Momencik, trwa przetwarzanie danych   Ładowanie…

mietek_obszczymur

1 / 1
mietek_obszczymur

[demot] @dncx zakładając (bo nie mamy na to dowodów), że samochody po prawej stoją nieprawidłowo, to ci ludzie nie "wymierzają sprawiedliwości", tylko umożliwiają wyjazd (w założeniu - zaparkowanemu prawidłowo) fioletowemu Oplowi. Gdy mamy do czynienia z nieprawidłowym zaparkowaniem, ale nieutrudniającym możliwości przejazdu innym pojazdom, to można by się z twoją argumentacją zgodzić. jednak w przypadku zablokowania wyjazdu - reakcja jak na filmie jest właściwa. Bo niby z jakiej racji ja mam czekać (może nawet pół dnia) na policję a potem na lawetę, jeżeli pilnie potrzebuję skorzystać ze swojego samochodu? Bo np. moja żona rodzi? Albo mniejsza o przykłady - to mój samochód i po prostu mam prawo z niego w dowolnej chwili skorzystać. "Wolność jednego człowieka zaczyna się tam, gdzie kończy się wolność drugiego" - jeżeli ktoś ogranicza możliwość dysponowania moim mieniem, to powinien liczyć się ze wszelkimi konsekwencjami, które są niezbędne do przywrócenia władzy nad tymże mieniem.

-1 / 1
mietek_obszczymur

[demot] Owszem, nie lubimy SPAM-u i innych natarczywych reklam. Zresztą... reklama sama w sobie jest mało wiarygodnym środkiem przekazu, gdyż z założenia ma zachwalać produkt, nic nie wspominając o jego wadach. Dla mnie o wiele więcej warte są testy danego produktu, opinie ekspertów czy chociażby użytkowników wskazujących "plusy" i "minusy" produktu. Dlaczego więc ten biznes marketingowy działa? Bo reklamy przeznaczone są dla ludzi głupich (albo przynajmniej niezaznajomionych w dziedzinie, do której należy reklamowany produkt), mało asertywnych, a najlepiej jedno i drugie jednocześnie. A jak duży odsetek populacji stanowią tacy ludzie, to nawet nie macie pojęcia. W każdym razie skalę zjawiska może uświadomić kampania wyborcza PIS-u: wystarczy powiedzieć "damy pińcetplus" i masa idiotów (którzy nawet nie mają pojęcia jak wygląda system podatkowy kraju) lecą na to jak muchy do gówna. Zatem uwierzcie, że grupa docelowych odbiorców reklam jest nader duża.

12 / 12
mietek_obszczymur

[demot] @Black3 na helikopterach w tym wypadku znać się nie musisz, wystarczy podstawowa wiedza z działania kamer/monitorów. Jest coś takiego jak częstotliwość odświeżania, czyli ile klatek na sekundę rejestruje kamera, czyli zazwyczaj 30 klatek na sekundę, w lepszych kamerach 50 a czasem jeszcze więcej. Jeżeli ilość obrotów śmigła śmigłowca się odpowiednio nałoży z częstotliwością odświeżania kamery, to widzimy - że tak to określę - co któreś (ale wizualnie następujące po sobie) położenie śmigła. A właściwie to odświeżanie albo kamery, albo monitora, bo nic nie da film zarejestrowany z 50 FPS jak monitor ma tylko 30 FPS. O jakości obrazu decyduje słabszy z obu.

