Momencik, trwa przetwarzanie danych   Ładowanie…

Szukaj



Znalazłem 25 takich demotywatorów

Jak w poprzedniej dekadzie mówili o pensji minimalnej 4000zł, to debile się cieszyli, że wtedy to kawior będą jeść Tymczasem ceny czegoś co w owym czasie kosztowało około 3,99zł potrafią przekraczać 10zł

Tymczasem ceny czegoś co w owym czasie kosztowało około 3,99zł potrafią przekraczać 10zł –  GIOS: E0002419WZBWNIP 937-00-08-1682016-02-06A_*WODA ZYWIEC ZDROA CZEKOL.WEDEL 235GA WODA ZYWIEC ZDROJB_JOGOB.MUSLI STANDB_JOGOB.MUSLI STANDD DR WITT SOK POMARD HORTEX 1L ANANASOA NAPÓJ ENERG RED BB_JOG 7ZBOZ MEN 300D ACTIMEL 4X100G OWA SMIEJZELKI STORCKA CZEK MILKA 100G HA CZEKOLADA MILKA 1A CZEK LINDT 100G LDDR WITT SOK POMARA NAPOJ SCHWEPPES 1B_BAGIETKA Z MASLEMPARAGON FISKALNYSprzed. opod. PTU AKwota A 23,00%Sprzed. opod. PTU BKwota B 08,00%Sprzed. opod. PTU DKwota D 05,00%Podatek PTÚSUMA PLN000040 # 008 073D4TDS-FG5MV-3WFVR-NMRIR-61YTCBGI 141457992017-04-03D_ACTIMEL 4X100G ONA HODA ZYWIEC ZD 1,A WODA ZYWIEC ZD 1,A SMIEJZELKI STORCKBJOGOBELLA 150G LIB JOGOBELLA MUSLI 1B JOG 7ZBOZ MEN 300B BAGIETKA Z MASLEMA CZEKOLADA MILKA 1A *ZEKOL.LINDT 100GA CZEKOLADA MILKA 1A CZEKOL WEDEL 287GD NAPOJ DR WITT 1LD NAPOJ DR WITT 1LA NAPOJ ENERG RED BD SOK HORTEX 1L MULA NAPOJ SCHWEPPES 1* CARREFOUR* Szczecin70-342 Szczecin,ul.Bohat, Warszawy 42(91) 481-15-00CARREFOUR Polska Sp. z o.o.03-734 Warszawa ul. Targowa 72Nr rej. GIOS: E0002419WZBWNIP 937-00-08-168Sprzed, opod. PTU AKwota A 23,00%Sprzed, opod. PTU BKwota B 08,00%Sprzed. opod. PTU DKwota D 05,00%Podatek PTUSUMA PLN000416 #015 032nr wydr.2532201*1,75= 1,75 A1*7,99= 7,99 A1*2,33= 2,33 A1*2,95= 2,95 B1*2,95= 2,95 B1*3,59= 3,59 D1*3,79= 3,79 D1*3,99= 3,99 A 21*2,59= 2,59 B1*5,39= 5,39 D1*3,49= 3,49 A1*3,19= 3,19 A1*3,19= 3,19 A1*10,15= 10,15 A1*3,59= 3,59 D1*3.99= 3.99 A1*3,69= 3,69 BPARAGON FISKALNYnr wydr.1067026CARREFOUR03-7342022-11-1463FCL-6H3WD-XSTLA-OP608-WJ291BGI1414590221czecinTel. (977481-15-000,789,1768.6114:45Sprzed, apod. PTU AKwota A 23.00%Sprzed, cood. PTU DKwota D 00.00%Podatek PTU1*4,79= 4,79 D1*1,67= 1,67 A1*1,67= 1,67 A1*4,99= 4,99 A1*1,15= 1,15 B1*1.69= 1,69 B1*2,99= 2,99 B1*3,75= 3,75 B1*3,29= 3,29 A1*10,99= 10,99 A1*3.29= 3,29 A1*8,39= 8,39 A1*5,59= 5,59 D1*5,59= 5,59 D1*4.99= 4.99 A1*4,25= 4,25 D1*4,05= 4,05 ASUMA PLN00100 #013. 00840,077,4912,180,9016,36Nr re/ 800: 000009699NIP 937-00-08-168PARAGON FISKALNYA NAPOJ SCHERPES 1DNAPOJ DR WITT ILDNAPOJ DR WTTT 1LA MODA ZYWIEC ZD 1,ALMODA ZYWIEC ZD 1.D.SOK HORTEX 1L MULD BAGIETKA Z MASŁEMD CZEKOLMEDEL 245GA CZEKOLADA MILKA 1A CZEK MILKA 1000 CA NAPOJ ENERG RED BAZELKI NIMM2 1650A CZEK LINOT 150G CDACTIMEL 4X1000 GR0.JOGOBELLA 1500 EXD JOGURT 7280Z 30000000BELLA MUSLI Z43,338,1020,220,959,7773.1319:30ska 50.2 0.0.wa ul. Targowa 72warszawy 4429,580,71nrwydr.069225146.19-6.19 A144,994.99 D142.15-2.15 A1*2.15-2.15 A144.69- 4.89 01*4.59 4.59 01*11.39 11.39 @1*3.19-3,19 A1*3.19 3.19 A145.69 5.89 A1*5.99- 5.99 A1*14.99- 14.99 A1*7.89- 7.89 01*1.55* 1.55 D144,00 4,00 D8.1448.388.1491,921223

Oto wszystkie 40 pytań, na które bezbłędnie odpowiedział Artur Baranowski:

