Momencik, trwa przetwarzanie danych   Ładowanie…

Szukaj



Znalazłem 29 takich demotywatorów

 –  Sytuacja autentyczna-mojaPodjezdzam sobie na parking podLidla. Jestem z dzieckiem,wiec staje sobie natym miejscu dla rodziców z dziećmi.Wypakowuje córkę.Za mną podjeżdża stararozklekotana Skoda. Staje tak centralnie zamną,blokując mnie. Ale tak w sumie niezastanawiałam się nad tym,i dalej sięzbieram do sklepu. Wysiada Karyna zSebixem i idą do mnie z zamiarem chybawpierdolu.Karyna mówi ze oni maja dwójkęniemowlaków a ja tylko jedno duże dzieckowiec mam wypierdalac z tegomiejsca.Zatkało mnie chwilowo,ale jak już sięobudziłam to mowie Karynie,ze niezamierzam się z ta przestawiać,a na parkingujest dużo wolnych innych miejsc. Na cowchodzi Sebix,ze dzwoni na policję.No wiecmowie dzwon.Sebix dzwoni,ja sobieposzłam,ale stanęłam przy oknie wLidlu,gdyż Sebix podejrzenie kręcił się kołomojego auta.Ujrzał mnie w oknie,patrzę idą zKaryna do mnie (swoje bombelki zostawili waucie).Karyna mówi ze nie mam serca,ze onanie ma jak wyciągnąć dzieci z auta,zepowinnam ja zrozumieć jak matkamatkę.Sebix każe jej zamknąć mordę. Myślekurwa co za patola,nie odzywam się, bojeszcze zglupieje przy nich.Karynakontynuuje,ze przeprasza za swojegomisiaczka,on jest zdenerwowany,ale to dobryczłowiek i widzi ze ja tez dobra jestem osobawiec może bym przestawiła tensamochód. Milczę dalej.Sebix się uruchamia imówi ze albo wyjeżdżam albo wjedzie misamochodem w mój. W tym momenciepodjeżdża policja (Sebix serio ja wezwał).Biegną do nich.Karyna płacze,Sebix coś siępluje,corka już zamknęła siw nawet,chyba tezbyła w szoku.Mówię wyjdę posłucham cotam się plują. Karyna płacze ze ma dość życiaz dziećmi,Sebix się awanturuje ze samachciała bachory.Coś tam jeszcze mordędarl,wkoncu powidziak policjantowi,ze jestjebanym prostakiem. Ten się wkurwil,kazałSebixowi wsiadać do radiowozu. Mówię czynajpierw mógłby Sebix zabrać auto, bo niemam jak wyjechać.Sebix mówi zw zachuja. Policjant mówi ze ma przestawić.Sebixze nie bo tu jest jego miejsce.Kazali sebixowidmuchać a alkomat,Sebix pod wpływem.Autozabrali na parking policyjny.Karyna tez podwpływem.Karyna i Sebix nakomisariat,bombelki do izby dzieckanie myślałam ze kiedyś spotkam na swejdrodze taka patologie
Główną rolę w filmie, mimo znikomego podobieństwa, powierzono Julii Roberts. Przyniosła jej Oscara – W 1991 r. Erin samotnie wychowująca trójkę dzieci uległa wypadkowi samochodowemu, w następstwie czego dostała pracę w kancelarii prawnej "Masry & Vititoe".Przez swą urodę i odważny styl ubioru ta silna kobieta została w pewien sposób społecznie zaszufladkowana. Nigdy nie gryzła się w język, co też nie przysparzało jej zwolenników. Postanowiła udowodnić ciężką pracą, że została mylnie oceniona. Zaangażowała się w sprawę lokalnej społeczności miasteczka Hinkley w Kalifornii przeciwko firmie PG&E.Przedsiębiorstwo to posiadało w Hinkley zakład, gdzie przez ponad 30 lat wylewano do gruntu trujące ścieki, w tym śmiertelnie groźny chrom-6. Spowodowało to ogromne zanieczyszczenie miejscowych wód. Duża część mieszkańców Hinkley chorowała na raka, dzieciom wypadały zęby, kobietom usuwano macice. Firma fałszowała raporty, wprowadzała mieszkańców w błąd.Erin zrobiła to czego nie potrafił żaden prawnik. Zdobyła zaufanie tych ludzi. Była autentyczna, szczera, widzieli w niej swoje odbicie. Nie przyjechała drogim samochodem, z markowym zegarkiem, w garniturze szytym na miarę. Ona sama doskonale rozumiała ich sytuację.Ich ból i krzywdę.Film wiernie oddaje wydarzenia, m. in. to kiedy Brockovich powiedziała prawnikom PG&E, aby wypili wodę, bo specjalnie dla nich jest ona ze studni w Hinkley.A zapytana przez współpracownika jak zdobyła podpisy ogółu mieszkańców, powiedzieć miała: "wyświadczyłam wszystkim usługi seksualne. 634 laski w 4 dni… jestem zmęczona."Swą determinacją i nieustępliwością Erin wraz z kancelarią doprowadzili do rekordowego odszkodowania - 333 mln $ dla ponad 600 rodzin.Sama Erin zagrała w filmie epizodyczną rolę kelnerki przyjmującej zamówienie.Na plakietce miała imię... Julia
