Najbardziej szalone terapie w historii, o których nie miałeś pojęcia! (11 obrazków)
1. Lek na kobiecą histerię

Kobiety miewają czasem huśtawki nastrojów prawda panowie? Wiesz o czym mówimy. Jeśli jesteś kobietą, nie obraź się, nie ma co się wstydzić do lekkiego bujania nastrojów, szczególnie że wg XIX wiecznych lekarzy to symptom śmiertelnie poważnego schorzenia Tak drogie panie, możecie być ofiarami kobiecej histerii i nawet o tym nie wiedzieć.
Cóż, jak więc można było uleczyć schorzenie zwykle wykrywane u kobiet, które były nieposłuszne wiktoriańskim mężom? Dzięki za pytanie. Receptą na kobiecą histerie był masaż waginalny aż do momentu, kiedy kobieta osiągnęła "histeryczny paroksyzm"
Wszystko było więc w rękach doktora. Czyż nie jest dziwnym, że lista symptomów tak długa, że w zasadzie można ją było przypisać każdej kobiecie? W tamtych smutnych i depresyjnych czasach wizyta u doktora musiała być dla niewiast czymś w rodzaju wycieczki do Disneylandu...
Dzisiaj na szczęście są wibratory...
2. Trepanacja

Trepanacja to fajne słowo na wiercenie dziur w głowie. To właściwie najstarsza procedura chirurgiczna znana ludzkości – widziano ślady po takich specjalnie robionych otworkach już w okresie jaskiniowców. Zapewne były to początki sitcomów, kiedy okryta w skóry widownia obserwowała pierwszy odcinek "Na dobre i na złe" – a potem przez kilka następnych czekała, kiedy pacjent zejdzie.
Historycznie trepanacje były powszechnie stosowana jak środek na ataki epilepsji oraz migreny. Robienie dziury w głowie, zwykle bez znieczulenia niespecjalnie miało wpływ na te problemy, za to było modne w niektórych społecznościach – np. Majów czy Inków.
Niektórzy robią sobie je i dzisiaj – np. "Doktor" Bart Hughes, słynny propagator idei trepanacji
3. Hardcorowa dieta odchudzająca

O ile pełna sylwetka była popularna wśród kobiet przez większość naszej historii, to w XX wieku nastąpiła epoka szczupłości. Ta potrzeba bycia szczupłą doprowadziła do tworzenia niezliczonych pigułek odchudzających, które obiecywały, że zrzucisz te wszystkie kilogramy i cale..
Podczas kiedy wiele z nich naprawdę pomagało zrzucić masę, to przy niektórych pojawiały się takie skutki uboczne jak gorączki, problemy z sercem, ślepotę, śmierć lub defekty u nienarodzonych dzieci. Jakby tego było mało, w latach 50 i 60 niektóre babki pokochały pigułki tak bardzo, że nie mogły przestać ich brać. Oczywiście mogło to mieć coś wspólnego z faktem że tamte pigułki to były właściwie zrobione z czystego cracku. Ale co za problem uzależnić się od amfetamin, skoro w zamian otrzymasz wspaniałą figurę?
Nie wiecie, też zapewne, że w latach 20 i 30, sprzedawano jako środek odchudzający pigułki zawierające... jaja tasiemca (tapeworms eggs).
Niektórzy mogą się kłócić, że nie istniały, ale za ich istnieniem przemawiają takie rzeczy jak różne reklamy które dotrwały do naszych czasów. Poza tym, skoro istniał rynek na pas elektryczny do penisa...
4. Upuszczanie krwi

Jedna z najpopularniejszych praktyk medycznych, która została zapoczątkowana już przez Greków, która była stosowana... cóż, do wszystkiego. Jeśli kręciło cię w nosie to znaczyło, że masz "zbyt dużo krwi".
To, że ludzie mieli zbyt wiele krwi, brzmi równie absurdalnie jak fakt, że ktoś może wdychać zbyt wiele powietrza, albo irytować się faktem, że zastał u siebie w domu zbyt wiele supermodelek.
Ale to tylko dlatego, że nie znasz czterech limf. Nie przejmuj się, nie użyjemy tego przeciwko tobie.
Podstawowa teoria mówiła, że twoje ciało wypełniają cztery płyny (krew, flegma, żółta i czarna żółć) zwane limfami i jakakolwiek nierównowaga między nimi wywołuje chorobę. W tamtych czasach diagnoza była jednoznaczna. Za dużo krwi! Trzeba upuścić z pół litra, od razu będzie lepiej.
Nie zalecamy testowania tego w domu, bo w odróżnieniu od stacji krwiodawstwa nikt nie da ci czekoladek oraz bułki z szynką. Grypa też ci nie minie, gwarantujemy.
5. Urynoterapia

