Momencik, trwa przetwarzanie danych   Ładowanie…

Szukaj



Znalazłem 54 takie demotywatory

 –
 –  TEN OBCYNagrodadla Rode Andrzejalicznia kl Vibza uratowanie życiatonącemu uczniowi klSOLA PODSTAWOWA NY 62W Odetskoul KephaWychow everyonNagórska FreudKies sakołyAreSdvisk 5.169
Rura wodociągowa z osadzoną solą z wód gruntowych –
Jest ministra edukacji, jest i szokła –  SOLA

Praca w gastro nie zawsze miła, przyjemna i kolorowa Pracownicy restauracji mówią, jacy klienci sprawili im najwięcej problemów i napędzili strachu nie tylko obsłudze, ale i klientom (12 obrazków)

Źródło: Kto Pracował W Gastro Ten Się W Cyrku Nie Śmieje
Nie zdawałem sobie sprawy, że na świecie jest aż tylu ludzi, którzy o mnie myślą, martwią się o moją przyszłość i chcą pracować dla mojego dobra – Naprawdę będzie mi brakowało ich zainteresowania moją skromną osobą! Andron3RADZIWINOWICZMareinPawlickiKandydat PIS doRady Miasto SzczecinOkrog: 3SzczodraDobrejFali1D'sAndrasP3RADZIWINOWICZNKOALICIAPATRYKJASKULSKIy me doSOLA2ARTUR1920.POMIANOWSKIRafalNaglik 3PS3SzczecinTu zaczyna się Polska20MATAKARUNSKAAgnieszkaKurzawa2Kandydatka PS doPoRody Miasto Szczecin#WięcejDiaSzczecinaAndrRADZIWINOWICZ
Trolling jednak działa! –  5500+, alimenty, mops, becikowe,socjal - informacje i poradyAnonimowy członek grupy 10 min.Witam, czy mogę podać do sądu osoby kturepowiedziały że należy laptopa rządowego do wodywsadzić!? Spróbowałam żeby orzełka usunąć isprzedać w lombardzie.... Po wsadzeniu do wody zsolą laptop przestał się odpalać.....8Lubię to!Skomentuj5 odpowiedziWyślij
Teraz potrzeba jeszcze butelki –  JeansHESOLA
Przypomnienie dla wszystkich zajmujących się odśnieżaniem:Sól sypiemy gdy nie ma jeszcze zamarzniętej warstwy, ze względu na to, że woda z solą zamarza w niższej temperaturze niż bez soli.Piach sypiemy na lód, żeby zwiększyć tarcie i by się nie ślizgać –
Solą w oku... –  Jesteście solą polskiej ziemi — powiedział w sobotę w Toruniu wicepremier, minister aktywów państwowych Jacek Sasin, zwracając się do uczestników 31-lecia Radia Maryja. Dziękował za to, że obronili oni Polskę przed laicyzacją, pozbawieniem korzeni, kultury i wiary.
Pamiętasz? – Lato. Budzisz się o 14:00. Jutro nie ma szkoły.Grasz trzy godziny w THPS2 na Playstation.Dzwoni kumpel i wyciąga cię na podwórko. Znajdujesz ostatnie 5 zł, kupujecie paprykowe Laysy, colę, całe popołudnie gadacie o nowej ekranizacji komiksu.Wracasz do domu, a mama daje ci pomidora z solą. Tata woła, żebyś się pospieszył, bo zaraz TVP pokaże festiwal w Opolu. Będzie Maryla Rodowicz i Kombii.I mówi ci, że to nie sen: jest 2022, to Polska, masz 35 lat i mieszkasz z rodzicami, bo choć pracujesz, to nie stać cię na wynajem i żadne przyjemności, rząd każe ci mniej jeść i zbierać gałęzie, a twoje życie to koszmar.Jesz tego pomidora z solą i popijasz łzami.Zdjęcie niepowiązane.
