10 internautów opowiada o swoich najdziwniejszych randkach (11 obrazków)
Znałem ją od dawna, chodziliśmy do jednej szkoły, mieliśmy kilku wspólnych znajomych i nawet raz występowaliśmy razem w sztuce teatralnej. Z racji tego, że sam miałem dziewczynę, unikałem wychodzenia sam na sam z innymi dziewczynami. Ale któregoś razu dałem się jej namówić. Dla mnie nie była to randka tylko zwykłe spotkanie z kumpelą. Ona wybrała miejsce i godzinę. Poszliśmy do eleganckiej restauracji, zjedliśmy i napiliśmy się wina. Nie czułem się jakoś skrępowany, mimo tego że ona przyszła w bardzo ładnej i kusej sukience, co trochę mnie zdziwiło. Myślałem, że będzie to raczej wspólny wypad na piwo i pogaduchy na temat naszych ulubionych filmów. Okazało się, że ona chciała czegoś więcej, przez cały wieczór przymilała się do mnie i mówiła zalotne teksty. Kiedy odprowadziłem ją do domu, zaproponowała żebym wszedł do jej mieszkania. W sumie nie wiem dlaczego się zgodziłem, ale cieszę się, że to zrobiłem. W jej sypialni znajdowało się coś na wzór „ołtarzyku” z moimi zdjęciami oraz naszymi wspólnymi fotografiami zrobionymi podczas sztuki teatralnej i wernisażu. Poczułem się naprawdę dziwnie, chociaż ona wyznała, że cieszy się, że widzę jej „dzieło” bo sama nie miałaby odwagi powiedzieć mi o swoich uczuciach. Wyszedłem z mieszkania i od tej pory unikam tej dziewczyny. Szkoda by była naprawdę fajnym kumplem.
Często przychodziłam do pubu, gdzie poznałam naprawdę super ludzi. Zarówno barmani jak i kelnerki zawsze witali mnie z uśmiechem na twarzy, szybko się z nimi zaprzyjaźniłam. Jeden z chłopaków zupełnie nie był w moim stylu, ale lubiłam z niego (i z nim) żartować. Nasza relacja była dość dziwna, bo nigdy nie potrafiliśmy normalnie ze sobą rozmawiać. W sumie widywaliśmy się zawsze, gdy był w pracy i mimo tego, że często pytał się co u mnie, rzadko kiedy mówił coś o sobie. Mimo to czuliśmy, że coś między nami może się wydarzyć. W końcu poszliśmy na randkę i nigdy nie czułam się bardziej skrępowana niż wtedy. Nie potrafiliśmy znaleźć wspólnych tematów do rozmów, patrzyliśmy na siebie i nie wiedzieliśmy co zrobić. Szybko zjedliśmy obiad i nigdy więcej nie wyszliśmy razem. Najgorsze jest to, że gdy rozmawiamy w miejscu gdzie pracuje, od czasu nieudanej randki zawsze wchodzimy sobie w słowo i nie możemy przerwać rozmowy przez następne kilka godzin. Trochę jakby ten pub był jakimś zaczarowanym miejscem, gdzie w przeciwieństwie do całej reszty restauracji, klubów czy parków, faktycznie potrafimy odnaleźć wspólny język…
Poznałam go w koktajl barze. Na pierwszej randce poszliśmy na kolację, a na drugiej zaproponował wyjście na wieczór improwizacji i stand up’u. Już od samego początku pojawiły się problemy. Gdy tylko zaczynałam się śmiać, uciszał mnie i zwracał uwagę na zbyt głośne zachowanie. Czułam, że chyba go zawstydzam i trochę mnie to poirytowało, bo nie starałam się robić niczego co mogłoby być niestosowne. No cóż, musiałam spędzić jeszcze dwie godziny na wieczorze z komedią, ale najdziwniejsze dopiero miało się wydarzyć. W pewnym momencie konferansjer wskazał na mojego towarzysza i powiedział „Tomek zapraszamy na scenę”, moja randka tak naprawdę nie miała na imię Tomek – był to jego pseudonim sceniczny. Wyszedł na scenę i zaczął opowiadać naprawdę niestosowne i rasistowskie żarty. Role się odwróciły – teraz to ja czułam się zawstydzona i zażenowana.
Komentarze Ukryj komentarze