10 zwykłych ludzi, którzy wykazali się niezwykłą odwagą (11 obrazków)
Instruktor z powołania
Kiedy spadochron zawiedzie, zwykle za późno jest nawet na szybki rachunek sumienia. Nie zawsze. Dave Hartsock z Teksasu, pracujący jako instruktor skoków ze spadochronem, zdołał w marcu 2010 roku ocalić Shirley Dygert - swoją uczennicę - przed niechybną śmiercią. Gdy już było pewne, że spadochronu nie da się otworzyć, Dave zdołał ułożyć się pod uczennicą i swoim ciałem choć w części zamortyzować upadek. Dziewczyna przeżyła. Instruktor również, ale uszkodzenie kręgosłupa sprawiło, że Dave jest sparaliżowany od szyi w dół.
Siła matczynej miłości
Chevrolet Impala nie należy do lekkich samochodów. Naprawiany przez właściciela z Georgii, zsunął się z podnośnika, przygniatając leżącego pod spodem człowieka. Szczęście w nieszczęściu, że obok była matka. Pani Angela Cavallo była raczej drobną kobietą, ale... w tym jednym wyjątkowym momencie prawie półtorej tony nie stanowiło dla niej problemu. Kobieta zdołała unieść samochód i utrzymać go w górze przez kilka minut, kiedy zaalarmowani sąsiedzi wyciągnęli rannego spod auta.
Jak w filmie
Pewien nowozelandzki kierowca ciężarówki miał sporego pecha, kiedy w środku nocy 5 października 2008 roku wypadł z drogi, tak że jego pojazd zawisł na krawędzi wąwozu. Ciężko ranny czekał na zbawienie w chwiejącym się samochodzie. Zbawienie nie nadeszło, ale wybawienie to co innego. Mieszkający w pobliżu 18-letni Peter Hanne usłyszał hałas i postanowił sprawdzić, co złego się stało. Na miejscu rozbił szybę ciężarówki i pomógł rannemu kierowcy wydostać się na zewnątrz. A potem - jak w filmach. Ledwo obaj stanęli na ziemi, pojazd runął do rzeki.
Beznadziejne lądowanie
Jak wielkiego trzeba mieć pecha, by znaleźć się w rzece pod rozbitym helikopterem, dociskającym nieszczęśnika do dna? Ogromnego. A jak wielkie trzeba mieć szczęście, by ujść z tego żywym? O to trzeba zapytać Steve'a Kuxa, któremu przytrafiła się taka właśnie sytuacja. Razem z ekipą filmowców kręcili właśnie scenę z lądującym helikopterem, kiedy maszyna wymknęła się spod kontroli. Na szczęście w pobliżu był Warren Everal, który zdołał unieść helikopter, dając kolegom z planu czas na wyciągnięcie z rzeki Kuxa.
Przypadek?
Opatrzność losu a może zwykły przypadek sprawił, że drogi autobusu wypadającego z jezdni wprost do wody i biegającego armeńskiego mistrza w pływaniu przecięły się. Nie dosłownie, rzecz jasna. Wypełniony ludźmi autobus wpadł do wody tuż przed oczami Shavarsha Karapetyana. Pływak natychmiast rzucił się na ratunek. Rozbił tylną szybę i wyciągnął dziesiątki ludzi, ocalając życie aż dwudziestu osobom. Potem - z powodu zmęczenia i nurkowania w lodowatej wodzie - sam stracił przytomność. A gdyby ktoś nadal twierdził, że to wyłącznie zasługa przypadku... Karapetyan przypomniał o sobie kilka lat później - tym razem ratując ludzi z płonącego budynku. Chuck Norris Związku Radzieckiego.
Walczący z aligatorami
Kiedy aligator zacisnął zęby na ramieniu sześcioletniego syna Josepha Welcha z Florydy, ojciec chłopca nie zastanawiał się przez ani sekundę. Pięściami okładał wrednego gada, by zmusić bestię do uwolnienia dziecka. Po chwili do walczącego ojca dołączył przypadkowy przechodzień, który również rzucił się na ratunek. Tak długo bili i kopali aligatora, aż wreszcie zwierzę dało za wygraną i postanowiło poszukać innego chłopca na obiad.
Niewidomy na ratunek niewidomej
Oczywiście można powiedzieć, że Jim Sherman - niewidomy od urodzenia - nie widział niebezpieczeństwa, kiedy 29 marca 2006 roku wbiegł do płonącego domu 85-letniej sąsiadki, również niewidomej. Na długo przed tym, zanim na miejscu pojawiła się straż pożarna, Jim usłyszał płacz i wołanie o pomoc. Nie zastanawiając się ani chwili, pobiegł do domu Annie Smith, gdzie nie był nigdy przedtem, zdołał odnaleźć kobietę, a następnie bezpiecznie wyprowadzić ją na zewnątrz.
Komentarze Ukryj komentarze