Warszawa. Trzech panów (dźwiękowiec, rekwizytor, oświetleniowiec) każdyz ponad 40-letnim stażem zawodowym,z ponad stu produkcjami na koncie – - Dzisiaj na planie są aktorzy czy kukły?- I jedni i drudzy!- Boże...- To się narobimy...- Może nie będzie tak źle...- Przecież te kukły to nawet nie potrafią porządnie stanąć w świetle, zasłaniają kolegów, nie przeszkadza im, że zostawiają cień na twarzy partnera...- A jak mówią....- Szkoda gadać...- I słuchać szkoda...- Nic nie rozumiem... Dykcja słaba, głosik taki cienki jak mysz pod miotłą, nie wymawiają końcówek, nie słychać ich... Ja już nie wiem, gdzie mam im ten mikrofon podpinać, chyba do nosa... żeby choć coś zarejstrować...- Przychodzą na plan i ani dzień dobry, ani pocałuj się w dupę...- Bez kultury...- Pracowałem niedawno z Andrzejem Sewerynem...- To dobry aktor jest....- Bardzo dobry...- I jaka kultura...- Z każdym się przywita i porozmawia...- I jaki warsztat...- A tu przychodzą te gwiazdeczki z telenowel, grają tak, że ja wychodzę od stanowiska, bo patrzeć na to nie mogę...- Seweryn to jest klasa, jak on gra to ja zawsze obserwuję...- W tej szkole teatralnej to już ich niczego nie uczą...- No, dykcji to na pewno nie uczą...- Od lat...- Seweryn to ma dykcję!- 5 lat siedzą w Akademii Teatralnej za podatników pieniądze i jak psu w dupę...- W pierwszej scenie kto gra?- Dwie aktorki, jeden aktor i jedna kukła...- Może nie będzie tak źle...- Kukła ma dużo tekstu?- Jedno zdanie...- Na szczęście to aktorzy prowadzą tę scenę...- Na szczęście... - Dzisiaj na planie są aktorzy czy kukły?- I jedni i drudzy!- Boże...- To się narobimy...- Może nie będzie tak źle...- Przecież te kukły to nawet nie potrafią porządnie stanąć w świetle, zasłaniają kolegów, nie przeszkadza im, że zostawiają cień na twarzy partnera...- A jak mówią....- Szkoda gadać...- I słuchać szkoda...- Nic nie rozumiem... Dykcja słaba, głosik taki cienki jak mysz pod miotłą, nie wymawiają końcówek, nie słychać ich... Ja już nie wiem, gdzie mam im ten mikrofon podpinać, chyba do nosa... żeby choć coś zarejstrować...- Przychodzą na plan i ani dzień dobry, ani pocałuj się w dupę...- Bez kultury...- Pracowałem niedawno z Andrzejem Sewerynem...- To dobry aktor jest....- Bardzo dobry...- I jaka kultura...- Z każdym się przywita i porozmawia...- I jaki warsztat...- A tu przychodzą te gwiazdeczki z telenowel, grają tak, że ja wychodzę od stanowiska, bo patrzeć na to nie mogę...- Seweryn to jest klasa, jak on gra to ja zawsze obserwuję...- W tej szkole teatralnej to już ich niczego nie uczą...- No, dykcji to na pewno nie uczą...- Od lat...- Seweryn to ma dykcję!- 5 lat siedzą w Akademii Teatralnej za podatników pieniądze i jak psu w dupę...- W pierwszej scenie kto gra?- Dwie aktorki, jeden aktor i jedna kukła...- Może nie będzie tak źle...- Kukła ma dużo tekstu?- Jedno zdanie...- Na szczęście to aktorzy prowadzą tę scenę...- Na szczęście...

Tajemniczy Will rozkochał 40-letnią Martę. Po jakimś czasie kobieta wysłała mu łącznie 13 tysięcy złotych. A tu autentyczna rozmowa między nimi: Aż trudno uwierzyć, że dorosła osoba może się nabrać na coś takiego

Aż trudno uwierzyć, że dorosła osoba może się nabrać na coś takiego –  Czekam na nią z niecierpliwością 8 co Cześć Kochanie 35 min D Pamiętasz, że Ciebie Kocham?! :3 mm Jak się czuć skarbie? Anime się Ty dzisiaj night ec) Śnić VJi 30 min Dziękuję dobrze ,właśnie jestem w pracy , potem zakupy i do domku Will Anime się Ty dzisiaj night Śniłam Ci się dziś? 30 min (0 Pamiętasz o tej package 30 min  • s Jest problem! Trzeba do tej package dopłacić many 27 min Jak to ? Dlaczego dopłacić? 26 min w Package zatrzymana zostać na airport Trzeba many 1000 $ 24 min Gdzie trzeba wpłacić? Podaj nr konta 3 MIM o m Na my Bank account I pamiętać I Love youeee 21 min Ja Ciebie też bardzo 45.454 już niedługo się spotkamy. Tęsknię za Tobą
Nie wiedział on, że aktorzy "Biura" ją zaśpiewają –  986000 minutes that's how many minutes that you've worked here
Nie, to cytat psychologa z programu TVN "Ślub od pierwszego wejrzenia" –  Mężczyźnie bardzo trudnoo autentyczną spontanicznośći doznanie bliskości, kiedyzbliżenia poprzedza zakładaniemprezerwatywy, która w trakciede facto oddziela go od kobiety,praktycznie ogranicza pewneaktywności. Ponadto mężczyznaniewiele czuje. Może teżwręcz mieć dyskomfort.Rozważcie inne formyantykoncepcji (dobrzeedukując się na ten temat).
