Polak, Węgier, dwa bratanki... Zawsze mogliśmy na sobie polegać. Oto przykłady (26 obrazków)
Węgrzy już pod koniec kwietnia 1939 roku postawili sprawę jasno. – W akcji zbrojnej przeciwko Polsce ani pośrednio, ani bezpośrednio nie jesteśmy skłonni uczestniczyć. Pod pojęciem «pośrednio» rozumiem każde żądanie przejścia oddziałów niemieckich pieszo czy na pojazdach mechanicznych przez nasz kraj w celu zaatakowania Polski. Żądania takie będą odrzucone. Jeżeli Niemcy odpowiedzą na to przemocą, kategorycznie odpowiadam, że na broń odpowiemy bronią - napisał István Csáky - węgierski minister spraw zagranicznych, potomek samego Stefana Batorego.
Henryk Sławik, polski dyplomata, który trafił w 1939 roku na Węgry
WĘGIERSKI AZYL
„Sowiety wkroczyły. Nakazuję ogólne wycofanie na Rumunię i Węgry najkrótszymi drogami. Z bolszewikami nie walczyć, chyba w razie natarcia z ich strony lub próby rozbrojenia oddziałów. Zadanie Warszawy i miast, które miały się bronić przed Niemcami – bez zmian. Miasta, do których podejdą bolszewicy, powinny z nimi pertraktować w sprawie wyjścia garnizonów do Węgier lub Rumunii” - rozkazywał rozbitym, ale pozostającym w walce oddziałom Wojska Polskiego, Naczelny Wódz gen. Edward Rydz-Śmigły. Okoliczności były dramatyczne - 17 września, gdy wydawał dyrektywę, Polskę od Wschodu zaatakowała Armia Czerwona.
I choć Sowieci usilnie próbowali blokować przejście graniczne z południowymi sąsiadami (granica z Węgrami została przywrócona 15 marca 1939 roku), nie zapobiegli istnego exodusowi Polaków. Wycofywali się nie tylko żołnierze, mający nadzieję na przedostanie się na Zachód, głównie do Francji, gdzie powstały Polskie Siły Zbrojne na obczyźnie. Uciekali także cywile, całe rodziny.
Węgry uchodziły za sojusznika Niemiec (sytuacja zmieniła się w listopadzie 1940 roku, gdy kraj przystąpił do tzw. Paktu Trzech), ale Budapeszt nieoficjalnie pomagał uchodźcom znad Wisły. Oblicza się, że schronienie na węgierskiej ziemi znalazło nawet 140 tys. Polaków. Osadzani w obozach internowania, często opuszczali je na własną rękę. Węgierscy rządzący na ogół przymykali na to oczy.
Na Węgry trafił też pracownik polskiego MSZ Henryk Sławik. Tam, do spółki z miejscowym działaczem politycznym i społecznym Józsefem Antallem, a także kilkoma innymi współpracownikami, organizował pomoc dla żydowskich uchodźców z Polski. Był prezesem Obywatelskiego Komitetu do spraw Opieki nad Polskimi Uchodźcami na Węgrzech.
SZACUNEK DLA POWSTAŃCÓW
Gdy 1 sierpnia 1944 roku w Warszawie wybuchło przygotowywane od dawna powstanie, Hitler nie miał już czego szukać na Wschodzie. Pokonani przez Sowietów Niemcy byli już od dawna w odwrocie. Trzeba było jednak jakoś rozwiązać polski problem. Najlepiej rękoma sojuszników III Rzeszy!
Tablica oznajmiająca wejście w neutralną strefę węgierską w czasie powstania warszawskiego
Okupanci ściągnęli do walczącej Warszawy posiłki złożone z żołnierzy różnej nacji - tysiące spośród nich było zwyczajnymi bandytami, którzy właśnie w polskiej stolicy szukali okazji do "wykazania się". Dowodzeni przez degeneratów pokroju Oskara Dirlewangera czy Bronisława Kamińskiego, bez pardonu urządzali rzezie niewinnych cywilów.
Komentarze Ukryj komentarze