Takich młodych i mądrych nam trzeba na te ciężkie czasy –  Wielki młody człowiek który własnymi rękami zmienia polski system edukacji! Nataniel Brożnowicz ma 21 lat i stworzył wart już dziś 14 milionów złotych startup Maturalni.com który tylko w tym roku pomógł 60 tysiącom maturzystów zdać maturę! Nataniel w wielu 18 lat przystąpił do 19 olimpiad przedmiotowych z czego jako jedyny Polak wtedy w 6 został ich laureatem! Mógł pójść na każde studia jakie chciał ale postanowił założyć startup, który pomaga młodym Polakom zdać najważniejszy egzamin w życiu i wybrać dalszą drogę. Nataniel przełamuje też wszelkie stereotypy influencera. Założył TikToka by w pięknych słowach mówić młodym ludziom jak zdać maturę i jakie studia wybrać. Są tam same mądre treści, które dziś obserwuje 400 tysięcy uczniów z całej polski! Na moim blogu makeway.pl mój wywiad i historia skromnego chłopaka, który w wieku 21 lat naprawdę zmienia oblicze polskiej edukacji! Na moje pytanie o pomysł na pomaganie innym Nataniel odpowiada „nasz startup nazywa się „Maturalni”. Stworzyliśmy go w piątkę jako paczka przyjaciół z Mielca. W dużym skrócie pomagamy uczniom napisać maturę na wymarzonym poziomie, oszczędzając przy tym ich czas. Można powiedzieć, że to całe nasze życie, bo 1 stycznia przeprowadziliśmy się wszyscy do jednego domu pod Krakowem, by rozwijać te nasze działania na 110%. Pomysł się wziął stąd, że już jako uczniowie zauważyliśmy, że szkoła jest bardzo mało wydajna i tą całą wiedzę można przekazywać zdecydowanie ciekawiej”.Mimo, że poznaję ogromną ilość młodych ludzi, któryrzy dają mi energię i są solą mojej działalności, system wartości jaki reprezentuje Nataniel jest czymś absolutnie niepowtarzalnym. Skromność. Poczucie misji. Szacunek do drugiego człowieka. Jako pierwszemu zaproponowałem by w 2023 odwiedził ze mną najważniejsze sceny technologiczne na świecie, by to co ja relacjonuje Wam tu, on pokazywał młodym ludziom. Dziękuję Nataniel za to co robisz i jakim jesteś człowiekiem. Nadzieja na przyszłość. A Państwu polecam wywiad, który z nim przeprowadziłem i dzielenie się nim z innymi. To są gwiazdy warte naszej atencji.
 –
0:48
Polak, który zmienił świat przetwarzania danych na zawsze! Człowiek bez którego nie byłoby dziś Google – Mógł zostać jednym z najbogatszych ludzi na świecie. Powiedział „nie” wiedząc, że spowolniłby tym rozwój świata. Wczoraj ukazał się doroczny raport Deloitte. Trendy Technologiczne 2022. Firma ta działa w 150 krajach. Mimo to kolejny już rok, w niewielkiej grupie jego autorów i koordynatorów projektu są … Polacy! Od lat we wszystkich najważniejszych na świecie raportach, to nas pyta się o to, co przyszłe. W raporcie jedno zwraca uwagę szczególnie. Dane! Słowo, które pojawia się w nim dokładnie … 420 razy! Są absolutne jedynym, co oprócz ogromnej ilości opisywanych trendów, łączy wszystko. Tym wpisem chciałem oddać szacunek młodemu Polakowi, który całe życie stronił od blasku fleszy. Choć należy mu się splendor największy z możliwych. Jako jedyny na świecie własnymi rękami tak zrewolucjonizował świat danych. Niemal wszystkie trendy przewidywane w tym dokumencie, mogą być dziś w jakimś sensie z nim powiązane. Jarosław Duda!!Prof. Jarosław Duda pracując sam lata na Uniwersytet Jagielloński w Krakowie opracował jako jedyny na świecie tak innowacyjną metodę komputerowego kodowania ANS. Stworzył technikę, która pozwala przyspieszyć elektroniczny przepływ danych 30 razy! W latach 2006-2014 pracując sam w laboratorium Instytutu Informatyki i Matematyki Komputerowej UJ jako pierwszy na świecie stworzył rodzinę kodowań entropijnych, opartych na asymetrycznych systemach liczbowych, która dziś nazywana jest „kodowaniem z UJ”. Tak też nazywa się dziś jeden z przedmiotów na Berkeley College. Jego kodowanie ANS pozwala na kompresję danych na komputerach, smartfonach i innych urządzeniach. Stanowi fundament dzisiejszego świata IT i jest używane w niemal wszystkich produktach Apple, Facebooka, Linuksa czy Google! W ciągu jednej sekundy każdy z nas wytwarza 1,7 MB danych! Ogromny odsetek z nich korzysta z kodu Polaka! Metoda Prof. Dudy jest też podstawą nowego formatu plików graficznych - JPEG XL! A co jest najpiękniejsze? Pan Profesor mając świadomość, że jego wynalazek uczyniłby go miliarderem, zrezygnował jednak z jego patentowania. Nie znam innej takiej historii. Zrobił to, czego nie potrafią zrobić dziś największe koncerny farmaceutyczne mające szansę ratować miliony. I mające miliony! Wiedział, że jak wskazuje raport Deloitte Polska dane będą solą rozwoju i nie ma prawa tego ograniczać! Mimo masy propozycji nigdy nie opuścił też Polski.