 –  CERTYFIKAT Zarówka w Państwa posiadaniu jest autentyczną częścią instalacji elektrycznej, która przez dziesiątki lat zachwycała i inspirowała pielgrzymów, turystów i gości. lej czas 'pracy' dobiegi końca. W 2019 roku wymieniliśmy całą instalację elektryczną. Wyrażamy słowa wdzięczności za wsparcie naszych prac i projektów mających poprawi, stan techniczny i wizualny bazyliki. Niech Matka Boża Wambierzycka wynagradza e dobro. Z darem Modlitwy od tronu Matki Bożej Królowej Rodzin i Patronki Ziemi
Dzieci zatrzymane przez moskiewską policję po protestach antywojennych – Jak informuje portal Interia.pl Internet obiegają zdjęcia rosyjskich dzieci osadzonych w areszcie. Tak naprawdę nie wiadomo czy fotografia jest autentyczna, ale wiele niezależnych źródeł wskazuje na to zdarzenie.Białoruska dziennikarka, która opublikowała zdjęcia napisała: "W Moskwie za protest przeciwko wojnie zatrzymano pięcioro dzieci w wieku od 7 do 11 lat. Przyjechały do ambasady ukraińskiej z rodzicami. Po przybyciu prawnika wszyscy zostali zwolnieni z aresztu"
To nie żart, to autentyczna wypowiedź. Zestawienie nauki na jednej płaszczyźnie z jej antytezą - religią - oraz stosowanie antynaukowego kryterium do oceny jakości uczelni daje efekt komizmu. Ale prorektor KUL najwyraźniej nie jest tego świadomy – Bo też religia odrywa od rzeczywistości. Tym silniej, im głębiej jest wyznawana Prorektor KUL: w kategorii świętość nasza uczelnia znajduje się na czołowych miejscach listy światowej
 –  Słyszałem kiedyś taki żarcik o studencie, jak spacerował ze swoją dziewczyną i przechodzą obok restauracji, a jego dziewczyna mówi: „oj, jak pięknie pachnie, pewnie jest tam smacznie!", na co on odpowiada: „spodobał ci się zapach? To chodź, przejdziemy się tamtędy jeszcze raz" Teraz autentyczna sytuacja. Pracuję w sklepie z kosmetykami. Wchodzi dziewczyna z chłopakiem i ta się nagle zaczyna zachwycać perfumami. -0, te mi się podobają! Piękny zapach! *patrzy się w stronę chłopaka, ale ten w ogóle nie reaguje* -A te to już kiedyś chciałam sobie kupić *ten dalej nie reaguje* Jeszcze kilka bezskutecznych spojrzeń rzuciła w jego kierunku i poirytowana stwierdziła, że pora już iść Na co ten się odzywa: -No jak już tak bardzo chcesz... *ta patrzy się na niego pełna nadziei* -...to możesz sobie jeszcze pooglądać
To było 7 lat temu, dziś przypadkiem sobie o tym przypomniałem – Jej konto jest od dawna nieaktywne. Nigdy się nie dowiedziałem, co się właściwie stało. Nadal jest mi trochę żal, gdy o tym pomyślę... Opowiem Wam autentyczną historię z mojego prywatnego życia,związaną z tym portalem. Jaki jest jej morał, nie wiem. Może Wymi powiecie.Poznałem tu, na Demotach, pewną dziewczynę. Dawno temu,miałem wtedy ok. 20 lat, ona kilka lat więcej. Pierwsza napisałaprywatną wiadomość, zaczęliśmy rozmawiać. Najpierw opierdołach, potem te wywody były coraz dłuższe, częstsze ibardziej osobiste. Dogadywaliśmy się rewelacyjnie i mieliśmymnóstwo wspólnych tematów. Trwało to w ten sposób pół roku.Potem powiedziała mi, że zamierza odwiedzić starego przyjaciela,który jest jak przyszywany brat, więc przez jakieś dwa tygodniebędzie w moim mieście. Spotkaliśmy się już następnego dnia po jejprzyjeździe, było świetnie. Był początek lata, jako student miałemjuż wolne od uczelni. Widywaliśmy się zatem coraz częściej,spędzaliśmy ze sobą całe dnie, a i tak już godzinę po rozejściu sięzaczynała pisać do mnie smsy, nieraz trwało to do późnej nocy.Odkąd widywaliśmy się "na żywo", zauroczyłem się, i to dośćmocno. Ale niczego nie próbowałem, ogromnie cieszyło mniesamo jej towarzystwo i nie chciałem niczego zepsuć. Gdy jej pobytdobiegał końca oświadczyła, że nie wraca na razie do siebie -wynajęła pokój w mieście i szuka tutaj pracy. Więc dalej sięspotykaliśmy i nadal było wpaniale. Istna sielanka.Aż pewnego dnia, po kolejnych kilku tygodniach, poszliśmy nakawę. Spodziewałem się, że będzie jak zwykle, ale nie. Od razupowiedziała, że ma dla mnie tylko pół godziny, spieszy się. Gdyusiedliśmy też była jakaś dziwna, mówiła tylko o sobie -współlokatorach, planach na wakacje itd., mi prawie nie dawaładojść do głosu. No i po półgodzinie wyszła.Po kilku dniach zadzwoniłem, nie miała czasu. Przy dwóch czytrzech kolejnych próbach umówienia spotkania też nie.Odpuściłem, uznałem że może ma trudny okres i później sama sięskontaktuje.Już się nie odezwała. Ja w końcu zapomniałem. Na tym sięskończyło.
