Momencik, trwa przetwarzanie danych   Ładowanie…

Szukaj



Znalazłem 18 takich demotywatorów

 –  187Biedronka >Dzisiaj, 18:25Wspieramy koszyki cenowe, aleKoszyk Faktu z 6.02 zawiera blad.Rzeczywista cena schabu b/k vacw Biedronce to 10,39zl/kg i koszykBiedronki jest najtanszy: 118,57zl.A od dzis praliny Ferrero Rocher300g w Biedronce 29,99zl/opak.(do 14.02). W Lidlu 16% drozej34,99zl/opak. Oferta Lidl z gazetki
Mnie się ta bitewka nawet podoba. Korzystają na tym klienci –  ←PILOSPOLSCEⒸTYLKO 05.02.2024←PRODUTPORMPilosMasto 6067ekst404-52% TANIEJPilasMastoekstra 83%200g82%Masło ekstra gold 83%Obowiązuje TYLKO 05.02.2024*RABAT NA MAKS. 3 SZT.W celu otrzymania rabatu należy zakupić 3 sztukiPORCEPrzy zakupie 3 sztuk z kuponem Lidl Plus:Cena przed obniżką / cena poza promocją: 5,99 zł /szt.Cena z kuponem: 2,85 zł/szt.200gPilosMastoelestra 83%62% TANIEJ28⁰80RYNECZEK LIDLAMandarynki | luzemObowiązuje od 05.02.2024 do 07.02.2024Mleczna 2006DolinaPRODUKTPOLSKICena przed obniżką / cena poza promocją: 8,99zł/kgCena z kuponem: 3,39 zł/kgMASLO EKSTRA 82%RABAT NA MAKS. 2 KGMasło Ekstra Mleczna Dolina, 200 gAKTYWUJMlecznaDolinaMOJA53% TANIEJPRZY ZAKUPIE 3 ASLO EKSTRAAKTYWUJMlecznaDolinaPRZYZAKUPIE 3 S...STRA14,00 zł/kgCena przed obnizką: 5,99 zł/epok, 53% mnieCena regularna: 5,99 zl/opok.(29,95 /kg), 53% taniejLimit dzienny 6 opak. na kartę Moja BiedronkESzczegóły oferty nawww.biedronka.pl/biedronkowe-oszczednosciLimit dzienny 6 opak.na kartę Moja Biedronka.5.02 do wyczerpania zapasów63% TANIEJ2932⁹Dzisiaj, 21:04W poniedzialek 5.02 w Biedroncemaslo extra Mleczna Dolina 200g2,95zl/szt (przy zak. 3szt, z MB, limit6szt) a w Lidlu 16% drozej niz wBiedronce, maslo Pilos 200g 3,45zl/szt z aplikacja przy zak 3szt. OfertaLidl z gazetki. Do tego w Biedronce20zl rabatu od razu jak wydaszmin.299zl z MB. Tylko 5.02Wiadomość+Nie123QWERTYUIOPASDFGHJKL148↑ ZXCVBNM XMandarynka na wage9Biedronka >0,33 l/100 gCena przed obniżka:8,99 2/kg, 63% mniejCena regularna8,99 zł/kg, 63% taniejNoSzczegóły oferty nawww.biedronka.pl/biedronkowe-oszczednosciDzisiaj, 20:10W poniedzialek 5.02 w Biedroncemandarynka luz jedynie 3,49zl/kg, bezaplikacji, a w Lidlu 14% drozej niz wBiedronce mandarynka luz 3,99zl/kg zaplikacja. Oferta Lidl z gazetki. A do tegow Biedronce 20zl rabatu od razu jakwydasz min. 299zl z karta MB. Tylko5.025.02 do wyczerpania zapasówspacjaBiedronka >A50% TANIEJysk 35 cm0,70 zł/szt.Tulipan premium, 10 szt.99returnCena przed obnizko13:49 13,99 z/bukiet, 50% mniejCene regularneki13,99 z/bukiet, 50% taniejSzczegóły oferty nawww.biedronka.pl/biedronkowe-oszczednosci5.02 do wyczerpania zapasów

W internecie (i nie tylko) trwa wojna pomiędzy Lidlem a Biedronką. Zbiór najlepszych memów (40 obrazków)

