Momencik, trwa przetwarzanie danych   Ładowanie…

Cascabel

1 / 3
Cascabel

[demot] @GieniaK Nie musi zadawać tego pytania. Wystarczy "z czym pani do mnie przyszła", opisać ewentualne procedury i wady i zalety "wybranego podejścia". @Cammax Z jednym zastrzeżeniem: fajne jest podejście bodajże z Holandii, gdzie pierwszy raz środki antykoncepcyjne ma zapisać ginekolog, co wymaga wybrania się do niego i posłuchania na temat dostępnych opcji i wskazanych badań kontrolnych.

0 / 2
Cascabel

[demot] @trusty zauważyłam, że w przypadku młodszych osób, albo nieposiadających prawa jazdy ta zasada "kto prowadzi decyduje", albo podejście "słuchajcie, nie chcę wracać później niż po północy, bo Cascabel wstawała dzisiaj o szóstej do pracy, i tak już będzie zmęczona" spotyka się często z niezrozumieniem.

0 / 0
Cascabel

[demot] @trusty U mnie w pewnym sensie to samo, ale z limitem godzinowym - daję znać, że jestem już zbyt nieprzytomna by być w stanie bezpiecznie prowadzić. Podobnie w przypadku wspólnych wyjść - ten kto prowadzi (i nie pije) dyktuje godzinę powrotu do domu biorąc pod uwagę poziom zmęczenia. Wydaje mi się, że mała częstotliwość tego typu wyjść może być tu dosyć kluczowa. Najbardziej nieszczęśliwy w związku jest sąsiad, który miał wybór "albo nie wychodzi z kolegami, albo wypad", ale co za różnica czy jest, czy go nie ma, jak co sobotę go nie było, a co niedzielę miał takiego kaca że go nie było? Plus jeden eksces po pijaku prawie załatwił mu utratę źródła utrzymania, dodajmy - w dzień po narodzinach dziecka.

2 / 4
Cascabel

[demot] @Wolfi1485 Jak dodatkowo lubisz naleśniki, owoce morza i niekoniecznie musisz mieć upały, to masz spore szanse zakochać się w Bretanii :) Całkowicie się zgadzam, że lepiej być samemu niż z byle kim, ale z mojej strony powiem, że czasem warto umówić się z kimś po prostu na kawę, bez żadnych planów, czy pójść z nieznajomym na spacer, nawet jeżeli wszystko mówi, bo czasem nawet niemożliwe związki mają szansę się udać.

2 / 2
Cascabel

[demot] @Duergh Jakbyś zaproponował inny sposób płacenia, a potem zapłacił całość, to chyba sama bym się z tobą nie umówiła, bo byłoby to dla mnie zbyt krępujące. Albo zapraszasz i płacisz licząc na rewanż, albo się umawiamy i jestem gotowa zapłacić za siebie, albo ja zapraszam. Twoja "metoda" raczej znające taką rzecz jak savoir vivre odstraszy gdzie pieprz rośnie.

4 / 6
Cascabel

[demot] @Wolfi1485 O ile nie rozumiem tkwienia przy "łobuzie" co bije też najmocniej, o tyle wiem też, że osoba która jest "dobra, wierna i nieco mniej atrakcyjna" może być całkowicie nieatrakcyjna dla danej kobiety i często z innych powodów, niż ci się wydaje. I to wcale nie sprawia, że jest w jej mniemaniu przegrywem. Jakiś czas temu widziałam zdjęcia z pewnej plaży z Laos - przepiękny widok, nie powiem, bardzo ładne zdjęcie, ale nie ważne jak obiektywnie jest pięknie i jak bardzo zachwalany może być resort w którym był mój znajomy, jak genialne jedzenie i jak ciekawe animacje, to nigdy w życiu nie chciałabym tam pojechać. Obiektywnie rzecz biorąc "idealny urlop", leżenie na plaży i drinki przy basenie, był idealny dla niego, a nie dla mnie - ja potrzebuję na idealne wakacje jakiegoś łóżka i dobrych butów, by całe dnie biegać po muzeach. A moje wakacje mają być ciekawe dla mnie, a nie dla szanownego jury. Ten dobry, wierny i miły powinien poszukać innej dziewczyny, zamiast robić maślane oczy do nieosiągalnej. Są cechy, za które dana osoba ląduje w szufladce "platoniczna relacja" i nawet jeżeli w ramach jakiegoś dziwnego ciągu zdarzeń do relacji innej niż platoniczna dochodzi - to często z powodów typu "dziecko potrzebuje ojca, stabilizacji", a nie z nagłego porywu uczuć.