10 rad od kobiet po 40 dla kobiet po 30 i młodszych: – *Nie zapominaj o tym, że masz duszę. Poza dobrym wyglądem, ważny jest twój rozwój wewnętrzny. Oprócz brwi i paznokci, twoje wnętrze również domaga się uwagi.*Czy jesteś lepszą wersją siebie? Czy słuchasz swojego serca, czy może tłumisz jego głos? Potrzebujesz pokarmu dla duszy. Co to jest – zapytasz? Twój czas dla siebie, twoje hobby, przyjaźnie… wszystko to co sprawia, że chce ci się żyć. To cię ochroni przed wypaleniem i depresją. Wszystko to co próbujemy odkładać na później, nasze radości życia na które często szkoda nam czasu.*Korzystaj z pomocy innych. Czujemy się niezastąpione, wszystko próbujemy zrobić same, bo kto jak nie my… Ale czasami dajmy się wykazać innym, bądźmy od czasu do czasu bezradnymi kobietkami.*Nie przejmuj się tak wiele. Z czasem widzimy, że to o co się tak bardzo martwiłyśmy w ogóle nie ma dla nas znaczenia. Nasze wyimaginowane obawy nigdy się nie ziściły i stres był nam do niczego nie potrzebny. Natomiast to co się wydarzyło uczyniło nas silniejszymi i wydobyło z nas ukryte talenty o które nawet siebie nie podejrzewałyśmy.*Nie stresuj się tym co mówią inni. Ile ludzi tyle opinii, rób swoje i nie pozwól sobie podcinać skrzydeł.*Bądź autentyczna. Zdejmij maskę, bądź sobą, nie udawaj kogoś innego. Staniesz się bardziej ludzka, szczera, spontaniczna i normalna.*Nie próbuj uszczęśliwiać wszystkich Poświęcając się całkowicie dla innych, zatracamy siebie. Powinnaś podejmować najlepsze decyzje dla siebie oczywiście nie krzywdząc innych. Warto być asertywną.*Nie porównuj się z innymi. Zazdrościmy innym faceta, dzieci, urody, ale tylko będąc w butach tej osoby dowiemy się jak wygląda jej życie. Czasami bolesna prawda jest ukryta pod pięknymi obrazkami. Porównuj się lepiej sama ze sobą, stawaj się co dzień lepsza.*Nie oczekuj przesadnie wiele. Unikniesz rozczarowań, gdy los spłata ci figla, lub dostaniesz nie to co chciałaś. Zwłaszcza gdy chodzi o ludzi związanych z tobą. Gdy odpuścisz, świat się nie zawali.*Nie musisz być idealna, nie musisz robić wszystkiego. Czasami trzeba odpuścić żeby pożyć.*Nie odkładaj życia na potem. Masz tylko tę chwilę i ten moment. Czekanie na lepsze jutro jest największą pułapką dzisiejszych czasów. Jutro jest dziś tu i teraz. Carpe diem – chwytaj dzień. I uśmiechnij się
Źródło: kobietytomy.pl
Zdjęcie u góry przedstawia fikcyjną prognozę pogody, którą przewidywano na rok 2050, w ramach francuskiego filmu dokumentalnego o zmianach klimatycznych. Zdjęcie z dołu to autentyczna prognoza pogody z zeszłego tygodnia –

Ciekawostka astronomiczna. Czy kosmici już się kontaktowali z nami?

 –  W 1974 rok utworzył  wysłała w I( Arecibo w : u astronom Carl Sagan wiadomość, którą NASA osmos przez teleskop Puerte Rico. p nn. ~kw :ima 'a Nasz dziesiętny system liczbowy Podstawowe substancje związków chemicznych na Ziemi Budowa struktury DNA Wysokość człowieka i liczbę ludności na Ziemi Położenie Ziemi w Układzie Słonecznym Pdobizna radioteleskopu Miała postać utworzonego z cyfr binarnych graficznego kodu, przedstawiającej kluczowe aspekty rasy ludzkiej oraz planety na której żyjemy. Dwadzieścia siedem lat później identyczny wzór pojawił się w zbożu w podliżu podobnego radioteleskopu. Po bliższej inspekcji wyglądało na to, że kod posiada kilka fundamentalnych rożnic. Wiadomość Sagana przedstawiała nasz dziesiętny system liczbowy, podstawowe substancje chemiczne Ziemskich związków organicznych, informacje na temat naszego kodu DNA, wysokość człowieka, liczbe ludzi na Ziemi oraz jej położenie w Układzie ejerner7T171.11 Ostatnim N.r acil.~ v an• Lala punktem był szkic samego radioteleskopu. W odpowiedzi znalazł się t( n sam system liczbowy, jednak to nie węgiel był najbardziej dominującym pierwiastkiem organicznym, ale krzem. Obraz jasno przedstawiał humanoidalną sylwetkę z dużą głową w proporcji do reszty ciała, były też informacje o dodatkowym łańcuchu DNA, średnim wzroście 1,20 metra, o tym, że zamieszkują trzecią, czwartą oraz piątą planetę swojego Układu Słonecznego, a liczba ich populacji wynosi 21,3 miliarda, a teleskop został zastąpiony czymś bardziej 2łownym. .,•..• Tuż obok obrazu w formie kodu był też drugi przypominający twarz. Obraz ten wykonany jest metodą nowej techniki sitodruku. Tej samej, której używamy do drukowania obrazów na papierze. Jak widać styl i sposób wykonania obrazu jest bardziej zaawansowany, niż metoda deski i sznurka, której używają zwykli ludzie przyznający się do autorstwa innych prostych obrazów. Rok wcześniej w tym samym miejscu pojawił się dziwny obraz w zbożu, który przedstawiał bardzo podobny rysunek radiotelespoku co w wiadomości. • N g, g ••• a1 • • a ' k\fti■ • gt 1, k e-C i - ".