Na osiedlu w Krakowie, przy ul. Marczyńskiego, doszło do incydentu, gdy pacjent cierpiący na nowotwór został przypadkowo zatrzaśnięty w nagrzanym ambulansie przez pracowników prywatnej firmy EMERGENCY24.
Jednym z pracowników, który zamknął pojazd wraz z kluczykami wewnątrz, był Wojtek, jeden z dwóch członków zespołu karetki. Temperatura na zewnątrz dochodziła do 30 stopni Celsjusza.
Sytuacja trwała 45 minut (według świadków), a zakończyła się, gdy syn pacjenta, pod presją sąsiadów, wybił szybę za pomocą deskorolki. Firma stwierdziła, że czas ten wyniósł 15 minut.
Właściciel firmy, Maciej Maria Kisiel Dorohinicki, wyraził ubolewanie z powodu incydentu i zapowiedział rozmowy z pracownikami w celu podjęcia środków zaradczych, podkreślając, że życie ludzkie jest najważniejsze.
Po wybiciu szyby ambulans odjechał z pacjentem na sygnale, mimo braku zgody na używanie sygnałów uprzywilejowania w ruchu drogowym ze strony Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i Administracji.
Powód zamknięcia: Przez nieuwagę zamknięto auto z pacjentem i kluczykami w środku.
Następne kroki: Właściciel planuje rozmowy z pracownikami i podjęcie środków zaradczych.
Komentarze
Pokaż komentarze