Momencik, trwa przetwarzanie danych   Ładowanie…

Cascabel

0 / 0
Cascabel

[demot] @Czubbajka ale częściej wolą być rodzinami zastępczymi, bo stały dochód, niż adoptować.

3 / 3
Cascabel

[demot] @tomkosz Chcesz, żeby zakładano, że "w czasie ciąży się odmieni" i zapominasz o jednej kwestii: co, jeżeli się nie odmieni? Jeżeli każdy płacz dziecka u danej osoby będzie budził agresję, jeżeli przyjdzie depresja poporodowa, a zamiast miłości dziecko otrzyma nienawiść, albo niechęć bo zabrało sen/popsuło relację między rodzicami/odebrało perspektywy/nie można imprezować? Kolejne pokolenia mają twoim zdaniem udawać, że jest różowo? Nie widzę się w roli matki, mając fobie krwi i mdlejąc na jej widok, albo uciekając, albo wchodząc w tryb walki jeżeli nie mogę uciec - i z wynikającym z tego zakazem wstępu do jednego ze szpitali. Podobnie jak dobrym ojcem nie będzie znajomy imprezowicz jeżdżący z zespołem po kraju, czy facet który spędza w pracy 12 godzin na dobę i marzy o kolejnych awansach i większej ilości pracy. Nie jest dobrym rodzicem osoba niekonsekwentna, toksyczna, skupiona na zdaniu innych ludzi. Nie bez powodu jakiś czas temu pojawił się termin "patointeligencja" - zarobki, wykształcenie, czy wykonywany zawód nie świadczy o człowieku. Fajnie sobie zdać też sprawę, jak bardzo zmieniło dziecko "rolę" w rodzinie - przestało być już dla ludzi zwrotną inwestycją, stało się bardzo drogim hobby. Nie poślesz go do pracy, nie musi chcieć odziedziczyć biznesu, nie masz gwarancji że w dorosłym wieku będzie mogło udzielić jakiegokolwiek wsparcia, bo może wylądować w dowolnym miejscu świata, nie zabezpieczy finansowo na starość. Dziecko obecnie jest kosztem, nie tylko finansowym i sporo osób zdaje sobie sprawę, że dużo lepiej zabezpieczy sobie przyszłość inwestując w coś pewniejszego niż potomek. Plus to, że kobieta z reguły musi liczyć się z tym jaką ilość dzieci jest w stanie utrzymać sama, bo powiedzmy szczerze - współczesne związki zbyt trwałe nie są. Dla ilu dzieci ma czas jednocześnie rozwijając się zawodowo? Na ilu utrzymanie byłoby ją stać? Najczęstszą odpoweidzią jest 1 albo 0.

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 29 listopada 2023 o 11:34

1 / 1
Cascabel

[demot] @solarize Są sytuacje, gdzie brak zasądzonych alimentów utrudnia życie dziecka, zwłaszcza że rzeczone alimenty stanowią dla takiej osoby dochód w czasie takich studiów. Kwestia zabezpieczenia prawnego i finansowego dla danego dziecka, także przed tym, żeby urząd skarbowy nie miał nic w danym kontekście do gadania i nie ciągał nikogo do sądu za nieopodatkowane darowizny.

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 29 listopada 2023 o 11:08

3 / 3
Cascabel

[demot] @Ktostamskadstam Chyba wyniosłam nieco inne podejście - wymiana auta na nowsze jeżeli cię stać, to raczej kwestia bezpieczeństwa, wygody i możliwości ekonomicznej jazdy i, obecnie, możliwości pojechania tam, gdzie się chce, a nie szpanowania przed ludźmi (choć znam takich, co od wygodnych foteli wolą czarne podsufitówki). Zwłaszcza, że ostatnie zakupione do domu w ogóle nie straciły na wartości. Część osób uważa za szpanowanie pieniędzmi to, że inwestujesz w to, by dom stał się maksymalnie samoobsługowy i ekonomiczny, bo oszczędności wystarczą na chwilę, a sposoby na obniżenie kosztów utrzymania - zostaną. Podobnie jak np. inwestycje pozwalające na podniesienie wartość nieruchomości, albo w komfort i zdrowie. Może dlatego że wiem, ile kosztuje rehabilitacja i że to cena jaką się płaci za oszczędność na materacu, kanapie, aucie, rowerze czy butach...