Oto wszystkie 40 pytań, na które bezbłędnie odpowiedział Artur Baranowski: – Czy silnik Diesla ma świece zapłonowe? NieJak nazywa się żartobliwa gra słów oparta na dwuznaczności wyrazów i podobieństwie ich brzmienia? KalamburJakie imię nosił młody szlachcic, w którym zakochana jest Halka - bohaterka opery Stanisława Moniuszki? JanuszZłoty orzeł widnieje na fladze Egiptu czy Libanu? EgiptJakim łacińskim terminem określa się to, co święte? Przeciwieństwo sfery świeckiej, nazywanej profanum. SacrumMorze Liguryjskie jest częścią którego większego akwenu? Morze ŚródziemneJak nazywa się technika skoku wzwyż, w której zawodnik jest zwrócony plecami do poprzeczki? FlopWiększość tlenków niemetali tworzy z wodą kwasy, zasady czy sole? Kwasy"Let It Be" to piosenka z repertuaru zespołu The Rolling Stones czy The Beatles?  The BeatlesJak się nazywa pierwszy przypadek w polskiej deklinacji? MianownikTermin "moderato" określa umiarkowane czy szybkie tempo wykonywania utworu? UmiarkowaneCzy aktor Eugeniusz Bodo zagrał w pierwszych filmach realizowanych po II wojnie światowej? Nie zagrałW ruinach, którego starożytnego miasta znaleziono w 1901 r. stelę z tekstem Kodeksu Hammurabiego? SuzyJak nazywa się grupa języków, do której należą węgierski i fiński? Języki ugrofińskieCharakterystyczny dźwięk koników polnych wytwarzają samce czy samice tych owadów? SamceCzyim nazwiskiem zostały nazwane polskie powstanie narodowe i najwyższy szczyt Australii? Tadeusz KościuszkoIle szczytów górskich ma wysokość większą niż 8 tys. m n.p.m.? 14Według powiedzenia do kiedy rana się zagoi? Do weselaJaki kolor ma kawior ryb jesiotrowatych? CzarnyW której operze Giacomo Pucciniego występują postaci gejszy Cio-Cio-San oraz amerykańskiego porucznika Pinkertona? "Madame Butterfly"Gros - ile to jest tuzinów? 12Z której części rośliny otrzymywana jest gałka muszkatołowa? Nasiono owocuEuropa, Io, Ganimedes, Kallisto to odkryte przez Galileusza księżyce której planety? JowiszaKtórego króla dotyczy powiedzenie o jedzeniu, piciu i popuszczaniu pasa? August III SasKajak, woda, potop - który z tych wyrazów nie jest palindromem? WodaW którym księstwie można spacerować aleją księżnej Grace? MonakoCzy w trójkącie równoramiennym wszystkie kąty są równe? NieIle koni było w gospodarstwie pana Jonesa w książce George'a Orwella "Folwark zwierzęcy"? TrzyRzeźbiarz Xawery Dunikowski swój dorobek artystyczny ofiarował narodowi polskiemu. W którym mieście możemy zwiedzać jego muzeum? WarszawaJak brzmi łacińska nazwa Orderu Odrodzenia Polski? Polonia RestitutaŚiwa to bóstwo której religii? HinduizmJak miała na imię ukochana Stanisława Wokulskiego? IzabellaW którym wieku zostala założona Biblioteka Watykańska? XV w.Fraktal to liczba czy rodzaj figury geometrycznej? Rodzaj figury geometrycznejAkord nonowy to akord złoży z ilu dźwięków? PięćJak nazywano białą niewolnicę w haremie sułtańskim w dawnej Turcji? Odaliska W którym mieście swoją siedzibę ma angielski klub piłkarski West Ham United? LondynCzy fotosynteza w roślinach może zachodzić bez udziału energii świetlnej? Nie Który filozof nazywany jest ojcem dialektyki? Heraklit z EfezuW którym języku Andrzej Frycz napisał "Rozprawę o poprawie Rzeczpospolitej"? Łaciński