3 / 3
mietek_obszczymur

[demot] Prawo popytu i podaży oznacza, że znajdują się na taki zakup chętni. Jakby nikt produktu nie kupował to albo Janusz biznesu by cenę obniżył, albo by poszedł z torbami. Tylko ciekawe czy jego zysk przekłada się na wynagrodzenia pracowników, czy może kucharze i kelnerzy tam pracujący zarabiają standardowe 10 zł netto/h. Już nie mówiąc o standardowych przekrętach: - ryba "świeża, prosto z kutra" zapewne od wiosny leżała w zamrażalniku - rybę waży się po smażeniu, gdzie na jej wagę składa się w 30% ryba i w 70% potrójna panierka - waga jest na zapleczu, więc klient nie ma możliwości sprawdzić wskazania wagi podczas ważenia porcji, za którą płaci - olej na patelni wymieniają zapewne dopiero wtedy, gdy wygląda jak olej silnikowy po 30 000 km przebiegu Tak więc nadmorscy Janusze utrzymują się pewnie tylko dzięki Januszom-turystom, którzy takie badziewie kupują po to, żeby zrobić fotę, wrzucić na insta i się pochwalić czego to oni i w jakiej cenie nie jedli.

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 21 lipca 2019 o 8:43

1 / 3
mietek_obszczymur

[demot] @Nace92 Ty chyba nie bardzo rozumiesz pojęcie "absurd prawny". Znacznie mniejszy wpływ na życie ma "absurdalny" przepis odnoszący się do bardzo wąskiego grona osób i normujący sporadycznie wykonywaną czynność, np. znalezione w internecie rodem z USA: - W Illinois sprzedawca krokodyli musi przestrzec potencjalnych kupujących przed całowaniem tych zwierząt - Nie wolno sprzedawać wiewiórczych ogonów w stanie Georgia Tutaj mówimy o przepisach dotyczących dojenia z grubych pieniędzy setek tysięcy (o ile nie milionów) obywateli. Ale ta różnica to nic nie znaczący drobiazg, prawda?

-2 / 4
mietek_obszczymur

[demot] @DAREKJP, Kozy wolą ogólnie islamiści, czyli zarówno jedni jak i drudzy. A uważasz, że mieszkańcy islamskich krajów Afryki północnej nie wolą kóz? Bo oni nie są ani Persami ani Arabami (Arabowie to mieszkańcy Półwyspu Arabskiego).

8 / 10
mietek_obszczymur

[demot] @incepto Wiem, ale dla mnie to nie stanowi żadnego argumentu przeciw. Wywołuje jedynie konieczność - w obawie przed donosem - ukrywania takiego faktu przez ludźmi postronnymi.

2 / 6
mietek_obszczymur

[demot] @tdobe może chodzi o łatwość produkcji na niewielką skalę i z ogólnie dostępnych na rynku materiałów? Dzięki temu można by takie paliwo na własną ręję produkować i w ten sposób omijać haracze nakładane przez złodziei z Wiejskiej.

