Momencik, trwa przetwarzanie danych   Ładowanie…

Szukaj



Znalazłem 29 takich demotywatorów

Po tym meczu Hubert otrzymał od komentatorów przydomek "Uśmiechnięty Koszmar" –  344BIGA
Według legendy Charlie miał snućsię po zmroku po opuszczonychparkach i ulicach, a nocą gonićsamotnych przechodnióww poszukiwaniu nowej twarzy – Oczywiście jest to legenda, ale niewielu wie, że Charlie bez twarzy nie jest postacią fikcyjną. Charlie to Raymond Robinson, który urodził się w 1910 roku w Pensylwanii. W wyniku nieszczęśliwego wypadku zyskał przydomek Charlie bez twarzy.Raymond miał zaledwie osiem lat, gdy wspiął się na most Morado Bridge, gdzie przechodziły dwie linie elektryczne. Chłopiec przytrzymał się kabla i poraził go prąd. W wyniku porażenia jego ciało zaczęło się palić. Zdołał się odłączyć i spaść na ziemię.Wstrząs spalił twarz i ramiona ośmiolatka. Nie miał już oczu, nosa a usta i uszy były kompletnie zniekształcone, amputowano mu też ramię, którym trzymał kabel. Na klatce piersiowej miał jedną wielką bliznę. Po długich miesiącach spędzonych w szpitalu powrócił do domu w miejscowości Koppel, której już nigdy nie opuścił. Odszedł od kochającej i opiekującej się nim rodziny i zaczął wieść życie samotnika przekonany, że terroryzuje ludzi swoim wyglądem.Robinson kolejne lata swojego życia spędził ukrywając się w domu. Zarabiał na życie wyrabiając portfele, paski i inne drobne rzeczy, które sprzedawał. Wychodził na spacery jedynie w środku nocy, by nie straszyć ludzi swoim wyglądem. Spacerując pomagał sobie kijem: jedną nogą szedł po asfalcie, a drugą po poboczu. Szybko rozeszła się wieść, że jakiś potwór chodzi zawsze tą samą drogą. Dla spragnionych przerażających historii ludzi ta informacja była jak "woda na młyn".W ciepłe, letnie dni dzieciaki jeździły drogą, by móc go zobaczyć. Czasami udawało im się go ujrzeć i historia się rozrastała.  W tym samym czasie nadano mu pseudonim Charlie bez twarzy - który przemierzał lasy, parki i ciche ulice w poszukiwaniu nowej twarzy. Raymond zmarł w 1985 roku mając 75 lat. Choć odszedł, legenda o nim na zawsze pozostanie żywa
Nieliczni wiedzą –  @codziennysucharKIEDY KTOŚ PYTA DLACZEGOMASZ PRZYDOMEK WIELKI"?
Piękna bajka o dzielnych rycerzach z Krakowskiego Towarzystwa Opieki Nad Zwierzętami i pewnym uwięzionym pod smokiem wawelskim... kocie – Dziś opowiem Wam historię (lecz nie legendę. Nie będzie ona o smoku, lecz o kocie, który w jamie skrył się. Ów jegomość już od piątku w jamie był widziany, lecz gdy tylko ktoś do niego schodził, przepadał jak w wodę kamień. W piątek został ponownie zauważony i do schroniska zgłoszony. Jeden z rycerzy, białym koniem, popędził czem prędzej do zamku, pod jamę Smoka Wawelskiego. Kociak uciekł niestety- jama tak mu się spodobała, za schronienie mu służyła, że nijak opuścić jej nie chciał. Przez dwa dni kolejne, dzielna straż Wawelu, wrota otworem trzymała,  cierpliwie czekawszy, aż mały nicpoń podziemia sam opuści. Niestety na darmo, w planach tego nie miał.A tu nowy tydzień zawitał. Z druhem mym, Pawłem, na miejsce ponownie się udaliśmy.  Zeszliśmy w czeluść jamy, uzbrojeni po zęby, niczym waleczni rycerze. Poszukiwania kota trwały długo, bezskutecznie jednak. Naraz miauczenie usłyszeliśmy ciche. Skierowalismy lampy ogniste w stronę krat -  był i on, przerażony i zdezorientowany kociak. Niestety uciekł żwawo na widok dwóch postawnych łapaczy. Wnet pojawił się plan kolejny, klatkę łapkę postawić się należy. Tak też zrobiliśmy: klatkę zostawiliśmy, miejsce opuściliśmy. A nad wszystkim czuwała dzielna straż Wawelu,  monitoring obserwująca. Po niecałej godzinie wiadomość  z zamku nadeszła:  "przestraszony zwierzak skusił się na pozostawione jedzonko, niczym smok Wawelski na owieczkę". Migiem więc po odbiór naszego mini smoka pomknęliśmy.Panu ze straży w nagrodę za męstwo, wytrwałość, wielką odwagę oraz pokonanie może w sumie około 1300 schodów, pozostawiliśmy honor nadania imienia dla zlęknionego, lecz sprytnego kociaka, co nas na dudka wystrychnął kilka razy. Kot otrzymał imię Wawel - przydomek Smoczek
