Momencik, trwa przetwarzanie danych   Ładowanie…
Nieprawidłowa metoda dostępu.

michalSFS

3 / 3
michalSFS

[demot] @Pasqdnik82 Ja syfu w sklepie nie robię. Nie uśmiecham się też do kasjerów, bo nie umiem tego robić naturalnie. A sztucznie nie lubię. Nie przeszkadza mi też, że ktoś nie uśmiecha się do mnie. No, ale mogę wyobrazić sobie, co klienci potrafią odwalać.

-3 / 5
michalSFS

[demot] @rafik54321 To może trzeba wywiesić tę kartkę za 10 lat? XD Co do jakości elektryków nie wypowiadam się. Nie znam się na nich totalnie.

0 / 0
michalSFS

[demot] @Rydzykant "Jeszcze przez długi czas nie grozi nam przekroczenie granicy wydolności umysłów"- pisałem hipotetycznie. Moim zdaniem nigdy nie przekroczymy tego progu. Zresztą na pewnym etapie rozwoju cywilizacyjnego może dojść do katastrofy naturalnej lub wywołanej przez człowieka. I zaczniemy prawie od nowa. BDSM - nie wiedziałem, co to jest. Musiałem wygooglować:)- To nie religie trzeba okiełznać, tylko "nauczycieli". Religie to taki software, narzędzie. Może szkodzić, może uczyć. Trzeba dozować wybiórczo, bo pełno w nich archaicznych absurdów. Generalnie są jak bajki dla dzieci - często niosą jakiś morał. A być może lepiej byłoby bez nich, bo człowiek wszedłby na "inną drogę myślenia", rozwijał się w innym kierunku lub po prostu rozwijał. Po wierzących - ogółem - nie widzę chęci rozwoju. Ilu chce zagłębiać wiarę? 5-10% (liczby wymyślone przeze mnie - spekulacyjne). Odnoszę wrażenie, że częściej jest to po prostu "podkładka", żeby nie czynić świata lepszym. "Chodzę do kościoła, modlę się i już jestem lepszy od innych, bo czynię dobro". Mam taką chrzestną: "Oj, modliłam się za was, codziennie, żarliwie i za dziadków". Kiedyś jej odpowiedziałem: "tak, ale chorą babcią ja się zajmuje i zmieniam opatrunki przy odleżynach..."Tak jak pisałem wielokrotnie, już za dzieciaka religia nie trafiała do mnie. Byłem zmuszany do chodzenia na msze, czułem się sztucznie, bo sytuacja była sztuczna, a w rezultacie bardziej skupiałem się na obserwacji innych. Wnioski były raczej na minus niż plus. Wszędzie trafisz na nieuczciwych ludzi, którzy przekładają własny interes czy ideologie nad czyjeś. Naiwnością byłoby wierzyć, że nie ma ich w środowisku naukowców.

1 / 1
michalSFS

[demot] Próbowano mnie gnoić jako dziecko nauczycielskie. Nie dałem się. Trzeba było od czasu do czasu dać któremuś w ryj, czasami samemu oberwać, ale ogólnie miałem spokój. Natomiast to p.... pedagogów, że przemoc nie jest rozwiązaniem można o kant dupy potłuc. Szkolni nękacze szanowali tylko wtedy, gdy odpłacało się im tym samym. Wtedy wybierali kogoś innego lub "zwijali się w kłębek". Uczniowie bywają okrutni i czasem tylko argument siły ich przekonuje.

Zmodyfikowano 2 razy. Ostatnia modyfikacja: 18 kwietnia 2024 o 16:13

13 / 13
michalSFS

[demot] Obrzydliwie wygląda, niezdrowe dla zwierzaka. Zimą marznie, latem nagrzewa się i paruje. Jeśli to nie jest zrobione dla beki to pomysł poroniony.

