Rekruterzy dzielą się historiami o najdziwniejszych kandydatach (17 obrazków)

Zapytałem kandydata jakie ma hobby. Powiedział, że zbiera najróżniejsze rzeczy wyrzucone przez ładne dziewczyny. Po skończonej rozmowie zadzwoniłem na policję i im wręczyłem jego CV.

Kandydatka podała listę swoich byłych chłopaków, którzy u nas wtedy pracowali i powiedziała, że nie może się doczekać widoku ich min, kiedy przyjdzie do pracy.

Kilka lat temu poszukiwaliśmy nowego grafika. Kandydat nie miał zbyt wielkiego doświadczenia i był trochę dziwny, ale spodobało mi się jego portfolio, więc zaprosiłem go na rozmowę.
Sama rozmowa też okazała się dosyć dziwna, a zakończyła się pytaniem: "Jakie są twoje największe słabości?". Odpowiedział: "Szczerze powiedziawszy, mam skłonności do przemocy...".

- Co mógłbyś wnieść na to stanowisko?
- Zatrudnijcie mnie, to się przekonacie.
Tutaj zakończyliśmy rozmowę. Pobiegł poskarżyć się do szefa, że potraktowaliśmy go nie fair (dostał się na rozmowę tylko ze względu na rekomendację; chyba uznał, że ta praca mu się należy). Szef go wyśmiał.

Podczas rozmowy kwalifikacyjnej na stanowisko osoby pracującej przy jedzeniu pewien chłopak (18-20 lat) zaczął dłubać w nosie - i to tak konkretnie, jakby złota szukał. Szybko podziękowaliśmy.

Kandydat napisał w CV, że potrafi zrobić salto do tyłu. Najlepsze jest to, że kiedy zjawił się u mnie w biurze, zademonstrował to salto, chociaż o to nie prosiłem.

Pewien jegomość podczas rozmowy kwalifikacyjnej zapytał mnie, czy z szefowej jest fajna dupa i czy ma kogoś, albo czy jest "otwarta na szalone piątki".
Komentarze
Pokaż komentarze