Momencik, trwa przetwarzanie danych   Ładowanie…

Eaunanisme

1 / 1
Eaunanisme

[demot] Czy czasem z bankructwem Poczty Polskiej to nie jest tak samo, jak z bankructwem ZUSu? To w ogóle możliwe? Ma sens używanie nomenklatury charakteryzującej przedsiębiorstwa działające w ramach wolnego rynku do spółek skarbu państwa?

0 / 2
Eaunanisme

[demot] Życie ptaków w mieście: "To ciężka i pełna niebezpieczeństw wyprawa". Użytkownik demotywatorów: "Ale fajowa rzecz!!! :)"

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 16 kwietnia 2024 o 10:38

3 / 3
Eaunanisme

[demot] @samodzielny68 Z tym "wybrzydzaniem" to też nie jest zawsze tak jednoznacznie. Mam znajomą, która nie je papryki. Przy każdym daniu, jakie dostaje, pyta, czy jest w nim papryka. Czasem miałem wrażenie, że gdyby ktoś podał jej po praz pierwszy herbatę z cukrem, to by się też zapytała, czy nie ma w środku papryki. Z resztą znajomych traktowaliśmy ją jak niegroźną wariatkę, taką wybrzydzającą paprykofobkę. Jakiś czas temu na jednej z imprez, gdzie polało się trochę alkoholu (bez papryki) spytałem ją, czemu ona tak panicznie boi się papryki, że gotowa jest w cukierni pytać o to, czy pączek z różą też nie ma papryki. W odpowiedzi przyznała mi się, że po papryce, nawet najmniejszej ilości, ma straszne wzdęcia i jak zje danie, do której ktoś choćby doda ciut papryki (nawet w proszku), to kilka kolejnych godzin ma praktycznie wyjęte z życia, bo lewituje jak balon pod sufitem. A w kontaktach z innymi ludźmi po prostu jest bardziej akceptowalne uchodzić za osobę, która wybrzydza i obsesyjnie poszukuje najmniejszych śladów papryki, niż wtajemniczać wszystkich w to, że po papryce zamienia się w jednoosobową orkiestrę dętą.

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 16 kwietnia 2024 o 9:12

4 / 4
Eaunanisme

[demot] @koszmarek66 Ma to też swoje minusy. Od kilku lat z przerażeniem obserwuje, jak pogarszający się wzrok moich rodziców przekłada się na problemy z utrzymaniem domu w czystości. Przykładowo ostatnio zwróciłem mojemu ojczymowi uwagę, że bidon, z którego pije wodę, ma w środku zielone glony. A że niby widzi "dobrze", to okulary zakłada tylko do tabletu i monitora. Więc jak myje naczynia bez okularów, to nie zauważa brudu.

11 / 11
Eaunanisme

[demot] @samodzielny68 Wiele osób naprawdę nie ma problemu z tym, żeby włożyć w coś więcej wysiłku, aby innym było dobrze. Myślę, że warto nie mierzyć innych swoją miarą. Sam wielokrotnie byłem adresatem "dobrych rad, aby nie dać się wykorzystywać przez fanaberie innych", kiedy jedyną akcją z mojej strony było np. wyjście z pracy 10 minut później. W kontekście "braku elementarnego poszanowania dla teściowej i jej pracy" - jeśli ktoś jest aż tak drobiazgowy i wrażliwy na potrzeby innych, to musi to kochać. Poza tym od kiedy dojrzałość wiąże się z tym, że jem rzeczy, które mi nie smakują? Wręcz przeciwnie - jestem dorosły i nikt mi nie będzie mówił, co mam zjeść. Dlaczego moje kubki smakowe mają być gorzej traktowanego od Twojego ego? Zjedzenie czegoś z grzeczności i skomplementowanie kucharza, że pyszne, mimo że źle doprawione i suche to kwestia kultury i dobrego wychowania, ale nie powinno to być podstawą długofalowej relacji między ludźmi. Spotkania, zwłaszcza z rodziną, to ma być przyjemność, a nie przykry obowiązek. Co Ci zatem szkodzi, że ktoś "rozpuszcza towarzystwo"? Jak Ci się samemu nie chce, to nikt Ci nie karze. Zapraszaj sobie wegetarian na mielonego z ziemniakami polanymi skwarkami. W końcu przecież, zgodnie z Twoją logiką, to oni wyjdą na niewychowanych prostaków, a Ty będziesz mógł poczuć się lepiej, że nikt Cię nie wykorzystuje przez swoje głupie preferencje.