26-latek z Małopolski w 1999 roku zabił swojego ojca, odciął mu głowę, zdjął z niej skórę i zrobił maskę. Następnie chodził w tej masce po wsi udając swojego ojca – Przerażająca zbrodnia miała miejsce 29 maja 1999 roku w Brzyczynie, koło Skawiny w Małopolsce, gdzie zabójca mieszkał w jednym domu ze swoim ojcem i dziadkiem. Jego zbrodnia została odkryta dopiero po południu, dzień po zabójstwie, kiedy dziadek nabrał podejrzeń, podczas śniadania - głos osoby, z którą jadł śniadanie, nie pasował do głosu jego syna."Władysław studiował i mieszkał w Krakowie. Z ojcem i dziadkiem zamieszkał trzy miesiące przed tragicznym zdarzeniem, kiedy został wyrzucony ze studiów. Znajoma rodziny opisała go jako spokojnego, zamyślonego […] W niedzielę 30 maja 1999 roku około godziny 19.40, kiedy Józef i Witold (52 lata) szykowali się do spania, do pokoju wszedł Władysław. Pod pozorem pomocy w jakichś pracach w gospodarstwie, wywabił ojca z domu. W piwnicy poraził go paralizatorem, następnie zaczął zadawać rany przygotowanym wcześniej szpikulcem. Kiedy ojciec się przewrócił, pomagał sobie nogami. Uderzał w okolice karku i serca. Nieżywego ojca powiesił za nogi do kraty piwnicznego okna, szpadlem odciął mu głowę. Odpreparował skórę wraz z włosami z czaszki, natarł od wewnątrz solą. Głowę pozbawioną skóry wyrzucił pod balkon w chwasty. Zszył skórę na kształt maski, wykleił plastrami, sobie wygolił włosy z przodu i boku głowy, po czym nałożył maskę" - czytamy w serwisie Crime.Następnie zabójca włożył na siebie ubranie ojca, jego kapelusz i chodził po wsi, naśladując chód ojca. Przywitał się z sąsiadem, a następnie spotkał się z dziadkiem. Bawiło go, że nikt go nie rozpoznał. Władysław złapany został 30 maja 1999 roku w Libertowie, niedługo po tym jak dziadek odkrył zwłoki swojego syna w piwnicy domu. W listopadzie 2001 roku zabójca został skazany na 25 lat pozbawienia wolności
Emma Tustin, która otruła dużą dawką soli swojego 6-letniego pasierba, zmarła w celi więziennej. Kobieta zmarła po otruciu... solą. – Wcześniej media przeżyły szok, gdy wyszło na jaw co się działo za drzwiami tej rodziny. Emma z jej mężem przez długi czas znęcały się nad chłopcem, głodując go, bijąc, poniżając, ostatecznie trując solą. Współwięźniarki dowiedziawszy się za co kobieta siedzi, postanowiły zafundować jej taką samą zemstę, dosypując do jej jedzenia duże dawki soli. Wcześniej kobieta dostała dożywocie, z możliwością wcześniejszego wyjścia na wolność po 29 latach
 –
 –  POLACY WITAJĄ UCHODŹCÓW TRADYCYJNIECHLEBEM I SOLĄ

To były czasy!

