Momencik, trwa przetwarzanie danych   Ładowanie…

Syphar

0 / 0
Syphar

[demot] 1. Ano, był taki przypadek. Jeden. Facet siedzi. 2. A jak to inaczej rozwiązać? Alimenciarz zawsze powie, że wszystko w domu jest jego nowej panienki.Właściciel bez problemu, jeśli nie jest nim dłużnik, odzyskuje swój przedmiot. 3. Bzdura. W takim przypadku to wierzyciel właśnie przegrał sprawę, bo dawno po zawodach, papiery w sądzie zniszczone, a tu rzekomy dłużnik łup składa sprzeciw (bo termin nie zaczął biec - nie otryzmał nakazu - błędny adres), składa zarzuty jak leci, bo to już można w ciemno - od niewykazania roszczenia, przez brak legitymacji procesowej - i to zarówno biernej jak i czynnej - najprawdopodobniej dodatkowo niezgodność dokumentacji z Ustawą o Rachunkowości (to wszystkie znane mi z praktyki firmy poza Krukiem), wnoszę o oddalenie powództwa... Do widzenia, wierzyciel ugotowany w kosztach. Dlatego tak się nie robi, a jak jakaś firma tak robi, to kończy jak GetBack.

0 / 0
Syphar

[demot] :D Ale bujdy. Tak, wszem, doliczają, tyle, że nie mają do nich prawa - więc w sądzie im to upada od ręki, chyba, że sam zobowiązany ma to w nosie i na rozprawę nie pójdzie, albo nie podniesie zarzutu. Mało tego - naliczanie opłat wyndykacyjych konsumentowi jest... przestępstwem. Więc samo prawo jest w porządku. Problem w tym, że ludzie mają swoje prawa w nosie i się o nie nie upominają. Ich problem.

0 / 0
Syphar

[demot] @32131 jakie miliony złotych, przeciętnej kancelarii komorniczej nie stać na utrzymanie sekretarki :) Komornikowi "na rękę" zostaje 3-5 tysięcy złotych. W ponad 90% kancelarii w RP! Jest co prawda 5%, dosłownie 1 na dwudziestu, którzy prowadzą ponad 98% wszystkich spraw w całej Polsce i oni rzeczywiście mają miliony, ale to raptem 5% komorników. @Karbulot naoglądałeś się bajek. Łatwo to wywnioskować - mylisz nieruchomośc z ruchomością i myślisz, że "komornik zabiera pensję" - no co, przychodzi do pracodawcy i zabiera mu z ręki? Nie, wysyła zajęcie do niego. A to pracodawca przekazuje mu kasę. Ile? Tyle, ile zgodnie z kodeksem pracy powinien przekazać - jeśli przekazał więcej, to wina tegoż pracodawcy.

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 5 grudnia 2018 o 16:49

0 / 2
Syphar

[demot] @edzsledz nie, nie tylko oni, ale generalnie POPiS w dużej części obostrzeń jest winny. Nie widzę jakiejś znaczącej różnicy pomiędzy tymi partiami w zakresie wolności. Co do inwigilacji - to był przykład, chociaż obecna ustawa inwigilacyjna jest wręcz porównywalna z dyktaturą komunistycznych Chin - nawet w ZSRR nie istniały takie uprawnienia służb przy jednoczesnym całkowitym braku ich kontroli przez sądy (tak, ja wiem, że tamże akurat marionetkowe, ale zawsze). Na dodatek są mocne wątpliwości co do stosowania domniemania niewinności w tym zakresie. Ale tak odpowiadając - nie, nie widzę różnicy między PiS, PO, SLD czy PSL.

