Momencik, trwa przetwarzanie danych   Ładowanie…
Tydzień temu jakiś cwaniaczek spadł z Koziej Przełęczy w Tatrach. Do poturbowanego mężczyzny pierwsi dotarli inni turyści, którzy wezwali TOPR. Ponieważ facet był poobijany i przemarznięty, dali mu swoje kurtki. Umówili się, że poszkodowany zostawi je na SOR-ze. Wymienili się także numerami telefonów. – Oczywiście łajza turystyczna kurtek w szpitalu nie zostawiła. Telefonu też nie odbiera. A kurtki nie były tanie, bo kupione specjalnie na przechadzki w górach, a nie na przecenie w PEPCO. Każda z nich po 700 zł. Sprawa już trafiła na policję. Mając numer telefonu i dane ze szpitala, policjantom nie będzie trudno dotrzeć do zapominalskiego. Może więc, jeżeli ta informacja do niego dotrze, oszczędzi pracy służbom i sam odda kurki, których "przez przypadek" zapomniał oddać

Komentarze Ukryj komentarze

z adresu www
Komentarze są aktualnie ukryte.
Momencik, trwa ładowanie komentarzy…