Momencik, trwa przetwarzanie danych   Ładowanie…

tomek78910

-1 / 3
tomek78910

[demot] @Skarpetoperz Ultra katolikiem nie jestem ale takie pytanie jak to twoje, jest tym samym o czym wspomina @Breva w kontekście katolików. Niby pytanie jest postawione ale jakoś tak mam wrażenie, że nie po to aby otrzymać odpowiedź a jedynie by dołożyć drugiej stronie tym jakże genialnym i miażdżącym wszystko i wszystkich argumentem, na który nikt nigdy nie odpowie (wszak oponencie to idioci). No ale wracając do pytania. Niestety nie jestem w stanie odpowiedzieć ci na pytanie bo po prostu nie wiem. Jedyna odpowiedź jaką mógłbym dać to jedna z tych o których wspomina. Jakby się zastanowić, to jakiś sens w takiej odpowiedzi byś znalazł, jednak dla osób niewierzących, dla których liczy się tylko tu i teraz, raczej nie przemówią argumentu o tam i kiedyś (a przynajmniej tak mi się wydaje. Jeśli się mylę to mnie popraw). No alem skoro już stawiamy sobie takie "ciężkie" pytania, to powiedz mi, jak wyobrażałbyś sobie życie, w świecie, w którym bóg posiada wszystko to, co mu wyrzucacie, czyli: - gdzie jest bóg, gdy ktoś krzywdzi dzieci (zwłaszcza podkreślane przez was mocno, w sposób seksualny) --> myk, bóg gdy tylko ktoś pomyśli o czymś takim pozbawia taką osobę życia. Hmm chociaż samo pomyślenie to może za słaby powód, by kogoś pozbawiać życia więc może poczekać, gdy ktoś już zaczyna wykonywać gest i wtedy mamy na 100% pedofila czy osobę znęcającą się nad dziećmi i myk, ułamek sekundy i nie żyje. - gdzie jest bóg, gdy ktoś ciężko choruje? Myk, nie ma żadnych chorób. - gdzie jest bóg, gdy mam miejsce katastrofa budowlana? Myk, teraz drewniana kładka zbudowana przez janusza w sobotę przy piwkum będzie podtrzymywana boską ręką, żeby czasem jadący przez nią tir nie spadł do płynącego dołem strumyka. - gdzie jest bóg, gdy mają miejsce powodzie, trzęsienia ziemi? Myk nie ma gwałtownych zmian pogodowych. Cały rok słoneczko ładnie świeci, lekki wiaterek wieje, mały deszczyk kropi. - gdzie jest bóg, gdy pijany kierowca zabija rodzinę z dzieckiem? Myk, bóg zabija każdego kto po pijaku wsiada za kierownicę albo boską ręką prowadzi każdy samochód (coś ale obecne automatyczne , tylko z boska ręką za kółkiem mielibyśmy 0 wypadków). - gdzie jest bóg, gdy kobieta jest gwałcona? Myk, gdy tylko ktoś zapała nieodwzajemnionym pożądaniem do kobiety zabijamy go (wszak nie możemy czekać aż wykona jakis gest, bo przecież przed samym gwałtem raczej ma miejsce jakaś nieprzyjemna szamotanina, śledzenie czy jakieś niestosowne teksty, a nie chcemy, żeby kobieta miała jakiekolwiek nieprzyjemności) idp. itd. Pytanie co robić z osobami, które cierpią bo bóg zabił ich bliskich? Czy wtedy bóg musi sam siebie unicestwić jako tego, który sprawia nieprzyjemności innym? Ciekawe. No dobra, może z tym zabijaniem przesadziłem, wszak można ograniczyć się do ingerencji w wolną wolę człowieka (w końcu dla was - jak wynika z odpowiedzi @Breva nie ma ona żadnej wartości) i po prostu, gdy pojawią się w jego głowie złe myśli, to bóg od razu je kasuje i człowiek budzi się w takim stanie, jak wtedy, gdy chce coś wziąć z lodówki, otwiera ją, a tu zonk, nie wie po co w ogóle do niej zagląda. Taka opcja wydaje się bardziej humanitarna. Pytanie tylko, czy życie w takim świecie to na pewno to czego chcesz? Wszak dojdziemy do sytuacji, gdy zarzucimy bogu, że jest zły bo nie możesz zrobić tego co chcesz, bo za każdym razem, gdy robisz coś nie po jego myśli to on ci to uniemożliwia, czyli defakto jesteś jego niewolnikiem. Słaba perspektywa :/ Dobra, to była moja wizja świata, gdyby bóg był taki, aby spełnić wszystkie wasze zarzuty wobec niego. No ale ja to mogę jedynie pisać bajki na ten temat, wszak stoję nie po tej stronie barykady, aby moje wymysły miały jakiś sens. Tak więc, jeśli jesteś w stanie, to napisz mi jak wg ciebie funkcjonowałby świat, w którym istniej bóg posiadający wszystkie te cechy, które wyrzucasz mu, że ich nie ma.