4 / 6
Cascabel

[demot] Znam sporo przypadków piekarni, które upada, bo nikt nie jest zainteresowany ich prowadzeniem. Założone tuż po wojnie, ojciec przekazał je dzieciom - tak jak i tutaj, ale trzecie pokolenie nie jest zainteresowane wstawaniem o świcie - woli pracować w "normalnych" godzinach, podczas gdy takie zakłady działają raczej w wersji "rodzinnej" z zatrudnieniem pracowników głównie do sprzedaży. Jak nie ma kto przejąć, to lepiej sprzedać i cieszyć się emeryturą na tyle, na ile się da.

12 / 12
Cascabel

[demot] @sceptykiem_sie_urodzic Pewnie nie oczekiwałeś odpowiedzi, ale to w sumie ciekawe :) W tamtych czasach wspomnienie, że kogoś boli brzuch zostałoby uznane za złamanie konwenansów, bo taka część ciała jak brzuch, nogi, pośladki, należały do strefy profanum o której kulturalni ludzie nie rozmawiali. Za to bez problemu mogli narzekać na ból głowy, czyli części ciała należącej do sacrum. Z tego powodu istniały też takie, a nie inne stroje (zobacz, jak zasłaniasz i deformujesz dolną część ciała, czyli tą uznawaną za "nieczystą"). Jak spojrzysz też na opisy w powieściach, czy wierszach z tamtych czasów, to z reguły zobaczysz zachwyty włosami, licem, łabędzią szyją, oczami, a prawie nigdy - nogami. Dobrze wychowana kobieta mogła wspomnieć o bólu głowy, ale nie bólu brzucha. I przez to ten osławiony ból głowy, może oznaczać każdy dyskomfort.

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 29 listopada 2023 o 10:25

1 / 1
Cascabel

[demot] @solarize Każdy z wymienionych przeze mnie przypadków (może za wyjątkiem kuzyna) płacił na nieswoje (biologicznie) dziecko alimenty. Żaden nie walczył z tym w sądzie. Czy to może zostać uznane za bycie chętnym?

1 / 3
Cascabel

[demot] @solarize Mój kuzyn. Nawet bez ślubu, pomimo że przedtem zerwał z dziewczyną, mimo namów rodziny i z pełną świadomością, że jest jednym z trzech kandydatów nie chciał testu, za to bez problemu uznał ojcostwo. A potem, jak znowu zerwali i był znowu kandydatem - tym razem jednym z dwóch - uznał na tej samej zasadzie drugie dziecko. Mam też znajomą, której ojciec hajtnął się z jej matką wiedząc, że jest w ciąży z innym - przyjaźnili się. Dowiedziała się po wielu latach, od babci i wbrew woli ojca, po tym jak jej rodzice się rozwiedli. Dla niego to córka, ale babcia ma problem z niebiologiczną wnuczką. Trzeci przypadek to wnuczka sąsiadów, której nie umie zaakceptować starsza siostra, ale relacje z niebiologicznym ojcem ma po rozwodzie rewelacyjne i jest jego oczkiem w głowie. Znowu sytuacja, gdzie para zeszła się jak kobieta była w ciąży.