1 / 3
Syphar

[demot] @edzsledz generalnie nie jest to trudne. Weźmy przykładowego "zwykłego Janusza" i kilka przykładowych czynności, które wtedy miał prawo zrobić z własnym majątkiem, a jakich teraz nie może. Na ten przykład miał sobie prawo jak wyhodował świnkę, zabić ją i zjeść. Dziś - jest to zakazane. Miał prawo wiedzieć, czy władza w danej chwili go inwigiluje i w związku z tym prowadzić rozmowę w określony sposób - dziś zakazano nawet posiadania narzędzi wykrywających inwigilację telekomunikacyjną. O "prywatnej inicjatywie" nie wspomnę - oczywiście nie można było mówić o zatrudnianiu pracowników, ale znakomita większość rzemieślników czy chałturników mogła spokojnie funkcjonować, gdzie dziś jest to zakazane (tj. można, ale wymaga to koncesji - co do zasady nie można, chyba, że...). Drobni małorolni rolnicy też mogli swoją pietruszkę sprzedawać, nazywani badylarzami, ale nie było im to zakazane - dziś jest, chyba że mają specjalne zezwoleństwo. Rzecz jasna mniej istotne kwestie, jak brak zakazu samodzielnej wymiany żarówek w kupionym samochodzie - o ile udało się go kupić, czy wręcz jawnie kapitalistyczna ustawa Wilczka schyłkowego PRL to temat drugorzędny. Bo też trzeba pamiętać, że PRL to sporo historii i władze trochę zmieniały ton.

7 / 11
Syphar

[demot] @luc2233 we Francji wprowadzono w 1906 roku, zgadnij kto rządził? Wygrała wybory partia "Parti républicain, radical et radical-socialiste" i wprowadziła, Belgia, Niemcy - dość świeża sprawa, mniej-więcej w tym samym czasie (lata 50-te), w Belgii nie mam pewności, w Niemczech rządziła SOCJALdemokratyczna CDU, ale tradycja zakazująca handlu w niedzielę jest starsza niż obecnie obowiązujące od lat 50-tych przepisy i sięga narodowo-SOCJALISTYCZNEJ partii ROBOTNICZEJ Niemiec (NSDAP). Tu wyjątek Dania, ale jest to państwo wyznaniowe i tamże zakaz ten miał podłoże religijne. zniesiono go w 2012 roku. Tak, zdecydowanie nie jestem pewien, czy kraje te zawsze były krajami socjalistycznymi - ale z wjątkiem Danii (inne przyczyny i zniesiono) we wszystkich tych krajach takie właśnie zakazy wprowadzały rządy socjalistyczne.

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 4 grudnia 2018 o 20:34

3 / 5
Syphar

[demot] @agronomista A tu jest akurat ciekawostka, jak najbardziej naukowa. Mianowicie wg. naukowców z Harvarda, gdybyśmy w tej chwili "wyparowali" - ot, nie wiadomo dlaczego ludzi nie ma, to wszelkie pozostałości po naszej cywilizacji będą widoczne maksymalnie przez 1000 lat, natomiast będą wykrywalne przy pomocy znanych nam współcześnie technologii przez około 3 tysiące lat. To dalej daje bardzo wiele możliwości istnienia ludzkości rozwiniętej wcześniej, o czym pisał @PrivateST. W wersji popularnonaukowej - polecam ciekawy dokument "Life after People" - ci sami naukowcy tamże konsultują, ale jest to podane w formie strawnej dla przeciętnego zjadacza chleba. Co do tego, jak długo istnieje pierwotna cywilizacja po ew. katakliźmie - możemy to sobie wyobrazić dość łatwo. Otóż gdyby dziś nastąpił rozbłysk słoneczny na tyle silny, że zniszczyłby całą elektronikę na Ziemi, to ilu jeszcze pozostało ludzi, którzy potrafią (bez prądu!) zbudować silnik spalinowy? Dobra, a parowy? W praktyce cofamy się technologicznie do późnego średniowiecza (realnie posiadamy odpowiednią ilość ludzi znających się na ręcznej obróbce metali), nie wcześniej, ale i nie później (lampa naftowa nas przerasta - nie istnieje już technologia umożliwiająca rafinację ropy naftowej bez udziału prądu elektrycznego - a wiedza o niej w wersji drukowanej dawno spłonęła w wojnach. Pozostała wersja cyfrowa, no ale rozbłysk...). I teraz wyobraź sobie cofnięcie się do tego późnego średniowiecza - nie wyprodukujemy nawet żywności na taką populację ludzką, jaka żyje na planecie. Co oznacza wojny, masowe śmierci i dalsze wstecznictwo. I znów 2 tysiące lat rozwoju przed nami...