0 / 0
michalSFS

[demot] @Rydzykant Odklepywani paciorka" nie. daje nic poza "autopsychoterapią" znaną jako "spokojne sumienie Właśnie to jest ciekawy mechanizm. Nie rozumiem tego. Nic dobrego nie robi się, a ma się wrażenie, że coś dobrego zrobiło się. Takie trochę oszukiwanie siebie, sztuczne podwyższanie samooceny. Nie znam dogłębnie religii, znam wiele, ale pobieżnie. Natomiast mają dużo wspólnego - to prawda. To bardziej naturalna potrzeba szukania czegoś, co nada sens egzystencji i zatrze strach przed nieistnieniem czy istnieniem w jakiejś formie, która niekoniecznie nam odpowiada. " Nie, w naszym kodzie zaszył on możliwość rozwoju, tylko na razie większość ludzi jeszcze go nie aktywowała." - używamy niewielkich pokładów intelektu. A wziąłeś kiedyś pod uwagę, że nie powinniśmy używać więcej? Że jest gdzieś granica pomiędzy naszymi zdolnościami rozwoju a ryzykiem autodestrukcji? My gonimy królika, ale nie chcemy go dogonić. Wyobraź sobie, że wiesz wszystko. Masz wiedzę absolutną. Pomijając ograniczenia ciała i mózgu, mógłbyś stracić sens życia. Odebrałbyś sobie je albo zwariował.

2 / 14
michalSFS

[demot] @grzechotek Bo baby nie masz. Jak masz babę to plecy muszą boleć. Zawsze coś wymyśli, do zrobienie, do dźwigania XD

1 / 1
michalSFS

[demot] @Pani_Informatyk Uczy się nas od małego, że pokorne ciele dwie krowy ssie. Byle nie podnosić głowy, nie buntować się i zgadzać na to, co niesie los (i inni ludzie). A w praktyce pokornie ciele nie ssie, tylko jest dojone. Od dziecka nie potrafiłem wydusić z siebie pokory. Miewałem przez to problemy:)

Zmodyfikowano 2 razy. Ostatnia modyfikacja: 16 kwietnia 2024 o 15:30

2 / 2
michalSFS

[demot] Mój ojciec nie potrafił niczego naprawić. Za dzieciaka z rowerem chodziłem do naprawy. Albo rower stał miesiącami, bo nie miałem za co zapłacić. Sam przez to mało potrafię, nie mam drygu do majsterkowania, ale i tak dużo nauczyłem się. Czasem metodą prób i błędów, dedukcji, niekiedy z filmików yt.com XD

2 / 4
michalSFS

[demot] @Casimir Może nie lubi kłamać? W końcu wiedziała, że to ona ma racje, ale uznała, że potrzebujesz tego:)

1 / 1
michalSFS

[demot] @Rydzykant Zakładając, że jest jak piszesz - w pierwszym akapicie - po co w takim razie czcić boga, który jest poza naszym zasięgiem w każdym możliwym kontekście? To istota niepojęta, która nie wiadomo czego chce i czego oczekuje. Która "skonstruowała" nas w taki sposób, byśmy nie byli w stanie ogarnąć jej przekazu. Dla mnie taka narracja prowadzi do wniosku, że jesteśmy pomyłką Boga w pracy. Może gdzieś są bardziej rozwinięte istoty, w innej galaktyce, bliższe Bogu:) Może testował na nas nowy kod:) Biblia została napisana przez ludzi i odzwierciedla wszelkie ludzkie ułomności, zwłaszcza minionych bardziej barbarzyńskich epok.

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 16 kwietnia 2024 o 14:07

0 / 0
michalSFS

[demot] @Kunta_Kinte Małżeństwo jest potrzebne, bo jak któremuś coś się stanie to dalsza rodzina może wyciągnąć szpony po ciężko zdobyty majątek. Często całkowicie niezasłużenie. Przykładowo ktoś miał cię w d...a potem dziedziczy mieszkanie po tobie lub coś tam mu się "należy" (ulubione słowo moich teściów:)). W sumie tylko po to jest potrzebne. Ja robiłem wesele za swoje, tylko ojciec zakupił wódkę. Sam chciał. Chciał też konkretnych gości to mu kilku zaprosiłem (normalnie nie prosiłbym). I w sumie tyle. Jak ktoś musi mówić, pokazywać czy udowadniać, że jest silny/a czy niezależny/a to na pewno nie jest:)

0 / 0
michalSFS

[demot] @Czubbajka Ze wszystkim tak jest, nie tylko żarciem. Różnica jakości, różnica dostępności, itd. No, ale żyje się nie po to, żeby wegetować i brać, co najtańsze, najłatwiejsze.