2 / 2
mietek_obszczymur

[demot] @InnyNieDlaWykolejonegoSwiata "Wspomniana osoba pracowała 12 miesięcy za ustalone wynagrodzenie, na które dobrowolnie się zgodziła, podpisując określoną formę umowy regulującej zatrudnienie. Jeśli chciałaby zarabiać tyle, ile zarabia się w Niemczech, to powinna udać się do miejsca, gdzie panują warunki umożliwiające zaistnienie czynników, spełniających taki, a nie inny poziom wynagrodzenia." Do powyższego zdania można się odnieść na dwa sposoby: bezpośredni o pośredni. 1) bezpośredni: owszem, masz rację. Zgodziłem się za tyle pracować i pracuję, a jak mi się przestanie podobać to wyjadę zagranicę i będzie git. 2) Pośredni: ma żonę i dziecko, które już chodzi do szkoły, ponadto kredyt na mieszkanie. Mógłbym wyjechać sam, ale to prawie jak rozbicie rodziny. Mógłbym wyjechać z rodziną, ale zmiana szkoły/środowiska/języka dla dziecka mogłaby na niego wpłynąć negatywnie. ponadto mam starszych rodziców, którzy wymagają może nie codziennej, ale w miarę regularnej opieki... Widzę, że Ty podzielasz ten pierwszy sposób patrzenia na tę sytuację. W porządku, ale pamiętaj: życie nigdy nie jest "zerojedynkowe". Praktycznie zawsze emigracja to wybór mniejszego zła, a spora część emigrantów chętnie by wróciła do kraju, gdyby tu czekały na nich normalne warunki życia. "Będąc w Niemczech, można rozmawiać o niemieckich realiach. Będąc w Polsce - należy, moim zdaniem uwzględniać polskie realia." Tu również mam inny punkt widzenia: zarówno Niemiec jak i Polak jest tym samym gatunkiem zwierzęcia (tj. człowiekiem), czyli ma te same potrzeby i taki sam żołądek, który czasem by się przydało wypełnić. "Nie mamy i jeszcze długo nie będziemy mieć równoważnych z niemieckimi warunków, które uzasadniałyby tego typu zestawienie i porównanie." Nie odbierz tego jako obrazy, ale... wg mnie masz typowo PRL-owskie podejście: "bo tak było, tak jest, więc i tak będzie nadal". A nawet jeśli Twoja argumentacja jest (przynajmniej po części) słuszna, to jaka w tym moja (czy innych szarych obywateli) wina, że złodzieje z Wiejski oddali zagranicznym koncernom 90% polskiego rynku motoryzacyjnego, bankowego, produkcyjnego czy handlowego, tak że teraz jesteśmy parobkami zagranicznych koncernów? Albo wiesz co? Niejako odbije piłeczkę i użyję Twojej własnej argumentacji: "Wspomniana osoba pracowała 12 miesięcy za ustalone wynagrodzenie, na które dobrowolnie się zgodziła, podpisując określoną formę umowy regulującej zatrudnienie." Wspomniany pracodawca dobrowolnie podpisał umowę o pracę podlegającą pod polski kodeks pracy, a tenże zakłada, że pracownik może iść na L4, zajść w ciążę, otrzymać płatny urlop za czas urlopu macierzyńskiego i takie tam. Bo na to, że Karyna z naprzeciwka dostaje zasiłki z MOPSu czy 500+ nie ma wpływu (tzn nie ma ani nie miał szansy temu bezpośrednio zapobiec), ale opłacanie wynagrodzenia i ZUSu pracownicy na L4 i urlopie to już w dużej mierze jego wybór, bo dobrowolnie podpisał z pracownicą umowę o pracę. Czyli - zgodnie z logiką płynącą z cytowanego zdania - to już nie socjal, a bardziej nieprzewidziane koszty prowadzenia firmy, a jak Janusza nie stać prowadzić firmy to niech bankrutuje.

0 / 4
mietek_obszczymur

[demot] @InnyNieDlaWykolejonegoSwiata, na wstępie powiem, że również jestem przeciwny ustrojowi socjalnemu i wszelkiemu rozdawnictwu jakie on ze sobą niesie. Jednak w poruszonym temacie widzę znacznie inny problem i "drugie dno", do którego chciałbym się odnieść. Opodatkowanie pracy w Polsce jest wysokie - tu również się zgodzę. Ale... średnia płaca w Polsce to 5000 zł brutto, czyli 6000 zł "superbrutto" (czyli brutto + ZUS pracodawcy). Średnia płaca w Niemczech to w przeliczeniu 15000 zł brutto, czyli 10000 zł netto (w zależności od klasy podatkowej, ale uśredniając). Czyli Polak nawet jakby 100% kosztów swojego zatrudnienia dostał do ręki, to i tak byłoby to prawie dwukrotnie mniej niż otrzyma Niemiec w swoim kraju już po opłaceniu wszystkich podatków i składek. Wracając do tematu: rzeczony polski przedsiębiorca w ciągu kilku lat zapłacił swojej pracownicy kilka miesięcznych pensji, nie mając z owej pracownicy żadnego pożytku. Załóżmy jednak, że wcześniej pracowała u niego rok. Przez ten rok zapłacił jej tyle, ile niemiecki pracodawca u siebie na analogicznym stanowisku zapłacił swojemu pracownikowi za 4 m-ce pracy. Czyli przeliczając na standardy zachodnioeuropejskie - polska pracownica pracowała dla swojego pracodawcy przez 8 m-cy za darmo. Nawet uwzględniając różnice cen (w Niemczech średnio ceny są 1,5 raza wyższe, czyli niemiecki przedsiębiorca za swoje produkty/usługi otrzymuje 1,5 raza wyższą marże niż polski), to daje 6 m-cy pracy gratis. Kto zatem w tej sytuacji jest tak naprawdę stratny? Polscy Yanushe byznesu lepiej by się wzięli za płacenie porządnego wynagrodzenia, bo przy obecnych jałmużnach, to praca świadczona przez pracownika jest niejako socjalem (albo inaczej - półfilantropią) na rzecz pracodawcy. "a również mam takie podejście, dlatego jeśli druga strona nie wykazuje chociaż minimalnej klasy i preferowanego przez mnie poziomu kultury osobistej, zazwyczaj kończę dyskusję po jednym, max dwóch wpisach i idę dalej, porozmawiać z kimś innym. :)" Tu też się zgadzam ;) Dlatego wszelkie moje wpisy to po prostu przedstawienie mojego zdania na dany temat. Bynajmniej nie liczę, że ktoś o innych poglądach nagle przyzna mi rację i przyjmie moje za słuszne, ale dyskusja sama w sobie na pewno pomaga pod innym kątem spojrzeć na dane zagadnienie i poszerza horyzonty ;)

