[demot]
@Dydymus @HAWAJ U mnie księgowa też zawsze mówiła, że nie ma co występowoć o zwrot VATu, lepiej rozliczyć go w przyszłych okresach. Znajomy kupił samochód ciężarowy i wystąpił, to od razu kontrola. Widocznie jednak w przypadku tych wielkich przekrętów ktoś wiedział jak to zrobić lub miał odpowiednie kontakty, by czyjeś oko na ten proceder było przymknięte.
[demot]
Bardzo ciekawą metodę mają anonimowi alkoholicy. Ponieważ trudno im zadeklarować,że od dzisiaj nie piją, dlatego ich postanowienie dotyczy tylko obecnego dnia. Mówią więc: "dzisiaj nie piję." Może warto więc to postanowienie wprowadzić również w kwestii palenia "dzisiaj nie palę." Potem z tych pojedynczych dni tworzy się tydzień, miesiąc, rok itd.
[demot]
@olmajti Napisałeś: "jeśli robisz coś co ci przeszkadza to najprostszym rozwiązaniem jest przestać to robić" Niby to logiczne, jednak zasadnicza kwestia tkwi w tym jak to zrobić? Ludzie podejmują różne postanowienia. Fakt, że je podejmują jest bardzo istotny - oznacza bowiem to, że są gotowi do zmiany swoich zachowań (lub nawyków). Niestety, nie zawsze mają odpowiednio dużą dźwignię do tego, by zmiana ta się dokonała. Ludzie chcą przestać palić, chcą schudnąć, uprawiać sport itp. Chyba tylko 6% postanowień noworocznych jest realizowanych. Większość z nich pada przed upływem miesiąca. Wiesz dlaczego? Twierdzisz, że "świadomość tego co jest dla ciebie złe lub dobre jest tu kluczowa." Otóż nie. Nie jest to kwestia świadomości. Gdyby to była kwestia świadomości, to ludzie nie zakochiwaliby się w nieodpowiednich osobach, szybko rzucaliby nałogi i byliby tacy jakich sobie siebie wymarzyli. Tak nie jest i tak ten mechanizm nie działa. Dlaczego ludzie, którzy muszą i chcą się odchudzić napychają się niezdrowym jedzeniem i zjadają porcje dla dwóch lub trzech osób? Dlaczego ludzie jedzą słodycze, mimo tego, że mają świadomość, że jest to niezdrowe? Dlaczego odkładają naukę angielskiego na jutro? Odpowiedzią na te pytania nie jest posiadanie świadomości na określony temat. Kluczem są tutaj emocje, które kierują Twoim nieświadomym umysłem. Palisz papierosy, bo rytuał palenia tworzy pozytywne emocje wśród palących, bo papieros uspokaja itd. Jesz słodycze, bo czujesz się świetnie, kiedy uwalniane są endorfiny do Twojego ciała w trakcie ich spożywania. Przykro to pisać, ale ludzkim zachowaniem kierują dwie siły: chęć uzyskania przyjemności i pragnienie unikania cierpienia. Tylko tyle i aż tyle. "Musisz z paleniem skojarzyć wielkie cierpienie" napisałem tak dlatego, że cierpienie jest emocją. Jest coś takiego, jak próg cierpienia - po jego przekroczeniu odczuwasz takie ciśnienie, że musisz działać. To jest ta kropla, która przepełnia czarę. Im więcej cierpienia skojarzysz z negatywnym zachowaniem i im więcej przyjemności z nowym pozytywnym, tym większego kopa będziesz miał do działania. Uwaga: pragnienie unikania bólu jest istotniejsze niż chęć uzyskania przyjemności. Dlatego musimy maksymalnie i świadomie ten ból spotęgować - by mieć nie motywację, ale determinację działania w pożądanym kierunku. Jeśli ludzie mają świadomość, że jakieś zachowanie jest złe, ale nadal je praktykują to powodem tego jest to, że odczuwają większy ból związany z wprowadzeniem zmiany, niż z sytuacją obecną. Stąd właśnie konieczne jest takie świadome nakręcanie się do działania przez odczytywanie zapisanych plusów i minusów starego i nowego zachowania. Temat jest bardzo szeroki. nakreśliłem tylko jego pewne istotne aspekty. Jeśli ktoś chce bliżej poznać temat, to proponuję przeczytać książkę "Obudź w sobie olbrzyma" Anthony Robbins'a. Książka ta polecana jest nawet przez naszego polskiego guru - Mateusza Grzesiaka ☺. Jest tam opisana cała metoda warunkowania neuroasocjacyjnego - jej zastosowanie sprawia, że zmiany zachowań stają się trwałe. Powodzenia.
[demot]
Nie ma co się podniecać. Politycy mają takie możliwości, że nawet bez regularnego uposażenia dadzą sobie radę. W końcu kto uchwala ustawy? Kto podejmuje strategiczne decyzje? Zawsze koło nich kręci się ktoś, kto gotów jest odpalić im kasę (wiadomo za co).
