[demot]
Nie, szacunek do siebie polega na tym, że robi się co chce, wychodzi gdzie chce i wraca o której chce, bez zwracania uwagi na to, co zazdrośni i zawistni ludzie powiedzą ;). Jak ktoś robi coś mając ciągle w głowie "łolaboga co ludzie powiedzą?!", to jest to właśnie BRAK szacunku do siebie i do własnych potrzeb.
[demot]
@grzechotek
Te wnioski to po jednorazowej akcji, czy wielokrotnie powtarzane? Bo jak wielokrotnie, to pewnie wynik niedoboru enzymu dehydrogenazy aldehydowej, uwarunkowanego polimorfizmem genetycznym. Jeśli akcja jednorazowa - przyczyną mogło być np. wcześniejsze zażycie leku, który wywołuje reakcję disulfiramopodobną, tzn. blokuje wyżej wspomniany enzym. Takie leki to np. metronidazol, furagina, nifuroksazyd, itd.
[demot]
@seybr
No patrz, to murzynom też się w dupach poprzewracało, jeszcze kilkaset lat temu całowaliby po stopach swoich białych panów za jakieś ochłapy, bo inaczej by po prostu zdechli ;).
Tadaaam, świat idzie do przodu, teraz mamy wybór, dzięki któremu możemy uwzględnić moralność w swoich czynach.
[demot]
@LadyFanstasta
Weganie zazwyczaj kierują się etyką niecierpienia. Ludzi zarodek nie odczuwa bólu, gdyż nie ma wykształconego układu nerwowego, który to umożliwia. A w niejedzeniu jaj nie chodzi o ochronę komórki jajowej, tylko o ochronę kur, które te jaja muszą znosić, a także o już urodzone kurczęta płci męskiej, które jako "produkt uboczny" przy rozmnażaniu ulegają "degradacji", eufemistycznie rzecz ujmując.
Tak staracie się ujmować inteligencji weganom, ale jak widać, wszystkożercy też w logikę za bardzo nie umieją ;).
[demot]
@loolo12345
Dokładnie tak jest, żywności jest za dużo, mięsa produkuje się za dużo i ludzie zdecydowanie za dużo go jedzą - abstrahując od kwestii etycznych teraz, a skupiając się wyłącznie na tych zdrowotnych i dietetycznych. Warto zerknąć chociażby na piramidę żywieniową i zalecenia opracowane przez Instytut Żywności i Żywienia - podstawą diety powinny być warzywa, następnie produkty zbożowe. Mięso zajmuje na piramidzie miejsce przedostatnie, a według wytycznych spożycie czerwonego mięsa powinno się ograniczyć do max. 0,5 kg tygodniowo. Tymczasem większość ludzi, których znam, nie wyobraża sobie obiadu bez solidnego kotleta, do tego nonstop uzupełniają dietę w jakiś przetworzony syf typu parówki czy kiełbasy. I dziwić się potem, że najczęstszą przyczynę zgonów stanowią choroby układu krążenia (46%)...
Co do manifestacji przynoszących więcej szkody niż pożytku - no cóż, jak statystyki pokazują, odsetek osób na dietach wegetariańskich stale rośnie, w ostatnim czasie zresztą wegetarianizm i weganizm doznały silnej przebitki. Także nie ferowałabym z takim wyrokiem, że akcje uświadamiające nic nie dają. Wiem za to na pewno, że duży wpływ ma udostępnianie filmików z tego, co dzieje się w rzeźniach. I tutaj chciałabym dodać, jako iż często można spotkać się z zarzutem, że te filmiki są niepolskie i tylko z jakiejś patologii, standardem to nie jest, są kontrole, itp. Jakiś czas temu wyciekła głośna sprawa z maltretowania zwierząt z hodowli w Witkowie, a na ostatnich dniach podobna akcja - ze Szczecina. Oczywiście nie wyszło to na tych "państwowych kontrolach", a jedynie dzięki nagraniom z ukrycia aktywistów fundacji prowegańskich.
@LowcaKomedii
No cóż, zdaję sobie sprawę z tego, że niektórzy są po prostu nieempatyczni, dla mnie to przykre. Ale wychodzę z założenia, że jeśli kogoś to nie interesuje, to po prostu to pominie. Natomiast nie potrafię zrozumieć, dlaczego taki ktoś miałby dawać minusa obiektywnym faktom. Bo w mojej wypowiedzi na nikogo nie naskakuję, a jeśli ktoś to w emocjonalny sposób odbiera jako atak, to wygląda mi to właśnie na psychologiczny mechanizm zwany zaprzeczaniem. Jasne, być może nie wszystkie minusy są z tym związane, ale jako iż aspekt jedzenia i niejedzenia mięsa ma silne podłoże moralne, a większość ludzi jednak psychopatami nie jest, to świadomie bądź podświadomie w pewien sposób to kategoryzują, a jeśli ich podświadoma opinia jest w pewien sposób niekorzystna (tzn. np. zakładałaby właśnie pozbycie się przyjemności, jakie daje mięso), to wchodzą właśnie te psychologiczne mechanizmy obronne typu zaprzeczanie, wyparcie, stłumienie, zniekształcenie, itd.