19 / 23
tomek78910

[demot] Najpierw trzeba się zastanowić czy przepis jaki zamieściła blogerka jest jej autorstwa czy ona również ma go z innego źródła. Przecież wszystkie książki kucharskie, z przepisami w większości zawierają przepisy, które obecnie można za darmo znaleźć w internetach (tak mi się wydaje przynajmniej). Czy w takim razie należy zrobić burdę i zorganizować strajki?

6 / 6
tomek78910

[demot] @DemotywatoryMnieNiedemotywoja Jest ona z tego powodu, że kiedyś przeprowadzono badania, które wykazały, że taki charakterystyczny odgłos jakoś pozytywnie wpływa na człowieka i stymuluje go, żeby chętniej kupował farbę w sprayu aniżeli w tradycyjnej puszcze do malowania pędzlem (badania robiono ponoć, gdy farby w spray produkowała głównie jedna firma). No a tak na poważanie to jakoś trzeba rozmieszczać farbę znajdującą się w zamkniętym pojemniku :P

4 / 4
tomek78910

[demot] Jak to mówią, matematyka jest okrutna. Tak więc policzmy: 70 lat * 365 dni/rok = 25550 dni. 255000 kłótni / 25550 dni = 9,98 kłótni/dzień. Idźmy dalej, dzień ma 24 godziny, odliczmy 14 godzin na sen, pracę i dojazdy do niej (14 godzin, coby nam się łatwiej liczyło), to zostanie nam 10 godzin dziennie na kłótnie, a więc wychodzi nam, że aby nasze małżeństwo było trwałe, należy się z małżonkiem kłócić co godzinę :D Jak tu w ogóle znaleźć tyle powodów do kłótni?

6 / 8
tomek78910

[demot] To musi być fake/ustawka. Przecież raz na jakiś czas jest w mediach informacja o 6-raczkach czy coś w ten deseń i niech mi nikt nie wmawia, że na świecie jest ktoś, kto mógłby pomyśleć, że matka chodziła w ciąży 54 miesiące tj, 4,5 roku. No po prostu K**** no nie :D

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 15 października 2019 o 23:35

1 / 1
tomek78910

[demot] Dobra chłopaki, to może powie mi ktoś, który wynik jest poprawny: x=2/(3-y) czy może x=-2/(y-3) ?? Czekam na odpowiedź z uzasadnieniem na 250 wyrazów zawierającym wstęp, rozwinięcie i zakończenie. Inna forma odpowiedzi nie będzie respektowana (ciekawe, czy ktoś się do tego dostosuje, czy odpowie w innej formie uznając, że odpowiedzi będą równoważne a jedna z nich to przerost treści nad formą mimo mojej prośby o konkretną formę ;) )

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 20 kwietnia 2019 o 10:11

4 / 4
tomek78910

[demot] Hmm... coś mi tu śmierdzi. Albo to fejk i próba zrobienia rozróby w internecie albo podwójny powód do zmartwień: zwolnienie pisane na komputerze a przeszły ortografy: "curki" oraz "wyhowania". Pytam się jak? Ręcznie jeszcze rozumiem, ale na komputerze? :o

19 / 19
tomek78910

[demot] Dopiero teraz to zauważyliście? Ja już od 10 lat żyję bez tlenu i nie wyobrażam sobie powrotu do starego trybu życia. Aż mnie ciarki przechodzą jak pomyślę co człowiek z sobą robił w młodości ....