 –  JedzcieKAWIOR!SMACZNY! ZDROWY! POŻYWNY!Bądź patriotą! Pomóż Ojczyźnie!JEDZ KAWIORCZARNY-CZERWONY - ZŁOCISTYW dużym wyborzena bazarze Różyckiegow WarszawieJEDZ KAWIOR!Gdy zjesz kanapkę z kawioremnie zjesz kanapki z szynkąKtoś zje kanapkę z szynką i będzie Ci wdzięczny- nie zje za to kanapki z kiełbasą.-Ktoś zje kanapkę z kiełbasąi będzie Ci wdzięwcznynie zje za to kaszanki.-Więcej kaszanki zostanie dla ubogich!Ulituj się nad nimi!Daj zajęcie bezrobotnym rybakom i wytwórcom sieci.JEDZ KAWIOR
Głupcom się wydawało, że jak najniższa krajowa będzie wynosić 4000zł to będą jedli kawiorNo to macie swój kawior – Dla w miarę ogarniętych osób to było oczywiste, ale im nie chciało się słuchać

Całe to grzybobranie to jest dla jakichś psycholi

 – Rośnie to w lesie przy samej ziemi, lisy na to szczają — i nie tylko lisy, i nie tylko szczają.Jagód z lasu pod żadnym pozorem nie jedz bez dokładnego umycia, bo lis oszcza i bąblowica murowana, ale borowika to pod żadnym pozorem nie myj, bo smak wypłuczesz, tylko pędzelkiem omieć i możesz omnomnować na surowo.Widziałeś kiedyś dwa nagie ślimaki kopulujące na jagodzie? No raczej nie, bo się na niej nie zmieszczą, ale taki kapelusz grzyba to dosłownie łóżko w leśnym burdelu.A ty narażasz się na kleszczowe zapalenie mózgu, pobłądzenie, utonięcie w bagnie, kradzież auta zostawionego pod lasem, gwałt, walkę na śmierć i życie z dzikimi zwierzętami, przygniecenie przez drzewo, weekend we wnykach, postrzelenie przez niedowidzącego myśliwego, rozerwanie przez niewypał, klasyczne zjedzenie przez czarownicę, mimowolny udział w gangsterskich porachunkach, młodzieżowej orgii, kibolskiej ustawce, czarnej mszy lub nazistowskim zlocie — nie wspominając już o nieludzkim wstawaniu o czwartej nad ranem, żeby inni cię nie ubiegli — tylko po to, aby już w zaciszu własnego domostwa raz jeszcze położyć swe kruche człowiecze życie na szali, racząc podniebienie zebranymi plechowcami.Popatrz na taki kebab — mały, średni, duży, XXL zemsta faraona, rollo, w bułce, w picie, w boxie, z sosem łagodnym, ostrym — jakiego nie wybierzesz, p r a w i e nic ci nie będzie.Z pieczywem, słodyczami, nabiałem i tym zielonym z pola sytuacja ma się podobnie.Ale z grzybami to oczywiście zupełnie inna śpiewka — połowa chcę cię zabić od razu, a reszta niekoniecznie chce, ale może, jak się będziesz z nimi niewłaściwie obchodził.Do reklamówek i wiader nie zbieraj, bo, wiadomo, bakterie w plastiku mnożą się jak poeci w Internecie — zatrucie murowane.Przechowywanie, wiadomo, maksimum jeden dzień w lodówce, bo inaczej rozkład białek, mordercze pleśnie i nawet jadalny może cię zabić.Nie dogotujesz, wiadomo, śmierć w agonii.Połączysz niewłaściwego z alkoholem, wiadomo, wątroba po jednym posiłku jak po dekadzie picia denaturatu.Oczywiście każdy smaczny grzyb musi mieć swojego toksycznego sobowtóra, żeby był dreszczyk emocji, nierzadko poprzedzający dreszcze przedśmiertne.Jakby tego było mało, że połowa to istne fabryki trucizny, to wszystkie są prawdziwymi składowiskami metali ciężkich wyciąganych z otoczenia — no po prostu nie może być inaczej.Ale metale ciężkie to nic, bo przecież są jeszcze metale lekkie, a zwłaszcza alkaliczne, o których nikt nie pamięta — taki na