10 najniebezpieczniejszych granic na świecie (11 obrazków)
Indie - Pakistan

Co zrobić, by trwający od dziesięcioleci, ale niezagrażający reszcie świata konflikt zaczął być na zachodzie traktowany bardziej poważnie? Najłatwiej ogłosić, że obie zwaśnione strony weszły w posiadanie broni atomowej. Indie i Pakistan, bo to ich przypadek, walczą o znajdujący się na północy obu krajów region Kaszmir, a mimo upływu lat nic nie wskazuje na to, aby pracowano nad kompromisem. Trwa wyścig zbrojeń, którego ofiarami padło już ponad 115 tysięcy osób. I choć skala zjawiska jest już mniejsza niż w najgorętszych momentach, nadal znalezienie się na indyjsko-pakistańskiej granicy jest jak proszenie się o poważne kłopoty.
Pakistan - Afganistan

Znalezienie się po północno-zachodniej stronie Pakistanu również nie należy do dobrych pomysłów, bo tereny przy granicy z Afganistanem także nie słyną z gościnności. Winą za taki stan rzeczy obarcza się lokalnych rebeliantów i wszechobecną Al-Kaidę. Na domiar złego region znany jest z bezprawia, nad którym od dawna, ale bezskutecznie próbuje się zapanować. Gdyby tego mało, raz po raz powtarzają się ataki dronów. W efekcie tysiące ludzi tracą życie, a winnych nie ma - rzecz jasna - po żadnej stronie.
Stany Zjednoczone - Meksyk

Są takie miejsca na świecie, gdzie najpierw się strzela, a dopiero potem zastanawia nad powodem. Jednym z nich jest południowa granica, wydawałoby się, jednego z najbardziej cywilizowanych państw świata - Stanów Zjednoczonych. Piekielne spektakle odbywają się głównie po meksykańskiej stronie kontynentu, w przygranicznych stanach, ale ich konsekwencje nierzadko można odczuć i w USA. Powód to przede wszystkim wojna wypowiedziana meksykańskim kartelom narkotykowym i regularne walki toczone pomiędzy narodowymi siłami zbrojnymi a przestępcami. Doszło nawet do tego, że w wojnę zaangażowano czołgi. I to nie po stronie państwa, a narkobiznesu.
Angola - Demokratyczna Republika Konga

Demokratyczna Republika Konga to ładna, ale nie mająca zbyt wiele wspólnego z rzeczywistością nazwa państwa w południowej Afryce, uznawanego zarazem za jedno z najbiedniejszych jak i najbogatszych. Problem DRK leży w dramatycznie niskim PKB i biedzie ludzi. Niewykorzystane szanse tkwią zaś w zasobach naturalnych, których wartość szacowana bywa nawet na 24 biliony dolarów. Nie to jednak sprawiło, że Kongo trafiło na tę listę. To „zasługa” żołnierzy - zarówno po stronie Demokratycznej Republiki Konga, jak i Angoli - którzy mają w zwyczaju regularne wyżywanie się na angolskich kobietach. Odsetek gwałtów i innych przestępstw na granicy angolsko-kongijskiej jest wyższy niż gdziekolwiek indziej i żadna podróżująca kobieta nie może tam czuć się bezpiecznie. Rozbojów dokonują żołnierze, którzy wcale nie kryją się ze swoją przynależnością do armii.
Indie - Bangladesz

Nie tylko Pakistan zmaga się z konfliktami na przeciwległych frontach, swoje na karku mają też Hindusi. Z północnej strony biją się z Pakistanem o Kaszmir, na wschodzie z kolei regularnie zbrojnie odpierają wizyty z Bangladeszu. Tego samego Bangladeszu, któremu kilkadziesiąt lat wcześniej właśnie Indie pomogły odseparować się od Pakistanu. Według różnych szacunków od 10 do nawet 20 milionów nielegalnych imigrantów z Bangladeszu miałoby żyć w Indiach i Hindusi za wszelką cenę chcą powstrzymać napływ kolejnych. Wszelka cena oznacza więc w tym wypadku tysiące zabitych, których zastrzelono podczas prób nielegalnego przekroczenia granicy.
Kambodża - Tajlandia

Mimo że ma tylko ok. 800 kilometrów długości, granica pomiędzy Kambodżą i Tajlandią nie należy do spokojnych, a konflikt zrodził się lata temu. Wyniknął on z powodu nieścisłości - dyskusyjnego podziału terytorium w czasach postkolonialnych. Kość niezgody stanowi budowana przez Khmerów od IX do końca XII wieku świątynia Preah Vihear, do której zarówno Kambodża, jak i Tajlandia roszczą sobie prawa. Kambodżański nadzór nad Preah Vihear z oczywistych względów nie podoba się Tajlandczykom, którzy najchętniej przygarnęliby nie tylko świątynię, ale i całe okoliczne regiony. Mimo że na kambodżańsko-tajlandzkiej granicy nie jest prowadzona otwarta wojna, w każdej chwili może dojść do starć. Obie strony granicy są gęsto ufortyfikowane.
Kolumbia - Wenezuela

Narkotyki, nielegalne wydobycie, grupy przestępcze - to w zupełności wystarczająco, by specjalne policje cywilizowanych krajów miały pełne ręce roboty. Nie zawsze jednak - patrz przykład Meksyku - jest to tak łatwe, jak mogłoby się wydawać. Po pierwsze, przestępcy są coraz silniejsi. Po drugie, kluczem do sukcesu bywa współpraca, a na tę ostatnią nie mogą liczyć mieszkańcy strefy przygranicznej między Kolumbią a Wenezuelą. Konflikt dopełniają rządzący obu państw, którzy reprezentują zupełnie inne postawy - zwłaszcza w sprawie spornych stosunków ze Stanami Zjednoczonymi. Znajdujący schronienie po kolumbijskiej stronie partyzanci zaogniają sytuację, a Wenezuelczycy starają się nie być przeciwnikom dłużni.
Komentarze
Pokaż komentarze