10 najbardziej okrutnych niemieckich zbrodniarek (11 obrazków)
Irma Grese - "piękna bestia"

Miała wykonany ze stali i plecionego celofanu, wysadzany perłami pejcz. W polowaniu na więźniów towarzyszyły jej tresowane i wygłodzone psy. "Miała niebieskie duże oczy, ciemne brwi, ładnie zarysowane w łuk, rzęsy ciemne, długie, cerę bardzo ładną, jasną, pięknie osadzoną szyję. Głos miły, niski, nogi śliczne, stopy drobne" - zeznała Stanisława Rachwałowa, więzień obozu Auschwitz-Birkenau nr 26281.
Irma katowała ofiary bez opamiętania. Była jedną z najokrutniejszych strażniczek. Lesbijka. Lubiła młode, ładne dziewczęta. Szczególnie Polki.
Praca w mleczarni, sklepie i sanatorium dla żołnierzy SS - tak zaczęła się kariera 14-letniej wówczas Irmy Grese, która po śmierci matki opuściła dom i zaczęła żyć na własny rachunek. Nie udało jej się zdobyć wykształcenia, nie zdała egzaminu dla pielęgniarek. Gdy skończyła 18 lat, otrzymała skierowanie z urzędu pracy na szkolenie dla strażniczek obozu w Ravensbrück. Ten egzamin udało jej się zdać.
Sama poprosiła o pracę w obozie koncentracyjnym Auschwitz-Birkenau. Najpierw na stanowisku telefonistki, później nadzorczyni karnej kompanii kobiecej, by wreszcie zdobyć wymarzony awans na SS-Oberaufseherin (zastępczyni głównej nadzorczyni obozu kobiecego w Brzezince). Towarzyszyła Josefowi Mengele w przeprowadzanych w obozie selekcjach.
W obozie była nazywana "piękną bestią". Miała romans z Josefem Kramerem i Marią Mandl. Utrzymywała intymne stosunki z więźniarkami i więźniami. Podobno w jej mieszkaniu znaleziono abażury wykonane ze skóry trzech więźniarek.
Podczas procesu zeznała, że biła nagich Żydów idących do komór. Tych, którzy próbowali uciekać. Podobno nie wiedziała, dokąd idą, a jej zadaniem było jedynie pilnowanie porządku.
"Szybciej, miejmy to już za sobą" - powiedziała do kata, który miał ją powiesić. Taką decyzję podjął sąd podczas procesu w Bergen-Belsen. Nie przyznała się wtedy do winy. Chowano ją dwa razy - na cmentarzu więziennym i na cmentarzu miejskim. Później zlikwidowano jej grób, ponieważ interesowało się nim zbyt wielu neonazistów.
Kat Pierrepoint w swojej biografii opisuje, co wydarzyło się przed egzekucją. "Irma Grese wyszła z celi i szła w naszym kierunku, cały czas się śmiejąc. Wydawała się tak sympatyczną osobą, że każdy chciałby ją poznać. Odpowiedziała na pytania O'Neila, ale kiedy zapytał ją o wiek, zamyśliła się i uśmiechnęła. orientowałem się, że obydwoje się do niej uśmiechamy. Pytanie o wiek zawsze wprawia kobiety w zakłopotanie. W końcu powiedziała, że 21. Odpowiedź była poprawna. O'Neil poprosił ją, żeby weszła na wagę".
W brytyjskich więzieniach za ważenie skazanych przed egzekucją odpowiadają sanitariusze i strażnicy więzienni. Tym razem musiał to zrobić Pierrepoint i O'Neil.
Ilse Koch - "suka z Buchenwaldu"

Wybierała więźniów z nietuzinkowymi tatuażami, a następnie nakazywała wykonywanie ze zdobionych w ten sposób fragmentów skóry galanterii: eleganckich rękawiczek, oryginalnych torebek i ozdobnych abażurów. Nazywano ją "suką (lub wiedźmą) z Buchenwaldu", "Ilsą-Abażur".
Wiodła sielankowe życie u boku swojego męża - oficera SS, Karla Kocha, z którym mieszkała w obozie KZ Buchenwald. Małżonkowie biesiadowali przy stole zdobionym spreparowanymi czaszkami ludzkimi. Tam, w obozie, urodziły się ich dzieci: Artwin, Gisela i Gudrun. Najmłodsze dziecko zmarło po trzech miesiącach na skutek nieprawidłowego odżywiania. Sielanka nie trwała długo. Żona miała romans z naczelnym obozowym lekarzem - Waldemarem Hovenem, a później z Hermannem Florstedtem.
W 1941 roku przydzielono jej zaszczytną funkcję SS-Oberaufseherin - głównej nadzorczyni obozu kobiecego. W okrutny sposób torturowała więźniów. Zmuszała ich między innymi do gwałtów na współwięźniarkach.
Dwa lata później małżeństwo Kochów wpadło w ręce SS. Zarzut: korupcja i potrójne morderstwo. Nie było dowodów na to, że Ilse pomagała w defraudacji kosztowności należących do więźniów. Wyszła z tego cało, mąż zapłacił życiem.
Na dożywocie została skazana dopiero w 1947 roku, w procesie buchenwaldzkim w Dachau. Okazało się jednak, że w więzieniu zaszła w ciążę, dzięki której skrócono jej dożywocie do 4 lat. Synowi nigdy nie pozwolono zobaczyć matki.W 1949 roku - dzięki licznym protestom - została oskarżona o morderstwa i znęcanie się nad więźniami. Nie udowodniono jej wyrobu galanterii z ludzkiej skóry. W 1951 roku została ponownie skazana na dożywocie. Cały czas odwoływała się od wyroku. Bezskutecznie.
Wyręczyła wymiar sprawiedliwości i powiesiła się w swojej celi na prześcieradle w 1967 roku.
Hermine Braunsteiner - "kobyła z Majdanka"