przykład radioaktywny izotop cezu o liczbie masowej 137, obecny w polskiej przyrodzie od 1986, kiedy to nasi sąsiedzi zza Buga odtworzyli w Czarnobylu katastrofę atomową na podstawie fabuły tego znanego serialu HBO.Oczywiście cez-137 najlepiej magazynują najpopularniejsze grzyby wszech czasów, tak zwane „czarne łebki” — innymi słowy, do jakiegoś 2136 roku konsumpcja podgrzybków w województwie olsztyńskim to igranie ze śmiercią, a w opolskim to już nawet nie igranie, a walka MMA w occie, na maśle i w śmietanie.Całe to zbieranie grzybów to taka uproszczona wersja rosyjskiej ruletki — z użyciem dubeltówki zamiast rewolweru: czarne albo czerwone; wóz albo wywóz; niebo w gębie albo piekło za życia.Atlasów narobili książkowych, poradników internetowych, nawet aplikacji na smartfona, a ludzie nadal zajadają się na śmierć muchomorami.Może to dlatego, że dla amatorów zostają tylko trujaki, bo zawodowcy zrywają na potęgę, wszystko jak leci, pięćdziesiąt kilo w jeden dzień — „białko w lesie za darmo rozdajo, biere wszysko, blaszki nie blaszki, Baśka, nic to, trzy razy obgotuje i do wudeczki bendzie jak znalas”.Normalnie zbierać, nie umierać.Tak że naginasz pół dnia po lesie, sadząc przysiady i nerwowo oglądając się na kleszcze, żmije, wilki, gwałcicieli i myśliwych, a potem stoisz całą noc nad zlewem i omiatasz sobie grzyba pędzelkiem.Ale i tak najciekawszą częścią rytuału jest ta, kiedy stajesz nagi przed lustrem i ze światełkiem w ręku wyginasz śmiało ciało, zaglądając w największe zakamarki siebie, żeby sprawdzić, czy ci czasem coś gdzieś nie wlazło.Całkowicie normalne, nie powiem.Las to w ogóle specyficzne miejsce — z dala od cywilizacji, posterunków policji i monitoringu, a możesz na legalu przemieszczać się z nożem i to w garści.Pewnie dlatego to takie popularne zajęcie w tych nerwowych czasach.A teraz jeszcze przyszła jesień, ludzie na Facebooku spamują na lewo i prawo, ile to nie zebrali, ledwo wysiedli z samochodu, ba, niektórzy to drzwi uchylili, a złoto lasu samo im się kilogramami do środka ładowało.Naczyta się tego i naogląda normalny człowiek i też go nachodzi ochota na igraszki ze śmiercią, bo przecież w sklepie trzy ususzone kapelusze o łącznej wadze dwudziestu gramów kosztują dziesięć polskich złotych, a parę kilometrów dalej wystarczy parę przysiadów i fortuna zostaje w kieszeni.Co w ogóle można zrobić z dwudziestu gram grzybów? Okłady na oczy?W ten właśnie sposób sam poczułem gorączkę grzybni i wylądowałem na leśnym parkingu.To tutaj trafiają wszyscy amatorzy.Zawodowcy strzegą najbogatszych grzybowisk lepiej niż oczu w głowie — prawdopodobnie znaleźli te miejsca, jak zakopywali tam zwłoki.Na parkingu tymczasem tłok jak pod Ikeą w czasie pandemii. Najbliżej stoją jakieś dziewczyny w wyzywających strojach.Ubrały się tak, żeby były dobrze widoczne w lesie, a teraz pewnie handlują grzybami — myślę.- Ile? – pytam.- W pipu osięsiąt, do papu pięsiąt.- Nie rozumiem – ponawiam pytanie: – Grzybki po ile?