Zmodyfikowano 2 razy. Ostatnia modyfikacja: 11 lipca 2019 o 20:16

-1 / 5
mietek_obszczymur

[demot] @grekzak bo użyłem innych argumentów. Zwierzęta szczerze mówiąc średnio mnie obchodzą. A hałas? Jak przez las biegnie droga to nie muszę się do niej na te 100 czy 200 m zbliżać, to i hałas i zanieczyszczenia mnie nie dosięgnąć. Z idiotą na quadzie jest o tyle gorzej, że trudno przewidzieć trasę jego przejazdu. @rafik54321 "Oczywiście, jednak czy na serio to taki problem jak przeleci na crossach gdzieś w okolicy 3 kolesi?" Tak. Gdyby se jeździli w jednym, konkretnym obszarze to pół biedy. Przestrzeń publiczna jest dla wszystkich i sam jestem za tym, żeby się nią "dzielić". Wtedy tamrędy biegnie autostrada, tu jeżdżą crossowcy, więc tamta część lasu pozostaje na rekreację. Ale często do tych ameb umysłowych na crossach to nie dociera i jeżdżą wszędzie. W ich mniemaniu cały las do nich należy. "spróbujmy wyjść poza swoje horyzonty i spojrzeć oczami drugiej strony na problem." Wolnoś jednego człowieka kończy się tam, gdzie zaczyna się wolność drugiego człowieka. Akurat w przypadku crossowców/quadowców jest ten problem, że ich "hobby" jest bardziej uciążliwe niż np. rowerzysty MTB. Więc jeśli chcą korzystać ze wspólnej przestrzeni to raczej oni powinni się dostosować. A jeśli nie potrafią to zapraszamy na autostradę - one są przeznaczone do szybkiej jazdy i tam nikt nie będzie się do szanownych crossowców czepiać.

12 / 18
mietek_obszczymur

[demot] @rafik54321 Las to miejsce, w którym z założenia powinna być cisza. Jak ktoś np. chce się wyszaleć, przebywać w hałasie i drzeć japę ile wlezie to idzie na dyskotekę czy jakiś koncert rockowy. Natomiast jak ktoś idzie do lasu to w celu zaznania ciszy i spokoju, a nie słuchania warkotu jakichś szrotów. @grekzak "To teraz wytłumacz mi jeszcze, jaka jest różnica pomiędzy drogą krajową a leśną pośrodku tego samego lasu." Droga krajowa jest przeznaczona do dużego natężenia ruchu oraz dużych i głośnych pojazdów. Droga leśna z kolei służy do przemieszczania się pieszo oraz pojazdami o znacznie mniejszej masie i niższym poziomie generowanego hałasu. Czyli każda ma inne przeznaczenie. Crossem czy quadem możesz swobodnie przemeiszczać się po drodze krajowej (o ile pojazd jest zarejestrowany, opłacony, itp.), ale TIRem po leśnej drodze już poruszać się nie można. Swoją droga... twoje pytanie było tak głupie, że aż przypomniała mi się sytuacja z Francji, gdzie 3 lata temu terrorysta wjechał ciężarówką na bulwar i pozabijał ludzi. Czy różnicę między autostradą a bulwarem dla pieszych (wraz z przyczynami, dla których samochodami nie wolno na te drugie wjeżdżać) również trzeba Ci tłumaczyć?