Natalia Oreiro czyli słynny "Zbuntowany Anioł" ledwie pół roku temu otrzymała rosyjskie obywatelstwo od Putina. Teraz już go nie chce – Aktorka jest bardzo związana z Rosją. Przez 20 lat regularnie odwiedzała ten kraj. Jest tam ogromnie popularna i lubiana. Otrzymała przydomek "nasza Natasza". W momencie wybuchu wojny w Ukrainie opowiedziała się po stronie najechanego kraju. Natalia Oreiro ma dość życia w Rosji. Wróciła do domu, do Urugwaju
Antoni Czortek. Pięściarz, który przetrwał Auschwitz. W obozie stoczył pojedynek z przedwojennym zawodowym mistrzem Niemiec wagi średniej Walterem Duenningiem który miał przydomek „Krwawy Walter”. Czortek zrobił swoje i znokautował prawie dwukrotnie cięższego SS - mana! Tym pojedynkiem wygrał swoje życie – W obozie stoczył w sumie 15 walk. Żadnej nie przegrał!Antoni Czortek to pięściarski wicemistrz Europy i czterokrotny mistrz Polski. Reprezentował Polskę w kilkudziesięciu meczach państwowych, a także na igrzyskach. "Uważam Czortka za najlepszego zawodnika wagi piórkowej w historii naszego pięściarstwa" - powiedział o nim w 1963 r. legendarny trener Feliks Stamm.Antoni przeżył wojnę, zmarł w 2004 roku
Ksiądz wyłudzał datki od wiernych. Wydawał je na męskie prostytutki – Sąd ogłosił wyrok ws. księdza, który wyłudzał pieniądze od swoich wiernych, a następnie wydawał je na imprezy i rozrywkę w domach publicznych. Wśród parafian duchowny zyskał przydomek "Don Euro", ze względu na ciągłe wyłudzenia pieniędzy. Teraz czeka go długi pobyt za kratkami.Włoski duchowny Luca Morini namawiał starszych parafian do hojnych wpłat na rzecz parafii. Pieniądze te nie były jednak wydawane na rozwój kościoła, a na spełnianie wszelkich jego zachcianek. Duchowny bawił się w klubach, wybierał się na luksusowe wakacje, a także szalał z męskimi prostytutkami.Prokuratura wnioskowała o nałożenie na duchownego kary w wysokości 8,5 roku więzienia, jednak obrońcy Moriniego wykazali, że zmaga się on z chorobą psychiczną, dzięki czemu wyrok zmniejszono. Sąd skazał księdza na karę 7,5 roku więzienia.
Hachikō codziennie odprowadzał swojego pana, gdy ten wychodził do pracy i czekał na niego wieczorami na pobliskiej stacji – W maju 1925 Ueno zmarł nagle w miejscu pracy. Hachikō nadal codziennie czekał na niego na stacji, pojawiając się tam przed przyjazdem wieczornego pociągu przez następne 10 lat. Dzięki oddaniu, jakie Hachikō okazywał swojemu zmarłemu panu, nadano mu przydomek „wiernego psa”.Były student profesora Ueno często odwiedzał psa i opublikował kilka artykułów opisujących niezwykłą lojalność Hachikō. W 1932 jeden z tych artykułów, opublikowany w dzienniku „Asahi Shimbun”, spowodował ogólnokrajowe zainteresowanie psem. Hachikō stał się sensacją narodową. Jego wierność pamięci pana wywarła wielkie wrażenie na Japończykach jako przykład wzorowej lojalności w stosunku do rodziny.Hachikō zmarł 8 marca 1935 z powodu robaczycy serca i płuc. Jego spreparowane szczątki są przechowywane w Narodowym Muzeum Przyrody i Nauki w Ueno w Tokio.Czy ktoś jeszcze ma wątpliwości co do tego, że pies to najlepszy przyjaciel człowieka?