- My badanu a czystu, ne ma grzybku.Biedne grzybiarki — myślę — Nic nie nazbierały, nic nie sprzedadzą, nie będą miały co do ust włożyć.Ale już moją uwagę zwraca biały SUV, z którego wysiada lalunia w białym dresiku i białych adidaskach. Za nią buja się popisany ochroniarz z buldogiem francuskim na smyczy i designerskim koszykiem wyplecionym z kolorowej wikliny przez chińskie dzieci za miskę ryżu zgodnie ze staropolskim wzorem i nowopolską strategią gospodarczą. Lalunia rusza w las, ochroniarz z buldogiem za nią.Za tymi nie ma sensu iść, chyba że chcesz zostać mistrzem drugiego planu w relacji na Instagramie, bo co chwila przystają, ale nie żeby podnieść grzyba, tylko żeby nadać internetowy przekaz dla innych przedstawicieli swojego gatunku:„Grzybuw nie ma ale i tak jest zaebiście”.Oczywiście grzyby są, tylko oni ich nie widzą, bo widzieć nie chcą, a jeść czegoś, co rośnie w lesie, na pewno nie zamierzają.Kawałek dalej jakiś koleś wali pokłony przed grzybem.- Wszystko w porządku? – pytam.- Szatan – odpowiada i zaczyna lizać grzyba pod kapeluszem.- Rozumiem – kłamię, kreślę znak krzyża w powietrzu i odchodzę.Ale wtem kątem oka dostrzegam cień przemykający między drzewami.Ruszam za nim i po chwili widzę dokładnie:Stary sweter w jodełkę, spodnie moro, kalosze, bagnet za pasem, wiadro po farbie z ołowiem, pordzewiały rower marki Ukraina.Widzę tutaj dwie opcje — typ albo idzie na grzyby albo wraca do porzuconych w lesie zwłok na kolejną porcję pośmiertnych amorów.Wiem, że jeśli chcę znaleźć grzyby, muszę za nim iść, ale doskonale zdaję sobie również sprawę, że mogę już nie wrócić.Zakładam, że to jednak mistrz ceremonii i ruszam za nim w bezpiecznej odległości. Gość tymczasem doskonale zdaje sobie sprawę, że ma ogon, bo co jakiś czas odwraca się i posyła mi to podejrzany uśmiech, to podstępne spojrzenie.Idę dokładnie za nim i jakimś cudem to ja zbieram twarzą pajęczyny.Wtem rozpływa się między drzewami.No, dobra, jestem w lesie, teraz tylko znaleźć jakieś grzyby i wyjść z tego cało.Halo, czy są tu jakieś grzyby?Kurde, no są.Rosną sobie ot tak sobie. Jak gdyby nigdy nic.I to jeden nieopodal drugiego.Dziwne… Może mi w to nie uwierzycie, ale w dwie godzinki nazbierałem pełen koszyk i to bez żadnych niebezpiecznych sytuacji!No dobra, teraz tylko odnaleźć drogę powrotną do auta i dotrzeć do niego w jednym kawałku.Kurde…Przecież moje auto widać stąd, gdzie stoję…Idę i zastanawiam się nad tym wszystkim.Jak bym nie próbował tego ugryźć, za każdym razem wychodzi mi, że po prostu miałem niebywałe szczęście.Nieopodal parkingu ten sam koleś co wcześniej wali pokłony przed innym grzybem.- Szatan? – pytam.- Papierzak – odpowiada.- Religijny człowiek – mówię do siebie.Wracam do domu.Myślę, czy by może nie odpocząć, ale przecież nie ma chwili do stracenia.Biorę szczoteczkę do zębów i zabieram się za czyszczenie.Po kilku godzinach grzyby lśnią jak nowe.Pora je sprawdzić.Aplikacja w smartfonie pokazuje, że połowa to pieczarki, a połowa muchomory.Wyrzucam połowę.Dla pewności otwieram lodówkę i skanuję grzyby na pizzy z Biedronki.Też muchomory.Wyrzucam pizzę i aplikację.Połowy połowy sam jednak nie jestem pewien, więc i ta ląduje w koszu. Tymczasem połowa połowy połowy jest obgryziona przez ślimaki.Nie no, przecież samiec alfa i omega ze szczytu łańcucha pokarmowego nie będzie dojadał resztek po jakimś mięczaku-obojnaku.Wyrzucam.Rozcinam pozostałe i okazuje się, że w połowie połowy połowy połowy robale dokazują jak patusy pod Żabką w niedzielę wolną od handlu.Wyrzucam.Nie jest tak źle, zostały mi dwie garści grzybów!W mojej głowie powoli układa się genialny plan:Jedną garść usmażę, drugą — ususzę.Wpisuję w wyszukiwarkę: „gesler, grzyby, przepis, łatwy, zanzibar”.