A druga część to kompletne bzdury. Nie wiem, jaki weganin stałby się nim ze względu na przypisanie sobie łatki "dobrego człowieka". Skoro wedle mojego poczucia moralności wyrządzanie niepotrzebnego i nieuzasadnionego cierpienia jest złe, to tego po prostu unikam i jest to właśnie działanie w zgodzie ze swoim sumieniem, a nie zagłuszanie go. "Bycie ostatnią k do ludzi" to moim zdaniem zupełnie odrębna kwestia i utożsamianie tego jest po prostu bez sensu. Choć na podstawie własnych obserwacji wegan zaangażowanych w pomoc zarówno ludziom, jak i zwierzętom uważam, że prędzej pomocną dłoń wyciągnie właśnie ktoś, kto nie jest obojętny nawet na zwierzęta, choć te obserwacje mają charakter bardziej "statystyczny" - wiadomo, wszystko zależy od człowieka, można trafić i na wszystkożercę o złotym sercu, i na weganina sku*wiela.
@miron83
Oho, powielanie mitów. Od czasu, w którym się zatrzymałeś, minęło już jakieś 100 lat i dostanie "wegańskiego" mydła w choćby zwykłym Rossmannie nie stanowi żadnego problemu ;).
Ok, ale co konkretnie w moim "ekstremistycznym" poglądzie jest złego? Jakieś konkrety proszę, żebym mogła się do tego ustosunkować czy w ogóle mieć jakieś wyobrażanie, bo ja tu wad nie widzę, jedynie same zalety - moralne, środowiskowe, zdrowotne (przy dobrze zbilansowanej diecie), także chciałabym poznać jakieś merytoryczne zarzuty względem tej diety
[demot]
Masakra, tak lubicie szastać hasłami w stylu "weganie co nigdy na wsi nie byli", a totalnie nie zdajecie sobie sprawy, że to mięso, jajka czy mleko, które kupujecie w Biedrze czy innym Lidlu to NIE JEST to, od tych wiejskich zwierząt, o których babcia wam opowiada.
Co do zdjęcia - tak, kupując przemysłowe mleko przyczyniasz się do zabijania cielaka. W końcu mleko samo z siebie się nie bierze, a hodowanie urodzonych samców jest bezużyteczne, więc przerabia się je na cielęcinę. I druga kwestia - krowa z wiekiem nie jest już tak wydajna, jak młoda, więc również utrzymywanie jej jest nieopłacalne, w związku z czym ląduje w rzeźni, o czym ktoś wyżej zresztą już pisał. Tadam, dlatego weganie sprzeciwiają się spożywaniu mleka. Aha, i jeszcze nieśmiertelne "krowa umrze jak się ją nie wydoi". Od dojenia krowy jest cielak, wraz z zaprzestaniem karmienia - ustaje też laktacja. I problemu nie ma.
Druga kwestia - ktoś wspominał o regulacjach prawnych. No super, wielkość klatek w chowie kur też jest regulowana prawnie, a nawet nieweganie sprzeciwiają się temu procesowi. Tak samo prawnie dozwolona jest kastracja nowo narodzonych świń na żywca, bez znieczulenia, i jest to oczywiście najpowszechniejsza stosowana metoda. Zapewne dlatego, że znieczulenie kosztuje, a na dodatek anestetyki mogą wywołać hipertermię złośliwą u świń genetycznie podatnych - a wtedy mięso idzie na straty. Także no, tyle z tego "humanitaryzmu" regulowanego prawnie.
Trzecia kwestia - zaskakująco często przy takich internetowych dyskusjach widzę wybielanie w stylu "ja nie jem tych przemysłowych, mięso tylko od dobrego rzeźnika, mleko i jaja ze wsi, także wszystko etycznie, bez przysparzania cierpienia". Ciekawe. Jeśli tak jest - spoko, chociaż coś. O ile nie kupujesz w sklepie majonezu, ciast, jogurtu czy lodów i nie jadasz na mieście.
A co do tych waszych przykładów wegan, z którymi rozmawialiście - to po prostu debile. Nie wiem, w jakiej broszurce wyczytują, że jajko to zarodek, bo największe prowegańskie fundacje w swoich broszurkach wcale tak nie twierdzą, więc nie oceniajcie tychże przez pryzmat idiotek, które coś pokręciły i potem rozgłaszają jako prawdę objawioną.
