14 autentyków pokazujących konfrontację bogatej, bananowej młodzież z okrutną rzeczywistością (15 obrazków)

Dziewczyna nie miała pojęcia jak używać urządzeń, które wszyscy mamy w domach, bo u niej wszystko robiły pokojówki i służące. Regularnie zatykała pralki we wspólnej pralni, piorąc swoje piórkowe boa. Nie miała pojęcia jak ugotować... cokolwiek.
Wszystko było spoko, dopóki nie uznała, że suszarka i mikrofalówka to w sumie to samo. Włożyła do mikrofali swoje ciuchy i spaliła całe dormitorium. Nikt nie ucierpiał, ale kiedy wszyscy musieli szukać tymczasowego zakwaterowania, byli dość zaskoczeni przyczyną pożaru.

Bogaty dzieciak podjechał pod szkołę sportowym autem za 325 tysięcy dolarów. Popisywał się, stracił kontrolę i wjechał w mur, kasując przy tym samochód.

Prawdziwa historia. W szkole średniej (lata 90.) pewien chłopak dostał nowiutkiego Chevroleta Camaro. Ja miałem starego Pontiaca Phoenixa z lat 80. z silnikiem R6. Nie była to wyścigówka, ale ten kutas chciał się pochwalić swoją furą w porównaniu do naszych gratów. Jakieś dwa dni później stanęliśmy obok siebie na czerwonym świetle. Typ chciał się ścigać, a ja byłem w aucie ze znajomymi.
Zaczął od głośnego gazowania, po czym zaczął mielić w miejscu. Pamiętajmy, że nadal było czerwone, a ulica sucha. Chwilę palił gumę, pojawiło się trochę dymu i tak dalej... Kiedy opony złapały przyczepność, auto z impetem wjechało na skrzyżowanie, zderzając się z samochodem prowadzonym przez żonę jednego z niewielu policjantów w naszym niewielkim mieście. Nie trzeba dodawać, że nie skończyło się to dla niego najlepiej.

Na pierwszym roku miałem współlokatora, który pochodził z obrzydliwie bogatej rodziny oligarchów z Bliskiego Wschodu. Pamiętam, że najtrudniej mu było przywyknąć do tego, że nie miał mu kto gotować.
Pewnego dnia wstałem rano i zastałem go próbującego zjeść jajka i tosta, które sobie przygotował.Zapytał, jak zwykle smażę jajka, bo jego jest jakieś chrupiące. Okazało się, że wbił całe na patelnię i usmażył je ze skorupką. Nie mogłem opanować ataku śmiechu, ale z drugiej strony było mi go szkoda.

Bananowiec z okolicy poszedł na imprezę do klubu i zaparkował swojego SUV-a na zakazie. Przyjechała laweta z zamiarem odholowania pojazdu i chłopak wytoczył ciężkie działa kalibru "Wiesz kim jest mój ojciec" i takie tam. Po minucie czy dwóch otworzyły się drzwi pasażera lawety i stanął przed nim wielki jak dąb harleyowiec. Członek gangu motocyklowego "grzecznie" wyjaśnił mu, że tożsamość jego rodziny ma w głębokim poważaniu, a jego auto zostaje odholowane.

Miałem w szkole bogatego łebka, który poszedł na studia i co noc srogo imprezował. Rodzice dowiedzieli się, że oblewa praktycznie wszystkie zajęcia, więc któregoś sobotniego poranka przyjechali z zapasowymi kluczykami do auta, które mu kupili i odjechali nic mu nawet nie mówiąc.

Chodziłem do klasy z kolesiem, który chwalił się, że nie musi się uczyć, bo (uwaga) jego dziadek jest wiceprezesem korporacji produkującej kartonowe opakowania płatków śniadaniowych dla General Mills. Złoty interes, rozumiecie.
Kiedy ostatni raz sprawdzałem co u niego (ostatnio skasował profil na Facebooku), pięć lat po skończeniu liceum nadal pracował w sklepie z elektroniką. Od czasu szkoły średniej nie zmienił roboty.
Komentarze
Pokaż komentarze