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 12 stycznia 2024 o 11:13

-1 / 1
Cascabel

[demot] @NewThriller To, ile kosztuje zależy od wymagań danego psa (nasz ma alergię, więc karma faktycznie kosztuje pewien procent wypłaty...). To, jaki to procent budżetu, zależy od sytuacji życiowej. Tak, psa się oddaje jeżeli tego sytuacja wymaga - najpierw starasz się mu znaleźć dobry dom, potem oddajesz do schroniska jeżeli nie jesteś w stanie mu zapewnić odpowiednich warunków, bo twoja sytuacja życiowa się zmieniła. Podobnie jak oddajesz dziecko komuś innemu pod opiekę w niektórych sytuacjach życiowych. Takie teksty jak twój sprawiają, że ludzie wolą przywiązać psa do drzewa i powiedzieć, że uciekł w obawie przed ostracyzmem społecznym. Jeżeli przez takie osoby jak ty ktoś zdecyduje się porzucić zwierzaka w lesie, bo oddać do schroniska to wstyd, to kto tu jest mendą społeczną? Lepiej by dziecko skończyło w oknie życia, albo oddane do adopcji, niż na śmietniku. Lepiej by pies trafił do schroniska, niż do lasu. Decyzję o braniu do siebie zwierzęcia powinieneś podejmować świadomie ALE też ze świadomością, że życie zawsze może się zmienić. Czasem nawet dla ukochanego dziecka trzeba znaleźć inną osobę do opieki.

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 12 stycznia 2024 o 8:24

1 / 5
Cascabel

[demot] @Duergh Raczej proponujesz że zapłacisz za siebie, ale zamiast kłócić się, gdy sięgnie po portfel, mówisz, że następnym razem ty zapraszasz i to robisz. Miałam zasadę, że nalegałam by za siebie zapłacić gdy nie planowałam kontynuować znajomości.

0 / 0
Cascabel

[demot] @777pawel Przecież to "wypożyczanie" dzieci się dzieje... Jak w przypadku psów, nikt im nie obiecuje że zostaną, albo nie mówi, że "może tak, może nie".

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 11 stycznia 2024 o 8:50

0 / 0
Cascabel

[demot] @NewThriller Mówię o rok do roku mniej i rok do roku więcej. Ludzie rzadziej adoptują psy, ale też więcej psów ląduje w schronisku m. in. przez wzrost ceny karmy, czy niestabilną sytuację finansową. Szczerze mówiąc, jakby miała tracić dach nad głową, albo wybierać karma dla psa czy obiad dla dziecka, to oddałabym raczej psa gdzieś, gdzie tą karmę mu podadzą. Pomijając sytuacje standardowe dla takich decyzji, jak wyjazd za granicę, zmiana sytuacji życiowej, czy alergia jednego z domowników. Większość funduszu TOZu idzie na interwencje i opiekę weterynaryjną (w mojej okolicy). Karmę faktycznie - często dostają. W schronisku od dawna nie przyjmują zwierząt, bo nie ma miejsca.

-1 / 1
Cascabel

[demot] @NewThriller Może fakt, że w związku z inflacją mniej psów jest branych ze schronisk, za to więcej do nich porzucanych będzie stanowiło dla Ciebie pewną podpowiedź. U mnie w regionie tych psów jest po prostu więcej. Więcej, znaczy że więcej pieniędzy idzie na karmę. A i tak większość budżetu ma ze zbiórek, to co od miasta idzie na utrzymanie budynku i weterynarzy (na modernizację nie starcza)

2 / 2
Cascabel

[demot] @Elathir Chodziło o mapę, którą relatywnie łatwo uzupełni mieszkaniec danego kraju. I o pewną rzecz - osiągalność, dostępność. W ciągu czterdziestu minut mogę być w Niemczech, ośmiu - w Holandii, 12 - we Francji. Jak samolotem, to Europa jest w zasięgu 3 godzin. Analogicznie Stany: z takiego Portland do Nowego Jorku dojedziesz autem w podobnym czasie, co z Tallina do Lizbony. Europa jest dla mnie w podobny sposób osiągalna, jak dla nich podróż po Stanach. Oni są Amerykocentryczni w podobny sposób, jak my Europocentryczni. @WhiteD W ciągu czterdziestu minut, jak już wspomniałam, jestem w Niemczech, zaczęłam się uczyć języka, bo łatwiej robić mi zakupy (i taniej). Nauczyłam się Francuskiego, bo często bywam we Francji, Hiszpańskiego i Włoskiego na podobnej zasadzie. Każdy z tych języków używam - częściej lub rzadziej, częściej lub rzadziej bywam też w krajach, w których się nimi posługują. No właśnie - POSŁUGUJĘ SIĘ tymi językami, są dla mnie przydatne. Po co ma znać np. francuski osoba, która nigdy nie pojedzie do Francji, a jak pojedzie to na zasadzie Luwr-wieża Eiffela-Moulin Rouge? Typowo turystyczne miejsca, gdzie dogadają się w praktycznie każdym języku i w praktycznie każdym języku dostaną przewodnik? Ja jeszcze w każdym z krajów które wspomniałam mogę w każdej chwili zamieszkać i pracować. Osoba z USA zanim podejmie decyzję i załatwi papiery zdąży się raczej języka już nauczyć... Ludzie mieszkający na styku kultur, czy języków uczą się ich. Ci, co żyją w "monokulturze" nie mają takiej potrzeby. Są kraje afrykańskie, gdzie osoba znająca pięć języków - swojej wioski, sąsiedniej, trzy oficjalne - jest czymś normalnym, a dla nas znajomość 5 języków jest już czymś "nietypowym".