3 / 3
Eaunanisme

[demot] Cóż. Niestety, niektórzy dorośli są wyjątkowo mało spostrzegawczy, jeśli chodzi o ciągi przyczynowo-skutkowe. Matka mojego przyrodniego brata przez 27 lat robiła niemal wszystko za syna. Kilka lat temu wreszcie się wyprowadził do innego miasta do pracy. Ostatnio się dowiedziałem, że macocha regularnie do niego przyjeżdża z moim ojcem, żeby pomóc mu ogarnąć bieżące rzeczy, jakieś prasowania, zakupy większe etc. Facet ma 32 lata i nie jest OZN.

0 / 0
Eaunanisme

[demot] @rhkkkk Wiadomo, że sytuacja u każdego jest nieco inna. U mnie akurat zużycie mieściło się kalkulacjach producenta, gdzie jedna butla z gazem pozwalała napełnić odpowiednik 40 butelek 1,5 l, za które zapłaciłbym w sklepie ok. 100 złotych. W gruncie rzeczy więc tyle, ile nabój, ale wiele sklepów ma możliwość wymiany pustego na pełny za ok. 30% tej ceny i wtedy wychodzi dużo taniej. Wiadomo, że saturator też swoje kosztuje, więc na wstępie trzeba wyłożyć kilka stów, ale przy codziennym piciu wody koszt się po jakimś czasie zwróci. Plus brak plastikowych butelek do wyrzucania.

0 / 0
Eaunanisme

[demot] Heh. Pamiętam, jak tuż przed wprowadzeniem obostrzeń covidowych i obowiązkowej kwarantanny po powrocie z zagranicy sam wróciłem z dwutygodniowego wyjazdu. Od następnego dnia wszystko miało być pozamykane. Przyjeżdżam do domu. W lodówce pusto. Sobota wieczór. Idę więc do jakiejś biedronki w okolicy. A tam po prostu pusty sklep. Wszystko wyczyszczone praktycznie do zera. Kleiłem wtedy kolację i śniadanie następnego dnia z jakichś totalnie losowych rzeczy, które najwyraźniej nie były towarami pierwszej potrzeby. To były dziwne czasy.

7 / 9
Eaunanisme

[demot] @didja Mam nadzieję, że masz świadomość, że nie każda woda sprzedawana w butelkach to woda mineralna, a już tym bardziej wysokomineralizowana. Tak że nie za bardzo rozumiem, co "NIEPRAWDA". Nigdzie nie napisałem: "Ludzie kupujący wodę mineralną to debile, bo przecież z kranu też leci źródło zdrowia muszyna premium". Napisałem co ja robię, a nie co każdy musi robić, jakby to była uniwersalna prawda objawiona, przez co nie możesz pić na co dzień zupy z kamieni, bo ja lubię wodę z kranu z cytryną.

15 / 15
Eaunanisme

[demot] Jedna z największych oszczędności, która jednocześnie wiąże się z mniejszą ilością śmieci, to rezygnacja z kupowania wody w butelkach. Zamiast tego piję zwykłą kranówkę (np. doprawioną sokiem z cytryny). Dużo taniej wychodzi też kupienie saturatora, jak ktoś koniecznie musi mieć gazowaną. Poza tym, odkąd zacząłem regularnie pić kawę, zainwestowałem w dobry kubek termiczny i codziennie zabieram świeżą z domu (i tak codziennie rano robię pełny dzbanek kawy dla reszty domowników). Jak ostatnio musiałem zjeść śniadanie na mieście i wziąłem sobie do tego kawę za 15 ziko, to od razu poczułem się lepiej mając świadomość, że nie wydaję tyle codziennie.

0 / 0
Eaunanisme

[demot] @Peppone Właśnie kiedyś tak było, że e-booki były jako usługi elektroniczne (czy jakoś tak) i była na nie wyższa stawka - 23%. Teraz na oba typy książek jest 5%.