0 / 2
tomek78910

[demot] @maszrum101 Kapitan Oczywisty przybywa z odsieczą: na transparentach masz pokazane przykładowe słownictwo używane w nowej i starej szkole. To że dane transparenty umieszczone są na tym samym poziomie nie świadczy, że autor podaje odpowiedniki nowoczesnego słownictwa w starczym słownictwie ;)

1 / 5
tomek78910

[demot] Mi ojciec mówi żeby włączać lewy kierunek, ale nie w takim celu jaki tu jest wymieniony, tzn. zjazd trzecim zjazdem (skręt w lewo). Generalnie chodzi o to, żeby osoba wjeżdżająca na rondo nie miała dylematu co do naszych intencji co przekłada się na płynniejszy ruch. Mianowicie nie rzadko zdarza się, że osoba bez kierunku zjeżdża z ronda. Tak widząc u nas lewy kierunek wiadomo, że mijamy dany zjazd i kierujemy się przynajmniej do następnego, a więc jest to informacja, żeby uważać na nas (tak wiem, bez kierunku też trzeba uważać)

2 / 4
tomek78910

[demot] A dodając dalszy fragment wywiadu: "Najważniejsze jest to, że Kościół zawsze mówił, że nie ma znaczenia, czy jesteś hetero- czy homoseksualistą. Ważne jest, by wieść życie w celibacie. Mówiono nam o tym przez lata - i w ten sposób robiłem po prostu to, czego Kościół wymagał. Z tego punktu widzenia moja orientacja nie ma znaczenia. I właśnie dlatego też, postanowiłem powiedzieć o swojej orientacji." https://wiadomosci.wp.pl/homoseksualny-ksiadz-w-kosciele-jest-nas-wielu-ale-nikt-nie-chce-o-tym-mowic-6212450737318017a

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 24 stycznia 2018 o 9:56

5 / 7
tomek78910

[demot] W mojej ocenie trochę błędne wnioski. Fakt, są ludzie, którzy wiele przeszli ale nie to jest ważne. Ważne jest to, jak przeszli przez to cierpienie. Czymś innym jest, gdy ktoś cię uprowadzi i codziennie będzie ci odcinał po kawałeczku każdej kończyny - ty i tak to zniesiesz bo nic innego ci nie pozostanie. Czym innym jest, gdy wiesz co ci grozi a mimo to się temu poddajesz. To są dwa kompletne różne sposoby przechodzenia przez cierpienie. W całym posłannictwie Jezusa chodziło o posłuszeństwo w każdym aspekcie życia. Tu jest cała tajemnica cierpienia. On nie cierpiał bo taka była wola Boga, on cierpiał bo był posłuszny woli Bożej - miał nauczać - nauczał, miał wypominać grzechy - wypominał, miał spotykać się z trędowatymi i grzesznikami- spotykał ich. To, że swoimi czynami wywołał nienawiść ludzi, która zaprowadziła go na krzyż nie ma nic wspólnego z zamysłem Bożym. To, że Bóg wykorzystuje pewne sytuacje do swoich celów nie znaczy, że to On jest ich reżyserem, a jedyni pokazuje Jego potęgę, ponieważ nawet z czyichś złych uczynków potrafi wyprowadzić dobro (nie oznacza to, że czyjś grzech potrzebny jest do dokonania czegoś dobrego).