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 9 stycznia 2024 o 12:16

0 / 0
Cascabel

[demot] @Rydzykant Jeżeli masz na myśli to, które dopiero się rodzi, to masz racje, istnieją szansę że tak zwane pokolenie baby boom się dorobiło, a zarówno ich dzieci i ich wnuki urodzą się na tyle późno, że wnuki będą miały szansę na start w dorosłość z własną nieruchomością, choć niekoniecznie patrząc na obecny model opieki nad osobami starszymi i wsparcia finansowego dla nich, powiązany często z odwrotną hipoteką. Pytanie jak wiele osób wymieni mieszkanie po babci na nowy samochód, zamiast potraktować je jak zabezpieczenie przyszłości dziecka (znam takie przykłady...). No i jeszcze to co interesujące: podliczając ilość osób na pokolenia z grubsza, w mojej rodzinie, to (nie podawałam liczby dokładnej, bo brakuje mi danych ze względu na mały kontakt) to jedynacy są jednak rzadkością. Częściej występuje liczba 2 dzieci, albo 0 dzieci i to właśnie 0 dzieci jest połączone z posiadaniem nieruchomości i majątku...

Zmodyfikowano 3 razy. Ostatnia modyfikacja: 9 stycznia 2024 o 11:07

4 / 4
Cascabel

[demot] @adamis62 Kojarzysz te mapki Europy wypełnione przez Amerykanów? Raz miałam na studiach (pod konkretny poziom językowy, niby do szkoły, ale zadania wykonywali studenci). Najpierw pokazałam te mapki, ładnie wyśmiali. Potem, sprawdziłam na ile potrafią mapkę Europy uzupełnić - z drobnymi błędami, ale większego problemu nie było. A potem mapę, na której było trzeba podpisać Stany USA. Poradziłbyś sobie? Bo w ramach tej lekcji, okazaliśmy się podobnymi geograficznymi ignorantami co Amerykanie, tylko nasz europocentryzm każe nam myśleć inaczej...

1 / 1
Cascabel

[demot] @Iasafaer System od kilku pokoleń jest taki, że te 14 osób to nie 14 osób, tylko siedem par, a te 7 par w dużej mierze nie posiadało tylko jednego dziecka. Licząc samych moich dziadków i ich rodzeństwo, masz 12 osób, a pokolenie moich rodziców to tak z grubsza (nie wiem czy dobrze policzyłam) to przynajmniej 24 osoby, a zgodnie z twoją filozofią, każde dziecko tych 24 osób powinno dostać mieszkanie.. jest to niestety, zbyt duże rozdrobnienie majątku.

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 9 stycznia 2024 o 7:22

4 / 8
Cascabel

[demot] @pawelkolodziej normalnie pracujący ludzie po pracy mają czas na obiad, na szybkie zakupy spożywcze w markecie, odpoczynek i spędzenie czasu z rodziną. Zwłaszcza mieszkając poza dużymi miastami. Dodatkowo na fanaberie typu zajęcia sportowe, językowe... Jeżeli mieszkasz poza miastem, na rzeczy typu markety budowlane, zakup ubrań czy książek masz w weekend, dawniej łączyłeś to np. z wypadem do kina, do restauracji, do muzeum. Po zamknięciu sklepów w niedzielę i wzroście ilości ludzi w soboty w muzeach, kinach, czy sklepach, na kino czy muzeum nie starcza czasu, bo ważniejsze są buty czy kurtka dla dzieci. Jechanie w niedzielę specjalnie do kina, czy muzeum jest uważane za drogą fanaberię, więc pierwsze wylatuje z miesięcznego budżetu.

6 / 6
Cascabel

[demot] @adamp_314 ja zrozumiałam "do roboty" np. prace w ogrodzie, przy aucie, albo remonty... tak zwane ciuchy robocze.

