Momencik, trwa przetwarzanie danych   Ładowanie…
archiwum
Była głęboka komuna, a moja matka była bardzo religijna. Zabrała nas w końcu do sanktuarium w Łagiewnikach. Tam Jezus ukazał się Faustynie Kowalskiej. Ja akurat przygotowywałem się do komunii, więc byłem na bieżąco z katechizmem – Zakonnica oprowadzała nas po klasztorze snując opowieść o objawieniach. Co jakiś czas ktoś zadawał pytania. Byliśmy pod wrażeniem odpowiedzi. W końcu zakonnica powiedziała, żebyśmy nie sądzili, że Jezus tylko się przyśnił Faustynie. Ona go widziała i dotykała jego ran. Nie było to widmo, lecz najprawdziwszy Zbawiciel. W tym momencie wypaliłem: nie rozumiem, a Pan Jezus powiedział, że powróci dopiero na koniec świata. Cisza. Słuchać było jak latają muchy. Zapanowała wielką konsternacja. Zakonnica w mig stała się czerwona, a potem purpurowa. Wydawało mi się, że trwało to wieczność. Nagle na korytarz weszła druga grupa, a nasza przewodniczka szybko sprowadziła nas po schodach. Nigdy nie odpowiedziała na moje pytanie. Do dziś w szufladzie mam zdjęcie z tej pielgrzymki.

Komentarze Ukryj komentarze

z adresu www
Komentarze są aktualnie ukryte.
Momencik, trwa ładowanie komentarzy…