Rodzice brutalnie szczerze mówią o swoich największych wychowawczych porażkach (12 obrazków)

Nie pozwoliłem swojej córce na samodzielne radzenie sobie z porażkami. Zawsze naprawiałem jej błędy. Zawsze je bagatelizowałem. Teraz, moja dorosła córka nie radzi sobie w prawdziwym życiu. Każda, nawet najmniejsza porażka ją załamuje, wpędza w depresję. Jej nieumiejętność radzenia sobie w stresujących sytuacjach to moja największa wychowawcza porażka

Żałuję, że nie kazałem synowi zapracować sobie na różne rzeczy. Mówiłem mu, że jego jedynym obowiązkiem jest zdobywanie dobrych ocen w szkole. Kiedy miał dobre oceny, ja spełniałem wszystkie jego zachcianki. Kupowałem mu wszystko o czym marzył. Teraz rzucił studia, nie ma pracy, wrócił do domu. Uważa, że skoro jest „dobrym chłopakiem”, nie musi nic robić. Żyje sobie jak pasożyt i nie ma zamiaru iść do pracy bo tam jest trudno

Mam dwóch, dorosłych już synów. Najbardziej żałuję tego, że nie nauczyłam ich dbać o dom, sprzątać, prać i gotować. Teraz żyją w przekonaniu, że te trywialne sprawy to domena kobiet i nie pomagają w niczym swoim partnerkom

Ograniczyłabym czas spędzany przed ekranem zarówno im, jak i sobie. Czas leci. Moi synowie mają teraz 19 i 21 lat. Kiedy próbuję sobie powspominać chwile wspólnie spędzone z rodziną, zawsze widzę przed oczami nas oglądających telewizję albo każde z nas wgapione w telefon czy tableta. Teraz wraz z mężem próbujemy odzyskać ten stracony czas i poznać lepiej naszych chłopców organizując różne aktywności z dala od elektroniki

Dorastałam w rodzinie imigrantów bez bliskich krewnych w Kanadzie, więc nie obchodziliśmy wielu świąt, takich jak Wielkanoc czy inne. Nie mieliśmy w pobliżu babci, którą można było odwiedzać w niedzielę. Moje dzieci wychowywałam w ten sam sposób, ze sporadycznymi wizytami u dziadków i bez organizowania dużych spotkań rodzinnych. Teraz moje dzieci mają własne rodziny i nie odwiedzają nas tak często jak bym chciała

Żałuję, że pozwalałam synowi na wszystko. Nie było żadnych zakazów ani stawiania granic. Syn doskonale wiedział, że zrobię dla niego wszystko, żeby tylko był szczęśliwy i świetnie mną manipulował. Wiem, że wychowałam małego egoistę i potwora

Kiedy byłam w ciąży, zainteresowałam się metodą Montessori i tak zwanymi „łagodnymi technikami rodzicielskimi”. W tym duchu od początku wychowywałam swoją córkę. Teraz, moja trzylatka jest samodzielną osóbką, która wszystko chce robić sama. I nieważne, że czasem jest to dla niej niebezpieczne. Na szczęście, jest jeszcze młoda i myślę, że da się to jakoś zrównoważyć
Komentarze
Pokaż komentarze