[demot]
Palenie to nawyk. Podobno nawyków nie można porzucić. Można je jedynie zmienić. Teściowa np. zamieniła palenie na landrynki. Poszukaj na YT filmów o zmianie nawyków, może znajdziesz tam coś ciekawego, co Ci pomorze. Masz już za sobą najważniejszy krok: chęć zmiany.Teraz musisz wzmacniać ten stan. Musisz z paleniem skojarzyć wielkie cierpienie (im większe tym lepiej - możesz np.dokonać publicznej deklaracji: wśród grona swoich znajomych oświadczasz że kończysz z paleniem i jeśli znów zaczniesz palić, to zrobisz coś bardzo głupiego - wymyśl sam co konkretnie - im gorsza rzecz, tym będziesz miał lepszą motywację) i wielką przyjemność z brakiem palenia. Jeśli np. teraz wydawałeś na fajki 15 zł, to możesz taką samą kasę odkładać na egzotyczną wycieczkę (bądź konsekwentny). To oczywiście moje propozycje. Dobrze byłoby, gdybyś też był świadomy wszystkich przyjemności, które w przeszłości przynosiło Ci palenie oraz tego jaką cenę zapłacisz, jeśli nie porzucisz palenia już teraz. Możesz to sobie zapisać na kartce i czytać to sobie rano i wieczorem , lub np. w kiblu. Zapisz sobie też listę wszystkich przyjemności, które będą twoim udziałem jeśli wytrwasz w postanowieniu np. będziesz miał większą wiarę w siebie, będziesz mieć bielsze zęby, będziesz dzięki temu mógł corocznie wyjeżdżać na wycieczkę zagraniczną wraz z rodziną, będziesz prawdopodobnie cieszyć się dłużej lepszym zdrowiem, nie będziesz zatruwać swoich dzieci itd.im więcej, tym lepiej. Zapisz i czytaj codziennie - by codziennie mieć świadomość czego unikasz i co zyskujesz. Powodzenia.
[demot]
@DAREKJP Skandaliczne warunki to te zwierzęta będą miały na dalekim wschodzie (jak się tam przeniesie ich produkcja). Jeśli chodzi o warunki, to co za problem wprowadzić przepisy, że zwierzęta powinny być hodowane w określonych warunkach i wydawać certyfikaty po spełnieniu których można taką hodowlę prowadzić. Z punktu zwierzęcia nie ma znaczenia czy jest świnią, czy norką. Tu i tu czeka je to samo - śmierć z rąk człowieka. Jest to okrutne - zgadzam się z tym. Chodzi mi jednak o to, że rynek nie znosi pustki. Po likwidacji naszych polskich hodowli spadnie podaż. To spowoduje wzrost ceny na rynku. W związku z tym, ktoś dojdzie do wniosku, że warto rozpocząć produkcję tych zwierząt, lub rozszerzyć produkcję dotychczasową. Rezultatem tego będzie to, że podobna ilość tych zwierząt będzie na świecie hodowana i zabijana. Tylko tyle, że nie u nas. Sądzisz, że będziesz lepszym człowiekiem tylko przez to, że zakażesz takiej hodowli w Polsce, a jednocześnie zostanie ona przeniesiona w inne rejony świata (gdzie te zwierzaki mogą mieć jeszcze gorsze warunki)? Co do ilości odpadów, to masz podany link. ja nie jestem ekspertem w tej dziedzinie. Nie twierdzę też, że całość jest utylizowana przez zwierzęta futerkowe.
[demot]
@mm789 Za zakazem hodowli zwierząt na mleko i mięso już nie jesteś? Tu Ci kalkulacja i biznes już nie przeszkadza? Obudź się. Nie będzie polskich hodowli, to będą chińskie.
[demot]
@thepo Następne zdanie brzmi: "To tylko przykład, by dał Ci do myślenia. W rzeczywistości nie znamy skali zjawiska, bo takie dane zapewne nie są możliwe do uzyskania." To przykład, by uświadomić ci, że w liczbach bezwzględnych 100 tys. to dużo, zaś uwzględniając udział w całości jest to znikomy udział i nie ma powodu, by takie negatywne twierdzenia o Polakach upowszechniać. Każdy widzi to co chce zobaczyć.Jeśli Izrael chce widzieć w nas swoich oprawców, to będzie promował wszystkie działania, które do tego będą go przybliżały. Jednocześnie zrobi wszystko, by wybielić swoją historię, by świat zapomniał o udziale Żydów w holokauście. Nie ma powodów byśmy sami się bili po głowie. To nie Polska i nie Polacy winni są holokaustu. Jakiekolwiek negatywne zachowania powinny być karane, a może też i były. Nie znam tak historii, ale trudno mi sobie wyobrazić, że ktoś, kto przyczynił się do czyjejś śmierci (w tym również do śmierci Żydów) byłby akceptowany przez społeczeństwo.
