5 kobiecych "niedoskonałości", które wyjątkowo pociągają każdego faceta (7 obrazków)
Dołeczki na policzkach
Prezent, który może zostać dołączony do zestawu genów, które dziedziczymy po naszych rodzicach. W rzeczywistości ten uroczy dodatek sprawiający, że twarz uśmiechającego się dziewczęcia wygląda nader uroczo, jest anatomiczną wadą. Dołeczki spowodowane są przez zmianę struktury mięśni jarzmowych. W efekcie, mimo że reszta twarzy wykręca się w ekspresyjnej mimice, ten mały jej fragment za nic nie chce drgnąć nawet o milimetr. No i dobrze! Dołeczki, które wyraźnie eksponują się podczas promiennego uśmiechu są jedną z tych rzeczy, które bardzo lubimy u dziewczyn!
Piegi
Niespodzianka! Oto kolejna cecha uwarunkowana genetycznie. Piegi, czyli punktowe przebarwienia na skórze, to efekt przyspieszonego wytwarzania się melaniny - naszego naturalnego pigmentu. Osoby piegowate trzymają sztamę ze słońcem. Wystarczy bowiem niewielka ilość jego promieni, aby twarz, ramiona i piersi pokryły się setkami małych, brązowawych kropeczek.
Piegi szczególnie ładnie prezentują się na skórze pań o ciele bladym jak mleko. I nie – nie mówimy oczywiście o zimnych damach z prosektorium, tylko o kobietach, które posiadają naturalnie jasną cerę. A że połączenie piegów ze skórą białą niczym majteczki ukochanej Gigiego to najczęściej atrybut pań o burzy ognistorudych włosów – mamy tu do czynienia z kombinacją wręcz idealną!
Wgłębienia Wenus
Dwa charakterystyczne wgłębienia znajdujące się tuż nad zadkiem posiadają tylko wybrańcy, którzy obdarowani zostali odpowiednimi genami. Podobną szansę mamy na urodzenie się z ogonem lub równie uroczymi dołeczkami na policzkach – po prostu trzeba mieć szczęście.
Wgłębienia Wenus usytuowane są w miejscu, gdzie nie posiadamy mięśni. Dokładnie tam stykają się więzadła, które łączą skórę z kręgosłupem i miednicą.
Mimo że nie każdy przychodzi na świat z takim darem, to wiele osób nawet nie zdaje sobie sprawy z posiadania dołeczków, bo tkanka tłuszczowa skutecznie je zasłania.
Ten mały szczegół budowy ludzkiego ciała od niepamiętnych czasów kręcił także i artystów. Według samego Michała Anioła symetryczne wgłębienia znajdujące się tuż nad pośladkami pozujących mu modeli był uniwersalnym atrybutem piękna. Ten renesansowy artysta bardziej jednak zwracał uwagę na tę cechę obserwowaną na męskich ciałach. Tajemnicą poliszynela jest bowiem to, że autor fresków z Kaplicy Sykstyńskiej był zdecydowanym waginosceptykiem. To jemu przypisuje się nazwanie tej anatomicznej ciekawostki mianem „dołeczków Apolla” (swoją drogą – u mężczyzn prawdopodobieństwo urodzenia się z tymi wgłębieniami jest znacznie mniejsze niż w przypadku kobiet). Michał Anioł często zresztą wykuwał dołeczki tuż nad zadkami swoich rzeźb.
Co takiego mają w sobie te dwa niewinne wgłębienia w ciele, że wielu facetów jara się jak Rzym za Nerona? Niektórzy uważają, że osoby, które przyszły na świat z takimi dołeczkami mają lepszą cyrkulację krwi w okolicach erogennych. Co za tym idzie – panie z takim anatomicznym „prezentem” łatwiej osiągają orgazm.
Oczywiście kiedy tylko niewiasty zorientowały się, że faceci mają słabość do tego małego szczegółu widocznego na ciele płci przeciwnej, od razu pojawił się problem pod tytułem „A ja nie mam dołeczków Wenus! Ale chcę!”. Z pomocą przyszli chirurdzy plastyczni, którzy za operację „wmontowania” pacjentce pożądanych wgłębień inkasują ponad 20 tysięcy złotych, a rany po takim zabiegu goją się przez dwa tygodnie.
Zadarty nosek
Wiedzieliście, że istnieje metoda określania charakteru człowieka za pomocą dokładnej analizy wyglądu jego nosa? Uchylimy wam rąbka tajemnicy – dziewczyny o zadartych, lekko świnkowych kichawach to osoby szczególnie opiekuńcze, wyjątkowo optymistyczne i… skore do eksperymentów w łóżku. Jeśli więc marzysz o dzikim seksie z posiadaczką wielkiego strap-ona, to koniecznie zwracaj uwagę na kąt nachylenia jej nosa.
Mało tego – parę lat temu grupa naukowców z uniwersytetu w Bath przeprowadziła badania biometryczne biorąc pod uwagę kształt i wielkość ludzkiego nosa. Okazuje się, że panie o takim kulfonie częściej skłonne są do jednorazowych, seksualnych przygód… ale nie jest to oczywiście zasadą, a statystykom nie należy nigdy do końca ufać. Zanim więc ruszysz na poszukiwania zadartego kobiecego nosa, aby odbyć niezobowiązujące randewu z jego posiadaczką, zaopatrz się w spory dystans do tego, co właśnie przeczytałeś.
Okulary
Pingle na nosie to dowód na to, że ich posiadaczka ma wadę wzroku i prawdopodobnie po zdjęciu okularów z twarzy szybko rozbiłaby sobie czaszkę o pierwszą lepszą ścianę. A jednak kobieta w okularach ma w sobie to coś, co sprawia, że chce nam się przeglądać dział z MILF-ami na RedTube.
Ten charakterystyczny przyrząd optyczny nie tylko sprawia, że twarz dziewczyny nabiera charakteru, ale i podświadomie serwuje nam garść informacji o tym, że mamy do czynienia z osobą inteligentną, oczytaną, nieco tajemniczą, pewną siebie i… dominującą. A z jakiegoś powodu wszystkie te cechy działają na nas jak iglica na spłonkę. Cóż więc z tego, że pozbawiona okularów dama będzie ślepa niczym kret, skoro zawsze czuliśmy chęć poderwania archetypowej bibliotekarki?
Komentarze Ukryj komentarze