Ahh, no i jeszcze jedno: "gdyby się zwierząt nie wykorzystywało, to by oznaczało śmierć dla nich". Nie tyle śmierć, co po prostu brak dalszego rozmnażania ich przez człowieka. Nie wiem jak wy, ale ja wolałabym się nie urodzić wcale, niż urodzić się tylko po to, by cierpieć. A jeśli tak wam zależy, by te gatunki nie wyginęły - no cóż, są rezerwaty, zoo, itp.
Jeśli masz jakieś obiekcje względem mojej wypowiedzi - chętnie podejmę się merytorycznej dyskusji! Z takowej przynajmniej może wyniknąć coś wartościowego, a z minusów celem zagłuszenia własnego sumienia - niezbyt ;).
Zmodyfikowano
1 raz.
Ostatnia modyfikacja:
9 lipca 2017 o 19:20
[demot]
@olo555
"W prawie polskim zwierze jest przedmiotem" ->
Ustawa o ochronie zwierząt:
Art. 1. 1. Zwierzę, jako istota żyjąca, zdolna do odczuwania cierpienia, nie
jest rzeczą.
Zwracamy się też "to dziecko", lol. To kwestia czysto językowa. I językowo wyrażenie "zwierzę umarło" jest całkowicie poprawne. Te całe "nauki humanistyczne", o których wspominasz, to właśnie nieobiektywne bzdury, nastawione na wywyższanie człowieka -> to się nazywa antropocentryzm (to jak egocentryzm, przy czym zamiast ego-ja, jest człowiek). Wywyższacie ten gatunek tylko dlatego, że sami do niego należycie, choć w wielu aspektach nie ma ku temu żadnych powodów (np. w aspekcie używania zwrotów oznaczających zgon, o co tutaj się rozchodzi). Nauki biologiczne są za to obiektywne i racjonalne.
Człowiek ma wolność? Dobre XDDD. A prawo nie istnieje, mhm xD.
[demot]
@dociekliwy
Owszem, wedle definicji, zastosowanie w przypadku śmierci zwierzęcia słowa "zdechł" jest normalne. Ale tak samo normalnym będzie użycie słowa "umarł", więc nie wiem, na jaką cholerę poprawiać to na "zdechł", skoro ŻADNEGO błędu w tym przypadku nie ma.
@Rhz
Systematyka:
Królestwo ZWIERZĘTA
Typ strunowce
Gromada ssaki
Rząd naczelne
Rodzina człowiekowate
Rodzaj Homo
Gatunek człowiek rozumny
Także skończ waść, wstydu oszczędź. Człowiek to zwierzę, moja matka to zwierzę, ja to zwierzę, ty to zwierzę i twoja matka to też zwierzę. Trzeba być niespełna rozumu, żeby traktować przynależność biologiczną jako obrazę.
[demot]
@dociekliwy
Ale bullshit.
PWN:
umrzeć — umierać
1. «zakończyć życie»
2. «przestać istnieć»
Wikisłownik:
(1.1) kończyć swoje życie, przestawać żyć
Gdzie w jakiejkolwiek definicji masz wzmiankę, że dotyczy to tylko ludzi? To tylko wymysł niektórych polegający na jakiejś bzdurnej, moralnej konieczności podkreślania w każdym aspekcie "wyższości" gatunku ludzkiego. A w rzeczywistości według definicji umrzeć może i człowiek, i zwierzę, i kurczę nawet roślina. Także zluzujcie poślady, psy umierają.
[demot]
@Oro_Rosa
Każdy ma prawo dysponować WŁASNYMI pieniędzmi jak chce i nikt nie powinien go rozliczać z tego, czy jego wydatki są "dobre" czy "złe". Zwłaszcza, że komentarze takie jak twoje piszą często ludzie, którzy nie robią nic i mam wrażenie, że w taki sposób próbują się jedynie usprawiedliwić. Chcesz pomagać tym bardziej potrzebującym? To rób to! Nie wyjeżdżaj na wakacje, nie kupuj ubrań w innych miejscach niż lumpeksy, kupuj tylko podstawowe produkty spożywcze - w końcu za te pieniądze które marnujesz, mogłabyś pomóc tak wielu ludziom z Nairobi! Ale cóż, nie widzisz bezpośrednio ich cierpienia, więc nie chce ci się im pomagać, skoro możesz mieć nową bluzkę czy choćby komputer z internetem, hę?
Dodatkowo zauważ może, iż - pomijając autentyczność tej historii - nie ma tutaj mowy o wsparciu finansowym, sama sobie to wymyśliłaś nie wiadomo po co. Pisanie maili nie kosztuje i może to zrobić niemalże każdy, dlaczego więc odciągać ludzi od chęci takowej pomocy? Potencjał w pisaniu maili czy podpisywaniu petycji jest niemalże nieograniczony, nie trzeba decydować się na pomoc albo jednemu, albo drugiemu. I to oczywiste, że ludzie angażują się w sprawy, które są nagłaśniane, bo takie do nich docierają. Nie każdy ma czas czy chęci by wyszukiwać specjalnie maksymalnie potrzebujących ludzi. Mimo wszystko jeśli coś już do nich trafi i chcą pomóc, to jest to postawa godna pewnej pochwały, zwłaszcza na tle takich osób, które krytykują pomoc, choć sami żadnej nikomu nie udzielają. No bo ciekawa jestem, ilu już tym taplającym się w odchodach dzieciom pomogłaś, że tak zwracasz uwagę innych na tę kwestię ;).