[demot]
@thepol Tak, jako naród zachowaliśmy się bardzo godnie. Nie tylko nie współpracowaliśmy z okupantem, ale również działaliśmy na jego niekorzyść i wbrew jego interesom. W Niemczech kiedyś funkcjonowało takie przekonanie (nie wiem, czy nadal ono jest aktualne), że jak Polak to złodziej. Czy to znaczy, że rzeczywiście jesteśmy złodziejami (bo kilku cwaniaków wyjechało do Niemiec robić "interesy")? Czy wg Ciebie powinienem czuć się złodziejem? Czy Polacy to złodzieje? MÓWMY O SKALI ZJAWISKA, A NIE O POJEDYNCZYCH PRZYPADKACH, KTÓRE ODPOWIEDNIO NAGŁOŚNIONE TWORZĄ ZŁUDZENIE, ŻE JEST TO PRAWDĄ. Jeśli w społeczeństwie liczącym 35 milionów obywateli znalazło się 100 tys., które działa na szkodę Żydów, to jaki to jest odsetek? Podpowiem Ci - 0,285% To tylko przykład, by dał Ci do myślenia. W rzeczywistości nie znamy skali zjawiska, bo takie dane zapewne nie są możliwe do uzyskania. Podobnie jak nie znamy skali mordu w Jedwabnem. Jeśli obejrzałeś materiał, do którego przedstawiłem link, to wiesz dlaczego nie pozwolono na dokończenie ekshumacji. O jaką ilość ofiar chodzi: 1600, 900, czy może 300 osób? ilu obywateli polskich brało udział w tym? Z czyjej inicjatywy to działanie było podjęte? Z inicjatywy rządu polskiego, czy może była to świadoma polityka III Rzeszy Niemieckiej. Komu to było na rękę? Jesteśmy narodem i jako organizm składający się z milionów jednostek nie jesteśmy jednorodni i nigdy nie będziemy. Czarne owce są w każdym społeczeństwie. Również wśród Żydów - dlaczego się nie mówi o ich współudziale w zbrodniach przeciw swym współbraciom? Nie ma powodów, byśmy sami mieli się okładać po głowie i nazywać siebie antysemitami, bo mamy wiele pięknych historii, kiedy to pomagaliśmy im z narażeniem własnego życia i życia członków rodziny. Na tym powinniśmy się koncentrować i to przedstawiać światu. Tak, jako naród zachowaliśmy się bardzo godnie i nie mogą zmienić tego nawet wszystkie te przypadki, kiedy tak nie było (bo trzeba uwzględniać skalę zjawiska i jego zlożoność) - tego się trzymajmy.
[demot]
@kolorowatolerancja "Nie wierzę, że nie ma żadnych narzędzi, którymi dałoby się ukarać państwo polskie." Nie wierzę, że mieszkasz w Polsce i piszesz takie słowa. To tak, jakbyś życzył swojej rodzinie nieszczęścia tylko dlatego, że np. podoba im się inny kolor niż Tobie. Znasz przysłowie "zły to ptak, który kala własne gniazdo?" Masz taki wspaniały nick "kolorowatolerancja". Swoją postawą potwierdzasz jedynie, że to górnolotne słowo "tolerancja" w istocie jest tylko akceptacją tego, co akceptujesz. Antysemityzmu nie akceptujesz. Gdybyś go akceptował, wtedy nie produkowałbyś takich żałosnych wpisów.
[demot]
@sobak Używasz słowa "odszkodowanie." Chciałem zwrócić uwagę, że nie jest to właściwe słowo. Polacy nie są winni takiego stanu rzeczy. Odszkodowania, to mogą wypłacać Niemcy. My jesteśmy czyści. Zgodnie z przepisami, z polskim prawem, po śmierci właściciela bez spadkobierców jego majątek przechodzi na własność Skarbu Państwa. Ot i tyle. Nie ma u nas czegoś takiego jak współwłasność wynikająca z przynależności do określonej religii, nie ma współwłasności wynikającej z przynależności do określonej grupy narodowej. W naszych przepisach to nie funkcjonuje i nie powinno, bo prawo nie może działać wstecz.Wszelkie więc żydowskie roszczenia by majątek ten był wykorzystywany do wsparcia ofiar holokaustu, lub by był przeznaczony do edukacji na ten temat, z punktu obecnie obowiązującego prawa w naszym kraju, są bezpodstawne.
[demot]
Niestety, nie wystarczy powiedzieć: "myśl pozytywnie", lub "od dziś będę myśleć pozytywnie, bo to lepiej mi służy, niż myślenie negatywne, które mnie pogrąża." Jesteśmy jak radio - nastawieni na odbiór określonych sygnałów. Jeśli jesteś stomatologiem, to zwracasz uwagę na uzębienie osób, których poznajesz. Jeśli kupisz sobie np. jakiś określony model auta, to nagle na ulicy zaczynasz więcej dostrzegać samochodów identycznych, z tym właśnie nabytym. Jeśli skupiasz się na celach, mniej dostrzegasz przeciwności, które mogą pojawić się przy ich realizacji. Jak więc zmienić swój sposób myślenia z negatywnego na pozytywny? Nie jest to proste i nie jest trudne. Na początek trzeba mieć świadomość, że myślenie pozytywne jest lepsze, od negatywnego. Trzeba chcieć. Potem można zadawać sobie pytania np. Czy ta myśl (to przekonanie) wspiera mnie? Jakie przekonania byłyby lepsze od tych, które mnie dołują? Jakim byłbym człowiekiem, w co bym wierzył, jak bym się czuł, gdybym miał takie, a nie inne przekonania? Czego dobrego może mnie to niepowodzenie nauczyć? Warto pochylić się nad sobą i stać się lepszą wersją samego siebie.