Zmodyfikowano 2 razy. Ostatnia modyfikacja: 6 lipca 2019 o 12:03

0 / 0
mietek_obszczymur

[demot] @Arbor "Nie rozumiem dlaczego piszesz to w taki sposób, jakbyś chciał mnie do czegoś przekonywać." Nikogo do niczego nie namawiam, po prostu wyrażam swój pogląd na dany temat. "Ale naprawdę uważasz to za obronę przed okradaniem przez Rząd?" Tak. Żont (pisownia celowa z uwagi na brak szacunku do tegoż organu) dodrukował pieniądze, czyli okradł m.in. mnie. Ja potem okradnę żont, czyli będziemy kwita. Może to i "polityka Kalego", ale najskuteczniejsza z najprostszych. Zresztą to tylko jeden ze sposobów na okradanie obywateli z ich pieniędzy. Jaka byłaby Twoja odpowiedź gdybym Ci zaproponował, żebyś mi oddawał część swoich zarobków za obietnicę, że w zamian za to ja kiedyś będę Ci wypłacać pieniądze, w momencie, w wysokości i na zasadach przeze mnie ustalonych? A jeśli wcześniej zbankrutuję to... "nie mamy pańskiego płaszcza i co nam pan zrobi?". Może to lekka dygresja, ale temat przewodni to dla mnie tylko jeden z wielu sposobów na dojenie społeczeństwa, a ja patrzę na to ogólnie. "Fałszowaniem pieniędzy przyczyniasz się jeszcze bardziej do destabilizacji gospodarki" Zgadza się - jeszcze bardziej. Więc może lepiej zacząć rozliczać prekursorów zjawiska? Wszak ryba psuje się od głowy.

0 / 0
mietek_obszczymur

[demot] @Arbor "państwo nigdy nie działa "nielegalnie"." Zgadza się, bo ustala prawo "pod siebie". Chociażby ZUS - typowa piramida finansowa, a przecież w Polsce piramidy finansowe sa nielegalne... Już nie mówiąc o immunitetach dla wybranych, dzięki którym nie musza np. płacić mandatów za wykroczenia drogowe. Już nawet pomijając fizyczne dodrukowanie pieniądza, ale weźmy dług publiczny - rząd robi sobie inwestycje "na krechę", którą później i tak muszą spłacić obywatele. Czy to nie przynosi podobnych/identycznych skutków dla gospodarki co drukowanie pieniędzy bez pokrycia? Przez tą hipokryzję rządu, w mojej osobistej ocenie wszelkie fałszerstwa finansowe przez pojedynczego obywatela nie są w żadnym stopniu naganne. To tylko forma obrony przed okradaniem przez rząd.

1 / 1
mietek_obszczymur

[demot] @Arbor skoro państwo zajmuje się tym na szeroką skalę, a jest to nielegalne, to dlaczego politycy jeszcze nie siedzą za to w więzieniu?

7 / 7
mietek_obszczymur

[demot] @Nace92 przecież to całe dbanie o bezpieczeństwo to tylko pretekst do wyciągania od obywatela pieniędzy. W 99% przypadków to petent ponosi koszty wydania zaświadczenia/licencji czy tam badań. Badania lekarskie do pracy - tam już jest taki cyrk, że nawet lekarze nie badają pacjentów, tylko dla formalności zadają kilka pytań, podbiją kartę i nara. Ważne, że ktoś na tym zarobił i biznes się kręci. Licencja transportowa? Całe życie wszyscy bez tego jeździli i było dobrze, no ale przecie główna zasada biznesu to "wynaleźć potrzebę i jednocześnie ją zaspokoić" Więc wmówimy ludziom, że licencja jest potrzeba i będzie cacy. A że licencja na przewóz osób kosztuje 10k to tylko szczegół ;) Zresztą... przykłady można by wymieniać w nieskończoność. Tak więc to całe bezpieczeństwo to nic więcej jak kolejna maszynka do dojenia przeciętnego Kowalskiego z pieniędzy.