2 / 2
michalSFS

[demot] @Pani_Informatyk To jest bóg, którego stworzyli ludzie. Musiał trzymać za grdykę, więc był mściwy. Wierzono, że tak trzeba trzymać ludzi i w sumie religie na tym jadą od wieków. Czasem dał cukierek, a mógł zabić. No i przerabiano biblię x razy na potrzeby KK. Najbardziej bawi mnie historia Hioba. To wspaniałomyślne nagradzanie, że nie stracił wiary. Nowe dzieci, nowa żona, świeżo prane i malowane, jakby byli trzodą chlewną. A co ze stratą poprzednich? To nie liczy się. Ich historia nie liczy się, bo są postaciami epizodycznymi. Hiob ma się cieszyć, w końcu wylądowali w niebie. Tylko po co wtedy zadośćuczynienie w postaci nowej "trzódki"? W końcu radość, bo poprzedni są w Domu Pana... Harry Potter dla dorosłych, momentami drastyczny.

Zmodyfikowano 4 razy. Ostatnia modyfikacja: 16 kwietnia 2024 o 12:20

3 / 3
michalSFS

[demot] Aż takie małe prawdopodobieństwo zajścia wydarzenia? Mam kolegę, z 8 lat młodszego. Też był umiarkowanie biedny. No, ale ogarnięty, uczciwy, rzetelnie podchodzący do obowiązków. Racjonalnie myślący. Mało znam takich osób. Ta sama branża co moja. Wziąłem go kiedyś do zagranicznych projektów, robiłem dla holenderskich firm. Strzały jednorazowe - ale całkiem nieźle zarobił i w dodatku miał mega wpisy w CV "na początek". Chyba kończył studia, już nie pamiętam. Później jeszcze robił ze mną kolejny projekt. Po studiach pracował jako doradca. Dostał lepszą ofertę, ale bał się. Duża zmiana w życiu, sporo większe kompetencje. Przekonałem go, że to ryzyko kalkuluje się. Dziś jest menadżerem jednej z największych firm w branży - awansował w tej firmie. Działa na rynku polskim i hiszpańskim. A ja mam satysfakcję, że dałem mu małego kopa na rozruch (oczywiście nie przypisuję sobie jego zasług, bo wszystko osiągnął przez mądrą pracę i dobre podejście).

Zmodyfikowano 5 razy. Ostatnia modyfikacja: 16 kwietnia 2024 o 15:04

0 / 0
michalSFS

[demot] @acotam43 Nie za bardzo wiem, czym jest to wyłączenie. Poza tym chodziło mi o to "przebodźcowanie", które jak uznałem - wynika z nadmiaru obowiązków domowych. Dlatego zaznaczyłem, że i my możemy mieć "8 rąk" w domu. U mnie cały czas coś tam w głowie się dzieje, jak nie z domem czy załatwianiem różnych spraw to z pracą. Nie potrafię się tak "wyzerować", by w trybie ciągłym podczas odpoczywania nie wracać do czegoś myślami. Za to mam dużą podzielność uwagi już w trakcie działania:) Dlatego w trakcie pracy ogarniam dzieciaki, w przerwie robię pranie, a w międzyczasie planuję zakupy.

-1 / 1
michalSFS

[demot] @acotam43 " przebodzcowani obowiązkami domowymi" A jak są? To nie XX wiek, że facet przychodził z pracy, miał podstawiony obiad, a potem wypoczywał. Pewnie i tacy są, ale jest dużo tych normalnie zajmujących się domem czy dziećmi. Dwie osoby pracują, to naturalna kolej rzeczy. Poza tym samo leżenie to takie wypoczywanie? Nie potrafię odpoczywać, bo nie wyleżę godziny? Ja wolę leżeć i coś czytać, ewentualnie pójść na spacer, do lasu, gdzieś pojechać. Każdy ma różny sposób na wypoczynek. Na studiach pracowałem w Grecji w hotelu. Nie mogłem nadziwić się turystom, którzy przyjechali na piękną wyspę, a leżeli cały dzień w hotelu pod parasolem. I tak codziennie. Płacili chyba za ciepło, bo nawet słońca nie mieli pod parasolem :) Mnie niektórzy nie mogli nadziwić się, że w ramach odpoczynku zasuwam kilkanaście kilometrów przez las (teraz już dużo mniej, bo dzieci:). I nawet tryb pracy nie ma znaczenia, bo tak wypoczywałem jak pracowałem fizycznie i tak wypoczywam, gdy pracuję umysłowo.