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 28 listopada 2023 o 10:14

0 / 0
Cascabel

[demot] @Obiektywny1 Dlatego pisałam o wymuszeniu podziału tych dni wolnych na opiekę nad dzieckiem, poniekąd przymusowo - pół na pół. Wyrównanie przywilejów. A z tym powrotem do pracy nie jest wcale tak różowo: sąsiadka ma dwóch synów, dwa lata różnicy między nimi i faktycznie - wylądowała na niemal 10 lat na bezrobociu i wcale nie dlatego, że jej było wygodnie, tylko dlatego że żeby dostać pracę potrzebowała przedszkola, żeby dostać przedszkole potrzebowała pracy, a cena prywatnego przewyższała potencjalne zarobki (udało jej się wywalczyć, mimo licznych odwołań, dopiero zerówkę - bo pełna rodzina, bo dochody na członka rodziny nie przyznają punktów i tym podobne rzeczy). Dodajmy, że świetlice szkole działają też w pewnych godzinach, z czego korzysta kilka firm oferując "zmiany rodzicielskie" - za najniższą krajową. Próbując wrócić do pracy, którą wykonywała przed macierzyństwem - pomimo że lepiej płatnej - musiałaby wynajmować nianię która odbierałaby starsze dziecko ze szkoły i młodsze z przedszkola i znowu - brak pracy wychodził dla rodziny lepiej finansowo niż powrót do pracy. Na rodzicielskim kobietom płaci się wyższą stawkę niż mężczyznom i to moim zdaniem jest chore. Jak chcesz rozwiązać system i problemy z nim, to zaczęłabym od kwestii MOŻLIWOŚCI powrotu jak najszybciej do pracy, nawet jeżeli chodziłoby o najniższą krajową i WYRÓWNANIA w kodeksie pracy "przywilejów" związanych z rodzicielstwem, by potem wprowadzać zmiany w prawie rodzinnym na wypadek rozwodów. Jak w domyśle i społeczeństwie normalny stanie się obrazek ojca z dzieckiem u lekarza, czy z wózkiem, to wszystkim będzie łatwiej (może za wyjątkiem panów, którzy nie są zainteresowani całkowicie opieką nad własnym dzieckiem i liczą na to, że łatwo złapią "nową partnerkę", założą "nową" rodzinę, a o starej "zapomną").

-1 / 1
Cascabel

[demot] @Obiektywny1 Nigdzie nie pisałam, że mają gorzej być traktowani mężczyźni, jakbyś nie zauważył, tylko że problemem są różnice w zarobkach. Bo przypadek ze zmianą rodzicielską znam w obie strony i przewagą w zaangażowanie w opiece w komplecie ze sporo niższymi zarobkami znam w obu konfiguracjach i w obu to gorzej zarabiający rodzic dostał prawo do opieki (choć należy dodać, że w przypadku lepiej zarabiającego w obu wypadkach pojawił się też wątek uzależnienia od alkoholu). Dysproporcje finansowe nie są skutkiem własnych działań rodziców, ale obecnych rozwiązań w kodeksie pracy. Jakby urlop rodzicielski przymusowo podzielono na pół, żłobki nie kosztowały tyle co zarobisz na najniższej krajowo i z automatu każdy z rodziców miałby wystawione co drugie L4, to może coś by się zmieniło. Obecnie faktem jest, że niemal każda znana mi kobieta która dostaje wyższą stawkę niż najniższa krajowa jest albo po czterdziestce, gdy dzieci ma już odchowane, albo jest trzymana na umowach na czas określony najdłużej jak się da, w obawie że "zaciąży" i "zniknie" potem na macierzyńskim i wychowawczym, czego mężczyzna standardowo nie robi. Wiesz, to o czym pisze usłyszałam pierwszy raz w kontekście współpracy środowisk feministycznych z maninistycznymi i wspólnych postulatów. Zwiększyć prawa i obowiązki jeżeli chodzi o rolę opiekuńczych mężczyzn, przy okazji wyrównując atrakcyjność na miejscu pracy (szkoda, że jak i matki i ojcowie znikną w momencie narodzin dziecka na sześć miesięcy, to przesunie atrakcyjność na rynku pracy w stronę kobiet po menopauzie :)). Zamiast pieniędzy, dać opiekę - żłobek, przedszkole - w rozsądnych cenach, tak by każde dziecko (mamy niż!) znalazło tam bez problemu miejsce. Zachęcić do powrotów do pracy, a nie jeszcze je utrudnić. A co do tego, że to nie jest standardem: od prawnika słyszałam, że na około 50 spraw rozwodowych, gdzie zawsze sugerował staranie się o opiekę naprzemienną, zainteresowanych było może trzech panów, a może 5 starało się o wyłączną. Cała reszta poza żoną, rozwodziła się z rodziną.