7 / 67
tomek78910

[demot] Jaki jest sens tworzenia takich demotów? Żadnej wartości w dyskusji nie niosą a są jedynie zarzewiem kolejnych utarczek słownych i podwaliną pod budowanie wzajemnych podziałów w społeczeństwie. Swoją drogą ateizm jest dość biedną ideą, która sama siebie niszczy. Wielokrotnie można spotkać się z poglądem, że tylko ateizm może zapewnić pokój i miłość na świecie bez wyzysku i różnych podziałów. Równocześnie pojawiają się liczne głosy (pochodzące od tych samych osób) przeciw religii, których celem jest pokazanie jej prawdziwej natury - religia jest narzędziem od ogłupiania i pozyskiwania mas, jest opium dla ludu (częsty przykład to o. Tadeusz Rydzyk). W tym momencie należy się zastanowić głębiej kim są, jaką grupę reprezentują w tej sytuacji osoby stojące u władzy w świecie religii. Skoro religia jest dla nich narzędziem to logiczne jest, że sami nie wierzą w to co ona głosi. Takie rozumowanie przynosi jeden wniosek - osoby, które stoją za największą tragedią ludzkości (religią) to ateiści. Jak w takim razie ten wniosek ma się do twierdzenia, że tylko globalny ateizm może przynieść szczęście biednej, zniewolonej ludzkości? Fakt, globalny ateizm oznacza całkowity brak religii a więc tych największych kajdan ludzkości. Problem jest tylko jeden. Mianowicie nie można poprzestać na tak płytkim wyciąganiu wniosków. Trzeba pójść dalej, a idąc dalej trzeba zauważyć, że religia była tylko narzędziem w rękach ateistów służącym zniewoleniu innych. Skoro więc była narzędziem to jaka jest gwarancja, że po stracie jednego narzędzia, nie wymyślą oni następnego, jeszcze gorszego? Wszak już wymyślili religię - narzędzie, nazywane przez wielu największą zmorą ludzkości. Jest ktoś w stanie odpowiedzieć mi na te moje zagwozdki? Chętnie przyjmę i rozważę każdą próbę wyjaśnienia tego.

1 / 1
tomek78910

[demot] Gdy tylko zobaczyłem tego demota od razu się zalogowałem, by dodać komentarz. OD ROKU 1955 DO ROKU 2017 MINĘŁO 62 LATA !!!!!

25 / 25
tomek78910

[demot] Toć to zwykłe dodawanie jest, a właściwie sprowadzanie do wspólnego mianownika. Jak najłatwiej znaleźć wspólny mianownik dwóch ułamków X/A i Y/B ?? Pomnożyć mianowniki: A*B. Wtedy liczniki również należy pomnożyć przez drugi mianownik: X*B i Y*A i otrzymujemy dodawanie: (XB)/(AB)+(YA)/(AB)=(XB+YA)/(AB) czyli dokładnie to co jest pokazane na zdjęciu, tylko w mniej kolorowej wersji. Oczywiście wspólny mianownik ma nieskończenie wiele wartości, i może dlatego że w szkole uczyli szukania najmniejszego wspólnego mianownika (nie wiem, daję przykład) niektórym przedstawiona metoda wydaje się czymś nowym, czego zły system edukacji nas nie nauczył :D