1 / 1
mietek_obszczymur

[demot] @Ynfluencer Chyba nie jest problemem zgadnąć kto jest najbardziej uległym narodem na świecie ;) Pokornie znosili rządy Kaczora, pokornie znosili złodziejstwo Rudego z Sopotu, to czymże będą dla nich podwójne czy nawet potrójne normy. Tę uległość chyba wyssali (razem z antysemityzmem) z mlekiem matki ;p A swoją drogą... ciekawe czy jakby taki Polaczek powiedział że jest gejem/żydem/islamistą/innym_wykolejeńcem, to miałby lepsze warunki.

1 / 1
mietek_obszczymur

[demot] @Ynfluencer niestety, ale masz rację. To część niemieckiego planu Mitteleuropa: Polaczek ma być białym murzynem do zapieprzania za miskę ryżu na rzecz zachodnich koncernów, aby te się mogły bogacić Polska jest całkowicie podbita gospdoarczo - typowy Polaczek ma tyrać jak wół w niemieckiej fabryce, żeby iść do brytyjskiego sklepu po miskę ryżu, ewentualnie potem do niemieckiego banku po pożyczkę na 20 lat żeby kupić francuski samochód. Wiwat, dojna zmiano!

0 / 0
mietek_obszczymur

[demot] @killerxcartoon kwestia odwiezienia go na "wytrzeźwiałkę" też śmierdzi na odległość. Dziennikarze pytali na izbie wytrzeźwień ile badany miał alkoholu we krwi - "okazuje się, że takich danych nie ma". "lekarz na podstawie symptomów zadecydował, że powinien on pozostać w izbie". W protokole było wpisane: "silna woń alkoholu, bełkotliwa mowa, zaburzenia równowagi". To bardzo ciekawe, bo jakoś na nagraniu nie było słychać bełkotliwej mowy... Ponadto na protokole nie ma podpisu lekarza, a sam poszkodowany twierdzi, że w momencie przywiezienia go na izbę wytrzeźwień lekarza wcale tam nie było... Cała ta sprawa to jedna wielka manipulacja. Życzę tym psom aby dostały dyscyplinarkę, dożywotni zakaz pracy w mundurówce i żeby skończyli jako zamiatacze ulic albo co najwyżej ciecie na budowie.

1 / 1
mietek_obszczymur

[demot] @LeClerc2 Mieszasz dwie różne sytuacje. Jeśli masz wyprzedane wszystkie terminy i klienci nadal pytają o wolne terminy, to w przypadku nagłej rezygnacji tracisz pieniądze, no bo z powodzeniem mógłbyś kogoś innego tam zarejestrować, no a tak usługa zostaje niesprzedana. W przedstawionej sytuacji bez problemu przerejestrowali klienta na inny termin, zatem można na tej podstawie sądzić, że mieli nadal wolne terminy w najbliższych dniach. Dlatego gdyby ktoś jeszcze chciał skorzystać z usług tego przedsiębiorcy to z powodzeniem mógłby wybrać inny, wolny termin kilka godzin w tę czy we w tę. Zatem ten niedoszły klient swoją rezerwacją nikomu nie zablokował możliwości skorzystania z usług przychodni. Toteż w tej sytuacji próba wyciągnięcia od niedoszłego klienta pieniędzy za anulowaną rezerwację jest januszostwem. Za to Twój przykład z hotelem ewidentnie należał do pierwszej z wymienionych przeze mnie sytuacji.

« poprzednia 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 następna »