 –  54Biedronka >Dzisiaj, 21:01W poniedzialek 5.02 w Biedroncemandarynka luz jedynie 3,49zl/kg,bez aplikacji, aw Lidlu 14% drozejniz w Biedronce mandarynka luz3,99zl/kg z aplikacja. Oferta Lidl zgazetki. A do tego w Biedronce20zl rabatu od razu jak wydaszmin. 299zl z karta MB. Tylko 5.02Dzisiaj, 19:09W poniedzialek 5.02 w Biedroncepapier toaletowy Queen 40 rolek25,99zl/opak, a w Lidlu 11% drozejniz w Biedronce, papier toaletowyFloralys 40 rolek 28,99zl/opak.Oferta Lidl z gazetki. A do tego wBiedronce 20zl rabatu od razu jakwydasz min. 299zl z karta MB.Tylko 5.02
Już sobie wyobrażam te paski w TVP: – "Polakom żyje się coraz lepiej. W tym roku na stołach wigilijnych króluje łosoś zamiast karpia"
 –  Kraków żąda przynajmniej Bukaresztu089Sc9uasa g4o730da7zor411e1.1  ·Portugalski pieczeniarz to idiota odc. 2137Wziął produkty w cenie promocyjnej z gazetki i porównał z obecną ceną bez promocji - wyszło mu drożej
Argentyna od kilku lat zmaga się z galopującą inflacją, stąd astronomiczny wręcz wzrost cen –
Z projektu ustawy wynika, że nowy podatek zapłacą także... supermarkety wydające gazetki reklamowe. –
Pamiętasz te gazetki? –  N 1116.05.2001-22.05.2001GENA 3tvnIn 7% VAT)ISSN 1641-7518Ne indaks 363587Tego nie zobaczysz w TVII!BigBrotherWIELKI BRATWuwiadGrzegorz MiecugowWyzwanie na ringWielki BratKto go przechytrzy?SławaWschodzące gwiazdyMarzenia kobietMężczyznaprawie idealnyPOŻEGNANIETo byłodo przewidzenia9154-1597 NSSI9199184S1002
Byłam dziś rano na kursie samoobrony, teraz jestem niezniszczlna – Kit wciskany przez kouczów i kobiece gazetki
0:31

Otrzęsiny na Politechnice Koszalińskiej - lokalne wydanie gazetki klubu studenckiego KRAM zawierające poradnik dla pierwszoroczniaków z 1978 roku

 –

Zasadniczo wyróżniamy 10 rodzajów madek:

 –  Malwina lar 24. Fanka Lany Del Reymama Hani i Bruna. Blogerka naCycaj Forever. Zarabia na spezedadybituterti z mieka matek. Nigdy nieAlicja lat 27. Blogerka modowa. Je tyilkoiarna cia, obeenie wpierwszej eiatyMowi matkom co jeś, jak tyći co nosić.Weześniej szyla tutu dla yorków. Kiedyzaszta w eiąze oddata psa do schroeiskaObecnie przechamiczkaIrena lat 54. Syn Tomasz, znany jakoNiunius. Od roku ruda, weześniejpasemka nienawisci. Irena maszacun na dzielni, odkad dostalazawiasy za bdike w poczekalni. Niktsie nie bedrie wpychal w loolejkprzed Niuniusiem w deiu jegotraydziestych urodzin Fanka PogoniPani Kazimiera. Mama dwóch stadiującychdziewczynek. Gtosowaa sa Dude, boprzystojny. Uwaza,ze tabletka po topoczątek Apokalipsy. W mlodości mialadwie aborcje. Dzis nawraca wintemecie.Piecze pyszne rogalikiUrszula lat 33. Samotna mama,eztonkini wszystkich gruprandkowych. Dzień na Facebookuzaczyna od cieplutkiego DzienDobry i kawusi z wariatami. UeszulaMarta 21. Na Fejsie znana jako Ma Rta,ieby trudirie ja byto wyszukad.Najbezpieczniej czuje się w gnapie diaman Poza grupą zgtasza wszystkiekomentarze, naxywa oponentdbrzydikimi maciorami, cierpi na rzadkachorobę zwaną Brakiem Argumentów. Wkuracjl uspiera ja Tezet, który wysylaUwaža, ze bycie matką to priorytetkazdej kobiety. Zadne z jej dzieci niebyto planowane i co z tegoArletta lat 29. Mama Nadii i AlexaModelka na InstaBożena Prosz Werwać Kierownika, lat 37Czyta wszystkie gazetki peomocyjne.Wierry, že za brakiem towaróa w promoci,stoja kasjerki i kierowniczka zmiany.Mama trzech babelkow w wiekuLaura 26. Studentka psycholgii,mama Henia. Autorka bloga PotęgaMacicy. Kocha joge oraz porodynaturalne. Zwolenniczka jedzeniasprosz kowanej macicy. Laurażartuje, że jest w. 100 procentach eko.Adminka grupy dla mam, guru, wzórUważa, że wszystkie matki sąDagmara lat 20. Mama rocznej SzanelStylistka brwi. Wizazystka u proguswej kariery. Jej galeria obtituje w setkdwariacji makijażowo-filtrowych orazzdigé córki w sześciuset uigciach nasekunde. Fanka Popka. Obecniezatruniona w Mama 24/7, wcześniej wSzlachta nie pracuje, plebs haruje. W
 –  O KURA JAK TANIO
- A macie jakieś gazetki, takie, wie pan, z panienkami?- Oczywiście. "Żywot Najświętszej Panienki" panu polecam. –