Po ukończeniu szkoły wyemigrowała w celach zarobkowych do Holandii i Anglii. Po powrocie do Niemiec nie udało jej się dostać do szkoły pielęgniarskiej, więc została skierowana do fabryki amunicji w Berlinie. Zarabiała mało i to skłoniło ją do zgłoszenia się na stanowisko SS-Aufseherin (nadzorczyni) do obozu Ravensbrück.
Pracę dostała w 1939 roku, później nastąpił szybki awans. Po dwóch latach kierowała już magazynem z odzieżą.Gdy w 1942 roku przeniesiono ją do obozu w Majdanku, ujawniły się jej sadystyczne skłonności. Nazywana przez więźniarki "kobyłą" lub "tratującą klaczą", zadeptała na śmierć wiele kobiet. Budziła przerażenie wśród więźniów. W Majdanku awansowała ze stanowiska kierowniczki kancelarii obozu i asystentki SS-Lagerführerin na raportową (Raportführerin), a później zastępczynię starszej nadzorczyni. Za zaangażowanie w pracę otrzymała Wojenny Krzyż Zasługi Drugiej Klasy.Gdy zlikwidowano obóz na Majdanku wróciła do Ravensbrück - na stanowisko kierowniczki podobozu w Genthin. W maju 1945 roku uciekła przed nadciągającą Armią Czerwoną do Austrii. Rok później aresztowano ją i po dwóch latach internowania skazano na trzy lata więzienia o zaostrzonym rygorze. Ale z więzienia wyszła po roku, ponieważ zaliczono jej dwa lata aresztu tymczasowego.
Minęło osiem lat i wyjechała do USA z amerykańskim żołnierzem, swoim przyszłym mężem. Nigdy nie opowiadała mu o pracy w obozach. Żyła spokojnie w Nowym Jorku. W 1963 roku uzyskała obywatelstwo , ale rok później wyśledził ją Szymon Wiesenthal. Dopiero w 1971 roku udało się odebrać jej obywatelstwo USA. Została bezpaństwowcem. Dwa lata później została aresztowana, a amerykańskie władze wydały ją Republice Federalnej Niemiec.
Gdy w czasie trzeciego procesu załogi Majdanka oskarżano ją o współudział w morderstwie 1181 osób i pomoc przy mordowaniu 705 osób, nie wykazała skruchy. Tłumaczyła się, że była jedynie "małym trybem w gigantycznej machinie". Plotka głosi, że w czasie procesu rozwiązywała krzyżówkę.
W 1976 roku wyszła z więzienia za kaucją, ale dwa lata później ponownie tam wróciła, ponieważ zastraszała świadka.
Nie przyznała się do winy, mówiąc: "Nie zabiłam żadnego człowieka". Sąd stwierdził inaczej. Dostała dożywocie za współudział w zamordowaniu 1000 więźniów, selekcję i zamordowanie 80 więźniów, pomoc w zamordowaniu 102 osób i Akcję Dzieci (Kinderaktion - przebywanie dzieci w obozie miało charakter czasowy; między majem a sierpniem 1943 r. zorganizowano trzy akcje mordowania dzieci w komorach gazowych). Sąd uznał jej winę jedynie w trzech z dziewięciu przypadków. Na udowodnienie pozostałych zabrakło dowodów. Nie udało się doprowadzić kary do końca. Skazana zachorowała na cukrzycę, która dała jej wolność. Zmarła dopiero w 1999 roku.
Przypuszczano, że Braunsteiner mogła być pierwowzorem bohaterki powieści Bernharda Schlinka "Lektor", na podstawie której nakręcono później film z Kate Winslet w roli byłej nazistowskiej strażniczki. Autor stanowczo zaprzeczył, jakoby postać Hanny wzorował na osobie nadzorczyni z Majdanka.
Hildegard Martha Lächert - "krwawa Brygida"