[demot]
Stany Zjednoczone nie przyjęły żydowskich uchodźców z III Rzeszy
Rząd USA nie przyjął statku z 937 żydowskimi uchodźcami z III Rzeszy. Franklin Delano Roosevelt okazał się nieugięty, mimo że żydowscy uchodźcy napisali do niego wstrząsającą prośbę o łaskę. Roosevelt uznał ich za "element niepożądany". Wielu z nich trafiło później do komór gazowych. https://opinie.wp.pl/stany-zjednoczone-nie-przyjely-zydowskich-uchodzcow-z-iii-rzeszy-6126041495422593a
[demot]
@adamski234 By nie być nieudacznikiem, wystarczy, że zaczniesz koncentrować się na wszystkich sprawach, które udało Ci się zrealizować. Więc: udało Ci się zdążyć na autobus, odwiedzić dziadka, babcię, wujka, kumpla, zrobić obiad, wyprowadzić psa na spacer, udało Ci się obejrzeć końcówkę meczu (chociaż, nie był to cały mecz), udało Ci się zagadać do nieznajomej dziewczyny (chociaż nic z tego nie wyszło, to jednak zagadałeś, następnym razem może zrobisz to lepiej, lub dziewczyna będzie bardziej przychylna) - rozumiesz to? Kiedy sam siebie nazywasz nieudacznikiem, to robisz sobie najgorszą rzecz - sam siebie dołujesz. Czy to jest normalne? Chociaż dziwnie to brzmi i wydaje się to być takie mało prawdopodobne, to rzeczywiście, wszystko jest kwestią interpretacji.
Zmodyfikowano
1 raz.
Ostatnia modyfikacja:
26 stycznia 2018 o 16:37
[demot]
@Glupiec Tak, teza ta jest przejaskrawieniem (choć może nie wszyscy tak to potraktowali). Poruszyłeś oczywiście ciekawe sprawy. Niestety, emocje często zniekształcają rzeczywistość. Fakty i logika to jedno, a emocje mają taką siłę, że potrafią im skutecznie zaprzeczać.
[demot]
@Caffa Pełna lista? Odbieram to jako żart, ale są tacy, którzy potraktują Twoją radę poważnie. Kiedy zawsze będziesz przepraszać, to stracisz szacunek do siebie, a może również stracisz go w oczach partnerki. Czy tego chcesz? Do czego to w końcu doprowadzi? Nie podam konkretnej instrukcji jak zakończyć kłótnię, bo jest to zbyt obszerny temat i zastosowanie poszczególnych narzędzi i technik uzależnione jest od specyfiki konkretnej sytuacji. Jednym ze sposobów jest np. zmiana obiektu koncentracji. Kłócicie się np. o to że przesiadujesz ciągle przed komputerem i zbyt wiele czasu poświęcasz na te "głupie demotywatory". Łapiesz się za głowę i krzyczysz "O Boże! Zapomniałem ci przekazać, że twoja mamusia wpadła pod samochód!" - to jest zmiana obiektu koncentracji. Możesz też skierować rozmowę w bardziej przyjemnym kierunku mówiąc: "Doceniam twoją troskę o moje zdrowie, które tracę siedząc przed komputerem i dlatego chcę cię zapytać, czy wolisz spędzić urlop w Chorwacji, czy też pojedziemy na urlop do twojej mamusi?" Albo: "Problemem nie jest to jak długo siedzę przed komputerem i co tam przeglądam, problemem jest to, że chcę wyjść z tobą do galerii handlowej, bo chcę, abyś wyglądała rewelacyjnie, kiedy odwiedzimy twoją mamusię. Idziemy teraz, czy wolisz byśmy poszli tam jutro?" Ogólnie kiedy twoja dziewczyna się nakręca i ty w odpowiedzi podnosisz ton, to w końcu dochodzi do prawdziwej jatki. W trakcie kłótni nie krzyczymy, tylko mówimy powoli i coraz ciszej - to uspokaja emocje. Emocje w kłótni są zaś najgorsze. Warto więc oddzielić je od faktów. "Porozmawiajmy o faktach: faktem jest, że codziennie siedzę przed komputerem, poświęcam na to 1,5h i jest to dla mnie sposób na zrelaksowanie się po wyczerpującym dniu pracy. Ty relaksujesz się dzwoniąc codziennie do mamusi. Ja ci tego nie wypominam, bo ważne jest utrzymywanie bliskiego kontaktu z tymi, których kochamy. Wiem, że nie jestem idealny i dlatego chciałbym, abyś mnie mocno przytuliła. itp" W kłótni jest tak, że nie zaprzeczamy rozmówcy - bo przynosi to tylko negatywne efekty. Nie mówimy np. masz rację, ale .... (użycie "ale" sprawia, że sugerujemy, że osoba, z którą kłócimy się nie ma racji) Mówimy: "zgadzam się z tobą", lub "przyjmuję twój punkt wiedzenia do wiadomości", lub "szanuję emocje, jakie wzbudza w tobie to, że tracę czas przed komputerem i dlatego (ważne jest użycie tych słów "i dlatego") chcę się zapytać o to na jaki film pójdziemy w weekend do kina?" W kłótni bardzo często są wykorzystywane generalizacje, czyli słowa i stwierdzenia, które zniekształcają rzeczywistość, takie jak np: zawsze, wszędzie, ciągle, wszyscy - polecam przejrzeć internet, by wiedzieć jak radzić sobie z tym, że ktoś ci powie, np. że "zawsze kiedy się kłócimy, to ty potrafisz tylko przepraszać"
[demot] To tam zatrudniają normalnych?
[demot] @Dydymus @HAWAJ U mnie księgowa też zawsze mówiła, że nie ma co występowoć o zwrot VATu, lepiej rozliczyć go w przyszłych okresach. Znajomy kupił samochód ciężarowy i wystąpił, to od razu kontrola. Widocznie jednak w przypadku tych wielkich przekrętów ktoś wiedział jak to zrobić lub miał odpowiednie kontakty, by czyjeś oko na ten proceder było przymknięte.
