10 niezawodnych sposobów, na to by zarobić własnym ciałem (10 obrazków)
Prostytucja

Cóż, to sposób najstarszy, który w zasadzie nie jest nielegalny. Przynajmniej nie wszędzie i nie w każdym wypadku. Niemniej jednak prostytucja dla wielu osób jest nie do zaakceptowania. Na dodatek stawki mocno rozmijają się z oczekiwaniami (”och, jestem taka fajna, sprzedam swoją 30-letnią cnotę za milion dolarów!”), a warunki... Cóż. Specjaliści od BHP złapaliby się za głowę. Jakie są więc alternatywy, by zarobić na ciele, ale aż tak bardzo się nie upodlić?
Bank nasienia

Zarabianie na masturbacji to marzenie wielu pryszczatych internautów. Mimo że zostanie dawcą nasienia wydaje się idealnym sposobem na zarobek - w końcu w niewielu miejscach można mówić szczerze, że do pracy chodzi się z przyjemnością - ale wcale nie jest tak łatwe, jak mogłoby się wydawać. Po pierwsze, bardzo trudno spełnić warunki stawiane przez banki przed przyszłymi dawcami. Brak nałogów, idealne zdrowie, obfite ejakulacje to dopiero początek. Potem do akcji wkraczają bowiem twarde reguły rynku i segregacja zapotrzebowania na nasienie na podstawie wzrostu dawcy, inteligencji, wyglądu itp. Wszystko po to, by osoby chcące kupić nasienie mogły zaprojektować idealnego potomka. Nadczłowieka, można by rzec.
Surogacja

Mając wybrane nasienie - i idealnego tatusia, który (wedle statystyk powinien mieć nie więcej niż 35 lat i nie mniej niż 182 cm wzrostu, pracować w banku i zarabiać w ch.. dużo) - należy chyba pomyśleć o dalszym etapie produkcji małego człowieka. W tym celu można wynająć brzuch - surogacja (jak sądzi Tomasz Karolak - to coś związanego z surykatkami) to kolejna metoda na sprzedaż własnego ciała. Bardziej wymagająca niż sprzedaż spermy, ale i bardziej opłacalna. W zależności od tego, kto płaci, wynajem brzucha na czas ciąży to dla użyczającej zarobek od 25 do nawet 100 tysięcy dolarów. O takich kwotach mówi się oficjalnie, w rzeczywistości pewnie nie brakuje kobiet gotowych nosić cudzą ciążę za ułamek powyższych kwot.
Włosy

Z czego robi się najlepsze peruki bądź inne gadżety wykorzystywane na równi przez fryzjerów i charakteryzatorów teatralnych? Oczywiście z naturalnych włosów. Niemniej jednak dostęp do nich jest ograniczony - w większości wypadków nie rosną przecież na drzewach. Jednak mając zdrowe i pokaźne włosy, można pomyśleć o ich sprzedaży. Stawki, rzecz jasna, nie są wygórowane, ale lepiej chyba zarobić kilkaset złotych niż zupełnie za darmo zostawić je na podłodze najbliższego zakładu fryzjerskiego.
Handel organami

„Jesteś taka piękna, musisz mieć niesamowite... nerki!” - żarty żartami, ale handel ludzkimi organami wcale nie jest zabawny. Nawet jeśli historie ludzi budzących się w wannie obok kartki z informacją, co im zostało wycięte to fikcja, handel organami z pewnością istnieje. To szara strefa albo czarny rynek, trzymając się kolorystycznej terminologii. Stawki są jednak na tyle wysokie, że wiele jest osób, które postanawiają zaryzykować własne zdrowie i konflikt z prawem i decydują się wystawić na sprzedaż płuca, nerki, szpik i inne „podzespoły”. Ceny - od kilkunastu do kilkudziesięciu tysięcy dolarów za organ - mogą kusić.
Łożysko

Podobno (!) zjedzenie własnego ciążowego łożyska jest bardzo zdrowe, a niektóre matki wprost prześcigają się w wymyślaniu przepisów na jego przygotowanie do spożycia. Kiedy jednak trudno przezwyciężyć niechęć do konsumpcji produktów tak nietypowego pochodzenia, można skorzystać z pomocy Chińczyków, którzy sprzedają już łożyska w pigułkach. Sprzedaż to sprzedaż, musi więc istnieć druga strona biznesu - czyli popyt na same łożyska. I - choć nielegalna - istnieje. Jednak mamy, które miałyby chęć upłynnić swoje łożysko, nie powinny liczyć na szybkie wzbogacenie się. Cena wynosi bowiem około 8 dolarów.
Testy kliniczne

Palisz albo pijesz nałogowo, a na dodatek nie pogardzisz też innymi używkami? Okazuje się, że wcale niekoniecznie musisz sam opłacać własne nałogi. Znajdują się bowiem firmy, które nie dość, że chętnie zasponsorują twoje przyjemności, to jeszcze zapłacą ci wynagrodzenie. O czym mowa? O testach medycznych. Ponieważ testowanie produktów na zwierzętach nie jest już w modzie, miejsce zwierząt zastąpił człowiek. Najczęściej taki człowiek, który już nie ma nic do stracenia i za kuszące kilkadziesiąt dolarów pozwoli się oblać coca-colą, by przetestować jej żrące właściwości (żadna aluzja, panie Wojewódzki). W zależności od ryzyka podejmowanego przez pacjenta, pensja królika doświadczalnego może się bardzo różnić.
Komentarze
Pokaż komentarze