Zmodyfikowano 2 razy. Ostatnia modyfikacja: 27 listopada 2023 o 11:28

2 / 8
Cascabel

[demot] @pirlipati Jeżeli mąż wyniósł się na początku z łóżka bo "dziecko płakało mu przeszkadzało", albo "kobieta usnęła z dzieckiem przy nocnym karmieniu i nie wpadł na to, by odłożyć je do łóżeczka", to nie ma co się dziwić, że potem mają problem. Jak raz wyniesiesz się z łóżka, to ciężko potem do niego wrócić. Kilkoro znajomych bardzo sobie chwaliło na przemian (nie po równi) zawalanie nocek (jak on zawalał, to karmił butelką...) i zatyczki do uszu dla połówki mającej akurat wolne.

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 27 listopada 2023 o 10:48

0 / 2
Cascabel

[demot] @Obiektywny1 Problemem opieki naprzemiennej jest też to, że zbyt mało mężczyzn po rozwodzie wnosi ogólnie o opiekę nad dzieckiem (nie tylko naprzemienną). Jeżeli byłaby domyślna, za wyjątkiem przypadków udowodnionego molestowania/znęcania/tym podobnych oraz z założeniem, że niechętny do tego typu rodzic dostaje kosmiczne alimenty... Problemem jest tutaj np. przenoszenie dziecka z jednego mieszkania do drugiego, uwiązanie obojga rodziców w tym samym mieście i państwie, fakt, że jednak tego typu opieka wciąż wymaga odpowiedniego dzielenia się obowiązkami finansowymi wobec dziecka. Przy dysproporcji finansowej rodziców pojawiają się jeszcze dodatkowe problemy (co jak jedno jest non stop w delegacjach, ale ma piękny dom i duże zasoby finansowe, a drugie pracuje na produkcji na zmianę "rodzicielską", odbiera dziecko do mieszkanka i zabiera do wynajmowanego pokoju? Dziecko powinno mieć zapewniony standard życia taki, jaki miałoby gdyby rodzice się nie rozstali - a wybór jest albo "luksus", albo "rodzic ma czas na opiekę nad nim").

-1 / 1
Cascabel

[demot] @Obiektywny1 Tutaj problemem jest kwestia, jak udowodnisz że był świadomy, albo nieświadomy tego, że nie był ojcem i np. czy namawiał kobietę do tego by "zatrzymała dziecko". Znowu ma wejść notariusz, czy pisemne umowy? Kolejna zabawa typu apka w Danii, w której obie strony muszą wypełnić ankietę zanim pójdą do łóżka? Są sytuacje, gdy kobieta świadomie dokonuje oszustwa. Są takie, kiedy mężczyzna świadomie decyduje się na nieswoje dziecko. A odnośnie alimentów: jeżeli płacisz alimenty i wychowujesz dziecko, zarówno ono, jak i mężczyzna zyskuje pewne prawa. Choćby prawo do pozwania wspomnianego dziecka o alimenty gdy emerytura nie wystarczy mu na pokrycie kosztów życia. Zrzeczenie się tego typu obowiązków po 18 roku życia jest równie ciężkie, jak zrzeczenie się alimentów, trzeba udowodnić że dany opiekun pił, bił i tym podobne. Casus naruszenia porządku społecznego - może i powinien działać w obie strony, ale pozbywając się obowiązku (finansowego, wobec DZIECKA, a nie drugiego rodzica), z automatu powinieneś tracić też wszystkie prawa. Jak już wspomniałam, nigdy to nie przejdzie, bo dla państwa jest niewygodne: dorabia się z jednej strony kosztów utrzymania dziecka, a z drugiej - kosztu utrzymania kolejnego emeryta bez rodziny.