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 3 grudnia 2018 o 23:27

6 / 16
Syphar

[demot] @luc2233 akurat wymieniłeś te, w których rządzą partie socjalistyczne, więc komentarz @eol121 jest trafiony. Dania, na dodatek, jest jednym z nielicznych pozostałych w Europie państw wyznaniowych. Ale czy to źle, to już inna para kaloszy.

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 3 grudnia 2018 o 19:45

3 / 5
Syphar

[demot] @Nace92 To już ewolucja naszego języka. Pierwotnie nie znaliśmy pojęcia "freedom", ponieważ w Polsce nigdy nie było niewolnictwa i stan ten był naturalny, a słowo wolność oznaczało to, co w angielskim "liberty", stąd nasze "szlachcic na zagrodzie równy wojewodzie" - wprost ichnie "my home is my castle". Zmieniło się to za zaborów i potem nie zostało odwrócone, z uwagi na to, że dalsze rządy - polskie już - zawsze były socjalistyczne. Ale to taka dygresja językowa, bo o co chodzi to wiadomo. "Wolność rozumiana socjalistycznie" to znów ani jedno ani drugie - to to, co nazywamy "prawem". Mogę mieć prawo do czegoś. Oni to nawet nazywają "prawami socjalnymi", albo "wolnością do godnego życia". Nawiasem mówiąc to ich "godne" życie to też pomieszanie pojęć, bo godnie to żyje ten "menel", który jałmużny od państwa ani nikogo nie przyjmuje tylko zbiera złom, by mieć na swoje tanie wino, a nie ten "uchodziec", który żyje na koszt i łasce innych - to nie jest godność, to jest dostatek. Wolnym mogę być tylko od czegoś - w wypadku freedom jest to wprost wolność od bezpośredniego poddaństwa osobistego, a w wypadku liberty (czy też wolności "po szlachecku") to wolność od poddaństwa także organizmowi państwa (ówcześnie: króla) w jak najszerszym stopniu.

Zmodyfikowano 2 razy. Ostatnia modyfikacja: 2 grudnia 2018 o 20:06

2 / 4
Syphar

[demot] @Nace92 Nie ma czegoś takiego jak "wolność rozumiana socjalistycznie". To pewien problem języka polskiego, że nie posiadamy rozróżnienia słownego jak np. angielski na Freedom i Liberty. Bo z całą pewnością Morawiecki odnosił się do wolności zwanej z angielska "freedom". Albo jest kompletnym idiotą i nie widzi, że wolności z angielska zwanej "liberty" mamy za ich rządów jak dotąd najmniej w historii (tak, mniej niż w PRL) niepodległej Polski.

-1 / 1
Syphar

[demot] Bzdura. Przeciętny przedsiębiorca ma 800. Mimo, że na ZUS płaci pełną składkę całe życie od średniej krajowej. Mnie ZUS wyliczył 900. Bo lekko dopłacam. W sensie prognozy. To wolałbym nie płacić i niech sobie te 900 wsadzą tam, gdzie słońce nie dochodzi.

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 1 grudnia 2018 o 22:23

4 / 6
Syphar

[demot] Facebook ma w regulaminie jak byk, że takie coś może stać się na żądanie właściciela praw autorskich. A tutaj właścicielem jest ona (TVN miał na bazie prawa cytatu możliwość pokazać jej rysunek, ale!, z zaznaczeniem autorstwa - co zrobił ustami Chajzera). I pytanie do fejsa powinno być takie, skoro regulamin tego nie zawiera - dlaczego dokonano blokady właściciela praw autorskich na żądanie podmiotu, który tym prawem dysponuje wyłącznie zależnym, na prawach cytatu, mimo, że nie jest on właścicielem praw, tylko dysponentem zależnym? Eee? Jak dla mnie facebook złamał własny regulamin. I nikogo to nie obchodzi oczywiście. A TVN za taki numer powinien grubo beknąć.