To były czasy! –  My, urodzeni w latach 50-60-70-80 tych, wszyscy byliśmy wychowywani przez rodziców patologicznych.Na szczęście nasi starzy nie wiedzieli, że są patologicznymi rodzicami. My nie wiedzieliśmy, że jesteśmy patologicznymi dziećmi. W tej słodkiej niewiedzy przyszło nam spędzić nasz wiek dziecięcy. Wszyscy należeliśmy do bandy osiedlowej i mogliśmy bawić się na licznych budowach. Gdy w stopę wbił się gwóźdź, matka go wyciągnęła i odkażała ranę fioletem. Następnego dnia znowu szliśmy się bawić na budowę. Matka nie drżała ze strachu, że się pozabijamy. Nie chodziliśmy do prywatnego przedszkola. Rodzice nie martwili się, że będziemy opóźnieni w rozwoju. Uznawali, że wystarczy, jeśli zaczniemy się uczyć od zerówki.Nikt nie latał za nami z czapką, szalikiem i nie sprawdzał czy się spociliśmy. Z chorobami sezonowymi walczyła babcia. Do walki z grypą służył czosnek, miód, spirytus i pierzyna. Dzięki temu nie stwierdzano u nas zapalenia płuc czy anginy. Zresztą lekarz u nas nie bywał, zatem nie miał szans nic stwierdzić. Stwierdzała zawsze babcia. Dodam, że nikt nie wsadził babci do wariatkowa za smarowanie dzieci spirytusem. Do lasu szliśmy, gdy mieliśmy na to ochotę. Jedliśmy jagody, na które wcześniej nasikały lisy i sarny. Mama nie bała się ze zje nas wilk, zarazimy się wścieklizną albo zginiemy. Skoro zaś tam doszliśmy, to i wrócimy.Latem jeździliśmy rowerami nad rzekę, nie pilnowali nas dorośli. Nikt nie utonął.Zimą któryś ojciec urządzał nam kulig starym fiatem, zawsze przyspieszał na zakrętach. Czasami sanki zahaczyły o drzewo lub płot. Wtedy spadaliśmy. Nikt nie płakał, chociaż wszyscy trochę się baliśmy. Dorośli nie wiedzieli, do czego służą kaski i ochraniacze. Siniaki i zadrapania były normalnym zjawiskiem. Szkolny pedagog nie wysyłał nas z tego powodu do psychologa rodzinnego.W sobotę wieczorem zostawaliśmy sami w domu, rodzice szli do kina. Nie potrzebowano opiekunki. Po całym dniu spędzonym na dworze i tak szliśmy grzecznie spać. Pies łaził z nami – bez smyczy i kagańca. Srał gdzie chciał, nikt nie zwracał nam uwagi. Raz uwiązaliśmy psa na sznurku i poszliśmy z nim na spacer, udając szanowne państwo z pudelkiem. Ojciec powiązał nas później na sznurkach i też wyprowadził na spacer. Zwróciliśmy wolność psu, na zawsze. Mogliśmy dotykać inne zwierzęta. Nikt nie wiedział, co to są choroby odzwierzęce.Sikaliśmy na dworze. Zimą trzeba było sikać tyłem do wiatru, żeby się nie obsikać lub „tam” nie zaziębić. Każdy dzieciak to wiedział. Oczywiście nikt nie mył po tej czynności rąk. Stara sąsiadka, którą nazywaliśmy wiedźmą, goniła nas z laską. Ciągle chodziła na nas skarżyć. Rodzice nadal kazali się jej kłaniać, mówić Dzień Dobry i nosić za nią zakupy. Wszystkim starym wiedźmom musieliśmy mówić Dzień Dobry. A każdy dorosły miał prawo na nas to Dzień Dobry wymusić. Dziadek pozwalał nam zaciągnąć się swoją fajką. Potem się głośno śmiał, gdy powykrzywiały się nam gęby.Skakaliśmy z balkonu na odległość. Musieliśmy znać tabliczkę mnożenia, pisać bezbłędnie. Nikt nie znał pojęcia dysleksji, dysgrafii, dyskalkulii i kto wie jakiej tam jeszcze dys… Nikt nas nie odprowadzał do szkoły. Każdy wiedział, że należy iść lewą stroną ulicy