Momencik, trwa przetwarzanie danych   Ładowanie…
 –  Kiedy leciałyśmy z córką do Armenii, córkapodeszła do sprawy na poważnie. Skoro nawetona, sześcioletnia dziewczynka, ma paszport, tojej lalka Julcia też go potrzebuje. Wzięła kartkę,narysowała na nim „zdjęcie” i wpisała wymyśloneimię i nazwisko lalki.Nadeszła nasza kolej do sprawdzenia paszportów,za szybą siedziała kobieta z ponurą miną - jak toklasyczna straż graniczna. Kobieta wzięła naszepaszporty, zadała kilka rutynowych pytań,postawiła stempel i kazała iść dalej.Nagle córka mówi do mnie: „A co z paszportemJulci?". Trzymała go w rękach, gotowa dopokazania. Chciałam już odpowiedzieć, że za namistoi długa kolejka i musimy szybko iść dalej, żebyjej nie blokować, a Julcię przepuszczą bez tego.Jednak wtedy pani ze straży granicznej spojrzałana nas zimnym wzrokiem i spytała o co chodzi, noto lekko zakłopotana wyjaśniłam, że mamy teżpaszport dla lalki córki - w odpowiedzi kobieta sięuśmiechnęła i kazała go pokazać. Naprawdę sięuśmiechnęła, nie zmyślam. Rozłożyła złożoną napół kartkę, porównała „zdjęcie" z tym jak wyglądalalka i postawiła stempel w różowym,,paszporcie".W ten sposób lalka Julcia dostała swój pierwszystempel w trakcie kontroli granicznej, gdziewszyscy są poważni i patrzą na podróżnychsurowym wzrokiem.

Komentarze

z adresu www
Komentarze są aktualnie ukryte. Jeśli chcesz je widzieć cały czas, zaloguj się,

Pokaż komentarze
Momencik, trwa ładowanie komentarzy…
 
Color format