• s- • % Następnego roku prawie tego samego dnia pojawia się kolejny obraz, który jak się później okaże był jeszcze bardziej niezwykły. Tym razem w Crabwood, niedaleko miasteczka Winchester w hrabstwie Hampshire. Raz jeszcze dostrzegamy twarz. Jednak teraz pojawia się już ewidentne podobieństwo do czegoś pozaziemskiego. '----,■•••••••■ ~.4~s Obraz zawiera również element podobny do naszej płyty CD, z czymś przypominającym zakodowaną wiadomość. Projekt tej formacji także przejawia nową strukturę, która wykonana została sposobem, który przewyższa mozliwsci zywIclych żartownisi. Tym razem składającą się z poziomych lini różnej grubość, podobna do struktury obrazu telewizyjnego. Wiadomość na dysku zaś posiada formę spiralnie usegregowanych bloków. Paul Vigay ekspert od danych ze zdumieniem po głębszym rozpatrywaniu obrazu przyznał, że sposób ułożenia bloków w dysku zawiera zakodowaną wiadomość. "Musiałem znacząco powiększyć obraz dysku na komputerze, aby uwydatnić każdy jego szczegół. Aby było jasne, która część zboża stoi, a która jest spłaszczona. W czasie zajmowania się tym zauważyłem, że raz na jakiś czas pojawiło się coś, co wyglądało na błąd w tym diagramie. W pewnych miejscach tych kwadratowych systematycznie rozmieszczonych kęp, pojawiały się takie, które stanowiły tylko połowę ich wielkości. Wydawało się to trochę dziwne zwłaszcza, ze pojawiały się regularnie. Badając je dookoła zacząłem obliczenia. Okazało się, że pojawiają sie one dokładnie co 8 fragmentów. Co 8 bitów z punktu widzenia programowania to oczywiście jakiś rodzaj kodu bilarnego. Następnie więc wykonałem oczywistą rzecz, konwertując to na kod ASCII, który jak wiadomo jest standardowym kodem przetwarzającym język komputerowy na litery angielskiego alfabetu. To oczywiście zaowocowało otrzymaniem kolejnych słów. Pomyślałem nareszcie do czegoś tu dochodzimy. Konwertując więc cały kod, otrzymałem wiadomość." Wiadomość po przetworzeniu na język angielski brzmi nastepująco: "Beware the bearers of false gifts their broken promises. Much pain but stili time. There is good out there. We opose deception. Conduilt closing." "Strzeżcie się dawców fałszywych podarunków i ich złamanych obietnic. Dużo bólu, ale wciąż czas. Istnieje tam dobro. Sprzeciwiamy sie oszustwom. Zamknięcie kandu." Biorąc pod uwagę wszystkie elementy tej układanki, stopień zaawansowania poszczególnych wiadomość i łączenie się ich w jedną całość, praktycznie eliminuje fałszerstwo. Tym bardziej, że informacje zawarte w wiadomość Sagana nie zostały przez nikogo wykradzione, a po 27 latach zwykli ludzie potencjalni żartownisie dawno zapownieli o całej sytuacji z wysłaniem wiadomosci w kosmos. Wiadomość przecież została wysłana w celu odebrania jej przez potencjalną obcą cywilizację. I może właśnie ten cel został osiągniety. "To tylko moja hipoteza. Ale dostrzegam pewne starania pozaziemskiej inteligencji do stopniowego nawiązywania komunikacji z nami. To bardzo powolny proces, dający nam dużo czasu na zasymilowanie pomysłu, że może nie jesteśmy sami we Wszechświecie." Fred Fingler Professor, USA Do dziś sprawa nie została wyjaśniona i dotychczas najprawdopodobniejszym wyjaśnieniem jest, że może naprawdę była to autentyczna próba kontaktu. Cała sprawa została jednak jakby skutecznie zakamuflowana, do takiego stopnia, że dziś po 11 latach mało kto pamięta o tym zdarzeniu.
I jak tu nie kochać madek? –  Czy mozna taniej jak nie ma tego zamku? Twoja odpowiedź Dzień dobry. Nie ma tylko główki od zamka, cena takiej główki to ok 3 zł. Cena do negocjacji więc mogę zejść 20 zi nie więcej. ;) Przeczytana 2 godz. temu Twoja odpowiedź Zestaw jest nowy, tylko uszkodzony dlatego taka cena. Przeczytana 2 godz. temu Kurrula Sprzedawac cos zepsutego i jeszcze tak drogo wstydliwi ja nie mam jak tego naprawic nie jestem krawcowom . kupie za 30 to bedzie mnie stac na krawcowom i bedzie mi pasowac o k‚99-79 Lvoja odpowiedz Przykro mi, ale sam płaszczyk kosztuje więcej. 120 zł to moje ostatnie słowo. Jeśli Pani nie pasuje to proszę poszukać czegoś innego. Pozdrawiam ;) Przeczytana 1 godz. temu Kamila Nie wstyd ci sprzesawac cos zepsutego?? jeśli naprawisz zamek to wezme za 50 ok??? i moge przyjechac po nio juz w wekend?? bo za tydzien mamay chrzciny ok? Twoja odpowiedź dzmaj, Przykro mi ale nie. W informacji jest zaznaczona wada. Proszę szukać czegoś innego jeśli nie odpowiada Pani cena Przeczytana 1 godz. temu Kamila Zalujesz dziecia???!!! wstydz sie !!!! znajde lepsza i tansza a ty wsadz ja sobie w dupe!!! i udlaw sie takim wiesniadzkim kompletem!!! Kamila dzisiaj, 15 04 pewnie w ciucholandzie to znalazłaś i teraz chcesz sprzedac!!!! wstydzilabys sie!!