Przetrwałem straszliwą apokalipsę pierwszej niedzieli z zamkniętymi sklepami

Przetrwałem straszliwą apokalipsę pierwszej niedzieli z zamkniętymi sklepami – W moim przypadku kluczowa okazała się sobota rano. Ledwie kilka godzin wcześniej gruchnęła wiadomość, że sklepy mają być zamknięte w całą drugą niedzielę marca aż do poniedziałku. Kilkadziesiąt godzin skondensowanego piekła. Wstałem jak co rano, jak co rano się ubrałem i jak co sobotę ruszyłem do Lidla. Parking pod sklepem, zazwyczaj senny o tej porze, przypominał zaatakowany przez szerszenie ul.Tłoczące się wszędzie samochody wypełniały – niemałą przecież – przestrzeń do ostatniego miejsca. Ludzie przemykali pomiędzy nimi pośpiesznie, chcąc czym prędzej zrobić zapasy. Niektórzy omijali auta ostrożnie, ale inni – ci, którzy nie potrafili zachować zimnej krwi – nie mieli tyle szczęścia i ginęli pod kołami rozpędzonych do 20 kilometrów na godzinę samochodów. Widząc upiorne zagęszczenie, właściciele aut rezygnowali nawet z podjeżdżania pod same drzwi sklepu, nie tarasowali wejścia swoimi budzącymi zachwyt maszynami, tylko zatrzymywali się w najdalszych zakamarkach parkingu, w miejscach, z których wyrastały dwumetrowe chaszcze. Dalej za to stawali na trawnikach. Wybiegający ze sklepu ludzie, czekający na otwarcie od wczesnych godzin porannych, usiłowali wskrzesić w sobie choć wspomnienie człowieczeństwa na tym wybiegu ludzkich pragnień i ostrzegali, by nie wchodzić do środka, bo tam rozgrywa się dramat, który będzie śnił się nam po nocach. Nie chciałem wierzyć, ale oni nie cofali się nawet po wypadające z siatek ziemniaki. Uwierzyłem. Nikomu jednak nie przyszło nawet do głowy odejść, przeczekać, przyjść później. Przecież już wstali, już się ubrali, może nawet nagrzali samochód w ten chłodny poranek. Wszyscy wiedzieli, że to najpoważniejsza gra – gra, która toczy się o ich życie i życie ich bliskich. Zamknięty w potrzasku zbiorowy umysł, który będzie parł dopóki nie osiągnie swojego celu. Wszyscy wiedzieliśmy, że pisowski reżim nie zatrzyma się, więc i my nie mogliśmy się zatrzymać. Łudziliśmy się, że opór coś zmieni. Choć sytuacja wyglądała potwornie, ruszyłem i jakimś cudem udało mi się wejść do sklepu.Nawet będąc pomnym sytuacji na parkingu, tliła się we mnie nadzieja, że nie jest tak źle. Nie może być. Przecież jesteśmy ludźmi. LUDŹMI, DO DIABŁA. Ale ci od wypadających ziemniaków nie kłamali – w „moim” Lidlu rozgrywały się dantejskie sceny. Od wejścia uderzył mnie odór ciepłej krwi. W tym momencie utraciłem wszelką nadzieję. W myślach pożegnałem się z żoną i dziećmi, ale wiedziałem, że dla nich muszę podjąć tę, być może ostatnią w życiu, walkę. Tu nie szło o jakiegoś tam karpia czy Crocsy. Chciałem, żeby byli ze mnie dumni. Tylko jak długo przetrwają, gdy mnie zabraknie? Myśli zaczęły wędrować z złym kierunku, traciłem czas, więc czym prędzej ruszyłem po bułki. Próbowałem nie patrzeć na półki z herbatą i dżemem, pod którymi leżały zwłoki kilku kobiet w średnim wieku. Najwidoczniej walczyły o ostatnie opakowanie earl greya. „Jezu, to krew czy powidła śliwkowe?” – natychmiast odsunąłem od siebie makabryczną myśl, bo na horyzoncie pojawiło się stoisko z pieczywem. Są jeszcze nasze ulubione bułki gryczane! Tylko co tam robi ten facet? Chryste, gryzie rękę