1 / 3
Cascabel

[demot] @kamil1024 Powinna? A jeżeli wiedział od początku, że to nie jego, ale chciał podjąć się wychowania i dopiero w momencie rozwodu postanowił wyciągnąć wszystkie działa, by zniszczyć jej życie? W jaki sposób miałby zachować w takim razie prawa rodzicielskie, skoro przytoczone rozwiązanie tego nie zakłada? Jakie jest prawdopodobieństwo zachowania relacji z dzieckiem, które nie jest twoje, a matka trafiła za kratki?

1 / 1
Cascabel

[demot] @Obiektywny1 A co matka ma do alimentów? Alimenty sąd przyznaje na dziecko i to dziecko powinno w takim razie je zwracać, bo "samo je przejadło". Matka powinna ponieść ewentualną karę za oszustwo, jeżeli ktoś jej udowodni, że było celowe i świadome. Dodatkowo, przydałby się dowód, że nie-ojciec nie był go świadomy, patrząc na to, że istnieje domniemanie niewinności. Alimenty działają tu podobnie do spraw o gwałt i rozwodowych: słowo przeciw słowu, sporo negatywnych emocji i problem z udowodnieniem "świadomej zgody", "braku zgody", "winy" albo "braku winy". Problemem i to dużym jest granica "ojcostwa", czy "macierzyństwa" - to nie tylko geny, ale i relacja, a wychowując nawet nieswoje dziecko jesteś dla niego jednak ojcem. Co w sytuacji, gdy mężczyzna wychowuje dziecko, nawiązał relację, a gdy ma 10 lat dowiaduje się, że biologicznie ojcem nie jest? Co, jeżeli nie chce stracić praw rodzicielskich? Czy powinien móc walczyć o prawo do widzeń, czy prawo do opieki, jeżeli matka jest nieodpowiedzialna? Czy kobieta powinna móc wywieźć dane dziecko za granicę bez jego zgody? Jak sformułować prawo, by bronić i mężczyznę, który nie chce stracić dziecka, które wychowywał, kobiety omamionej obietnicami, że "wspólnie wychowamy, mimo że nie jestem ojcem" i mężczyzny, który został oszukany?

-4 / 10
Cascabel

[demot] @Xerk Zdarzają się mężczyźni, którzy zaślepieni hormonami nie chcą wiedzieć, wolą myśleć, że są ojcami (sama znam jednego). Dlaczego chcesz ich zmuszać? Problem jest zawsze taki sam: jak udowodnić komuś, że zdecydował się na ojcostwo wiedząc, że nie jest ojcem, albo nie będąc pewien, z pełną świadomością konsekwencji? Czy miałoby to być w jakikolwiek sposób odnotowane w jakichkolwiek dokumentach dotyczących danego dziecka? Jak unormować kwestie invitro, albo decydowania się na dawcę? Czy konsekwencje wspólnej decyzji małżonków ma ponosić kobieta, bo nie uzgodniono tego notarialnie, ani przed sądem? Dodajmy jeszcze jeden problem: czy z punktu widzenia państwa jest to w jakikolwiek sposób korzystne, by nie było osoby zobowiązanej prawnie do łożenia na dziecko? Nie, państwu opłaca się mieć kogo obarczyć kosztami utrzymania. To tak samo jak z problemem kobiet, które jakiś czas po stosunku stwierdzają, że to jednak był gwałt i tego nie chciały. Zbyt długi okres czasu dajesz tutaj między legalną wycieczką za granicę a testem na ojcostwo - niestety, to podobny problem jak z kwestią proponowaną przez wielu mężczyzn "prawnej aborcji" jako odpowiednika prawa aborcji dla kobiet. Umowy ustne niby są wiążące, ale przychodzi moment, gdy jest to słowo przeciw słowu i spore pole do nadużyć dla obu stron.

2 / 2
Cascabel

[demot] U mnie w domu działa list do Mikołaja, niezależnie od wieku - rzeczy typu książki na które patrzymy, płyty, planszówki, dekoracje, drobna elektronika, perfumy, szaliki, ciuchy... a rodzina później decyduje. Każda rzecz z dokładnymi namiarami typu wydawnictwo, czy nawet link. Jest coś droższego? Można się zrzucić w kilka osób, będzie to jedyny prezent.