-2 / 4
Syphar

[demot] A co mnie to obchodzi? Z punktu widzenia Polski to jest całkowicie obojętne, czy ten incydent wydarzył się w wyniku ukraińskiej prowokacji, czy też w wyniku ruskiej agresji. Z naszego punktu widzenia ważne jest tylko to, że się wydarzył - tym samym Rosja jasno zaznaczyła, że Krym jest częścią FR i koniec, jest w stanie go militarnie bronić. Mnie bardziej obchodzi co będzie, jak ruskie to samo stwierdzą o "korytarzu suwalskim". I tego można się obawiać. A skoro tak, to na rękę jest mnie, jako Polakowi, to, że są związani walkami na Ukrainie - więc powinienem wspierać Ukrainę Poroszenki, nawet, jeśli mafijną i banderowską, bo dopóty, dopóki piorą się z ruskimi po łbach - to ani banderowcy, ani ruscy zagrożeniem dla mnie nie są - zajęli się sobą.

1 / 5
Syphar

[demot] Ci ludzie mają niezwykłą odwagę lub głupotę... Ja bym zaczął powoli, bo jeszcze powodu do paniki nie ma, ale zdecydowanie, oddalać się od brzegu morza...

15 / 17
Syphar

[demot] W Polsce i tak nie ma gangów. Chyba, że ta grupa przestępcza zwana Sejmem, ale ją akurat ciężko nazwać zorganizowaną. Nie licząc PiS, oni mają silnego wodza i klasyczną strukturę mafii.

-1 / 1
Syphar

[demot] Ale się napracowali... Inna sprawa, że jak jest dobrze, to o czym pisać.

7 / 9
Syphar

[demot] @respektov Akurat jeśli chodzi o nowe BMW to się zgodzę, ale sebixy nie kupują nowych - kosztują tyle co inne auta podobnego rocznika, a jak nawet są droższe, to seba kupi starszy. I tak, hejt wziął się stąd właśnie, że oni sobie tą markę upodobali - i potem statystycznie (względem normalnych kierowcow BMW) stanowią wyższy % buraków niż kierowcy innych marek. Więc daruj sobie twierdzenie o 10 letnich BMW, ktore kosztują i po 50 tysięcy (akurat na tyle wielu Polaków stać, tylko wielu za takie pieniądze woli nową Dacię z salonu niż 10-latka), bo sebki nie jeżdżą furami po 50 tysi, tylko po 3-5 tysi. A w tej półce cenowej BMW nie różni się od innych niemieckich marek.

4 / 10
Syphar

[demot] Najsmutniejsze jest to, że prezydenci otaczają się takimi laskami, jakie przysporzą im popularności w narodzie... W celu wygrania wyborów, oczywiście. Interesująco świadczy to o naszym narodzie.

-1 / 1
Syphar

[demot] Marsz był sposobem świętowania, to co wydarzyło się w Paryżu to antyrządowy protest, nie widzisz różnicy? I oczywistym jest, że jedynymi faszystami w tym wszystkim okazał się rząd francuski.

