ten schwytany przez subtelnego Gucieńka żulik gramoli się z ziemi z rozkwaszonym nosem, a wtedy ich przywódca, wielki, barczysty drab, podnosi się z ławki i powiada z niesmakiem:– Chodźmy stąd, bo tu granda siedzi.”
"Polak, jak ponarzeka,zaraz zdrowszy" – Tadeusz Konwicki 1926-2015
Całe życie żyliśmy jakby na walizkach. Tysiące przejść, niepewności, załamań – Ciągła prowizorka, tymczasowość, byle do jutra. A kiedyś zacznie się prawdziwe życie. No i masz. Przychodzi starość i gdzie to prawdziwe życie?
Źródło: Tadeusz Konwicki

1