Spotkasz je wszędzie. W sklepie, w parku czy na różnych grupach Internauci opisują swoje spotkania z roszczeniowymi matkami (13 obrazków)
Mam owce i kozy, w sezonie chodzą po podwórku, czasami jak są blisko bramy to często ludzie z dziećmi się zatrzymują. Raz madka z bomblami ładuje się na podwórko. Mówię grzecznie, żeby się cofnęła bo baran różnie reaguje na obcych a ta do mnie, że chamstwo i " zła pani nie pozwala wam owieczek głaskać”
Niedziela, Łazienki Królewskie w Warszawie.
W całym parku stoją tablice informujące, czym wolno, a czym nie wolno karmić zwierząt zamieszkujących park. W skrócie: nie wolno żadnego gatunku karmić pieczywem ani ciastkami.
Stoi nad kanałkiem bapka z wianuszkiem bombelków i sypie mandarynkom pokruszone ciasteczka.
Mówię jej:
- Tam jest tablica, na której jest informacja, że ciastka szkodzą kaczkom.
W tym momencie kochana babunia rozdarła ryja z takimi inwektywami, że nigdy takich nie słyszałam.
A bombelki stały i się uczyły...
Dostałam zjebkę za zaparkowanie na miejscu dla rodzin z dziećmi bo ona ma dwoje a ja tylko jedno i jej się bardziej należy.
Zaznaczę że ja mam takie małe kaszojadziątko które jakby trzeba z tego samochodu wyjąć, a typiara dwóch chłopców jeden z 7 drugi z 5 wiosenek na karku którzy sami sobie z tego samochodu wysiedli
Ja raz miałam taką sytuację w Lidlu.
Stoję wózkiem zakupowym w kolejce.
Przychodzi madka z dzieckiem w wózku, mówi coś pod nosem typu przesuń się babo, nie wiem dokładnie ale na przepraszam to nie wyglądało.
Cofnęłam się w kolejce aby ją puścić, bo myślałam, że bez zakupów chce przejść.
Jednak zobaczyłam, że bezczelnie wlazła mi w kolejkę i zaczęła z tego wózka wyciągać rzeczy na taśmę.
Pytam się grzecznie, co pani wyprawia?
Ona do mnie, że stoję tak bez sensu w tej kolejce, że ona stwierdziła że wejdzie tu przede mną i się wyłoży na taśmę ze swoimi zakupami.
Zanim zdążyłam jej odpowiedzieć, że czekam cierpliwie aż będzie miejsce dla mnie na wyłożenie moich zakupów, ona se wyszła, zostawiła purchlaka w wózku i poszła dalej robić zakupy.
Tak się wkurzyłam, że wycofałam dziecko z jej zakupami na koniec, wyłożyłam swoje na taśmę przed nią. Kiedy kasjerka mnie już kończyła kasować, przyszła wku*wiona madka z mordą na mnie, że powinnam na nią poczekać a nie kasować się przed nią.
Tak mnie zatkało, że jej tylko odpowiedziałam, że jest śmieszna.
Jako kasjerka mam dużo takich sytuacji, ale jedna mi utkwiła w głowie, jako że była jedną z pierwszych. Teoretycznie skończyłam zmianę kilkanaście minut wcześniej, ale był spory ruch i musiałam zostać jeszcze chwilę na kasie. Niby spoko. Miałam ostatnią babkę z wczesno nastoletnią córką, miały spore zakupy. Skończyłam kasować, kasa zamknięta, więc nikogo za nimi nie było. Normalnie klienci płacą i się dopiero pakują, ja wychodzę i wsio, nikt nikomu nie przeszkadza. Ale nie ta babka. Ona się najpierw pakowała i to takim ślimaczym tempem, że szybko doszłam do wniosku, że robi to specjalnie. Zapytałam ją grzecznie, czy może zapłacić, na co ona, że nie, bo się pakuje. Mówię, że ok, tylko będzie mogła dalej się pakować jak zapłaci, a ja zamknę kasę i z niej zejdę. Już nawet jej córka ją poganiała. Matka na to, że pani ma czas, odpocznie sobie, a ona się spieszyć nie będzie. Powiedziałam jej, że nie mam już czasu, bo dawno temu skończyłam zmianę i chce iść do domu, na co ona legitnie, że ch*j ją to obchodzi. Mam z nią czekać do końca. I czekałam, bo jeszcze wtedy wyszczekana nie byłam
Komentarze Ukryj komentarze