0 / 0
Cascabel

[demot] @mooz W każdym kraju, a nawet mieście jest inaczej. W niektórych każą nawet wciąż myć opakowania po jogurtach z bliżej nieokreślonego powodu.

0 / 0
Cascabel

[demot] @Cammax We Włoszech i we Francji zwróciłam uwagę na inną rzecz - dział z daniami do mikrofalówki i daniami w proszku. Podobnie zresztą w Anglii. I większość pieczywa widywanego w sprzedaży to było tostowe (we Francji jeszcze bagietki...). Kwestią nie jest dostępność danych produktów, ale ich popularność.

0 / 0
Cascabel

[demot] @mooz Z tego co wiem, po wizytach na sortowni taka folia trafia do recyklingu - choć to, czy trafia zależy poniekąd od nas. Zanieczyszczenia muszą być bardzo duże, by wykluczono takie rzeczy z przetwarzania, ale odpady selektywne pochodzące z gospodarstw domowych są dosortowywane i odzyskiwane. Z kolei papier woskowany do odzysku się nie nadaje wcale.

3 / 3
Cascabel

[demot] @Cammax Ogólnie jeżeli chodzi o "zakazane" produkty, to powiedziałabym że niestety na odwrót - wiele sporo gorszych jest dostępnych za granicą, a np. polskie zwykłe warzywa i owoce to wersja "bio" dla innych krajów.

1 / 1
Cascabel

[demot] @NewThriller Kwestia odmian serów. Nie każdy ser nadaje się do takiego "podejścia".

3 / 3
Cascabel

[demot] @Assasinsninja Naturalne nie znaczy ekologiczne, bo papier nasądzony woskiem nie nadaje się do recyklingu, a ten plastik już tak.

2 / 2
Cascabel

[demot] Jeżeli by spojrzeć na ogólne zasady dobierania dubbingu (nie tylko w animacjach, ale też w filmach), to szukasz osoby o podobnych warunkach (wzrost, waga), bo to sprawia, że głos danej osoby brzmi "realistycznie". Przy bajkach nadajesz podobne warunki fizyczne postaciom i głos, który wydaje się nam "spodziewany", podobny akcent, słownictwo. Genialnie zostało to oddane w "Między nami żywiołami".

2 / 2
Cascabel

[demot] @C1VenomMX321 @nervousman @Livanir @pochichrana Trzeba dodać fakty, że adopcja dziecka które jest zdrowe i zadbane graniczy z cudem. Jasne - biologiczne też może urodzić się chore, ale nie jest to choroba alkoholowa, problemy spowodowane zaniedbaniem, czy nałogami rodziców. Nie jest to też "prostowanie" traum. Potrzeba sporo urlopu, sporo samozaparcia, sporo wiedzy i niestety - pieniędzy na start. Pieniędzy na logopedę, rehabilitację, często terapeutę. To jest całkowicie inny poziom niż standardowe rodzicielstwo. Wymaga wiedzy, cierpliwości i - nie każdy się do tego nadaje. I to nie jest kwestia, czy ktoś się nadaje na rodzica w ogóle, czy nie. Bo dana osoba może się nie odnaleźć w roli rodzica adopcyjnego pomimo tego, że byłaby genialna jako rodzic własnego, biologicznego dziecka. Jeżeli by wrócić do porównania do zwierząt ze schroniska: niektórzy mają czas, wiedzę, warunki, fundusze na weterynarza i na behawiorystę i biorą świadomie psa, czy kota ze schroniska. Niektórzy biorą i oddają. A niektórzy wolą kupić psa, czy kota z dobrej hodowli, choćby dlatego, że mają w domu małe dziecko, albo inne zwierzęta i dlatego, że potrafią zmierzyć siły na zamiary. W obu wypadkach występuje coś ważnego - świadomość z czym wiąże się dana decyzja.

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 17 listopada 2023 o 8:45

« poprzednia 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10246 247 następna »