kobiety, która dokłada pieczywo! Błagam, niech mnie tylko nie zauważy, bym mógł zapakować kilka bułek i ruszyć dalej. Gdzie są torby papierowe?! Nie ma papierowych – są tylko foliówki. Czy to już ostateczna granica upodlenia? Przecież dopiero tu wszedłem. Oczami wyobraźni widzę wszystkie żółwie z Pacyfiku, które połkną tę foliówkę. Przepraszam, ale albo wy, albo ja i moja rodzina. Obyście trafiły w lepsze miejsce. Nie mam czasu na dłuższy rachunek sumienia. Ominąwszy ukradkiem żarłacza białego w ludzkiej skórze, przechodzę obok uderzającego miarowo w ścianę wózka elektrycznego prowadzonego wcześniej przez młodego chłopaka, który teraz zwisał przez kierownicę martwy, z porem w oku, i zdaję sobie sprawę z tego, że zbliżam się do stoiska z warzywami. Wokoło słychać krzyki ludzi, trzask łamanych kości i brzęk tłuczonych butelek, ale staram się nie zwracać uwagi na rozgrywające się wokoło dramaty. Uwaga, lecące jabłko. Niewiele brakowało. W końcu dotarłem do warzyw i owoców. Jakieś nogi wystające spod skrzynek z bananami trzęsą się w rytm zapewne ostatniego tchnienia właściciela kończyn. Może ulżę mu choć trochę – odciążam skrzynie i ładuję kiść bananów do koszyka. W międzyczasie strząsam dłoń, która chwyta mnie za nogę nie wiadomo skąd. Idę po awokado. Kurwa, znowu twarde. Jakiś dzieciak zaczyna szarpać mnie za rękaw. Oczy ma zapłakane, nie potrafi wydusić z siebie słowa, wskazuje tylko na coś palcem. Podnoszę wzrok i widzę całkiem młodą kobietę, która pyta drugą, czy ta nie mogłaby oddać jej mrożonego pstrąga, którego ma w koszyku, bo ojciec tej pierwszej „uciekł z jakąś bezdzietną lambadziarą, a czasy dla młodych matek są trudne, a synek by się ucieszył, bo tak lubi pstrąga”, na co ta z pstrągiem odpowiada, że nie bardzo, bo też lubi pstrąga, a poza tym była pierwsza, na co pytająca reaguje słowami: „To się pierdol, po co się obnosisz tak z tym pstrągiem?!”. Patrzę z powrotem na dzieciaka. Oddaję mu awokado, ja i tak nie będę miał czasu czekać, aż dojrzeje. Przed oczami widzę obraz własnych dzieci. Muszę ruszać dalej.Czekała mnie trudna decyzja: wybrać krótszą, ale bardziej ryzykowną drogę pomiędzy warzywami a zamrażarkami, czy dłuższą, ale bezpieczniejszą drogę wzdłuż ściany z przyprawami? Wąska droga przez szlak warzywno-zamrażarniczy to doskonałe miejsce na zasadzkę. Droga Cynamonowa wzdłuż półki daje z kolei lepszą widoczność, ale tam tłum ludzi kotłuje się o ostatnią butelkę przyprawy do zup w płynie. Czas ucieka, podejmuj decyzję. Niech będzie Przewężenie Bakłażana. Ruszam ostrożnie, za pas zatykam pora niczym wielki wojownik swój miecz. Procentuje doświadczenie zebrane przy wózku elektrycznym chwilę wcześniej. Podchodzę, zbliżam się do przewężenia, ostrożnie wychylam się zza stoiska za papryką. SZAST! Przed oczami przelatuje mi podstarzały ochroniarz. Chyba próbował uspokoić sytuację na stoisku z produktami „deluxe”, gdzie właściciel terenowego volvo, którego minąłem na parkingu, ładował już trzeci wózek chałwy. Pozostawione przez wózek ślady krwi dały mi jasno do zrozumienia, że ten człowiek bardzo lubi chałwę. Odwróciłem szybko wzrok. Nie chciałbym lubić chałwy aż tak mocno. Na szczęście udało mi się przedostać na wędliny bez większych problemów. Tam szybko biorę opakowanie Żywieckiej i filetu z kurczaka