„Najpierw obgotuj przez 10 minut i wylej wodę. Potem obgotuj przez następne 10 minut i wylej wodę. Potem już tylko na 10 minut na rozgrzaną patelnię”.Kierując się zdrowym rozsądkiem i rozsądnymi instrukcjami, z mojego koszyka grzybów wyszły mi dwie garści grzybów, a z jednej z nich trzy czwarte łyżki stołowej.Coś musiałem źle zrobić, bo przecież nie wyparowały…W końcu nadchodzi ta wiekopomna chwila:Nabieram je na łyżkę i zjadam — na raz, bez chlebka, z namaszczeniem.Mm… O tak… Kawior lasu…Hm…Smak chyba wylałem razem z wywarem…Trudno — suszenie na pewno się uda.W imię intensywnego grzybowego aromatu!Zgodnie z zaleceniami — piekarnik na 40 stopni i idę spać.Wstaję rano, w mieszkaniu unosi się intensywny grzybowy aromat.Udało się! — myślę.Ochoczo otwieram piekarnik.Szukam moich grzybów, ale ich nie widzę.Wchodzę do Internetu i tam również szukam.W Internecie moich grzybów nie ma, ale wychodzą na jaw nowe informacje:92% wody, no kto by pomyślał.Ołów, kadm, rtęć i arsen.Radioaktywny izotop cezu.Rabdomioliza.To całe grzebanie to jest dla jakichś psycholi!Grzybobranie.Grzybobabranie
 –  Kupujcie namiotyjedźcie do lasu!
Zdjęcie przedstawia niedźwiedzie brunatne szukające pożywienia w Morzu Ochockim. Dlaczego? – Bo w swej zachłanności, człowiek samolubnie  żywi się kawiorem czerwonym, pozyskiwanym z  z łososia różowego, którym żywi się niedźwiedź brunatny polując w leśnych rzekach. Nie ma łososia, przez człowieka głodują niedźwiedzie. Brawo człowiek
Inwestorzy "Nowej Demokracji", przywleczeni z Afryki i Azji na Samos do Grecji, nie lubią jedzenia, które otrzymują, więc powiedzieli, żeby to wyrzucić – Uważam to za rozsądne, ponieważ w Somalii, w Pakistanie, w Afganistanie czy Kongo jedzą tylko kawior
Wystarczy tylko rzucać garami i za pączek życzyć sobie 11 zł.Kto głupi, ten kupi –
Najważniejsze, że nie ma ośmiorniczek jak za PO –  Rządowa stołówka. Przetarg na kraby, karmazyny i kawiorUrzędnicy z Kancelarii Premiera nie powinni narzekać na swój bufet. W przetargu na przyszłoroczne zaopatrzenie stołówki zaplanowano zakup m.in. krabów, krewetek, małż i kawioru.
Świeżutki kawior –
Kim Dzong Un ogłosił “wojnę z głodem” – To najpoważniejszy kryzys od czasu wielkiego głodu z lat 1995-1999, gdy zmarły 2 miliony osób, a część Koreańczyków była zmuszona do kanibalizmu.Zakazano między innymi przetwarzania zboża na alkohol oraz picia go towarzysko, wypiekania chleba i ciastek ryżowych oraz handlu zbożem.Inspektorzy sprawdzają wozy i torby, pilnują dróg i kontrolują bazary.Za złamanie kar grożą surowe kary.Po tej decyzji ceny jedzenia wystrzeliły w kosmos, a przymierający głodem Koreańczycy jeszcze bardziej muszą zacisnąć pasa.Jedna osoba z głodu nie umrze. Szacuje się, że dyktator waży 130 kilogramów i wydaje rocznie 30 milionów dolarów na import drogich alkoholi. Uwielbia również francuskie sery, wołowinę Kobe i Wagyu, kawior i homary.