0 / 0
tomek78910

[demot] @klaudiusz90niski Jeśli cię uraziłem to wybacz, nie miałem takiego zamiaru. Ale pozwolisz, że ponownie w takim razie swoje pytanie, co przyświecało ci jako cel tego wyznania? Mamy wolność słowa i wyznania to fakt ale nie znaczy to, że powinniśmy pozbyć się samokrytyki odnośnie swoich wypowiedzi, bo z pozoru niewinna wywiedź może przynieść więcej złego niż pożytku. Zaznaczanie w wypowiedzi swojej własnej osoby jako jedynej ("Czy tylko ja"), która coś czyni w domyśle ma za zadanie zwrócenie uwagi odbiorcy na wyższość/wyjątkowość wskazanej osoby (por.: Czy tylko on tu coś umie?; Czy tylko ja tu coś potrafię?). Nie jest to jakiś mój wymysł ale tak zwykły człowiek odbiera w większości sytuacji zdanie tak zbudowane. Dlatego zapytałem, co chciałeś osiągnąć/ w jakim celu wstawiłeś tego demota. Nawet jeśli miałby on być tylko wyznaniem, to wyznań nie robi się bez celu (albo chcemy się czymś pochwalić, zyskać współczucie lub pomoc, itp.). Fajnie, że promujesz i głosisz naszą wiarę, ale pamiętać trzeba, że nie każda metoda jest dobra. Sposób przekazu trzeba dostosować do odbiorcy (inaczej zwrócisz się na ten temat do dziecka, inaczej do dorosłego, inaczej do osoby innego wyznania a inaczej do kogoś, kto w sposób bezpośredni zostałzraniony przez członka Kościoła) i o tym trzeba pamiętać, bo byle jakie promowanie, robione bez przemyślenia może być nawet grzechem, bo w swoich konsekwencjach prowadzić będzie nie do nawróceń a do pogłębiania rozłamu. Mam nadzieję, że jakoś wytłumaczyłem sens swojej pierwszej wypowiedzi.

2 / 6
tomek78910

[demot] Wybacz, ale muszę zapytać, co chcesz przekazać/osiągnąć tym wyznaniem? Bardzo dobrze, że pamiętasz o naszym papieżu ale takie wyznanie nic nie wnosi. Jedynie buduje, a nawet nie buduje co utwierdza już zbudowany obraz katolików fanatyków, którzy myślą, że są lepsi od innych bo wierzą. Sam jestem wierzący ale takie bezcelowe obnoszenie się wiarą, wynoszenie się ponad innych z jej powodów powoduje, że mi niedobrze i nie ma się co dziwić, że wiara upada i ludzie od niej odchodzą. Człowiek z reguły bardziej pamięta rzeczy niemiłe a o dobrych szybko zapomina, dlatego tak mocno utrwalony jest obraz złego polaka katolika i tak ciężko rozmawiać z kimś o dobrych stronach jakie niesie z sobą wiara. A z przykrością trzeba stwierdzić, że wywyższanie się wiarą i te całe wulgarne odzywki ze strony wierzących jakie można zaobserwować na tym portalu będą w przyszłym życiu obciążeniem dla wierzących a zmniejszeniem winy dla niewierzących. Bo mniejszy będzie ich grzech w sytuacji, gdy nie przyszli do wiary z powodu złego przykładu nas. ludzi wierzących. Tak więc choć jestem wierzący, to apeluję do was ludzie, opamiętajcie się i zanim coś napiszecie a ma się to odnosić do waszej wiary to pomyślcie chociaż te 10 sekund i zastanówcie się, czy wasze zachowanie jest zgodne z tym co twierdzicie, że wyznajecie. Dlaczego w dobie prześladowań w czasach rzymskich chrześcijaństwo się rozwijało? Dlaczego, gdy za wiarę w Chrystusa można było stać się rozrywką dla ludzi w koloseum, wiernych nie tyle ubywało co przybywało? Bo ludzi przyciągała miłość i jedność jaką pierwsi chrześcijanie mieli wobec siebie i innych oraz ich ufność w dobroć Boga. Oni przyjmowali każdego, chociaż największego zbrodniarza czy mordercę do swoich wspólnot z miłości i w świadomości, że każdy grzeszy, nawet oni a to, że ktos jest w oczach ludzi większym zbrodniarzem niż my sami, często wynika tylko z tego, że on miał mniej szczęścia od nas i jego przewiniania ujrzały światło dzienne a nasze nie. Tak więc pamiętajacie o tym, gdy następnym razem będziecie chcieli coś opyskować komuś, bo odważył się wypomnieć coś niehclubnego w naszej historii ( a jeśli macie za grosz sprawiedliwości w waszyshc sercach to musicie przyznać, że często mają rację w swoich zarzutach, chociaż często zdarza się im je wyolbrzymiać). Tak więc miłością i cierpliwością oraz przykładem a nie pychą, pogardą czy przekleństwem zdobywa się dusze dla Boga.

