Momencik, trwa przetwarzanie danych   Ładowanie…

Szukaj



Znalazłem 5 takich demotywatorów

Zmagania orła są warte obejrzenia, ponieważ udaje mu się wyciągnąćwielką zdobycz z rwącej wody –
Chłopak bez wahania wskoczył do rzekii trzymał go w jednej ręce nad głową, płynąc przez rwącą rzekę i doprowadzając go w bezpieczne miejsce –

Pani Janina od 30 lat pielęgnuje kapliczkę Matki Boskiej w Warszawie, lecz teraz potrzebuje pomocy. Pomożecie?

 –  Rafał Betlejewski1 dzień · To jest pani Janina. Ma 82 lata i od 30tu lat samotnie pielęgnuje kapliczkę Matki Boskiej Królowej Pokoju w parku Malickiego na warszawskiej Ochocie.Podszedłem do niej zaintrygowany tym skrawkiem przestrzeni cudownie zadbanym, gdy zobaczyłem zgiętą w pół staruszkę rwącą z ziemi uparte chwasty. Maryjka na porządnej podmurówce, zasłonięta szkłem, otoczona krzewami, cała w kwiatach pilnuje pokoju na świecie, co może nie idzie jej najlepiej w skali globalnej, ale jakże udaje się w tym mikro lokalnym wydaniu, opromienionym sercem tej starszej pani. Zagadnąłem grzecznie, zapytałem, kto tak dba, a staruszka troszkę zlękniona mówi, że to ona, że już nie ma siły i że chyba porzuci to staranie, bo nikt nie pomoże, nikt nie podleje, a ona już siły nie ma, a wszystko schnie na potęgę, a wystarczy kropla wody i to i tamto pięknie rozkwita. Pytam, skąd tę wodę taszczy, a ona, że z pobliskiego stawku, gdzie ze schodków można zaczerpnąć i że miała tu konewkę, ale chyba ktoś zabrał. Powiedziałem, że chętnie naniosę, na co starsza pani prawie podskoczyła z radości i wynalazła gdzieś pod gałęzią wiaderko i plastikowy baniaczek. Zrobiłem kilka kursów, a to nie jest jednak pięć metrów, tylko trzeba przejść ze 150 i na kolana paść przed stawem, sięgnąć w dół do lustra i w takiej pozycji nabrać, co dla mnie ciągle nie jest problemem, choć zaczyna mi strzykać, ale dla niej! Z przerażeniem sobie wyobraziłem, jak tam pada na bruk, jak się płaszczy przed taflą i jak taszczy te wiadera wodaszczy, by przypielęgnować podczas suszy, a że susza jest, to nie muszę tłumaczyć. No i kiedy już podlaliśmy uczciwie to i tamto, co zaraz ma zacząć kwitnąć, to zaczęliśmy gaworzyć i wkrótce język pani Janiny poleciał jak szydełko, łącząc misternym ściegiem wszystkie zdarzenia ostatnich kilkudziesięciu lat jej życia, od pracy w szkole, a nawet czterech szkołach powszechnych, po przypalone nieszczęśliwie powidła papierówkowe... - bo wie pan, nie mogę patrzeć, jak się marnują, to wolę zrobić, i nawet sąsiadom rozdać, a takich mam cudownych ludzi w bloku i wszyscy mi pomagają, czasem ze aż się wzruszę i płaczę, jak na przykład widzę, jak dziewczyna w autobusie leci aż od drugich drzwi, żeby mi ustąpić miejsce, albo mnie ktoś od tramwaju z Grójeckiej pod dom aż doprowadzi. I dodaje, że to wszystko dobro, co ona ofiarowała ludziom i tej Maryjce wraca teraz do niej w postaci serdeczności otoczenia, które jej odpłaca miłością za miłość, i nawet kiedyś jej ukochany proboszcz z parafii przy Dickensa się dziwił, jak pięknie zakomponowała ornamenty na świętą uroczystość, nawet on! a potem ona odwiedzała go w szpitalu jak umierał i z koleżankami sprawiły mu piękny grób w parku obok kościoła, gdzie leży pod eleganckim marmurem, i grób ma co tydzień myty, aż kotek z sąsiedztwa sobie to miejsce ukochał i wydeptuje ścieżki, tak tam lubi przebywać, że aż w końcu pani Janina nie wie, czy to nie dusza tego pięknego człowieka zmieniła się w tego kotka... kto to wie, kto to wie...No więc ja mam pytanie... kto pójdzie czasem podlać kwiatki pani Janinie, tej ziemskiej inkarnacji delikatnej i wrażliwej duszy kobiecej, której misją jest dbałość, oddanie i poświęcenie? Może się spotkamy pod Maryjką kiedyś? Amen.
Dwóch Polaków na wózkach inwalidzkich pokonało rwącą Amazonkę, Andy i 40 tys. km… podróżują dalej – Michał od kilkunastu lat choruje na zanik mięśni, który w dalszym ciągu postępuje. Maciek miał raka i nie chodzi, ale ma sprawne i silne ręce. Michał jest fotografem, Maciek pokerzystą – uzupełniają się, mają wspólny cel i rozumieją się bez słów. Najpierw wyruszyli sami w podróż po Europie. Dali radę i pomyśleli, że warto pojechać dalej, trzeba się tylko dobrze przygotować.Przyjaciele przemierzali Amerykę Południową i Północną na wózkach inwalidzkich oraz specjalnie przez nich przerobionym „Defem”, czyli Land Roverem Defenderem z 1996 roku. Przygotowania do podróży, którą sobie wymyślili, zajęła im aż 4 lata – musieli zdobyć sponsorów, opracować plan, wymyślić, jak przygotować samochód i co im będzie potrzebne.– Potrafią zrobić więcej niż przeciętny człowiek bez wózka – mówi ich przyjaciel.Do tej pory przejechali 40 tys. kilometrów, a podróż zajęła im 262 dni. Przerwali ją z powodu awarii silnika w Los Angeles. Właśnie wysyłają nowy silnik do Miasta Aniołów i pod koniec maja ruszają w dalszą część podróży. Za nimi Ameryka Południowa ze stepami, Andami, w których chorowali na chorobę wysokościową, dżunglą, przez którą musieli się przedzierać i Amazonką, w której prawie utonęli.Przed nimi Ameryka Północna i kolejne 17 tys. kilometrów. Chcecie na śledzić ich podróż? Relacjonuje ją National Geographic, a zdjęcia Michała możecie oglądać na bieżąco na www.wheelchairtrip.com
Młody mnich, wędrując napotkał na swojej drodze szeroką i rwącą rzekę. Nie mogąc jej przekroczyć usiadł przygnębiony na ziemi. Już miał się poddać i zawrócić, ale na drugim brzegu dostrzegł buddyjskiego nauczyciela. Krzyknął: – - "Mistrzu! Mistrzu! Czy możesz mi powiedzieć, jak się dostać na drugą stronę rzeki?"Nauczyciel zastanowił się, spojrzał pod nogi, poczym zmierzył bacznym wzrokiem oba brzegi i odkrzyknął:"Chłopcze! Jeteś już na drugiej stronie!"
Źródło: bez_sensu_z_sensem

1