[demot]
@Oro_Rosa
Faktycznie, bo jak się nie da pomóc wszystkim, to najlepiej nie pomagać nikomu, ażeby nie być wybiórczym. Świat z pewnością byłby lepszy, gdyby wszyscy wykazywali twoje podejście
[demot]
@Kruczata wiesz jak nazywa się to, co właśnie stosujesz? Argumentum ad personam. Świadczy to o tym, iż nie jesteś w stanie podać żadnego merytorycznego argumentu. Także tymi wyzwiskami to ty się pogrążasz jedynie ;>.
[demot]
@Kacperosos Tak się składa, że pierwotnym celem portalu "demotywatory" było to, ażeby poczuć się zdemotywowanym. Ja jako osoba uwielbiająca patrzeć na pole dance (i od czasu do czasu myśląca, by spróbować w tym swoich sił), poczułam się bardzo zdemotywowana widząc to zdjęcie.
[demot]
Ja chętnie przeczytam. Ale cóż, niestety, problemy z tylnymi łapami u owczarków to niestety ciemna strona hodowli... Nawet nie pseudo, a normalnych, szanowanych hodowli zarejestrowanych w poważnych związkach kynologicznych. Tak samo problemy przez to mają Cavaliery czy Bassety, choć u nich chodzi o co innego. Przykre, że dla wyglądu rasy ludzie są w stanie poświęcić zdrowie psa...
[demot]
PytonZielony - wyrośnie z tego :). Sama też półtora roku temu wzięłam kociaka z ulicy, i tak samo, wszędzie lał, srał, wszystko trzeba było przed nim chować i czasem nie szło z nim wytrzymać. Ale jak trochę podrósł to się ustatkował i był cudowny, taki pieszczoszek, uwielbiał się przytulać (w przeciwieństwie do mojej kotki, która na jakiekolwiek próby czułości reaguje drapaniem i wyrywaniem się), głośno mruczał i nie szło go nie lubić. Niestety jego największą wadą było to, że był strasznie nieostrożny no i w końcu wylądował pod kołami. I tak jak na początku jego pobytu u mnie chciałam go komuś oddać, tak teraz bardzo chciałabym, by tu był. Ale przynajmniej mam multum wspomnień z nim związanych, niektórych bardziej miłych, innych mniej, ale i tak kociak był fantastyczny :D.
[demot]
Bardzo cię przepraszam jeśli cię tym urażę, ale jak dla mnie to brzmi to jak wyznania zauroczonej gimbazistki. Chociażby to o prawdziwej miłości, w której partnerzy nie są w stanie wytrzymać kilku chwil bez siebie. Taa, zwłaszcza to widać, gdy w szkole nie są w stanie wytrzymać kilku godzin bez czułości i co przerwę się namiętnie liżą, wprawiając w obrzydzenie innych. Inna sytuacja - moja przyjaciółka ma od jakiegoś czasu chłopaka, pierwszego. I spoko, niech sobie ma, ale nawet nie zdajesz sobie sprawy jakie to potwornie irytujące, gdy ja się z nią spotykam, a ona bez przerwy pisze smsy. Do tego gdy czasem wyjdziemy gdzieś na spacer, a ona w trakcie rozmowy przez telefon dowie się, że jej chłopak jest "niedaleko" (tj. 5 osiedli dalej), to od razu mu mówi żeby przyszedł. No i gdy on przychodzi, to idziemy tak sobie w trójkę, podczas gdy oni bez przerwy się ślinią, a ja nie wiem co ze sobą zrobić. Nosz kurde, ja naprawdę ją rozumiem i jej życzę szczęścia, ale trzeba się trochę opamiętać i zachowywać po ludzku, bo wg mnie właśnie taki związek może szybko się wypalić a potem wielki płacz. Ew. ta twoim zdaniem "prawdziwa miłość", to może być początek związku, no ale proszę, jacy dorośli, kochający się ludzie będący ze sobą kilka czy kilkanaście lat się tak zachowują?
[demot] Nie, szacunek do siebie polega na tym, że robi się co chce, wychodzi gdzie chce i wraca o której chce, bez zwracania uwagi na to, co zazdrośni i zawistni ludzie powiedzą ;). Jak ktoś robi coś mając ciągle w głowie "łolaboga co ludzie powiedzą?!", to jest to właśnie BRAK szacunku do siebie i do własnych potrzeb.