i nie wpaść pod samochód, bo będzie łomot.Gotowaliśmy sobie obiady z deszczówki, piasku, trawy i sarnich bobków. Czasami próbowaliśmy to jeść. Jedliśmy też koks, szare mydło, Akron z apteki, gumy Donaldy, chleb masłem i solą, chleb ze śmietaną i cukrem, oranżadę do rozpuszczania oczywiście bez rozpuszczania, kredę, trawę, dziki rabarbar, mlecze, mszyce, gotowany bob, smażone kanie z lasu i pieczarki z łąki, podpłomyki, kartofle z parnika, surowe jajka, plastry słoniny, kwasiory/szczaw, kogel-mogel, lizaliśmy kwiatki od środka. Jak kogoś użarła przy tym pszczoła to pił 2 szklanki mleka i przykładał sobie zimną patelnię.Ojciec za pomocą gwoździa pokazał, co to jest prąd w gniazdku. To nam wystarczyło na całe życie. Czasami mogliśmy jeździć w bagażniku starego fiata, zwłaszcza gdy byliśmy zbyt umorusani, by siedzieć wewnątrz. Jak się ktoś skaleczył, to ranę polizał i przykładał liść babki. Jedliśmy niemyte owoce prosto z drzewa i piliśmy wodę ze strugi, ciepłe mleko prosto od krowy, kranówkę, czasami syropy na alkoholu za śmietnikiem żeby mama nie widziała, lizaliśmy zaparowane szyby w autobusie. Nikt się nie brzydził, nikt się nie rozchorował, nikt nie umarł. Żarliśmy placek drożdżowy babci do nieprzytomności. Nikt nam nie liczył kalorii.Nikt nam nie mówił, że jesteśmy ślicznymi aniołkami. Dorośli wiedzieli, że dla nas, to wstyd. Nikt się nie bawił z opiekunką.Od zabawy mieliśmy siebie nawzajem. Bawiliśmy się w klasy, podchody, chowanego, w dwa ognie, graliśmy w wojnę, w noża (oj krew się lała ), skakaliśmy z balkonu na kupę piachu, graliśmy w nogę, dziewczyny skakały w gumę, chłopaki też jak nikt nie widział. Oparzenia po opalaniu smarowaliśmy kefirem. Jak się głęboko skaleczyło to mama odkażała jodyną albo wodą utlenioną, szorowała ranę szczoteczką do zębów i przyklejała plaster. I tyle. Nikt nie umarł.W wannie kąpało się całe rodzeństwo na raz, później tata w tej samej wodzie. Też nikt nie umarł. Podręczniki szanowaliśmy i wpisywaliśmy na ostatniej stronie imię, nazwisko i rocznik. Im starsza książka tym lepiej. Jedyny czas przed telewizorem to dobranocka. Mieliśmy tylko kilka zasad do zapamiętania. Wszyscy takie same. Poza nimi, wolność była naszą własnością.Nasze mamy rodziły nasze rodzeństwo normalnie, a po powrocie ze szpitala nie przeżywały szoku poporodowego – codzienne obowiązki im na to nie pozwalały. Wszyscy przeżyliśmy, nikt nie trafił do więzienia. Nie wszyscy skończyli studia, ale każdy z nas zdobył zawód. Niektórzy pozakładali rodziny i wychowują swoje dzieci według zaleceń psychologów. Nie odważyli się zostać patologicznymi rodzicami.Dziś jesteśmy o wiele bardziej ucywilizowani. My, dzieci z naszego podwórka, kochamy rodziców za to, że wtedy jeszcze nie wiedzieli jak nas należy „dobrze” wychować. To dzięki nim spędziliśmy dzieciństwo bez ADHD, bakterii, psychologów, znudzonych opiekunek, żłobków, zamkniętych placów zabaw.A nam się wydawało, że wszystkiego nam zabraniają!
Nareszcie! –  Zaczęły się dla pisowskichimbecyli ciężkie czasy...gdzienie pojadą to przed suwerenemspie dalają..Koniec zentuzjastycznymi powitaniamichlebem i solą,teraz ichelektorat,albo ciupagami albokosami ich chce witać ...A topoczątek...końca ...