[demot] Bardzo ciekawą metodę mają anonimowi alkoholicy. Ponieważ trudno im zadeklarować,że od dzisiaj nie piją, dlatego ich postanowienie dotyczy tylko obecnego dnia. Mówią więc: "dzisiaj nie piję." Może warto więc to postanowienie wprowadzić również w kwestii palenia "dzisiaj nie palę." Potem z tych pojedynczych dni tworzy się tydzień, miesiąc, rok itd.
[demot] @olmajti Napisałeś: "jeśli robisz coś co ci przeszkadza to najprostszym rozwiązaniem jest przestać to robić" Niby to logiczne, jednak zasadnicza kwestia tkwi w tym jak to zrobić? Ludzie podejmują różne postanowienia. Fakt, że je podejmują jest bardzo istotny - oznacza bowiem to, że są gotowi do zmiany swoich zachowań (lub nawyków). Niestety, nie zawsze mają odpowiednio dużą dźwignię do tego, by zmiana ta się dokonała. Ludzie chcą przestać palić, chcą schudnąć, uprawiać sport itp. Chyba tylko 6% postanowień noworocznych jest realizowanych. Większość z nich pada przed upływem miesiąca. Wiesz dlaczego? Twierdzisz, że "świadomość tego co jest dla ciebie złe lub dobre jest tu kluczowa." Otóż nie. Nie jest to kwestia świadomości. Gdyby to była kwestia świadomości, to ludzie nie zakochiwaliby się w nieodpowiednich osobach, szybko rzucaliby nałogi i byliby tacy jakich sobie siebie wymarzyli. Tak nie jest i tak ten mechanizm nie działa. Dlaczego ludzie, którzy muszą i chcą się odchudzić napychają się niezdrowym jedzeniem i zjadają porcje dla dwóch lub trzech osób? Dlaczego ludzie jedzą słodycze, mimo tego, że mają świadomość, że jest to niezdrowe? Dlaczego odkładają naukę angielskiego na jutro? Odpowiedzią na te pytania nie jest posiadanie świadomości na określony temat. Kluczem są tutaj emocje, które kierują Twoim nieświadomym umysłem. Palisz papierosy, bo rytuał palenia tworzy pozytywne emocje wśród palących, bo papieros uspokaja itd. Jesz słodycze, bo czujesz się świetnie, kiedy uwalniane są endorfiny do Twojego ciała w trakcie ich spożywania. Przykro to pisać, ale ludzkim zachowaniem kierują dwie siły: chęć uzyskania przyjemności i pragnienie unikania cierpienia. Tylko tyle i aż tyle. "Musisz z paleniem skojarzyć wielkie cierpienie" napisałem tak dlatego, że cierpienie jest emocją. Jest coś takiego, jak próg cierpienia - po jego przekroczeniu odczuwasz takie ciśnienie, że musisz działać. To jest ta kropla, która przepełnia czarę. Im więcej cierpienia skojarzysz z negatywnym zachowaniem i im więcej przyjemności z nowym pozytywnym, tym większego kopa będziesz miał do działania. Uwaga: pragnienie unikania bólu jest istotniejsze niż chęć uzyskania przyjemności. Dlatego musimy maksymalnie i świadomie ten ból spotęgować - by mieć nie motywację, ale determinację działania w pożądanym kierunku. Jeśli ludzie mają świadomość, że jakieś zachowanie jest złe, ale nadal je praktykują to powodem tego jest to, że odczuwają większy ból związany z wprowadzeniem zmiany, niż z sytuacją obecną. Stąd właśnie konieczne jest takie świadome nakręcanie się do działania przez odczytywanie zapisanych plusów i minusów starego i nowego zachowania. Temat jest bardzo szeroki. nakreśliłem tylko jego pewne istotne aspekty. Jeśli ktoś chce bliżej poznać temat, to proponuję przeczytać książkę "Obudź w sobie olbrzyma" Anthony Robbins'a. Książka ta polecana jest nawet przez naszego polskiego guru - Mateusza Grzesiaka ☺. Jest tam opisana cała metoda warunkowania neuroasocjacyjnego - jej zastosowanie sprawia, że zmiany zachowań stają się trwałe. Powodzenia.
[demot] Nie ma co się podniecać. Politycy mają takie możliwości, że nawet bez regularnego uposażenia dadzą sobie radę. W końcu kto uchwala ustawy? Kto podejmuje strategiczne decyzje? Zawsze koło nich kręci się ktoś, kto gotów jest odpalić im kasę (wiadomo za co).