[demot] @grzechotek Te wnioski to po jednorazowej akcji, czy wielokrotnie powtarzane? Bo jak wielokrotnie, to pewnie wynik niedoboru enzymu dehydrogenazy aldehydowej, uwarunkowanego polimorfizmem genetycznym. Jeśli akcja jednorazowa - przyczyną mogło być np. wcześniejsze zażycie leku, który wywołuje reakcję disulfiramopodobną, tzn. blokuje wyżej wspomniany enzym. Takie leki to np. metronidazol, furagina, nifuroksazyd, itd.
[demot] @seybr No patrz, to murzynom też się w dupach poprzewracało, jeszcze kilkaset lat temu całowaliby po stopach swoich białych panów za jakieś ochłapy, bo inaczej by po prostu zdechli ;). Tadaaam, świat idzie do przodu, teraz mamy wybór, dzięki któremu możemy uwzględnić moralność w swoich czynach.
[demot] @LadyFanstasta Weganie zazwyczaj kierują się etyką niecierpienia. Ludzi zarodek nie odczuwa bólu, gdyż nie ma wykształconego układu nerwowego, który to umożliwia. A w niejedzeniu jaj nie chodzi o ochronę komórki jajowej, tylko o ochronę kur, które te jaja muszą znosić, a także o już urodzone kurczęta płci męskiej, które jako "produkt uboczny" przy rozmnażaniu ulegają "degradacji", eufemistycznie rzecz ujmując. Tak staracie się ujmować inteligencji weganom, ale jak widać, wszystkożercy też w logikę za bardzo nie umieją ;).
[demot] @loolo12345 Dokładnie tak jest, żywności jest za dużo, mięsa produkuje się za dużo i ludzie zdecydowanie za dużo go jedzą - abstrahując od kwestii etycznych teraz, a skupiając się wyłącznie na tych zdrowotnych i dietetycznych. Warto zerknąć chociażby na piramidę żywieniową i zalecenia opracowane przez Instytut Żywności i Żywienia - podstawą diety powinny być warzywa, następnie produkty zbożowe. Mięso zajmuje na piramidzie miejsce przedostatnie, a według wytycznych spożycie czerwonego mięsa powinno się ograniczyć do max. 0,5 kg tygodniowo. Tymczasem większość ludzi, których znam, nie wyobraża sobie obiadu bez solidnego kotleta, do tego nonstop uzupełniają dietę w jakiś przetworzony syf typu parówki czy kiełbasy. I dziwić się potem, że najczęstszą przyczynę zgonów stanowią choroby układu krążenia (46%)... Co do manifestacji przynoszących więcej szkody niż pożytku - no cóż, jak statystyki pokazują, odsetek osób na dietach wegetariańskich stale rośnie, w ostatnim czasie zresztą wegetarianizm i weganizm doznały silnej przebitki. Także nie ferowałabym z takim wyrokiem, że akcje uświadamiające nic nie dają. Wiem za to na pewno, że duży wpływ ma udostępnianie filmików z tego, co dzieje się w rzeźniach. I tutaj chciałabym dodać, jako iż często można spotkać się z zarzutem, że te filmiki są niepolskie i tylko z jakiejś patologii, standardem to nie jest, są kontrole, itp. Jakiś czas temu wyciekła głośna sprawa z maltretowania zwierząt z hodowli w Witkowie, a na ostatnich dniach podobna akcja - ze Szczecina. Oczywiście nie wyszło to na tych "państwowych kontrolach", a jedynie dzięki nagraniom z ukrycia aktywistów fundacji prowegańskich. @LowcaKomedii No cóż, zdaję sobie sprawę z tego, że niektórzy są po prostu nieempatyczni, dla mnie to przykre. Ale wychodzę z założenia, że jeśli kogoś to nie interesuje, to po prostu to pominie. Natomiast nie potrafię zrozumieć, dlaczego taki ktoś miałby dawać minusa obiektywnym faktom. Bo w mojej wypowiedzi na nikogo nie naskakuję, a jeśli ktoś to w emocjonalny sposób odbiera jako atak, to wygląda mi to właśnie na psychologiczny mechanizm zwany zaprzeczaniem. Jasne, być może nie wszystkie minusy są z tym związane, ale jako iż aspekt jedzenia i niejedzenia mięsa ma silne podłoże moralne, a większość ludzi jednak psychopatami nie jest, to świadomie bądź podświadomie w pewien sposób to kategoryzują, a jeśli ich podświadoma opinia jest w pewien sposób niekorzystna (tzn. np. zakładałaby właśnie pozbycie się przyjemności, jakie daje mięso), to wchodzą właśnie te psychologiczne mechanizmy obronne typu zaprzeczanie, wyparcie, stłumienie, zniekształcenie, itd. A druga część to kompletne bzdury. Nie wiem, jaki weganin stałby się nim ze względu na przypisanie sobie łatki "dobrego człowieka". Skoro wedle mojego poczucia moralności wyrządzanie niepotrzebnego i nieuzasadnionego cierpienia jest złe, to tego po prostu unikam i jest to właśnie działanie w zgodzie ze swoim sumieniem, a nie zagłuszanie go. "Bycie ostatnią k do ludzi" to moim zdaniem zupełnie odrębna kwestia i utożsamianie tego jest po prostu bez sensu. Choć na podstawie własnych obserwacji wegan zaangażowanych w pomoc zarówno ludziom, jak i zwierzętom uważam, że prędzej pomocną dłoń wyciągnie właśnie ktoś, kto nie jest obojętny nawet na zwierzęta, choć te obserwacje mają charakter bardziej "statystyczny" - wiadomo, wszystko zależy od człowieka, można trafić i na wszystkożercę o złotym sercu, i na weganina sku*wiela. @miron83 Oho, powielanie mitów. Od czasu, w którym się zatrzymałeś, minęło już jakieś 100 lat i dostanie "wegańskiego" mydła w choćby zwykłym Rossmannie nie stanowi żadnego problemu ;). Ok, ale co konkretnie w moim "ekstremistycznym" poglądzie jest złego? Jakieś konkrety proszę, żebym mogła się do tego ustosunkować czy w ogóle mieć jakieś wyobrażanie, bo ja tu wad nie widzę, jedynie same zalety - moralne, środowiskowe, zdrowotne (przy dobrze zbilansowanej diecie), także chciałabym poznać jakieś merytoryczne zarzuty względem tej diety
[demot] Masakra, tak lubicie szastać hasłami w stylu "weganie co nigdy na wsi nie byli", a totalnie nie zdajecie sobie sprawy, że to mięso, jajka czy mleko, które kupujecie w Biedrze czy innym Lidlu to NIE JEST to, od tych wiejskich zwierząt, o których babcia wam opowiada. Co do zdjęcia - tak, kupując przemysłowe mleko przyczyniasz się do zabijania cielaka. W końcu mleko samo z siebie się nie bierze, a hodowanie urodzonych samców jest bezużyteczne, więc przerabia się je na cielęcinę. I druga kwestia - krowa z wiekiem nie jest już tak wydajna, jak młoda, więc również utrzymywanie jej jest nieopłacalne, w związku z czym ląduje w rzeźni, o czym ktoś wyżej zresztą już pisał. Tadam, dlatego weganie sprzeciwiają się spożywaniu mleka. Aha, i jeszcze nieśmiertelne "krowa umrze jak się ją nie wydoi". Od dojenia krowy jest cielak, wraz z zaprzestaniem karmienia - ustaje też laktacja. I problemu nie ma. Druga kwestia - ktoś wspominał o regulacjach prawnych. No super, wielkość klatek w chowie kur też jest regulowana prawnie, a nawet nieweganie sprzeciwiają się temu procesowi. Tak samo prawnie dozwolona jest kastracja nowo narodzonych świń na żywca, bez znieczulenia, i jest to oczywiście najpowszechniejsza stosowana metoda. Zapewne dlatego, że znieczulenie kosztuje, a na dodatek anestetyki mogą wywołać hipertermię złośliwą u świń genetycznie podatnych - a wtedy mięso idzie na straty. Także no, tyle z tego "humanitaryzmu" regulowanego prawnie. Trzecia kwestia - zaskakująco często przy takich internetowych dyskusjach widzę wybielanie w stylu "ja nie jem tych przemysłowych, mięso tylko od dobrego rzeźnika, mleko i jaja ze wsi, także wszystko etycznie, bez przysparzania cierpienia". Ciekawe. Jeśli tak jest - spoko, chociaż coś. O ile nie kupujesz w sklepie majonezu, ciast, jogurtu czy lodów i nie jadasz na mieście. A co do tych waszych przykładów wegan, z którymi rozmawialiście - to po prostu debile. Nie wiem, w jakiej broszurce wyczytują, że jajko to zarodek, bo największe prowegańskie fundacje w swoich broszurkach wcale tak nie twierdzą, więc nie oceniajcie tychże przez pryzmat idiotek, które coś pokręciły i potem rozgłaszają jako prawdę objawioną. Ahh, no i jeszcze jedno: "gdyby się zwierząt nie wykorzystywało, to by oznaczało śmierć dla nich". Nie tyle śmierć, co po prostu brak dalszego rozmnażania ich przez człowieka. Nie wiem jak wy, ale ja wolałabym się nie urodzić wcale, niż urodzić się tylko po to, by cierpieć. A jeśli tak wam zależy, by te gatunki nie wyginęły - no cóż, są rezerwaty, zoo, itp. Jeśli masz jakieś obiekcje względem mojej wypowiedzi - chętnie podejmę się merytorycznej dyskusji! Z takowej przynajmniej może wyniknąć coś wartościowego, a z minusów celem zagłuszenia własnego sumienia - niezbyt ;).
Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 9 lipca 2017 o 19:20
[demot] @olo555 "W prawie polskim zwierze jest przedmiotem" -> Ustawa o ochronie zwierząt: Art. 1. 1. Zwierzę, jako istota żyjąca, zdolna do odczuwania cierpienia, nie jest rzeczą. Zwracamy się też "to dziecko", lol. To kwestia czysto językowa. I językowo wyrażenie "zwierzę umarło" jest całkowicie poprawne. Te całe "nauki humanistyczne", o których wspominasz, to właśnie nieobiektywne bzdury, nastawione na wywyższanie człowieka -> to się nazywa antropocentryzm (to jak egocentryzm, przy czym zamiast ego-ja, jest człowiek). Wywyższacie ten gatunek tylko dlatego, że sami do niego należycie, choć w wielu aspektach nie ma ku temu żadnych powodów (np. w aspekcie używania zwrotów oznaczających zgon, o co tutaj się rozchodzi). Nauki biologiczne są za to obiektywne i racjonalne. Człowiek ma wolność? Dobre XDDD. A prawo nie istnieje, mhm xD.
[demot] @dociekliwy Owszem, wedle definicji, zastosowanie w przypadku śmierci zwierzęcia słowa "zdechł" jest normalne. Ale tak samo normalnym będzie użycie słowa "umarł", więc nie wiem, na jaką cholerę poprawiać to na "zdechł", skoro ŻADNEGO błędu w tym przypadku nie ma. @Rhz Systematyka: Królestwo ZWIERZĘTA Typ strunowce Gromada ssaki Rząd naczelne Rodzina człowiekowate Rodzaj Homo Gatunek człowiek rozumny Także skończ waść, wstydu oszczędź. Człowiek to zwierzę, moja matka to zwierzę, ja to zwierzę, ty to zwierzę i twoja matka to też zwierzę. Trzeba być niespełna rozumu, żeby traktować przynależność biologiczną jako obrazę.
[demot] @dociekliwy Ale bullshit. PWN: umrzeć — umierać 1. «zakończyć życie» 2. «przestać istnieć» Wikisłownik: (1.1) kończyć swoje życie, przestawać żyć Gdzie w jakiejkolwiek definicji masz wzmiankę, że dotyczy to tylko ludzi? To tylko wymysł niektórych polegający na jakiejś bzdurnej, moralnej konieczności podkreślania w każdym aspekcie "wyższości" gatunku ludzkiego. A w rzeczywistości według definicji umrzeć może i człowiek, i zwierzę, i kurczę nawet roślina. Także zluzujcie poślady, psy umierają.
[demot] @Oro_Rosa Każdy ma prawo dysponować WŁASNYMI pieniędzmi jak chce i nikt nie powinien go rozliczać z tego, czy jego wydatki są "dobre" czy "złe". Zwłaszcza, że komentarze takie jak twoje piszą często ludzie, którzy nie robią nic i mam wrażenie, że w taki sposób próbują się jedynie usprawiedliwić. Chcesz pomagać tym bardziej potrzebującym? To rób to! Nie wyjeżdżaj na wakacje, nie kupuj ubrań w innych miejscach niż lumpeksy, kupuj tylko podstawowe produkty spożywcze - w końcu za te pieniądze które marnujesz, mogłabyś pomóc tak wielu ludziom z Nairobi! Ale cóż, nie widzisz bezpośrednio ich cierpienia, więc nie chce ci się im pomagać, skoro możesz mieć nową bluzkę czy choćby komputer z internetem, hę? Dodatkowo zauważ może, iż - pomijając autentyczność tej historii - nie ma tutaj mowy o wsparciu finansowym, sama sobie to wymyśliłaś nie wiadomo po co. Pisanie maili nie kosztuje i może to zrobić niemalże każdy, dlaczego więc odciągać ludzi od chęci takowej pomocy? Potencjał w pisaniu maili czy podpisywaniu petycji jest niemalże nieograniczony, nie trzeba decydować się na pomoc albo jednemu, albo drugiemu. I to oczywiste, że ludzie angażują się w sprawy, które są nagłaśniane, bo takie do nich docierają. Nie każdy ma czas czy chęci by wyszukiwać specjalnie maksymalnie potrzebujących ludzi. Mimo wszystko jeśli coś już do nich trafi i chcą pomóc, to jest to postawa godna pewnej pochwały, zwłaszcza na tle takich osób, które krytykują pomoc, choć sami żadnej nikomu nie udzielają. No bo ciekawa jestem, ilu już tym taplającym się w odchodach dzieciom pomogłaś, że tak zwracasz uwagę innych na tę kwestię ;).