To nie mogło prowadzić do niczego dobrego, widać to już po nazwie tej terapii. Ale przez całą historię było sporo tych, którzy wierzyli, że kluczem do zdrowia było pożeranie swoich ekskrementów. Mówiło się, że to lekarstwo na niekończącą się listę chorób i picie moczu było w sztywnym kanonie promocji zdrowia, tam gdzie dzisiaj na szczęście jest mleko. Oczywiście można było stosować mocz do skóry, także twarzy i oczu. Inni robili sobie nawet lewatywę (czyli wprowadzali z powrotem to co wyszło...)
Najlepsze jest to, że pomimo uznania jej za szarlatanerię urynoterapia funkcjonuje po dziś dzień – możesz kupić literaturę, która zaleca np. picie swojego moczu w kieliszkach, tu cytat "który po jakimś czasie smakuje jak dobre wino". Dziękujemy.
Nie, nikomu nigdy nie udało się potwierdzić jakiejkolwiek skuteczności tej terapii
6. Ty też możesz mieć lobotomię!

Wyobraź sobie. Siedzisz na kozetce u psychiatra i wylewasz prosto z serca swoje żale o tym jak straszne jest życie a ty pogrążony w depresji. On słucha, robi notatki i kiwa cały czas głową.
- Myślę, że mam lekarstwo na Pana problemy - mówi, po czym wyjmuje 30 centymetrowy szpikulec do lodu. - Włożę to w pana oko i umieszczę w płacie czołowym. Potem pokręcę, poszarpię tak żeby poszatkować nieco tę część mózgu. Już nigdy nie będziesz w depresji. Będziesz po prostu leżał spokojnie.
Brawo! Jeśli żyłeś w latach 40, to właśnie zrobiono ci lobotomię! Były to zabiegi bardzo popularne w pierwszej połowie XX wieku i była uznawane ze "lek" na praktycznie wszystkie problemy mentalne, od zwykłej neurotyczności, przez lekką depresję, aż do ostrej depresji.
Wynalazca lobotomii otrzymał nagrodę Nobla w roku 1949. Lekarze twierdzili, że metoda "szpikulec do lodu w oko" będzie niedługo równie popularna i łatwa jak wyprawa do dentysty. Do lat 60 rodzice robili taki dla swoich humorzastych nastoletnich dzieci.
Ta praktyka nie przetrwała tak długo, jak niektóre inne z listy, ale i tak około 70 000 osób zostało pozbawionych płata czołowego, zanim ktoś nie załapał, że to nie wcale dobry sposób na pozbycie się wszystkich codziennych problemów
7. Elektryczny lek na impotencję

Mężczyźni od wieków szukają rozwiązania problemów ze swoimi niesprawnymi członkami. Już pierwszy jaskiniowiec, które ciosem pały powalił kobietę, zaciągnął ją do jaskini, tylko po to żeby za pół godziny wyciągnąć ją z niej i z desperacją w oczach wyjaśnić, że jednak dzisiaj "jest zmęczony" - przeżywał ogromny wstyd.
W końcówce XIX wieku cuda elektryczności stały się znane także przeciętnym ludziom. Oczywiście pojawiły się pytania, czy ta nowa technologia znajdzie zastosowanie w sypialni?
Elektryczne łóżka, wyrafinowane elektryczne pasy do rażenia penisa oraz inne urządzenia były reklamowane jako środek do powrotu "męskiej siły" i "jurności", który zelektryfikują penisa, aż ten wzniesie się niczym 15 centymetrowy potwór.
Niezwykłe jest to, że możesz znaleźć więcej niż jedną markę takiego pasa. Wygląda na to, że przemysł rażenia prądem penisa przetrwał o dziwo przekazywaną z ust do ust negatywną sławę porażeń. Sławę przekazywaną przez pierwszego klienta, którego krzyk z pewnością dał się słyszeć w następnym mieście
Komentarze
Pokaż komentarze