12 męskich zachowań, których nigdy nie zrozumie kobieta (13 obrazków)
Sikanie w punkt.

Zaczynamy z grubej rury! Żadna kobieta nie wie, że mężczyźni w toalecie to najprawdziwsi myśliwi – gdy sikają, zawsze robią to w punkt, wszystko jedno jaki. Jeśli poprzednik zostawił w muszli pozostałość procesu trawienia, sikający myśliwy rozpoczyna proces czyszczenia toalety. Tak – mężczyźni sikają prosto w kupę. Czy to, jakże prymitywne, zachowanie zmienia świat na lepszy? Oczywiście! Na jednym z najbardziej ruchliwych lotnisk na świecie, Schiphol w Amsterdamie, od kiedy w pisuarach pojawił się rysunek muchy, ilość moczu na zewnątrz pisuaru zmalała o 80%. Czasem sprawa jest ułatwiona, bo w niektórych miejscach w pisuarach znajduje się mała bramka, w którą można strzelić gola. A czasem… Cóż, nie spodoba się to paniom. Czasem pod ręką jest zlew (to znaczy nie pod ręką). Skąd brak zrozumienia tego zachowania przez kobiety? To proste, facet musi mieć cel i wykonać misję, a sikanie w punkt to właśnie realizacja tej strategii.
Gdy mężczyzna jest chory, spisuj testament.

Zaczynając od fundamentów: mężczyzna nie choruje, on walczy o życie. To tylko pozornie kaszel albo przeziębienie, mężczyźni prewencyjnie przygotowują się na najgorsze i zachowują tak, jakby za chwilę mieli umrzeć. Wspominają te dobre chwile, życiowe osiągnięcia, myślą o spisaniu testamentu i rozmowie z notariuszem. Życiowa partnerka jest wówczas chwilowo zwolniona ze swej oficjalnej roli na rzecz bycia mamą – ma wtedy dbać, przytulać, chuchać i dmuchać. Być może dlatego, że odchodząc, chcą spędzić ze swą wybranką ostatnie chwile. Gdy z jakiegoś dziwnego powodu przeziębienie mija po raz kolejny, są dumni z tego, że pokonali wroga, i ochoczo wracają do życia. Anglosasi nazwali to męskie podejście do chorób jako man flu i nie przestaje ono dawać radości obu płciom, mimo że według sondy Office for National Statistics z 2010 r. przedstawionej przez BBC World Service to akurat kobiety dwukrotnie częściej zgłaszają się do lekarza z dolegliwościami.
Zimno? Jakie zimno?

Znowu zaczynamy od podstaw: mężczyznom nie jest zimno. Nigdy! Nawet gdy na zewnątrz jest -20 stopni, szkoda zachodu na ciepłe ciuchy. Rajtuzy dla mężczyzn to trauma z dzieciństwa, kalesony są niewygodne, czapka psuje fryzurę, a szalik ma funkcję jedynie wizerunkową. Stąd też przejście do garażu w samej koszulce, a potem przykrycie się lekką kurtką mężczyźni traktują jako zupełnie wystarczającą ochronę przed zimnem. Gdyby jednak ich partnerce lub dziecku było zimno, wówczas są w stanie zrezygnować nawet z tej – nie oszukujmy się, dyplomatycznej – części garderoby i oddać swoją kurtkę cierpiącej osobie. A tym samym realizują się jako opiekunowie. Poza tym nic się przecież nie stanie, a ewentualnego przeziębienia nawet nie poczują (patrz pkt 2). Czym nauka tłumaczy ten stan rzeczy? Różnicami między płciami w zakresie metabolizmu, ciśnienia krwi i masy ciała, które sprawiają, że mężczyźni lepiej znoszą zimno.
Portfel, klucze i telefon wystarczają do życia.

Jeśli chcesz sfrustrować mężczyznę, poproś go o poszukanie czegoś w swojej torebce. A co tam można znaleźć? Wszystko! Skarpetki na zmianę pogody – serio? Gruba książka? Pilniczek do paznokci? Producent płatków Kellogg’s Special K Mini Breakes przebadał zawartość damskich torebek i okazało się, że dla 20% kobiet torebka stanowi psychologiczną tarczę, za którą w każdej chwili można się bezpiecznie ukryć. Jest ona też dla nich przedłużeniem własnej osoby, a aż 21% stwierdziło, że najwspanialszy komplement to ten wychwalający ich torebkę. Mężczyźni tego nie rozumieją, skupiając się na funkcjonalności i pragmatyzmie – portfel, klucze i telefon są jedynymi potrzebnymi akcesoriami i otwierają drzwi na cały świat. Nie zabiera się ze sobą niczego, co nie służy przetrwaniu, dlatego pilniczek odpada.
Bąki są bardzo śmieszne.

Mężczyźni zupełnie nie rozumieją, jak to możliwe że kobiet nie śmieszy puszczanie bąków. Bulgotnik wanienny nie jest śmieszny? A długi wyciskacz łez? A ryzykowny Pan Kleks? A skryty zabójca – asasyn? Przecież to szczyt radości, szczególnie gdy kobieta ucieka i robi larum, że śmierdzi. A im bardziej, tym większy powód do dumy. Męskie bąki śmierdzą, bo są męskie i prawdziwe! Tata pierdzi mamie, brat siostrze, chłopak dziewczynie. Ba, niektóre kobiety odkrywają nawet, że facet „oswojony”, „bez dystansu” to taki, który bez zbędnego skrępowania i ceregieli puszcza przy nich bąki. Lepiej też, by mężczyźni nie wiedzieli, że według badań Michaela Levitta kobiece bąki śmierdzą bardziej (zawierają więcej siarkowodoru). Kto wie, czy nie kryje się też w tym ludzka forma zaznaczania terytorium.
Spanie na operze.

To nie dlatego, że opera jest nudna. Nie chodzi też o 1431. odcinek jej ulubionego serialu telewizyjnego, który akurat musi obejrzeć z partnerem. Rzecz nie w tym, że aktor w teatrze nie porwał swoją grą, a mężczyzna, nieczuły troglodyta, nie potrafił odczuć tej, jakże głębokiej, wrażliwości. Chodzi o fizjologię! Faktem jest, że mężczyźni śpią lepiej od kobiet – potrzebują mniej snu, szybciej zasypiają i są mniej rozdrażnieni w przypadku deprywacji tej potrzeby. Nie ma więc powodu, by odbierać osobiście jego drzemkę w newralgicznym momencie wspólnej randki – po prostu ciało mężczyzny korzysta z nadarzającej się okazji braku aktywności i odpoczywa.
Zakupy są proste – wejść, kupić, wyjść.

Statystycznie kobieta w wieku 63 lat spędziła w życiu prawie 3 lata na zakupach. Prym wiodą ubrania, potem jedzenie i buty. Panie ponadto spędzają w sklepie więcej czasu, gdy nie ma obok nich mężczyzny. Panowie mają prostsze procesy decyzyjne i skupiają się nie na chodzeniu na zakupy, ale na kupowaniu. Dlatego często zakupy z kobietami są dla nich nudne, męczące i traktowane jako strata czasu. Są bardziej skoncentrowani na celu i traktują tę czynność pragmatycznie – przez pryzmat celu do osiągnięcia, a nie emocjonalnego procesu. Ich strategia jest prosta: wejść do sklepu, znaleźć produkt, zapłacić za niego i wyjść.
Komentarze
Pokaż komentarze