[demot] @Oro_Rosa Faktycznie, bo jak się nie da pomóc wszystkim, to najlepiej nie pomagać nikomu, ażeby nie być wybiórczym. Świat z pewnością byłby lepszy, gdyby wszyscy wykazywali twoje podejście
[demot] @Kruczata wiesz jak nazywa się to, co właśnie stosujesz? Argumentum ad personam. Świadczy to o tym, iż nie jesteś w stanie podać żadnego merytorycznego argumentu. Także tymi wyzwiskami to ty się pogrążasz jedynie ;>.
[demot] A co trenowanie pole dance ma do pracowania? xD
[demot] @Kacperosos Tak się składa, że pierwotnym celem portalu "demotywatory" było to, ażeby poczuć się zdemotywowanym. Ja jako osoba uwielbiająca patrzeć na pole dance (i od czasu do czasu myśląca, by spróbować w tym swoich sił), poczułam się bardzo zdemotywowana widząc to zdjęcie.
[demot] Dużą lub wielką, ale absolutnie nie "z dużej" czy "z wielkiej".
[demot] Ja chętnie przeczytam. Ale cóż, niestety, problemy z tylnymi łapami u owczarków to niestety ciemna strona hodowli... Nawet nie pseudo, a normalnych, szanowanych hodowli zarejestrowanych w poważnych związkach kynologicznych. Tak samo problemy przez to mają Cavaliery czy Bassety, choć u nich chodzi o co innego. Przykre, że dla wyglądu rasy ludzie są w stanie poświęcić zdrowie psa...
[demot] Radzę ci poczytać o takim zjawisku jak grawitacja.
[demot] PytonZielony - wyrośnie z tego :). Sama też półtora roku temu wzięłam kociaka z ulicy, i tak samo, wszędzie lał, srał, wszystko trzeba było przed nim chować i czasem nie szło z nim wytrzymać. Ale jak trochę podrósł to się ustatkował i był cudowny, taki pieszczoszek, uwielbiał się przytulać (w przeciwieństwie do mojej kotki, która na jakiekolwiek próby czułości reaguje drapaniem i wyrywaniem się), głośno mruczał i nie szło go nie lubić. Niestety jego największą wadą było to, że był strasznie nieostrożny no i w końcu wylądował pod kołami. I tak jak na początku jego pobytu u mnie chciałam go komuś oddać, tak teraz bardzo chciałabym, by tu był. Ale przynajmniej mam multum wspomnień z nim związanych, niektórych bardziej miłych, innych mniej, ale i tak kociak był fantastyczny :D.
[demot] Masz rozdwojenie jaźni? "wiedziałem, wiedziałam".
[demot] Bardzo cię przepraszam jeśli cię tym urażę, ale jak dla mnie to brzmi to jak wyznania zauroczonej gimbazistki. Chociażby to o prawdziwej miłości, w której partnerzy nie są w stanie wytrzymać kilku chwil bez siebie. Taa, zwłaszcza to widać, gdy w szkole nie są w stanie wytrzymać kilku godzin bez czułości i co przerwę się namiętnie liżą, wprawiając w obrzydzenie innych. Inna sytuacja - moja przyjaciółka ma od jakiegoś czasu chłopaka, pierwszego. I spoko, niech sobie ma, ale nawet nie zdajesz sobie sprawy jakie to potwornie irytujące, gdy ja się z nią spotykam, a ona bez przerwy pisze smsy. Do tego gdy czasem wyjdziemy gdzieś na spacer, a ona w trakcie rozmowy przez telefon dowie się, że jej chłopak jest "niedaleko" (tj. 5 osiedli dalej), to od razu mu mówi żeby przyszedł. No i gdy on przychodzi, to idziemy tak sobie w trójkę, podczas gdy oni bez przerwy się ślinią, a ja nie wiem co ze sobą zrobić. Nosz kurde, ja naprawdę ją rozumiem i jej życzę szczęścia, ale trzeba się trochę opamiętać i zachowywać po ludzku, bo wg mnie właśnie taki związek może szybko się wypalić a potem wielki płacz. Ew. ta twoim zdaniem "prawdziwa miłość", to może być początek związku, no ale proszę, jacy dorośli, kochający się ludzie będący ze sobą kilka czy kilkanaście lat się tak zachowują?
[demot] Teraz to jest Gran Canaria :D
[demot] Geny mogą pominąć jedno pokolenie, więc jeśli np. dziadek był blondynem, to wnuczek też może być.
[demot] Tu chodzi o podpis, zdjęcie jest przecież tylko dodatkiem, pewnie autor wybrał pierwsze lepsze zdjęcie ciężarnej nastolatki.
[demot] Ale właściwie to po co na boiskach są 2 bramki? Nie mogą obie drużyny strzelać do jednej? ;).
[demot] Żenada żenada żenada. Będzie kompromitacja na całą Europę, nie ma co.