Pracownicy służby zdrowia opowiadają o swoich spotkaniach z madeczkami (15 obrazków)

Notoryczne kłócenie się z lekarzem o antybiotyk bo ona wie co na jej bombelka działa, kij z tym że to infekcja wirusowa

Do dyrekcji szpitala wpłynęła skarga, że dziecku nie podobały się bajki, które leciały w telewizorze na poczekalni SOR

Miałam taką przekochaną Panią Doktor z którą czasem jeździłam na wizyty domowe. No i przyjeżdżamy do jednego domu, pod hasłem "gorączka nie spada mimo leków". Bombelek płci żeńskiej, faktycznie chory, na stole stoi bateria leków, w tym również tzw. "osłonowe". Okazuje się, że dzień wcześniej byli u doktora, doktor coś tam zapisał, tyle że jest nadal wysoka gorączka. Moja Doktor tak patrzy na ten stół i pyta się; "A to wszystko co lekarz zapisał?" -"no nie, jest jeszcze ten co w lodówce". "Proszę przynieść". Madka przynosi buteleczkę- a jakże- antybiotyku, a jakże- na anginę (którą dziecko ma). Z jednym ALE- butelka typu: do proszku wlej wodę do kreski. No i jest syrop do kreski- no właśnie, do kreski, a od wczoraj powinno już trochę ubyć. "Ile dawek pani dała tego leku?" "NO JESZCZE NIC". " My coraz większe oczy; "A czemu NIC???" Pada odpowiedź: "NO BO NA OPAKOWANIU PISAŁO 7 DNI PO ROZPUSZCZENIU TRZYMAC W LODÓWCE!!!" Kurtyna

Madeczka obiecała się poskarżyć dyrekcji szpitala o brak empatii i informowania pacjenta „o wdrażanych procedurach medycznych” ( badanie uszu ) i przez to mój pacjent się rozpłakał. Pacjentem był Edward, 17 miesięcy

Mówienie dziecku, że dana procedura związana z naruszeniem naskórka, żyły, itp. nie będzie boleć, a gdy boli to oczywiście wina pielęgniarki. Strasznie nie lubię takiego oszukiwania dzieci, bo serio ciężko wykonać pobranie krwi zupełnie bezboleśnie, choćby nie wiem jak się starało.
I trochę druga strona barykady, czyli znowu nadmierne straszenie lekarzami, dentystami, pielęgniarkami typu 'jak nie umyjesz zębów, to będziemy musieć iść do dentysty, gdzie pan/i będzie wiercić i będzie bardzo bolało'. To skutkuje tym, że dziecko się potem boi nawet usiąść na fotel

Nie jestem pracownikiem medycznym, ale w kolejce do pediatry podsłuchiwałam dyskusję Madki Antyczepki z lekarką. Nie przytoczę całości, bo to było dawno, ale leciały teksty, że ona ceni życie bombelka, od szczepionek się umiera, a od różyczki czy odry nie, a lekarz ma inne zdanie, bo ma kasę za wykonanie szczepień

Pracownik niemedyczny przychodni. Pierwsza sytuacja. Madka i dziecko z piłką weszli do przychodni. Dzieciak zaczął walić piłką w drzwi gabinetu, madka nie reaguje dopiero jak zwróciłam jej uwagę, to zabrała mu piłkę oczywiście nie obeszło się bez krzyków i płaczu. Sytuacja druga madka siedzi w telefonie, dziecko szaleje po przychodni, aż w końcu próbowało połknąć pinezkę z tablicy, co dzięki reakcji pielęgniarki na szczęście się nie udało. Madka wtedy wyskoczyła do nas z pretensjami że " jak wy pilnujcie moje dziecko" zero refleksji
Komentarze
Pokaż komentarze