Autentyczna historia, który wydarzyła się w ostatni piątek na szlaku na Krzyżne. Wstawiam ją ku przestrodze i apeluję o rozwagę i myślenie podczas dobierania dla siebie szlaków i przy planowaniu wędrówek górskich: – Chciałbym się podzielić historią jaka spotkała mnie w piątek. Być może ktoś z Was widział sytuację. Schodząc z Krzyżnego w stronę Pięciu Stawów, będąc mniej więcej na 3/4 wysokości mijaliśmy się z parą która wchodziła i mówią tak:-za nami idzie turystyka w trampkach, którą wyprzedzali i mówią, że ma problemy z wejściem itp. Że może my ją przekonamy, żeby zawróciła bo im się nie udało. I faktycznie za chwilę spotykamy Agnieszkę - tak miała na imię (Agnieszko jeżeli tu jesteś to może wyciągniesz jakieś wnioski). Mówimy, że proponujemy zawrócić bo pogoda się psuje, a jak widać masz dość duże problemy z wejściem ( wchodzi na czworakach)Ona, że nie bo zejdzie drugą stroną (na Dolinę Pańszczycy) więc tłumaczę jej, że właśnie tamtędy wchodziliśmy i według mnie jest gorzej do zejścia, a jak zaraz będzie burza to w ogóle będzie problem przy jej przygotowaniu. W końcu dała się przekonać bo powiedzieliśmy, że pójdzie z nami do Piątki i zaczęło padać. Zawraca i co? Zablokowało ją! Powiedziała, że nigdzie nie pójdzie bo SIĘ BOI SCHODZIĆ (?) Skończyło się tak, że całą drogę do schroniska w gradzie x3 i prawie ciągłym deszczu sprowadzaliśmy ją za rękę i asekurowali bo chciała już wzywać TOPR i inne historię.. Nie piszę tego, żeby śmiać się z turystyki w trampkach bo nie wszystkich musi być stać na porządne buty itp. Ale może jakoś inaczej planować swoje wycieczki, do swojej kondycji, przygotowania itd. Jeżeli jesteście świadkami podobnej sytuacji reagujcie od razu bo mogło to się różnie skończyć... bo o ile obuwie jestem w stanie zrozumieć to po chwili okazało się, że nie ma nic przeciwdeszczowego... picia... itd.. na szczęście mieliśmy wszystko w zapasie. Zamiast schodzić półtora godziny, zajęło nam to 3:30. Ale najważniejsze, że wszystko dobrze się skończyło tzn. Mam taką nadzieję bo powiedziała, że dziś już nie ma sił i zostanie w schronisku, a jutro zejdzie w stronę ceprostrady..Ps. Pozdrawiam Marię z Krakowa, którą poznałem przy tej akcji i pomagała

Miał się tylko zająć kotem żony. Nie uwierzysz co mu się przytrafiło. Ponoć autentyczna historia opisana przez jednego z użytkowników na pewnym forum:

Miał się tylko zająć kotem żony. Nie uwierzysz co mu się przytrafiło. Ponoć autentyczna historia opisana przez jednego z użytkowników na pewnym forum: – „Posiadam. Wróć. Moja żona posiada kota, rasy kotka, rasy czarnej, rasy ze schroniska, rasy małe kocię. Guzik by mnie to obchodziło gdyby nie fakt, że jest małe, że chodzi to to bez przerwy za mną i trzeszczy – a to na ręce, a to żreć, a to trzeszczy dla samego trzeszczenia, zupełnie jak jej pani.Generalnie pogłaskać mogę, kopnąć jakąś rzecz, która leży na ziemi żeby kot za nią biegał też, niech chowa się zdrowo do czasu, aż raz zapomnę zamknąć terrarium i zajmie się nim mój wąż, reszta to nie mój problem. Ale do czasu.Staje się to moim problemem gdy moja współmałżonka udaje się w celach służbowych gdzieś tam na ileś tam. I spada na mnie karmienie, wyprowadzanie i sprzątanie po tym całym tałatajstwie. Jako ze to zawsze lekko olewam i robię wszystko w ostatni dzień przed powrotem małżonki nie nastręcza mi to wiele problemów.Kot jest od niedawna i od niedawna jest nowy zwyczaj – niezamykania łazienki, gdyż w niej znajduje się urządzenie zwane potocznie kuweta, do którego kot robi to samo co ja w toalecie, czyli wchodzi i może spokojnie pomyśleć. Mnie jednak uczono cale życie zamykać te cholerne drzwi do łazienki za sobą, więc stale żona mi trzeszczała, ze kot tam nie może wejść i „myśleć”. Ja jestem stary i się nie nauczę, poza tym mieszkam tu dłużej niż ten kot, sam dom stawiałem, moje drzwi, mój kibel, wyp***ć wiec. I postawiłem na swoim. Od jakiegoś czasu kot chodzi do toalety razem ze mną. Jak nie ma małżonki to musi zazwyczaj czyhać na mnie albo miauczeć coby przypomnieć, ze trzeba mu łazienkę otworzyć, bo jak jest żona to ona ma już w biosie zaprogramowane – ja wychodzę i zamykam, ona idzie i otwiera, żeby kot mógł wejść – taka technologia po prostu. Czasem kot skacze na klamkę, ale ma jeszcze