2 / 2
Eaunanisme

[demot] Ja wiem, że raczej to nie jest tak, że jak ktoś ma w planach wyjazd na wakacje, który kosztuje 10 kafli, to wydaje te 10 kafli i przez resztę roku bieduje, bo były to jego ostatnie pieniądze. Ale zastanawia mnie, skąd u tylu ludzi przekonanie, że jeśli ktoś właśnie wydał jakąś sumę, to znaczy, że ma jeszcze więcej w zanadrzu? Swego czasu do mojej matki odezwała się dawna znajoma. Rodzice byli świeżo po kupnie mieszkania. Wcześniej sporo odłożyli z dosyć dobrej pracy, więc w ciągu roku wyłożyli na mieszkanie i samochód. Jeszcze im trochę zostało, ale bardziej w kategoriach kilku-kilkunastu tysięcy, a nie kilkudziesięciu czy kilkuset. No i na to wprosiła się właśnie ta wspomniana "koleżanka", gdzie od słowa do słowa pojawił się temat pożyczki w kwocie chyba 70 kafli, "bo im ciężko, remont by chcieli zrobić i samochód nowy kupić" etc. Moi rodzice do niej, że sorry, ale nie mają takiej sumy, są po wydatkach i aktualnie nie dysponują wolnymi środkami. Babka nie była w stanie tego zrozumieć. Uznała, że skoro stać ich na mieszkanie "w prestiżowej dzielnicy" (wówczas praktycznie przedmieścia Warszawy) i "drogi samochód" (kombi ze średniej półki w podstawowej wersji wyposażenia), to PRZECIEŻ WIDAĆ, że MAJĄ PIENIĄDZE i po prostu są SKNERAMI (cytat).

2 / 2
Eaunanisme

[demot] Ja bym obstawiał, że chodzi o wygodę i fakt, że jest mało alternatyw, jeśli chcesz e-booka w dobrej jakości. Sklepy mogą sobie na to pozwolić, bo co - jak chcesz e-booka, ale jest droższy, niż papierowa, to jednak kupisz papierową? Nie sądzę. Jak chcesz Play Station, ale jest drogie, to kupujesz zamiast tego Nintendo? Logiczne jest dla mnie, że wydawnictwa kierują się chęcią zysku, a nie logiką. Jeśli sprzedają normalne książki za 5 dych, to może się wydawać, że e-book powinien kosztować maksymalnie dychę, ale to 4 dychy mniej zysku. Technicznie można e-booki piracić, ale wielokrotnie zdarzyło mi się, że zdobyta wersja była nieprawidłowo zakodowana (powodzenia w czytaniu pliku, z którego np. zniknęły wszystkie polskie znaki). Technicznie można piracić też zwykłe książki i zamiast mieć w biblioteczce oficjalne wydania, to np. trzymać wydruki w segregatorach. Ktoś tak robi, żeby zaoszczędzić? Raczej nie. Tak naprawdę realną alternatywą są jedynie biblioteki, które posiadają wydania elektroniczne, darmowe serwisy (np. Wolne Lektury), albo serwisy z subskrypcją (typu Legimi) - wtedy w cenie jednego takiego e-booka ze sklepu mamy np. 7 (czy tam ile wynika z zasad abonamentu). Jedyny minus? Trzeba czytać.

-1 / 1
Eaunanisme

[demot] Plot twist - kiedy był wyrzucany na ulicę przez poprzednich właścicieli, to był Spanielem.

7 / 7
Eaunanisme

[demot] W mojej pracy swego czasu w jednej z toalet na piętrze standardem była raz na kilka dni usmarowana prawie cała muszla dwójką. Pewnego dnia została przekroczona granica i tym samym wysmarowana była ściana. Z dwa razy zdarzyło się, że na ścianie w kabinie ktoś przykleił... zużytą podpaskę. O ręcznikach papierowych, które walają się przy koszach, bo ktoś nie trafił, nie wspomnę.

6 / 6
Eaunanisme

[demot] @Azheal I to by dowodziło, że dostrzega więcej plusów takiej sytuacji, niż minusów. Bo gdyby mu takie nazwisko przeszkadzało, to by mógł sobie zmienić na Cyps albo (XD) Zyps. @hirotikaro W gimnazjum chodziłem do klasy z gościem, którego rodzina od dziadków w górę miała nazwisko zapisywane z "on". Tymczasem przy jego ojcu (i tylko przy nim - najmłodszy syn, reszta rodzeństwa już została zapisana prawidłowo) urzędnik się pomylił i zapisał to nazwisko przez "ą". W związku z tym kolega, jego siostra i ich rodzice mają nazwisko w innej wersji, niż cała reszta rodziny.

