Momencik, trwa przetwarzanie danych   Ładowanie…
Przedwczoraj spotkałem się z dawnym kolegą z gimnazjum. Przy piwie zwierzył mi się ze swojego życia. To smutne, że kogoś los tak źle się ułożył – "Od zawsze byłem trzymany krótko, mimo że nie sprawiłem problemów. Nie chciałem się chuliganić, ćpać. Dodatkowo silny, ultraregilijny nacisk zniszczył moje dorastające życie. Straszony grzechem nigdy nie miałem dziewczyny, pierwszego pocałunku, mimo że kilku się podobałem. Kiedy planowałem się wyprowadzić pod koniec studiów zaszantażowano mnie wyrzutami sumienia, że zostawię starzejących się, "kochających" rodziców. Parę lat później nie wytrzymałem z musem bycia odpowiedzialnym jak dorosły i traktowany jak nastolatek ze szlabanem. Bardzo rzadki gatunek wychowania, ale trafiło na mnie. Jednak byłem dorosły i wiedziałem, że nic nie usprawiedliwiało moich decyzji i stagnacji. Wyprowadziłem się. Szybko nauczyłem się samodzielności i niezależności. Ale czuję się martwy. Widzę wśród nastolatków życie, którego nie miałem. Jestem sam, nie potrafię się zakochać i mieć partnerki, bo nigdy tego nie doświadczyłem za młodu. Pozostało mi zarabianie pieniędzy i odkładanie ich na przyszłość"

Komentarze Ukryj komentarze

z adresu www
Komentarze są aktualnie ukryte.
Momencik, trwa ładowanie komentarzy…