zbyt małą wyporność i zwisa na niej bezradnie. Jednak jak moja żona będzie nadal go tak karmić- to w szybkim tempie będzie za każdym razem klamkę up***ł – a wtedy wiadomo – wąż.Dobrze wiec, uporządkuję: żona – delegacja, ja – praca. Wracam, wchodzę do domu, kot przy drzwiach do łazienki skwierczy, bo jak wychodziłem to zamknąłem za sobą. Ok, kotku mnie się tez chce. Idziemy razem – ja toaletka, okienko uchylam, papierosek (bo żona będzie za trzy dni – wiec spokojnie wywietrzę) kotek swoje, ja przez okienko spoglądam, jest cudnie. Kotek wskakuje na kaloryfer, na parapecik i patrzymy razem przez okno.No cudnie. Kot skończył dawno, ja teraz, pet do muszli, spuszczam wodę, a ten mały sk***l jak nie śmignie i sru za tym petem z tego parapetu i do kibla. Zakręciło nim dwa razy i kota nie ma. Nawet nie zdążył miauknąć. No ja p***ę. Nie, ni ch***ja to niemożliwe jest. Przecież nawet taki mały kot jest k***a za duży, żeby przejść tym syfonem. Ale słyszę tylko pizdut – oż k***a, no to nie mogło mi się zdawać – coś ciężkiego poszło w pion. K***a, wszyscy święci w trójcy jedyny Boże, ukazali mi się przed oczami. Kot k***a popłynął wprost w odmęty prawego dopływu królowej polskich rzek.Lecę k***a na dół do piwnicy, choć może powinienem od razu do schroniska, zanim wróci moja żona – nie ma wafla, znajdę jakiegoś małego czarnego z białą krawatka, nie było jej kilka dni, może się nie połapie. Ale ch***j, najpierw do piwnicy – zbiegam po schodach, słucham – coś drapie w rurze, pion, kawałek płaskiej rury – miauczy – jest, k***a, żyje i nie poleciał do sieci miejskiej. Nawet jak teraz zdechnie to ch***j, przynajmniej będę miął jego truchło i powiem, ze kojfnął z przyczyn naturalnych albo tylko lekko nienaturalnych, bo przecież mi baba nie uwierzy za ch***ja trefla, ze kot sam wpadł do kibla. Ale na razie drapie i żyje.Znalazłem taki wziernik, gdzie można zaglądnąć do tej rury i wołam. Kici, kici! Ni ch***ja, nie przyjdzie, wołam, wołam, a ten głąb zamiast przyjść do mnie to chce iść tam skąd przyszedł, czyli do góry w pion. Ja go wołam, a on do góry drapie. I udrapie, udrapie kilkanaście centymetrów i zjazd w dół. No powaliło i mnie, ze tu stoję i jego (kota) Tak przez pól godziny. Prosiłem, wołałem, błagałem, groziłem, wabiłem żarciem i ni ch***ja, uparł się i nic tylko rura do góry z powrotem do kibla. Za daleko, żeby włożyć rękę, grabie czy cokolwiek. Jedyna metoda – fight fire with fire – ogień zwalczaj ogniem.Zatkałem tę rurę przy wzierniku deszczułkami, których używam na podpałkę do kominka, żeby kot nie popłynął już nigdzie dalej i z buta na górę do kibla – geberit i woda w dół – bombs gone. I bieg do piwnicy. Po drodze słyszę jak się przewala po rurach – podziałało. Wbiegam do piwnicy i k***a koniec świata. Nie ma moich deszczułek – no może z jedna, cala prowizoryczna tama poszła w ch***j i kota tez nie słychać już. K***a, gdzie ta rura teraz idzie – coś mi zaświtało, że kanalizacją w ulicy, dom od ulicy ze 30 metrów – może nie wszystko stracone i gdzieś się zwierzak zatrzymał po drodze.Biegnę na ulicę, jest studzienka – mam nadzieje, że to od mojego domu. Ni cholery jej nie podniosę. Ciężka jak szlag i nie ma za co chwycić. Powrót do domu i pogrzebacz od kominka, tym może uda się to podważyć. Ni cholery – najpierw ugiąłem, potem złamałem żelastwo. Myśl! Auto stoi na ulicy – mam pas do holowania, może uda się to szarpnąć. Hak, pas, wsteczny – poszło, aż zakurzyło. Po jaka cholerę takie te wieka robią ciężkie. Smród jak cholera, ale złażę tam – ciemno jak w d***e, rura jest, wygląda, że idzie od mojego domu. Latarka. K***a, mam w aucie, ch***jową, ale może starczy. Włażę po raz drugi- smród mnie już nie zabije – przywykłem po chwili. Zaglądam i jest, oczyska mu się tylko święcą. I znów ta sama bajka. Kici, kici, kici, a ten mały skurczybyk spierdziela w druga stronę. No ja p***ę. Szlag mnie trafi. Długo tu nie wysiedzę, jest zimno, śmierdzi, a na dodatek ktoś mi zwali te pokrywę na łeb i moje problemy się skończą jak nic. Nie chcesz po dobroci, tobędzie po złości.Do domu, po brezent. Wyłożyłem dno studzienki, tak by mi nie wpadł głębiej. Zużyłem wszystkie taśmy samoprzylepne, plastry, żeby nie wpadł do głównej nitki kanalizacyjnej. Zaglądam co chwile