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 15 kwietnia 2024 o 14:44

0 / 0
michalSFS

[demot] @wloczykij25 Skąd czerpiesz wiedzę o przyrodzie? Poczytaj trochę o zwyczajach zwierząt jak chcesz wykorzystywać to w demotywatorach.

9 / 9
michalSFS

[demot] @seybr Nie mam ani jednego kolegi, który chodziłby regularnie do kościoła z własnej woli. Są sceptyczni, trzymają się z daleka od KK lub w ogóle nie wierzą. Jeden chodzi, ale bez przekonania - zmusza go religijna żona (nr 2 w opisie poniżej). Żaden z kolegów mnie nie "nękał". Czepiała się rodzina, sąsiedzi i...koleżanki. Koleżanka z dzieciństwa - co niedziele za rączkę z chłopakiem do kościoła. Czasem podśmiechujki, że pójdę do piekła i inne takie bzdury. Kilka lat po ślubie odeszła od męża, zabrała dziecko i przeprowadziła się do okolicznego lovelasa. Takiego, który żadnej nie odpuści. Bad boy, z długami u mafii. Zauroczył ją... Koleżanka żony - umoralniała mnie i moją dziewczynę (obecnie żonę), jak po zaręczynach zamieszkaliśmy razem. Żona ma toksycznych rodziców to mimo lekkiej biedy zabrałem ją jak jeszcze studiowała. Jakoś daliśmy radę. Religijnej koleżance to nie podobało się. "Konkubinat, daleko od Boga, nie kochamy Boga, itp". Minęło kilka lat, jeszcze nie zaręczyła się, a już zamieszkała ze swoim chłopakiem. Łapiesz? :) Na spowiedzi, bo ślub kościelny - musiała księdza oszukać, w końcu trwała w grzechu. Ksiądz na wesele zaproszony. Unikali tego tematu jak mogli i modlili się żarliwie, by ktoś nie wygadał się, że mieszkali razem przed ślubem:) Świni nie sprzedałem, ale już po weselu wypytałem jak udało się jej uzyskać sakrament. W końcu oszukała na spowiedzi świętej to jakby próbowała okłamać Boga. Ale wiła się :) Ciotka - dewotka - umoralniała wszystkich, nie miała czasu dla męża i dzieci, bo ciągle pomagała księdzu albo chodziła nałogowo na msze. Taka dobra, a do dziadków, którzy mieszkali z nami, przychodziła raz w miesiącu po kasę. Miała opiekuńcze, a my się nimi zajmowaliśmy. Życie nauczyło mnie, że im bardziej ktoś się deklaruje jako wierzący, gorliwy, tym jest większym hipokrytą. Trzymam się od takich ludzi z daleka, prewencyjnie.

3 / 5
michalSFS

[demot] @KCNO Gdy byłem dzieciakiem czy jeszcze młodocianym dorosłym byłem wręcz zmuszany do chodzenia do kościoła. Chodziłem i w sumie bardziej obserwowałem ludzi niż modliłem się. Jak ich pobożność zmieniała się w ciągu 5 minut po wyjściu z kościoła, a zaczynało się obgadywanie. Czasem nawet nie, bo niektóre babki tak pchały się do eucharystii, że przetrącały ludzi. Dziecko musiało uważać, aby nie dostać solidnie z łokcia. Te regułki to dla mnie jakaś abstrakcja, jakbym uczestniczył w jakimś starożytnym rytuale przejścia:) Nie trafiało to do mnie. Jak miałbym potrzebę szukania stwórcy to szybciej na łonie natury niż w zimnym kościele, który "widział" niejedno...

« poprzednia 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10307 308 następna »