Spotkasz je wszędzie. W sklepie, w parku czy na różnych grupach Internauci opisują swoje spotkania z roszczeniowymi matkami (13 obrazków)

W Biedronce kasjerka pyta: "Zbiera pani naklejki?"
Odpowiedziałam: "Eee, może wezmę, albo bratankowie wezmą, albo ktoś inny chętny się znajdzie".
Madka, stojąca w kolejce za mną, do kasjerki.
- Niech jej pani nie daje, ja je wezmę! Jak ktoś nie ma dzieci, nie powinien brać naklejek!
Mina kasjerki bezcenna.
Ja nawet nie zareagowałam, bo taka madeczka może być agresywna

Kilka lat temu- wychodzę ze sklepu , a mamusia z synkiem: „Daj mi 10 zł na chleb” .
Ja zdziwiona mówię „słucham?”, a ona do mnie że dziad jestem ,bo nie chce jej dać”.
Zaśmiałam się i spytałam czy to nie ukryta kamera

Zwyzywała mnie bo jej nie przywiozłam laktatora (za darmo) na drugi koniec miasta, bo ona była w ciąży i miałam obowiązek to zrobić

Ja: Dlaczego nie przychodzisz na zebrania rodziców?
Madka: A po co?! Tam tylko piniądze chcą

Jestem na grupie foodsharingowej. Foodsharing polega m.in. na tym, że jeśli ugotuje się czegoś za dużo, można oddać.
Ugotowałam gar zupy. Miał być garnek, wyszedł gar.
Wrzuciłam na grupę fotkę, opis zupy i info o odbiorze.
Na priv pisze madka. Najpierw tragiczna historia o tym, że ma bombelka, niskie alimenty, nikt jej nie pomaga i że jak tak dużo gotuję, to ona mogłaby się u mnie stołować. Po prostu chciała przychodzić na wyżerkę. A w ogóle, to ona nie wie, czy ta zupa będzie jej smakować o czy mogę jej przywieźć do Piaseczna. Piaseczno, to podwarszawska miejscowość, jedzie się z centrum Warszawy ok. godzinę.
Szczęśliwie jakaś pani się zgłosiła, napisałam madeczce, że ogłoszenie już nieaktualne. Po czym ją zablokowałam. Na wszelki wypadek.

Siedziałem kiedyś w pociągu, miejsce przy oknie. Połowa miejsc wolna, a madka przybiega do mnie z dzieckiem (na oko 4-5 lat) uplamionym czymś brązowym na twarzy (raczej czekolada, bo nie jechało od niego stolcem) i nie pyta, nie prosi, tylko od razu gada:
- Ustąp nam miejsca, dziecko. Mam pierwszeństwo miejsc siedzących.
- A dlaczego nie usiądzie Pani za mną?
- Bo to nie jest miejsce przy oknie, a Kacperek musi siedzieć przy oknie, żeby podziwiać krajobraz
- Przecież 2 fotele przede mną też jest wolne miejsce przy oknie
- Nie pyskuj, dzieciaku. Tam jest za daleko od drzwi
- Dobra, po pierwsze, nie tym tonem. Mam 19 lat, a ty jesteś ode mnie starsza pewnie tylko o kilka lat (wyglądała na max. 25 lat), więc nie mów do mnie dzieciaku. Po drugie jak jest to dla was taki wielki problem to jeździj taksówką, tam zawsze masz miejsce przy oknie.
Chwilę powrzeszczała, założyłem słuchawki udając, że jej tam nie ma, po czym pokazała mi środkowy palec i sobie poszła. Wysiadali na tej stacji. Tak więc podsumowując nie miała siły iść 2 fotele do przodu, ale stać 3 minuty i iść zbulwersowana na drugi koniec przedziału już tak.

W Biedrze w sobotę, kiedy kolejki są niebotyczne stałam za madką polką socjalną w całej okazałości. Matka z purchlęciem na oko 3 latka, a w ręku czekolada i harnasie, stała tuż przede mną. Swoje zakupy trzymała w łapach zamiast położyć je na taśmę, nadeszła jej kolej, a ona stoi przed taśmą z piwskiem w ręce i pokazuje dziecku kosz ze świeżakami, które były tuż przed taśmą. Spytałam ją niezwykle grzecznie, czy stoi w kolejce bo kasjerka już do niej krzyczała, żeby podeszła bo ludzie się niecierpliwią, a ta idąc do kasy: "dziecko się bawi, nie widzisz gówniaro"? Ja w szoku, a że konfrontacji nie lubię to nic nie powiedziałam. Nadeszła moja kolej, kupuję kilka pierdół, wychodzę, a za kasą Madeczka klęcząca przy dziecku, wskazująca palcem na mnie i mówiąca do dziecka: " Ta Pani cię nienawidzi". Ja w szoku, pokazałam jej fioła i wyszłam, a ta fiu za mną. Biegła za mną do auta, ostatecznie nim odjechałam zaczęła pukać mi w szybę i drzeć na mnie japę dosłownie ciągnąć za sobą purchlaka. Odjechałam i omijałam tą Biedrę szerokim łukiem.
Komentarze
Pokaż komentarze