1 / 3
Cascabel

[demot] @BrickOfTheWall ... naprawdę chodzisz w przepasce na biodra, albo sukience? Strój męski bardzo ewoluował, nawet przez ostatnie 1000 lat...

3 / 3
Cascabel

[demot] Koszty uzyskania przychodu masz w PIT do odliczenia. Dodatkowo, w firmach masz często "dodatkowe dofinansowania" np. do biletu miesięcznego, albo organizowane dojazdy. Są też prace, gdzie masz wpisane "ubranie robocze", a materiały biurowe powinien dostarczać ci pracodawca.

6 / 6
Cascabel

[demot] @mooz Od momentu gdy zakładamy, że to własne lokum ma być kupione i utrzymane przez jedną, albo 2 osoby, to tak jest. Już jak wsadzisz do domu takie 6 pensji, to budowa drugiego staje się realna po stosunkowo krótkim okresie czasu oszczędzania. Wyobraź sobie, że cała rodzina skupia się na wysiłku, jakim jest postawienie "domu" - rodzice kobiety, rodzice mężczyzny, rodzeństwo obojga. Dług zostaje spłacony po kilku latach, bo dom któregoś z rodzeństwa jest następny w kolejce, a potem kolejny... Też masz dług, ale inny. Poza tym inaczej to wyglądało, jak schodziła się cała wioska i stawiała dom własnymi siłami, a inaczej gdy zatrudniamy fachowców. Znam wioskę, gdzie jakoś ze stawianiem domów nie ma problemów koło 30-tki, ale każdy uczestniczył w stawianiu każdego domu w wiosce i wkładał w to swój czas i zdolności. Pomagasz innym, a inni tobie też pomagają. Taka wymiana...

Zmodyfikowano 2 razy. Ostatnia modyfikacja: 4 stycznia 2024 o 7:59

0 / 0
Cascabel

[demot] @leopardowski właśnie z tego co kojarzę, uzasadnieniem jest brak pomocy finansowej i całkowity kontaktu oraz pozbawienie władzy rodzicielskiej przed ukończeniem 18 r9ku życia. Chyba jedyne przypadki o których czytałam spełniały te warunki.

2 / 2
Cascabel

[demot] @irulax 15 i 17 wg artykułów. W sumie to nie jestem pewna, czy życzyć im alimentów patrząc na to, że wtedy synowie będą mieli też obowiązek alimentacyjny wobec rodziców na starość i zobowiązanie do opieki nad nimi, a obecnie mają możliwość i wymówkę do całkowitego zerwania relacji z nimi i podkładkę by obowiązków wobec rodziców się zrzec. Ogólnie warto być świadomym, że poza alimentami na dzieci, są też te na rodziców - MOPS obciąża dzieci kosztami utrzymania w domach starców, czy opieki, także ewentualnego opiekuna, czy opłatami za mieszkanie jak emerytura nie wystarcza, albo dana osoba traci sprawność. To, że mama uciekła z dzieckiem od ojca alkoholika, nie znaczy, że sąd nie zrzuci na dane dziecko rodzica, a w kartotekach "tatusia" może nie być podstaw by dziecko mogło pozbyć się tego obowiązku, bo matka nie zgłaszała na policję...

0 / 0
Cascabel

[demot] @michalSFS w moim przypadku było ciut inaczej: poznaliśmy się online, spotkaliśmy na żywo chyba 4 razy, a potem rok utknęliśmy, ja w Polsce, on w Anglii przy lockdownach. Na ten czas zostały randki online. Nie było łatwo...

1 / 1
Cascabel

[demot] @michalSFS Oczywiście, że to skrajność, mówię o tym, że w erze smartphonów, większość par nie umie ze sobą rozmawiać, bo nie miało okazji tego sprawdzić. Znam przypadki, gdzie ktoś był genialny w znajdywaniu zabawnych obrazków w internecie i rozmawianiu o nich, ale pozbawiony podkładki sobie zupełnie nie radził. Ja większość randek miałam online, ale ludzie dziwnie reagują na informację ile godzin potrafiliśmy po prostu rozmawiać i ciągle nam się nie kończą tematy.

1 / 1
Cascabel

[demot] @michalSFS W sumie doceniłabym to, że ma o czym rozmawiać z dziewczyną. Sporo osób nie umie ze sobą rozmawiać, ani spędzać czasu offline. Jak zaczynasz od randek z telefonem, to spędzisz tak razem całe życie. Swoją drogą: z tego powodu warto nie siadać w restauracji na pierwszej randce.

« poprzednia 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10246 247 następna »