 –  Mój dziadek żył 105lat. Naśniadanie obiad i kolacjęjadł łyżkę kawioru, popijałto luksusowa whisky, apotem popalał kubańskiecygaro i walił szczurakolumbijskiego koksu.Żeby być w dobrej formiefizycznej trzy razy wtygodniu zamawiał dodomu prostytutki.A na co zmarł?14:31Musieliśmy go zabić zewzględu na koszty
 –

Zawsze marzyłem o odwiedzeniu restauracji wyróżnionej gwiazdką Michelin przynajmniej raz w życiu

Zawsze marzyłem o odwiedzeniu restauracji wyróżnionej gwiazdką Michelin przynajmniej raz w życiu – Świetnie, udało się- 5 minut później kelner przyniósł pierwsze danie:1. Rzodkiewki sezonu i śliwki, które wyglądały bardziej jak oliwki- super, przyszedłem tu, aby zjeść rzodkiewkę mojej babci”.2. Danie składało się z ostrygi, czosnku i zieleniny. Zjadłem wszystko, ale wciąż byłem głodny3. Jajko przepiórcze w jakimś zielonym sosie z musztardą. Jajko było miękkie i dość smaczne. Zjadłem też sos. Był z dodatkiem wodorostów4. Kawior z chlebem. Smakował jak zwykły kawior z supermarketu5. Znowu jajko. Zjadłem wszystko, nawet kwiaty6. Potem było to. Na dole znajdowała się biała gotowana ryba a na górze zielenina. Było dość smaczne. Tego wieczoru zjadłem tyle zieleniny, że nie czuje potrzeby jej jeść przez wiele kolejnych lat! 7. Herbatniki. Były chrupiące i słoneI to tyle. Wszystko trwało 4 godziny. Był to dość długi proces i byłem tym bardzo zmęczony! Zapłaciłem 220 dolarów.Ogólnie rzecz biorąc, nie żałuję wizyty w tej restauracji, ale nie sądzę, żebym pojechał tam jeszcze raz. Nie dlatego, że nie jestem wykwintnym smakoszem i nie dlatego, że było drogo. Po prosto mam wystarczająco dużo trawy w moim domku na wsi!

Znani szefowie kuchni zdradzają nam, czego nigdy nie powinniśmy zamawiać w restauracjach (12 obrazków)

Ostatnio w internecie i w TVP spadła lawina hejtu na strajkującą rezydentkę, Katarzynkę Pikulską. Dokopano się do jej zdjęć z zagranicznych "wojaży", podczas których odwiedza Maltę, Tanzanię, Las Vegas, Rumunię i Kurdystan – Jak  podaje portal wp.pl wojaże Pikulskiej, która jest ortopedą były związane z misją Polskiego Centrum Pomocy Międzynarodowej w Iraku. Organizacja wysyła wolontariuszy na tereny objęte wojną, głodem i poważnymi brakami w służbie zdrowia.Informacje nt. Pikulskiej odnajdziemy również na stronie internetowej Fundacji Nauka Dla Rozwoju, z którą współpracuje lekarka. Z jej wizytówki dowiadujemy się, iż w Tanzanii, o której wspominali jej krytycy, wcale nie wypoczywała, lecz ciężko pracowała. W ostatnim czasie uczestniczyła w misji medycznej zorganizowanej przez Polskie Centrum Pomocy Międzynarodowej w Erbil w Kurdystanie, gdzie pracowała w tamtejszym szpitalu na SOR i na bloku operacyjnym, co dało Jej doświadczenie w pracy w warunkach istotnie odmiennych niż polskie.  Podjęła pracę na Malcie i przez 3 miesiące pracowała w prywatnym szpitalu. Pani doktor współpracowała z naszą Fundacją w realizacji projektu Programu Wolontariat Polska Pomoc 2016: „Poprawa jakości opieki medycznej świadczonej w regionie Lindi Rural (Tanzania).Trudno nie wspomnieć, że wytropiony przez dziennikarzy oraz internetowych trolli niemoralny kawior kosztuje w markecie 9 złotych z groszami
- Cześć, co robisz?- Kanapkę- Z kawiorem?- Wiesz ostatnio mi się nie przelewa, nie stać mnie na masło... –