0 / 0
Eaunanisme

[demot] @csnrdi Od samego początku wiedziałem, żeby nie chwytać za kamień, bo kamień nie od tego służy, żeby rzucać w innych ludzi tylko dlatego, że mają inne spojrzenie na dany temat. Dzięki za wyjaśnienie.

0 / 0
Eaunanisme

[demot] 1. Słuchawki obecnie mogą mieć tryb kontaktu, co powoduje, że muzyka jest jedynie dodatkiem w ogólnych dźwiękach otoczenia. W ten sposób można całkiem normalnie mieć słuchawki w uszach z grającą muzyką i jednocześnie wyraźnie słyszeć wszystko, co się dzieje dookoła (sam z tego korzystam, kiedy np. idę w słuchawkach po ulicy). 2. Obecnie sporo osób słucha muzyki wyłącznie w serwisach streamingowych. Jeśli nie masz możliwości podłączenia telefonu za pomocą bluetooth lub kabelka AUX (np. w starszych modelach aut), to sobie nie posłuchasz tego, co lubisz. Pamiętam, jak w moim samochodzie z 2011 dokupowałem bluetooth do zapalniczki samochodowej, żeby móc słuchać muzyki z głośników w aucie. A to nie był powszechny gadżet. 3. Słuchawki bluetooth często pozwalają rozmawiać przez telefon. Wtedy wystarczy kliknąć przycisk przy uchu, zamiast obsługiwać ekran telefonu, żeby odebrać. 4. Najbardziej idiotyczne z tego wszystkiego jest patrzenie na działania innych przez pryzmat własnej wygody i własnych przyzwyczajeń.

0 / 0
Eaunanisme

[demot] @csnrdi Wyjaśnij mi coś zatem, proszę: Z Twoich dwóch pierwszych komentarzy wywnioskowałem, że boli Cię to, że biała syrenka zrobiona przez Azjatę nie jest postrzegana w kategoriach rasizmu. Twój ostatni komentarz z kolei wskazuje, że jednak taki system, gdzie nie ma "julkowania" jest spoko. To jak to w końcu z Tobą jest, bo się trochę pogubiłem - nieprzejmowanie się rasizmem przez Azjatów jest luz, czy trzeba ich dojechać, jak lewacy dojeżdżają Zachód?

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 8 kwietnia 2024 o 11:25

1 / 5
Eaunanisme

[demot] Autor demota przywołuje przysłowie "Czym skorupka za młodu nasiąknie, tym na starość trąci". Wg mnie bardziej adekwatne jest "Zapomniał wół, jak cielęciem był". Jestem z pokolenia wychowanego w latach 90-2000. To, z jaką pogardą spotykałem się od dziecka, bo miałem to, czego nie mieli ludzie z pokolenia moich rodziców, bo wtedy to było już wszystko, a wcześniej to się mieszkało na dnie jeziora i jadło korę z drzew, bo wtedy to każdy szedł na studia i miał oczekiwania z kosmosu, a kiedyś to trzeba było być elitą, bo nie poznaliście smaku kryzysu i biedy, a narzekacie, jak to wam źle etc. itd. itp., a za naszych czasów to były kartki w sklepach. Jednym zdaniem - milenialsi mieli być pokoleniem straconym, nieprzystosowanym do życia w trudach rzeczywistości, niby mającym wykształcenie, ale nie potrafiących czytać ze zrozumieniem, uczonym odpowiadania pod klucz i wodzenia za rękę, bez podstawowych umiejętności, wzywającym fachmana do wymiany żarówki w lampce na biurku. Teraz dokładnie to samo jest wobec "zetek" i alf. Bo nie pasują do PRZEDWIECZNYCH zasad... określonych kilkadziesiąt lat wcześniej. Litości...

5 / 5
Eaunanisme

[demot] @raviK Niestety, ale wiele osób postrzega rzeczywistość dookoła siebie, zwłaszcza w internecie, w kategoriach wyłącznej strefy ekonomicznej na morzu. Czyli niby inni mają tam dostęp, ale muszą postępować wg czyichś zasad. Stąd bierze się narzekanie na aktywność innych w sieci i ustawianie, co kto może publikować na swoich własnych profilach, bo ja mi się wyświetla, to już wchodzi w mój świat, a więc jak mi się nie podoba, to trzeba to zmienić.

« poprzednia 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10118 119 następna »