i mknę na nabiał. „Po co ci glebogryzarka o 8 rano, człowieku?!” – myślę sobie na widok nieszczęśnika w średnim wieku omamionego „promocją z gazetki”. Po drodze chwytam duże opakowanie goudy. Jednak los się do mnie dzisiaj uśmiecha. Za wcześnie! Skup się, masz rodzinę, która na ciebie liczy. Ale fakt, już niedaleko. Przede mną najtrudniejsza część przeprawy: dział z alkoholem.Zdyszany docieram do Kanionu Wysokich i Niskich Oktanów. Gdybym nie znajdował się w Lidlu, to przysiągłbym, że jakimś cudem dotarłem na plan filmowy „Hooligans”. Ludzie pakują do wózków wszystko. Przy półce z winem dostrzegam sąsiadkę, która zazwyczaj gardzi winami poniżej pięciu dych za butelkę, ale teraz pakuje każdą ocalałą Kadarkę. Na podłodze szkło, okaleczeni ludzie wiją się z bólu. Ktoś próbował wyjechać z paletą Argusa na wózku widłowym, ale został zatrzymany i zjedzony na miejscu. Przeskakuję między ciałami i – na tyle, na ile to możliwe – ostrożnie zbliżam się do kas. Kątem oka dostrzegam jeszcze butelkę piwa rzemieślniczego. Czy to możliwe? Czy promień słońca naprawdę rozświetlił to mroczne miejsce? Udaje mi się, chwytam butelkę. Jestem już przy kasach. Jezu, jak dobrze, że nie działają, 6 złotych za pilsa – kto to widział? Zrównuje się ze mną mężczyzna, na oko w moim wieku. Patrzymy na siebie, potem na swoje zakupy. Gość uśmiecha się z politowaniem, ja jestem pod wrażeniem kilkudziesięciu opakowań mięsa mielonego, czterech zgrzewek niegazowanej wody Saguaro, worka ziemniaków, kartonu kasz, trzech litrów oleju rzepakowego, dziesięciu bochenków chleba i opakowania mentosa, które miał w swoim wózku. Mentosy! Chwytam jeszcze jakieś słodycze znajdujące się przy kasach i kieruję się do wyjścia. Koleś od wózka zaklinował się przy przejściu między kasami i desperacko próbuje się uwolnić. Zauważam biegnących w jego kierunku ludzi o wygłodniałych spojrzeniach. Nie czuję triumfu. Na wszelki wypadek chwytam leżący przy kasie egzemplarz nowej książki Okrasy i im go rzucam. Wybiegam na parking, a zza pasa wylatuje mi por, o którym zdążyłem dawno zapomnieć. Niewiele się tu zmieniło – może poza rosnącą liczbą ciał. Krzyczę do przebiegających obok ludzi, żeby nie wchodzili, ale oni nie słuchają. Teraz wszystko rozumiem. Biorę oddech świeżego powietrza i wracam do domu.Udało mi się wrócić do rodziny. Zabarykadowaliśmy się w mieszkaniu i resztę dnia spędziliśmy na wspominaniu lepszych czasów. W niedzielę nie wyszliśmy z domu, bo się baliśmy. Podobno po to właśnie wprowadzono nowe prawo – by ludzie mogli cieszyć się wspólnie spędzonym czasem. Jestem pewien – chciałbym być – że prawodawcy nie przewidzieli jednak rozmiaru skutków ubocznych swoich własnych działań. Zasunęliśmy rolety w mieszkaniu, żeby nie widzieć kłębów dymu. Z radia dowiedzieliśmy się o zamieszkach, o policji, która używa ostrej amunicji wobec demonstrantów i szabrowników. Niektórzy nie zdążyli zrobić zakupów i usiłowali plądrować sklepy. Wiele osób umarło z głodu. Odgłosy wystrzałów i syren zagłuszaliśmy radiem. Modliliśmy się o to, by nikt nie zapukał do naszych drzwi.Niepokój rośnie. Nikt nie wie, co będzie dalej. Pierdol się, pisowski reżimie
Babcia - mistrz ciętej riposty –
Pomysłowość uczniów – Nie zna granic
Lepiej nie ryzykuj! – I dalej przeglądaj darmowe gazetki...

1