[demot] Palenie to nawyk. Podobno nawyków nie można porzucić. Można je jedynie zmienić. Teściowa np. zamieniła palenie na landrynki. Poszukaj na YT filmów o zmianie nawyków, może znajdziesz tam coś ciekawego, co Ci pomorze. Masz już za sobą najważniejszy krok: chęć zmiany.Teraz musisz wzmacniać ten stan. Musisz z paleniem skojarzyć wielkie cierpienie (im większe tym lepiej - możesz np.dokonać publicznej deklaracji: wśród grona swoich znajomych oświadczasz że kończysz z paleniem i jeśli znów zaczniesz palić, to zrobisz coś bardzo głupiego - wymyśl sam co konkretnie - im gorsza rzecz, tym będziesz miał lepszą motywację) i wielką przyjemność z brakiem palenia. Jeśli np. teraz wydawałeś na fajki 15 zł, to możesz taką samą kasę odkładać na egzotyczną wycieczkę (bądź konsekwentny). To oczywiście moje propozycje. Dobrze byłoby, gdybyś też był świadomy wszystkich przyjemności, które w przeszłości przynosiło Ci palenie oraz tego jaką cenę zapłacisz, jeśli nie porzucisz palenia już teraz. Możesz to sobie zapisać na kartce i czytać to sobie rano i wieczorem , lub np. w kiblu. Zapisz sobie też listę wszystkich przyjemności, które będą twoim udziałem jeśli wytrwasz w postanowieniu np. będziesz miał większą wiarę w siebie, będziesz mieć bielsze zęby, będziesz dzięki temu mógł corocznie wyjeżdżać na wycieczkę zagraniczną wraz z rodziną, będziesz prawdopodobnie cieszyć się dłużej lepszym zdrowiem, nie będziesz zatruwać swoich dzieci itd.im więcej, tym lepiej. Zapisz i czytaj codziennie - by codziennie mieć świadomość czego unikasz i co zyskujesz. Powodzenia.
[demot] @DAREKJP Skandaliczne warunki to te zwierzęta będą miały na dalekim wschodzie (jak się tam przeniesie ich produkcja). Jeśli chodzi o warunki, to co za problem wprowadzić przepisy, że zwierzęta powinny być hodowane w określonych warunkach i wydawać certyfikaty po spełnieniu których można taką hodowlę prowadzić. Z punktu zwierzęcia nie ma znaczenia czy jest świnią, czy norką. Tu i tu czeka je to samo - śmierć z rąk człowieka. Jest to okrutne - zgadzam się z tym. Chodzi mi jednak o to, że rynek nie znosi pustki. Po likwidacji naszych polskich hodowli spadnie podaż. To spowoduje wzrost ceny na rynku. W związku z tym, ktoś dojdzie do wniosku, że warto rozpocząć produkcję tych zwierząt, lub rozszerzyć produkcję dotychczasową. Rezultatem tego będzie to, że podobna ilość tych zwierząt będzie na świecie hodowana i zabijana. Tylko tyle, że nie u nas. Sądzisz, że będziesz lepszym człowiekiem tylko przez to, że zakażesz takiej hodowli w Polsce, a jednocześnie zostanie ona przeniesiona w inne rejony świata (gdzie te zwierzaki mogą mieć jeszcze gorsze warunki)? Co do ilości odpadów, to masz podany link. ja nie jestem ekspertem w tej dziedzinie. Nie twierdzę też, że całość jest utylizowana przez zwierzęta futerkowe.
[demot] @mm789 Za zakazem hodowli zwierząt na mleko i mięso już nie jesteś? Tu Ci kalkulacja i biznes już nie przeszkadza? Obudź się. Nie będzie polskich hodowli, to będą chińskie.
[demot] @thepo Następne zdanie brzmi: "To tylko przykład, by dał Ci do myślenia. W rzeczywistości nie znamy skali zjawiska, bo takie dane zapewne nie są możliwe do uzyskania." To przykład, by uświadomić ci, że w liczbach bezwzględnych 100 tys. to dużo, zaś uwzględniając udział w całości jest to znikomy udział i nie ma powodu, by takie negatywne twierdzenia o Polakach upowszechniać. Każdy widzi to co chce zobaczyć.Jeśli Izrael chce widzieć w nas swoich oprawców, to będzie promował wszystkie działania, które do tego będą go przybliżały. Jednocześnie zrobi wszystko, by wybielić swoją historię, by świat zapomniał o udziale Żydów w holokauście. Nie ma powodów byśmy sami się bili po głowie. To nie Polska i nie Polacy winni są holokaustu. Jakiekolwiek negatywne zachowania powinny być karane, a może też i były. Nie znam tak historii, ale trudno mi sobie wyobrazić, że ktoś, kto przyczynił się do czyjejś śmierci (w tym również do śmierci Żydów) byłby akceptowany przez społeczeństwo.
[demot] @thepol Tak, jako naród zachowaliśmy się bardzo godnie. Nie tylko nie współpracowaliśmy z okupantem, ale również działaliśmy na jego niekorzyść i wbrew jego interesom. W Niemczech kiedyś funkcjonowało takie przekonanie (nie wiem, czy nadal ono jest aktualne), że jak Polak to złodziej. Czy to znaczy, że rzeczywiście jesteśmy złodziejami (bo kilku cwaniaków wyjechało do Niemiec robić "interesy")? Czy wg Ciebie powinienem czuć się złodziejem? Czy Polacy to złodzieje? MÓWMY O SKALI ZJAWISKA, A NIE O POJEDYNCZYCH PRZYPADKACH, KTÓRE ODPOWIEDNIO NAGŁOŚNIONE TWORZĄ ZŁUDZENIE, ŻE JEST TO PRAWDĄ. Jeśli w społeczeństwie liczącym 35 milionów obywateli znalazło się 100 tys., które działa na szkodę Żydów, to jaki to jest odsetek? Podpowiem Ci - 0,285% To tylko przykład, by dał Ci do myślenia. W rzeczywistości nie znamy skali zjawiska, bo takie dane zapewne nie są możliwe do uzyskania. Podobnie jak nie znamy skali mordu w Jedwabnem. Jeśli obejrzałeś materiał, do którego przedstawiłem link, to wiesz dlaczego nie pozwolono na dokończenie ekshumacji. O jaką ilość ofiar chodzi: 1600, 900, czy może 300 osób? ilu obywateli polskich brało udział w tym? Z czyjej inicjatywy to działanie było podjęte? Z inicjatywy rządu polskiego, czy może była to świadoma polityka III Rzeszy Niemieckiej. Komu to było na rękę? Jesteśmy narodem i jako organizm składający się z milionów jednostek nie jesteśmy jednorodni i nigdy nie będziemy. Czarne owce są w każdym społeczeństwie. Również wśród Żydów - dlaczego się nie mówi o ich współudziale w zbrodniach przeciw swym współbraciom? Nie ma powodów, byśmy sami mieli się okładać po głowie i nazywać siebie antysemitami, bo mamy wiele pięknych historii, kiedy to pomagaliśmy im z narażeniem własnego życia i życia członków rodziny. Na tym powinniśmy się koncentrować i to przedstawiać światu. Tak, jako naród zachowaliśmy się bardzo godnie i nie mogą zmienić tego nawet wszystkie te przypadki, kiedy tak nie było (bo trzeba uwzględniać skalę zjawiska i jego zlożoność) - tego się trzymajmy.