Zawód: pielęgniarka. Po przeszkoleniu, w wieku 21 lat, rozpoczęła swoją "karierę" obozową. Najpierw Ravensbrück, później Majdanek, Płaszów i Auschwitz-Birkenau.Ale to w Majdanku budziła grozę wśród więźniów. Biła do momentu, aż zobaczyła, że leje się krew. Stąd przydomek "krwawa Brygida". Szczuła psami bezbronne osoby, wybierała najsłabszych do komór gazowych. W Auschwitz także nie oszczędzała więźniów, choć wszystko zależało od jej humoru. Podobno bywała normalną strażniczką. O ile da się w tym kontekście użyć takiego słowa.
W Pierwszym Procesie Oświęcimskim została skazana tylko na 15 lat. Trybunał wziął pod uwagę działalność w Auschwitz. A to w Majdanku popełniła najwięcej zbrodni. Odsiedziała tylko 10 lat. W 1975 r. ponownie stanęła przed sądem. Tym razem w Düsseldorfie, na procesie zbrodniarzy z Majdanka. Dostała 12 lat
Therese Brandl - "specjalistka od selekcji"

Zawód: kelnerka. Przekwalifikowana na kata. Rok 1940. Szkolenie w obozie Ravensbrück pod czujnym okiem Marii Mandel. Niedługo potem pozycja Rapportaufseherin. Zakres obowiązków: liczenie kobiet w czasie raportu i rozdzielanie kar. Później szybki awans. W Auschwitz SS-Aufseherin w Bekleidungskammer i SS-Rapportführerin.
W październiku 1942 roku przeniesiono ją do nowego obozu: KZ Auschwitz II - Birkenau. Oddelegowano tam również Marię Mandel. I znowu awans - na stanowisko Erstaufseherin. Awans "zasłużony". Zauważono jej "oddanie" w pracy. Maltretowała podległe więźniarki i brała udział w selekcjach do komór gazowych. Za swoje "osiągnięcia" została odznaczona przez hitlerowskie władze Krzyżem Zasługi Wojennej (Kriegsverdienstmedaille).
Jej "kariera" została nagle przerwana. W jednym z podobozów Dachau, do którego trafiła wraz z Marią Mandel, została zdegradowana do funkcji SS-Aufseherin. Nie wiadomo, z jakiego powodu. Pod koniec kwietnia w 1945 roku uciekła, ale w sierpniu trafiła w ręce Amerykanów. Później było przesłuchanie w obozie internowania i proces w Polsce. Na ławie oskarżonych w Pierwszym Procesie Oświęcimskim zasiadła obok swojej wieloletniej przełożonej - Marii Mandel, a także Alice Orlowski, Luise Helene Elisabeth Danz i Hildegard Lächert.
W więzieniu spotkała swoją ofiarę z obozu w Auschwitz - Stanisławę Rachwałową, która siedziała w sąsiedniej celi za powojenną działalność opozycyjną. Oprawczyni i ofiara musiały korzystać z jednej łazienki.
Za nieludzkie traktowanie więźniarek i przeprowadzanie selekcji Brandl została w grudniu 1947 roku skazana na karę śmierci. Therese Brandl stracono razem z Marią Mandel w styczniu 1948 roku. Ciała 21 skazanych zostały przekazane Instytutowi Anatomii Uniwersytetu w Krakowie jako materiał poglądowy
Ruth Elfriede Hildner - "postrach więźniarek"

Po szkoleniu w 1944 roku, które przeszła w obozie Ravensbrück, trafiła jako Aufseherin do obozu Dachau. W swojej "karierze" zaliczyła podobozy Munich Agfa Camera-Werke, Hennigsdorf, Wittenberg i Haselhorst. W tym samym roku działała jeszcze w podobozie Flossenbürga w Helmbrechts, gdzie budziła przerażenie wśród więźniarek.
Słynęła z nieludzkiego maltretowania kobiet. Zakatowała na śmierć kilka więźniarek podczas marszu śmierci do Flossenbürga w Zwodau (Czechosłowacja). Podczas ewakuacji obozu, którą zarządzono w związku ze zbliżaniem się wojsk amerykańskich, udało jej się uciec - razem z innymi strażniczkami wmieszała się w tłum. W 1947 roku została złapana i skazana przez sąd w Pradze na karę śmierci. Wyrok wykonano
Johanna Bormann - "kobieta z psami" (na zdj. czwarta od lewej)

Sama zgłosiła się do SS. Skusiły ją zarobki. "Karierę" kata zaczęła od Lichtenburga w Saksonii, pod skrzydłami Oberaufseherin Jane Bernigau. Później na trzy lata trafiła do obozu kobiecego w Ravensbrück, a w marcu 1942 roku do Auschwitz I. Wszędzie, gdzie szła, towarzyszyły jej psy. Stąd przydomek "kobieta z psami". Szczuła nimi więźniów.
Po ośmiu miesiącach awansowała na stanowisko nadzorczyni w obozie zagłady Birkenau. Tam swoje umiejętności "rozwijała" pod czujnym okiem trzech żelaznych dam: Margot Drechsel, Marii Mandel i Irmy Grese. Później trafiła jeszcze do podobozu Hindenburg, Ravensbrück i obozu Bergen-Belsen. Tam została pojmana przez Brytyjczyków. Za zbrodnie spotkała ją zasłużona kara. Powiesił ją 13 grudnia 1945 roku brytyjski kat - Albert Pierrepoint, który tego samego dnia zakładał jeszcze pętle na szyjach Irmy Grese i Elisabeth Volkenrath.
Komentarze
Pokaż komentarze