Naukowcy przeprowadzili test DNA, który wykazał, że nauczyciel szkolny o imieniu Adrian Targett, który mieszka w tym samym mieście, jest bezpośrednim potomkiem Człowieka z Cheddaru. Tych dwóch mężczyzn łączy więź rodzinna, która sięga 300 pokoleń wstecz –
Przeżył po tym jak karmiono go terpentyną, trutką na szczury i końskim balsamem. Przeżył nawet -14 stopniową temperaturę po tym, jak został wrzucony do śniegu i wylano ponad 20 litrów wody na gołą klatkę piersiową, a także został potrącony przez taksówkę, co pośmiertnie przyniosło mu przydomek: Mike "Trwały" –
Po pięciu dniach i pięciu godzinach jazdy na rowerze, dotarł do mety na długo przed wszystkimi i zyskał przydomek "Stalowy dziadek" za swoją niesamowitą wytrzymałość i determinację –
Nie żyje Scarface - najsłynniejszy lew świata – Wielki kot miał 14 lat i umarł z przyczyn naturalnych (co nie często przydarza się Iwom - zazwyczaj giną z powodu ran zadanych przez hieny czy inne Iwy). Swój przydomek zyskał oczywiście przez szramę na pysku.Scarface był bohaterem wielu filmów dokumentalnych. Mimo iż żył w rezerwacie w Kenii, miał fanów na całym świecie i nawet stronę na Facebooku
 –  Mówię mojemu mężowi, że będziepadało, bo się strasznie źle czuję,a on upiera się, że prędzej umierami proponuje zakład - 100 zł dlaniego jak nie będzie padać. Dobra,jak zakład to zakład. W ciągu półgodziny zaczęło wiać, nadciągnęłamała chmurka, a później zrobiło sięciemno od chmur i zaczęło lać –normalnie deszcz tropikalny. Lejejak z cebra przez około minutę i takszybko jak deszcz się zaczął, taksamo szybko się skończył.Popadało i poczułam się lepiej. Mójmąż z mieszaniną strachu,nieufności i szacunku wręcza mi100 zł - i po raz drugi w ciągu kilkuminut zrobiło mi się lepiej. Po tejakcji dostałam jednak przydomekWIEDŹMA.
Kiedy był na stacji kosmicznej Mir rozpadł się ZSRR, co spowodowało opóźnienie planowanego powrotu na Ziemię. Jego pobyt na orbicie przedłużył się dwukrotnie i trwał 311 dni, 20 godzin i 1 minutę. – Krikalow powrócił na Ziemię 25 marca 1992 r.Z tego powodu nadano mu przydomek "ostatniego obywatela ZSRR".
 –  Krasnolud szuka pani Drogie panie, będę szczery. Jestem niski, szczerbaty i lekko łysawy. Tańczyć nie umiem, elokwencją nie zaimponuję. Zdarza mi się beknąć przy stole, czasem wypiję za dużo, a i groszem zanadto nie śmierdzę. Zważcie jednak na to, że wołają mnie Thorin Stalowa Dzida i jest to, nieskromnie powiem, przydomek jak najbardziej zasłużony. Chętne panie proszę o wysłanie bileciku wizytowego. Zjawię się niechybnie, wyperfumowany i z bombonierką pod pachą.

W meksykańskim Chihuahua znajduje się niewielki sklepik z sukniami ślubnymi. Od ponad 80 lat w witrynie stoi niezwykły manekin, o którym krążą ponure legendy

W meksykańskim Chihuahua znajduje się niewielki sklepik z sukniami ślubnymi. Od ponad 80 lat w witrynie stoi niezwykły manekin, o którym krążą ponure legendy – Niektórzy twierdzą, że to zabalsamowane zwłoki córki właścicielki sklepu, zmarłej tragicznie w dniu ślubu. Ponura legenda narodziła się 25 marca 1930 roku, kiedy manekin o dość nietypowym wyglądzie pojawił się w witrynie La Popular, jednego z najbardziej znanych sklepów z modą ślubną w Chihuahua. Mieszkańcy niemal od razu zauważyli, że coś nie jest z nim do końca w porządku: niezwykle realistycznie odwzorowane zmarszczki na dłoniach, "ludzkie" paznokcie, piękne naturalne włosy i przeszywające spojrzenie szklanych oczu sprawiało, że manekin przypominał raczej żywą osobę, zatrzymaną w czasie. Albo – zmarłą. W końcu ludzie zaczęli doszukiwać się podobieństw między lalką i córką właścicielki, Pascuali Esparzy, którą w dniu jej własnego ślubu miała ukąsić Czarna Wdowa. Miejscowi zaczęli szeptać, że piękny manekin, który uzyskał przydomek La Pascualita, to wcale nie lalka, ale