[demot] Może zadzwonią dwa, trzy razy (ale nie na nr płatny), potem pojawia się komornik. Miało być kozacko, a wyszło dziecinnie.
[demot] @thepol Podałem link https://www.youtube.com/watch?v=d81Zrgx-Wys. Warto obejrzeć ten materiał, a dopiero potem się wypowiadać.
[demot] @kolorowatolerancja "Nie wierzę, że nie ma żadnych narzędzi, którymi dałoby się ukarać państwo polskie." Nie wierzę, że mieszkasz w Polsce i piszesz takie słowa. To tak, jakbyś życzył swojej rodzinie nieszczęścia tylko dlatego, że np. podoba im się inny kolor niż Tobie. Znasz przysłowie "zły to ptak, który kala własne gniazdo?" Masz taki wspaniały nick "kolorowatolerancja". Swoją postawą potwierdzasz jedynie, że to górnolotne słowo "tolerancja" w istocie jest tylko akceptacją tego, co akceptujesz. Antysemityzmu nie akceptujesz. Gdybyś go akceptował, wtedy nie produkowałbyś takich żałosnych wpisów.
[demot] @sobak Używasz słowa "odszkodowanie." Chciałem zwrócić uwagę, że nie jest to właściwe słowo. Polacy nie są winni takiego stanu rzeczy. Odszkodowania, to mogą wypłacać Niemcy. My jesteśmy czyści. Zgodnie z przepisami, z polskim prawem, po śmierci właściciela bez spadkobierców jego majątek przechodzi na własność Skarbu Państwa. Ot i tyle. Nie ma u nas czegoś takiego jak współwłasność wynikająca z przynależności do określonej religii, nie ma współwłasności wynikającej z przynależności do określonej grupy narodowej. W naszych przepisach to nie funkcjonuje i nie powinno, bo prawo nie może działać wstecz.Wszelkie więc żydowskie roszczenia by majątek ten był wykorzystywany do wsparcia ofiar holokaustu, lub by był przeznaczony do edukacji na ten temat, z punktu obecnie obowiązującego prawa w naszym kraju, są bezpodstawne.
[demot] "Chcę zajrzeć w swoją duszę" - to z makijażem już nie jest to możliwe?
[demot] @lech2 Żydzi zrobili krzyk, więc ludzie sprawdzają, kto ma rację. Jest to świetna okazja, by pokazać jaka jest prawda.
[demot] Niestety, nie wystarczy powiedzieć: "myśl pozytywnie", lub "od dziś będę myśleć pozytywnie, bo to lepiej mi służy, niż myślenie negatywne, które mnie pogrąża." Jesteśmy jak radio - nastawieni na odbiór określonych sygnałów. Jeśli jesteś stomatologiem, to zwracasz uwagę na uzębienie osób, których poznajesz. Jeśli kupisz sobie np. jakiś określony model auta, to nagle na ulicy zaczynasz więcej dostrzegać samochodów identycznych, z tym właśnie nabytym. Jeśli skupiasz się na celach, mniej dostrzegasz przeciwności, które mogą pojawić się przy ich realizacji. Jak więc zmienić swój sposób myślenia z negatywnego na pozytywny? Nie jest to proste i nie jest trudne. Na początek trzeba mieć świadomość, że myślenie pozytywne jest lepsze, od negatywnego. Trzeba chcieć. Potem można zadawać sobie pytania np. Czy ta myśl (to przekonanie) wspiera mnie? Jakie przekonania byłyby lepsze od tych, które mnie dołują? Jakim byłbym człowiekiem, w co bym wierzył, jak bym się czuł, gdybym miał takie, a nie inne przekonania? Czego dobrego może mnie to niepowodzenie nauczyć? Warto pochylić się nad sobą i stać się lepszą wersją samego siebie.
[demot] Chcesz potwierdzić, że sami sobie jesteśmy winni, że to określenie jest przez nas rozpropagowane? Żałosne.
