Momencik, trwa przetwarzanie danych   Ładowanie…
 –  Jak co roku mój mąż śmieszek wyczynia srogie dowcipy. W tym roku zadzwonił do ambasady Czeczenii. - Dzień dobry, ja chciałbym sprzedać 52kg uranu. A ja usłyszałam uryny i pomyślałam, że taki mi się trafił piękny kawalarz. Śmiechom nie było końca. Aż do wieczora, kiedy to do drzwi naszego M2 zapukali dwaj Panowie. - My w sprawie uranu - powiedzieli. Maż próbował jeszcze sie wytłumaczyć, ale świeca i tak spędził w pałacu Mostowskich Do dziś jak wspominamy ta historie, oboje mamy łzy w oczach, z Panami z pałacu wymieniamy sie świątecznymi kartkami oraz czasmi wysyłam im bigos w słoiku. Anna Bomba z Przysieka

Komentarze Ukryj komentarze

z adresu www
Komentarze są aktualnie ukryte.
Momencik, trwa ładowanie komentarzy…