-2 / 2
tomek78910

[demot] @Szakal2016 Hej, wytłumaczyłbyś mi, jakie przesłanie niesie z sobą Twój demot? Piętnujesz hipokryzję czy bezwzględną (podkreślam bezwzględną) ochronę życia? Odnoszę wrażenie, że po części jedno i drugie. I o ile z piętnowaniem hipokryzji mogę się po części zrobić (po części, bo sama walka o urodzenie dziecka chorego jest walką o jego godność a sam brak środków do życia godności człowiekowi nigdy nie odbiera - jedynie utrudnia innym uznanie jej. Hipokryzją byłoby, gdyby ktoś walczył o zakaz aborcji a potem piętnował tego, który się narodził. To, że nie pomaga w sposób materialny nie znaczy jeszcze nic, bo to, że nie podoba mi się wykorzystywanie małoletnich w pracach bądź w prostytucji w sytuacji, gdy nic nie robię aby te procedery ukrócić nie czyni mnie hipokrytą) to z piętnowaniem całkowitego zakazu aborcji zgodzić się nie mogę. W całej tej aborcyjnej wojnie, największymi hipokrytami są nie jak uważasz walczący nie pomagający a właśnie ci, którzy idą na kompromis (np. te trzy przypadki, gdy dozwolona jest aborcja). To jest hipokryzja w czystej postaci, to jest prawdziwe odbieranie człowiekowi jego godności.Nie wiem czy jesteś osobą wierzącą czy nie, ale z perspektywy osoby wierzącej (prawdziwie wierzącej) największą wartość ma duch a nie ciało i większą rzeczą jest uzdrowienie czyjegoś ducha bez udzielenia wsparcia materialnego niż pozostawienie człowieka na drodze ku śmierci duchowej, która dokona się w nowym mieszkaniu, pełnym lekarstw, opiekunek i innych. Fakt, pomoc materialna może być bardzo pomocna w zbawianiu ducha ale nigdy nie jest warunkiem koniecznym. Może zdarzyć się nawet, że takowa pomoc może człowieka wpakować w jeszcze większe bagno duchowe (np. pomagając zdegenerowanemu hazardziście żyjącemu w rozpadającej się szopie, dasz mu od razu pieniądze czy różne rzeczy materialne, nowe mieszkanie na własność? Nie. Zamiast pomóc mógłbyś go w jeszcze gorsze bagno poprowadzić). Tak więc bezwzględna krytyka nigdy nie jest dobrym rozwiązaniem.

0 / 0
tomek78910

[demot] @demitri @samodzielny68 Pozwolę sobie wtrącić się do waszej dyskusji. W moim odczuciu zadaniem chrześcijanina jest głoszenie miłości a nie sprawianie by ktoś ginął. Jeżeli zabijasz nawet największego zbrodniarza ale masz w sercu nienawiść do niego, to znaczy, że jesteś na złej drodze. Dla chrześcijanina konieczność zabicia nawet największego zbrodniarza powinna powodować smutek i współczucie dla niego, gdyż z chwilą odebrania mu życia pozbawiamy go szansy do nawrócenia (co prawda, on sam do tego doprowadził swoją zatwardziałością). Tak więc w takiej sytuacji odczuwanie satysfakcji i radości choć po ludzku jest zrozumiałe w zestawieniu z bożą miłością jest niestety czymś złym. Prosiłbym was i każdego kto to czyta a jest wierzący, żeby zanim mnie zbluzga chociaż przez minutę się nad tym zastanowił. Sam muszę przyznać, że takie zdanie z mojej strony jest wynikiem przeczytania książki "Chata" autorstwa William P. Young. Szczerze zachęcam do jej przeczytania. W linku poniżej wrzucam fragment książki, pasujący jak ulał do tego demota. Zachęcam wszystkich do przeczytania i przemyślenia go. http://www.mediafire.com/file/7y609a1204r2vb2/Fragment.pdf

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 następna »