[demot] Stany Zjednoczone nie przyjęły żydowskich uchodźców z III Rzeszy Rząd USA nie przyjął statku z 937 żydowskimi uchodźcami z III Rzeszy. Franklin Delano Roosevelt okazał się nieugięty, mimo że żydowscy uchodźcy napisali do niego wstrząsającą prośbę o łaskę. Roosevelt uznał ich za "element niepożądany". Wielu z nich trafiło później do komór gazowych. https://opinie.wp.pl/stany-zjednoczone-nie-przyjely-zydowskich-uchodzcow-z-iii-rzeszy-6126041495422593a
[demot] Tu mam filmik, w którym Adolf wnerwił się z tego powodu: https://www.youtube.com/watch?v=Vujv5IwrR7U
[demot] @adamski234 By nie być nieudacznikiem, wystarczy, że zaczniesz koncentrować się na wszystkich sprawach, które udało Ci się zrealizować. Więc: udało Ci się zdążyć na autobus, odwiedzić dziadka, babcię, wujka, kumpla, zrobić obiad, wyprowadzić psa na spacer, udało Ci się obejrzeć końcówkę meczu (chociaż, nie był to cały mecz), udało Ci się zagadać do nieznajomej dziewczyny (chociaż nic z tego nie wyszło, to jednak zagadałeś, następnym razem może zrobisz to lepiej, lub dziewczyna będzie bardziej przychylna) - rozumiesz to? Kiedy sam siebie nazywasz nieudacznikiem, to robisz sobie najgorszą rzecz - sam siebie dołujesz. Czy to jest normalne? Chociaż dziwnie to brzmi i wydaje się to być takie mało prawdopodobne, to rzeczywiście, wszystko jest kwestią interpretacji.
Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 26 stycznia 2018 o 16:37
[demot] @Glupiec Tak, teza ta jest przejaskrawieniem (choć może nie wszyscy tak to potraktowali). Poruszyłeś oczywiście ciekawe sprawy. Niestety, emocje często zniekształcają rzeczywistość. Fakty i logika to jedno, a emocje mają taką siłę, że potrafią im skutecznie zaprzeczać.
[demot] Fajne i miło się na to patrzy (z dala i w bezpiecznym miejscu).
[demot] Za to mięsożercy nie są naiwni? Przecież to oni ją kupują i dla nich ten produkt jest dedykowany.
[demot] @Caffa Pełna lista? Odbieram to jako żart, ale są tacy, którzy potraktują Twoją radę poważnie. Kiedy zawsze będziesz przepraszać, to stracisz szacunek do siebie, a może również stracisz go w oczach partnerki. Czy tego chcesz? Do czego to w końcu doprowadzi? Nie podam konkretnej instrukcji jak zakończyć kłótnię, bo jest to zbyt obszerny temat i zastosowanie poszczególnych narzędzi i technik uzależnione jest od specyfiki konkretnej sytuacji. Jednym ze sposobów jest np. zmiana obiektu koncentracji. Kłócicie się np. o to że przesiadujesz ciągle przed komputerem i zbyt wiele czasu poświęcasz na te "głupie demotywatory". Łapiesz się za głowę i krzyczysz "O Boże! Zapomniałem ci przekazać, że twoja mamusia wpadła pod samochód!" - to jest zmiana obiektu koncentracji. Możesz też skierować rozmowę w bardziej przyjemnym kierunku mówiąc: "Doceniam twoją troskę o moje zdrowie, które tracę siedząc przed komputerem i dlatego chcę cię zapytać, czy wolisz spędzić urlop w Chorwacji, czy też pojedziemy na urlop do twojej mamusi?" Albo: "Problemem nie jest to jak długo siedzę przed komputerem i co tam przeglądam, problemem jest to, że chcę wyjść z tobą do galerii handlowej, bo chcę, abyś wyglądała rewelacyjnie, kiedy odwiedzimy twoją mamusię. Idziemy teraz, czy wolisz byśmy poszli tam jutro?" Ogólnie kiedy twoja dziewczyna się nakręca i ty w odpowiedzi podnosisz ton, to w końcu dochodzi do prawdziwej jatki. W trakcie kłótni nie krzyczymy, tylko mówimy powoli i coraz ciszej - to uspokaja emocje. Emocje w kłótni są zaś najgorsze. Warto więc oddzielić je od faktów. "Porozmawiajmy o faktach: faktem jest, że codziennie siedzę przed komputerem, poświęcam na to 1,5h i jest to dla mnie sposób na zrelaksowanie się po wyczerpującym dniu pracy. Ty relaksujesz się dzwoniąc codziennie do mamusi. Ja ci tego nie wypominam, bo ważne jest utrzymywanie bliskiego kontaktu z tymi, których kochamy. Wiem, że nie jestem idealny i dlatego chciałbym, abyś mnie mocno przytuliła. itp" W kłótni jest tak, że nie zaprzeczamy rozmówcy - bo przynosi to tylko negatywne efekty. Nie mówimy np. masz rację, ale .... (użycie "ale" sprawia, że sugerujemy, że osoba, z którą kłócimy się nie ma racji) Mówimy: "zgadzam się z tobą", lub "przyjmuję twój punkt wiedzenia do wiadomości", lub "szanuję emocje, jakie wzbudza w tobie to, że tracę czas przed komputerem i dlatego (ważne jest użycie tych słów "i dlatego") chcę się zapytać o to na jaki film pójdziemy w weekend do kina?" W kłótni bardzo często są wykorzystywane generalizacje, czyli słowa i stwierdzenia, które zniekształcają rzeczywistość, takie jak np: zawsze, wszędzie, ciągle, wszyscy - polecam przejrzeć internet, by wiedzieć jak radzić sobie z tym, że ktoś ci powie, np. że "zawsze kiedy się kłócimy, to ty potrafisz tylko przepraszać"