zabalsamowane ciało córki Esparzy. Oczywiście właścicielka sklepu zaprzeczyła tym pomówieniom, ale na rozwiewanie plotek było już za późno. Historia zaczęła żyć własnym życiem. Dziś, choć minęło ponad 80 lat, Pascualita wciąż spogląda z okna sklepu swoimi szklanymi oczyma. Spośród wszystkich pracowników sklepu, zaledwie dwojgu wolno zmieniać jej suknie i to wyłącznie za zamkniętymi drzwiami. Podsyca to plotki, a chętnych do oglądania niezwykłej "modelki" nie brakuje, przyjeżdżają z daleka obejrzeć niezwykłą piękność. Tymczasem nawet sami pracownicy twierdzą, że czują się przy niej nieswojo. Pocą im się ręce, nie są pewni, czy mają do czynienia z manekinem, czy może jednak z prawdziwą osobą. Jeden z pracowników stwierdził w wywiadzie, że żylaki na nogach i zbyt realistyczne ręce przeczą twierdzeniu, by La Pascualita mogła być zwykłą lalką. Niektórzy pracownicy sklepu po otwarciu z rana zauważali także, że zmieniała ona pozycje. A goście? Niektórzy traktują niezwykłą modelkę jak świętą, zostawiają przed sklepem świece, proszą ją o wstawiennictwo i szczęście. Kobiety kupujące suknie zawierzają jej w kwestii wyboru i nie tylko. Pascualita miała nawet uratować życie pewnej dziewczynie, która pokłóciła się z narzeczonym i została przez niego postrzelona. Trudno jednoznacznie rozstrzygnąć, czym jest Pascualita. Plotek nie chce rozwiać nawet obecny właściciel sklepu, ale z drugiej strony – dlaczego miałby to zrobić? Legenda napędza mu klientów, mały sklepik jest sławny na cały kraj, turyści ściągają ze Stanów, a nawet z Europy, żeby przekonać się na własne oczy. I wielu najbardziej sceptycznych odchodzi z krwią zmrożoną w żyłach, bo Pascualita robi ponoć niesamowite wrażenie
Śmierć legendy. Nie żyje Chuck Yeager, "najszybszy człowiek na Ziemi" – Mężczyzna jako pierwszy dokonał niesamowitego wyczynu, jakim było przekroczenie bariery dźwięku z pokładu samolotu. Miał przydomek "najszybszego człowieka na Ziemi" i był uznawany za jednego z najwybitniejszych pilotów w historii amerykańskiego lotnictwa
"Blade Runner" - wieloryb nie bez powodu otrzymał ten przydomek. Przetrwał tragiczne spotkanie ze śrubą napędową łodzi w 2001 roku –
Kanadyjski pedofil Christopher Paul Neil posługiwał się w sieci swoim zdjęciem, w którym zamazał twarz filtrem z wirem – Nie wpadł na to, że policyjni eksperci potrafią go cofnąć i w ten sposób zobaczyć jego prawdziwe zdjęcie. Po zatrzymaniu zyskał przydomek Mr.Swirl (tak właśnie nazywa się filtr z wirem)
Historia Aleksandra Piczuszkina - szachownicowego mordercy: – Przydomek nadał sobie sam między innymi dlatego, że był świetnym szachistą, ale miał w tym również inną chorą wizję. Postawił sobie za cel popełnić tyle morderstw ile jest pól na szachownicy, by zdobyć rozgłos i pobić niechlubny rekord swojego idola Andrieja Czikatiło zwanego Rzeźnikiem z Rostowa, który miał na swoim koncie 56 ofiar. Bohater dzisiejszej historii traktował mordowanie ludzi jako swój zawód. Codziennością dla niego było mordowanie ludzi i udowadnianie sobie swojej wyższości nad innymi. Piczuszkin działał od 1992 roku i wpadł dopiero w lecie 2006 roku, po zabójstwie swojej dziewczyny 36-letniej Mariny Moskalowej. Początkowo nie przyznawał się do winy. Jednak później przyznał się do popełnienia 61 zabójstw z 64 wyznaczonych. Był dumny z pobicia rekordu swojego idola. Na jego nieszczęście udowodniono mu "jedynie" 49 zbrodni. Seryjny morderca wpadł w szał. Trzymany za szybą zaczął w nią uderzać, wrzeszczeć i wyzywać wszystkich dookoła. Nie zakwestionował swojej winy tylko fakt, że przypisano mu zbyt mało morderstw. Był wściekły, że policja nie potrafiła wykazać, że to on zamordował pozostałe ofiary, przez co nie mógł oficjalnie nosić miana największego seryjnego mordercy w kraju. W 2007 roku został skazany na dożywocie