Mąż zostawił ją dla młodszej, więc postanowiła się zemścić. Zemsta była pomysłowa i perfidna…

Mąż zostawił ją dla młodszej, więc postanowiła się zemścić. Zemsta była pomysłowa i perfidna… – Byli małżeństwem od 37 latNiestety, po tym czasie mężczyzna wyznał swojej żonie, że zakochał się w młodszej od niej sekretarce i postanowił się rozwieść. Jakby tego było mało, oznajmił, że jego nowa ukochana bardzo chce mieszkać w ich posiadłości. Kobieta nie chciała się na to zgodzić. Zatrudnił jednak lepszych adwokatów i musiała opuścić swoją ukochaną rezydencję. Miała na to 3 dni.Kobieta była już tak zrezygnowana, że nie miała siły walczyćPrzyjęła wszystko ze stoickim spokojem. Postanowiła, że po protu spakuje się i odejdzie. Gdy wróciła do pustej rezydencji, którą tak uwielbiała, jej oczy zaniosły się łzami, ale obiecała sobie, że będzie silna. Zaczęła pakowanie i tak upłynął jej dzień pierwszy.Drugiego dnia, gdy wszystkie jej rzeczy były już spakowane, zatrudniła firmę, która wywiozła je do nowego domu. Choć niczego z jej rzeczy osobistych nie było już w posiadłości, postanowiła, że czas, który jej pozostał w tym pięknym miejscu, wykorzysta do końca.Pojechała więc na zakupyPo powrocie rozpakowała je do lodówki i poszła spać.Trzeciego dnia już od samego rana miała lepszy humorPopływała trochę w swoim ukochanym basenie, poopalała się i dużo myślała. Gdy nadszedł wieczór, zaczęła przygotowywać kolację. Kiedy wszystko było gotowe, zasiadła do stołu – wyborny kawior, wspaniałe krewetki i najlepsze wino, jakie znajdowało się w piwnicy. Wszystko to na ten wyjątkowy wieczór. Były też nastrojowe świece i odprężająca muzyka.Kiedy skończyła jeść, postanowiła po raz ostatni zajrzeć do wszystkich pomieszczeń. Jednak już nie po to, aby wspominać… W każdym z nich chciała zostawić pamiątkę dla byłego już męża i jego nowej dziewczyny. Do karniszy, które się w nich znajdowały, włożyła skorupki z krewetek zamoczone w kawiorze. Ukryła je tak dobrze, że nie było po prostu szans na ich znalezienie… Posprzątała po kolacji i opuściła rezydencję. Mąż i jego sekretarka w końcu mogli wprowadzić się do williPrzez pierwszych kilka dni byli niesamowicie szczęśliwi i prawdopodobnie byliby jeszcze dłużej, gdyby nie te krewetki… Niestety, wszędzie zaczęło niemiłosiernie cuchnąć…Wymieniali dywany, wykładziny, a mimo to w domu wciąż śmierdziało. Sprawdzono nawet cały system wentylacyjny i nic! W końcu mieli już dość i postanowili, że sprzedadzą posiadłość. Myśleli, że nie będzie z tym problemu, a jednak… Cuchnęło tak strasznie, że nawet pośrednicy nieruchomości nie chcieli (mimo wielkiej prowizji) zająć się sprzedażą.Pewnego dnia spotkał swoją byłą żonę. Mimo tego, jak zakończyło się ich małżeństwo, porozmawiali ze sobą całkiem spokojnie. Nie wytrzymał i opowiedział jej o swoich problemach. Ona, ku jego wielkiej radości, stwierdziła, że niesamowicie brakuje jej tego domu… Wtedy mężczyzna postanowił, że zaproponuje jej odsprzedanie go w o wiele niższej cenie.Od razu się zgodziła i kupiła willę za 10% jej rzeczywistej wartości. Wszystkie formalności załatwili tego samego dnia. Już po tygodniu świeżo upieczone małżeństwo spakowało wszystko, co było w domu… Zostały tylko gołe ściany. Pazerna kobieta zabrała ze sobą nawet karnisze… Zemsta jest najlepsza, gdy dobrze się ją obmyśli…
Polski kawior –