do rury, ale słyszę tylko miauczenie i nic nie widzę. Poszedł gdzieś w p***u. Jeszcze tylko trójkąt, żeby nikt się w tę otwartą studzienkę nie w***ł, bo na ulicy ciemno. Sąsiad, k***a, ciekawski, widziałem żłoba jak patrzył przez okno, jak próbowałem pogrzebaczem podnieść wieko. Nie przyszedł pomóc, a teraz ch***j złamany stoi i się dopytuje. Co mam mu k***a powiedzieć? Ze przepycham kotem kanalizacje? Idźżesz w ch***j, pacanie. Powiedziałem mu w końcu, żeby poszedł do domu i pozatykał sobie tez wszystkie otwory, bo na początku osiedla była awaria i wszystkie ścieki się wracają i wybijają w domach – a ten baran się przestraszył, poleciał i przed swoim domem siłuje się z pokrywa. Niech ma za swoje.Wracając do kota – bo menda tam siedzi i nie chce wyjść. Mam wszystko gotowe, wiec do domu, jedna wanna, druga wanna, koreczek i napuszczam wodę. Papierosik i czekam pod studzienka, bo nuż mu się zmieni i wyjdzie dobrowolnie. K***a, drugi sąsiad przyszedł – po pięciu minutach następny odmyka wieko, teoria samospełniającej się przepowiedni działa – ludzie to są barany. Idę do domu, obie wanny pełne, ognia – spuszczam wodę z wanien i dokładam dwa spusty z dwóch spłuczek z domu. Nie ma ch***ja, to go musi wygonić albo utopić.Lecę na ulice, woda wali na brezent aż huczy, a tego s***a dalej nie wylało z kąpielą. K***a mać, urwało się wszystko w p***u i popłynęło, bo ileż to utrzyma tej wody. Brezent, taśmy, plastry, sznurki – w ch***j – jak się to gdzieś przytka, to będę miał p***e. Znowu do domu po drugi pogrzebacz, bo trzeba zamknąć ten p***y dekiel. Wchodzę – a ten s***l kot tarza się w sypialni po łóżku. No ja p***ę! Jak on k***a wyszedł, którędy? Ano k***a wziernikiem w piwnicy – zostawiłem otwarty. Ja k***a stoję i marznę a ten gnojek tarza się w mojej pościeli. Z***ę! Przerobię na pasztet! I jeszcze z radości włazi na mnie. K***a mać. Przynajmniej kuleje.Straty: z***e łazienki, w obu przelała się woda z wanien, z***a piwnica, bo zostawiłem otwarty wziernik i duża część wody poleciała na piwnicę. Pościel w sypialni do wyrzucenia, brezent z reklamą firmy – poszedł w ch***j, latarka – w ch***j, pogrzebacz w ch***j. Afera na ulicy jak ch***j
I budowa ruszyła. Jednak tak głupio się złożyło, że pewnego dnia laski pokłóciły się o jakąś babską rzecz i jedna z rodzin wycofała się z inwestycji. U dołu widać efekt –
Autentyczna sytuacja z tramwaju:Siedzi sobie chłopak ok. 28 lat robi coś na telefonie i czepia się go jakaś babka: "Czemu Pan nie ustąpi miejsca tej Pani" (chodziło o jakąś 75-letnią emerytkę), na co ten chłopak odpowiada: – "Płacę 19% podatku PIT, 23% podatku VAT na wasze wymysły, składki ZUS na wasze emerytury, żebyście mieli za co żyć, składki zdrowotne choć nie korzystam z lekarzy, żebyście mieli się za co leczyć, czego wy jeszcze ode mnie chcecie?"
 –  AUKCJA JEST AUTENTYCZNA, PROSZĘ O SKŁADANIE PRZEMYŚLANYCH OFERT. Przedmiotem aukcji jest zegarek Lorus, który dostałem od swojej ex na święta 2015. Zegarek na początku przypominał mi o ukochanej a jego wskazówki odliczały czas do następnego spotkania. Teraz zegarek sprzedaję z powodu odruchu wymiotnego gdy na niego patrzę, ale po kolei. Moja ex postanowiła w wakacje gdy już mieszkaliśmy razem, że wyjedzie za granicę do pracy by odłożyć kilka euro. Nie przypadkiem ktoś wymyślił, że Polki jeżdżą do Niemiec na ogórki, ale czy ogórki są brązowe? Na kilka dni przed jej przyjazdem do Polski dowiedziałem się, że poznała brązowego chłopaka z brązowym ogórkiem (tak przypuszczam- nigdy nie byłem brązowy), z którym pruła się dobre 2 miesiące. Udawałem, że o niczym nie wiem i cierpliwie czekałem aż przyjedzie do Polski gdzie "przywitałem" ją na dworcu (nawet jej nie dotknąłem z powodów sanitarno-epidemiologicznych) gdzie czekał na nią cały dobytek jej życia rozwalony na dworcu. Powiedziałem tylko, że wiem o jej brązowej przygodzie i niech teraz jej nowy bohater ją ratuje. Ona miała sylwester z gwiazdami, a ja satysfakcję, że pognałem indyka w pi*du. Ale ten cholerny zegarek, jeszcze na brązowym pasku....szczęśliwemu zwycięzcy aukcji dorzucę stringi rozmiar S mojej byłej (patrz zdjęcie stringów), a wszelkie zgromadzone środki przeznaczę na usługi z sektora miłości płatnej, ponieważ w prawdziwą już nie wierzę.