-1 / 1
Syphar

[demot] @deanthehunter a to niestety z testów ADAC. Dość rzetelnych, można powiedzieć. Nie, nie były robione "na śniegu", tylko zimą. Bo drogi w miastach, tak samo jak ekspresowe czy autostrady sypie się na tyle obficie, że nawet przy minusach śnieg tam nie leży. To znacząca różnica, nie mieszkamy w Norwegii, tylko w klimacie zbliżonym do Niemiec - śnieg na drogach nie zalega, nie licząc naturalnie gór i wschodnich rubieży kraju. Stąd i moje stanowisko dot. opon całorocznych - przez 4 lata notowałem ilość dni ze śniegiem na drogach (piszę na drogach, a nie na bocznej uliczce w "koziej wólce", bo tam też i nie jeżdżę - jak większość kierowców niezawodowych, nie opuszczam w mrozy mojego miasta, a do pracy jadę drogą, na której nie ma śniegu czy lodu) i stąd taka opinia. Wyjątkowo jadę co prawda 650 km do rodziny na tzw. zachód, ale na autostradę (odśnieżoną, bez lodu) wjeżdżam już w swoim mieście. Bo zimówka jest na śnieg, a nie, jak wskazywałaby nazwa, na zimę. Na mokrej nawierzchni (ale bez śniegu i lodu) równie dobra jak 3-letnia nawet zimówka będzie opona całoroczna, właśnie z uwagi na bieżnik zbliżony do letniej - dostosowany do odprowadzania wody oraz mieszankę "pośrednią", która nie robi się za twarda w temperaturze zbliżonej do zera. Pewnie - jak ktoś mieszka na wsi to Twoje podejście ma sens, albo na tzw. "dzikim wschodzie", ale większość samochodów w Polsce ma jednak rejestrację dwuliterową...

1 / 3
Syphar

[demot] @w0lnosc Tylko, że z tym, że UE to jeden kraj, to oni akurat więcej wiedzą niż większość obywateli UE. Od czasu Traktatu Lizbońskiego poszczególne państwa członkowskie mają do powiedzenia mniej, niż poszczególne stany USA. Oba, de facto, są państwami federalnymi, a nie federacją państw. Zwróć uwagę, że "state" to tak naprawdę "państwo". "Country" to brytyjski angielski. Ich twierdzenie, że UE to jedno państwo takie samo, jak ichnie USA ma znacznie więcej sensu, niż nasze twierdzenie odwrotne. I analogicznie, wbrew pozorom ich system edukacji, uczącej rozwiązywania problemów, a nie wkuwania wiedzy na pamięć, także ma większy sens - bo zwiększa wydajnośc takiego człowieka w pracy. Jednak znów - wymagając pamięciowej wiedzy zamiast myślenia jest możliwe uczynienie tego, czego inaczej zrobić się nie da - wykształcenie WSZYSTKICH. Co zresztą powoduje, że po połowie kierunków studiów nie można znaleźć pracy, bo nie posiada się przydatnych umiejętności. Ale wyższe jest. Wszyscy są równi, nawet półmózg może zrobić wyższe wykształcenie. Socjalizm to nie jest tylko kwestia rozdawnictwa, podatków i gospodarki, to cały chory system społeczny, w którym ową równość i to źle pojętą wprowadza się dosłownie wszędzie.

-2 / 2
Syphar

[demot] @snap171 autoryzowanym sklepem, a nie oficjalnym sprzedawcą. To duża różnica, ale robisz napinkę jak cholera. Mało tego! To, że cena w sklepie internetowym (szło kupić dziś na x-kom.pl za niecałe 1100) jest inna niż na allegro tez jest normalne. Jak sam prowadziłem sprzedaż w pewnej firmie (no taka praca) to realnie na allegro mieliśmy o 20% drożej niż na sklepie. Przyczyna? Bardzo prosta - prowizja allegro, system PayU (który powoduje opóźnienie w płatności - klient myśli, bo allegro mu pisze, że sprzedawca otrzymał płatność - w rzeczywistości otrzymuje czasami 2 dni później) - znów koszt, kwestia zmian cen - na sklepie robi się to jednym kliknięciem, na allegro zmiana jest po 24 godzinach i tak dalej... I tak, pseudopromocje też były w normie.

Komentarz poniżej poziomu pokaż
Komentarz poniżej poziomu pokaż

« poprzednia 1 2121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 następna »