Momencik, trwa przetwarzanie danych   Ładowanie…

Eaunanisme

0 / 2
Eaunanisme

[demot] @WhiteD Mali chłopcy ciągną za włosy koleżanki, które im się podobają, robią psikusy i pajacują, żeby zwrócić na siebie ich uwagę. Mam wrażenie, że tutaj zachodzi podobny mechanizm.

0 / 0
Eaunanisme

[demot] @SteveFoKS Rodzice przede wszystkim przegrywają ze swoimi uzależnieniami. Nie ma siły, że dziecko będzie w korzystaniu z technologii mądrzejsze od rodzica. Tak samo, jak nie będzie mądrzejsze w kwestii żywienia.

2 / 2
Eaunanisme

[demot] @Azheal Oj bo to wszystko rozbija się o gusta i smaki. Sam nie mogę od jakiegoś czasu oddawać krwi, ale jak oddawałem, to nie miałem uwag do jakości tych czekolad. Teraz regularnie oddają moi znajomi i rozdają otrzymane czekolady nie dlatego, że są niedobre, tylko dlatego, że po prostu nie jadają słodyczy. Ostatnio otrzymałem pełną paczuszkę, w której większość to były czekolady deserowe, a więc z definicji postrzegane jako gorsze, ale w gruncie rzeczy zdrowsze, bo bez tony cukru i innych wypełniaczy. Były całkiem okej. I mówię to ja - osoba, która w szczycie swojego pochłaniania czekolad była w stanie zjeść w miesiącu tabliczkę dziennie.

6 / 6
Eaunanisme

[demot] Nie wyobrażam sobie, że ktoś może spojrzeć na tego typu zdjęcie i z czystym sumieniem stwierdzić, że absolutna i niepodważalna wina w tym, że dzieci na dmuchanym zamku siedzą na telefonach, leży po stronie tych dzieci, a nie ich rodziców, którzy dla własnej wygody prawdopodobnie podsuwali im ekrany z jakimiś Baby Shark od pieluszki.

0 / 0
Eaunanisme

[demot] Odrutować to i będziemy mieli modny dizajnerski murek na grodzonym osiedlu w Warszawie, gdzie mieszkania chodzą po 17 tys. za metr.

0 / 0
Eaunanisme

[demot] @therosiu Zgłosiła się i ktoś ją przyjął. Nie znała odpowiedzi na pierwsze pytanie. Ludzie ją wyśmiali i jeszcze kilka tygodni po emisji o tym dyskutują. Do następnego odcinka zasiądą tłumnie stali widzowie, żeby się pośmiać, że kolejni uczestnicy nie będą znać odpowiedzi na banalne pytania. Wszyscy zadowoleni. Uczestniczka, bo była w tv i ma 5 minut sławy. Producent, bo program przynosi zyski. Widzowie, bo mogą się poczuć lepiej przez czyjąś niewiedzę.

3 / 3
Eaunanisme

[demot] @profix3 Przyczyną tego, co piszesz, nie jest bynajmniej wrodzona tępota reprezentantów młodego pokolenia, ale potwierdzenie jednego ze starych powiedzeń - "Czego Jaś się nie nauczy, tego Jan nie będzie umiał". Nie ma nic nadzwyczajnego w tym, że jak dasz komuś dorosłemu do ręki dowolne narzędzie, którego nigdy na oczy nie widział, i będziesz mu kazał coś z nim zrobić, to nie będzie umiał. No bo skąd? Starsze pokolenia zapominają, że posiadają pewne umiejętności bo: A) ktoś im kiedyś to pokazał i wytrenowali się z czasem na tyle, że umieją to robić, B) rzeczywistość była taka, że pewne rzeczy były oczywistością, bo jak sam nie umiałeś czegoś zrobić, to nie było po kogo dzwonić, żeby Cię wyręczył. Mniej bym tu obarczał winą za taki stan rzeczy młodzież, a bardziej ich rodziców. To na nich spoczywa obowiązek nauczenia dziecka odpowiedzialności i przekazania pewnych umiejętności. Tymczasem widzę mnóstwo moich rówieśników, którym się kompletnie nie chce samemu robić, a co dopiero dzieci uczyć. Przykładowo, mieszkam na osiedlu, na którym znaczna większość to młodzi rodzice z małymi dziećmi. Na FB mamy swoje forum osiedlowe. Jakie jest najpopularniejsze zapytanie wśród sąsiadów? "Czy ktoś ma do polecenia jakąś dobrą panią do sprzątania?" I teraz wyobraź sobie, że jesteś dzieckiem takich rodziców. Odkąd pamiętasz w domu się nie sprząta, bo przychodzi od tego pani. Po latach takiego życia miałbyś problem z tym, żeby samodzielnie poodkurzać dobrze mieszkanie. A co dopiero w sytuacji dużo bardziej niszowych przyrządów, jak suwmiarka? To samo będzie się tyczyło szeregu innych kwestii, jak na przykład dzwonienie przez mamy i zapisywanie na kursy etc. To nie jest wina tych ludzi, że zostali tak wychowani. Tak samo jak nie Twoją zasługą jest to, że umiesz, dajmy na to, wymienić świece w aucie. Nie urodziłeś się tą umiejętnością. Ktoś Cię jej nauczył. Więc fakt, że ktoś inny nie umie wymienić świec nie świadczy o tym, że jest debilem. Po prostu - nikt go tego nie nauczył.

0 / 0
Eaunanisme

[demot] @therosiu Taki jesteś zasadniczy, że potrafisz określić, że ktoś się nadaje do programu rozrywkowego, a potrzebujesz pomocy w dojściu do tego, że celem programu jest przyciągnięcie ludzi przed ekrany telewizorów, również poprzez pokazanie kogoś, kto nie odpowie poprawnie na najprostsze pytanie. Bawisz się oglądając, jak ktoś w tv robi z siebie tłumoka? Znaczy, że działa.

8 / 12
Eaunanisme

[demot] "Historyczny ruch" zawsze będzie brzmiał, jakby było to coś niesamowicie istotnego, albo wpływającego na miliony. Wszystko można tak przedstawić, ale waga takiego wydarzenia będzie faktycznie nikła. "Historyczny ruch użytkownika demotywatorów. Obrał truskawki".

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 26 stycznia 2024 o 12:36

0 / 0
Eaunanisme

[demot] U mnie sprawa jest prosta. Budzik mam nastawiony na 7 rano. Jeśli budzę się, chce mi się siku, a do budzika została mniej, niż godzina, to leżę w łóżku i wstanę z budzikiem. W każdym innym przypadku idę sobie ulżyć, a po powrocie do łózka mam jeszcze szansę wygodnie przymknąć oko.

0 / 0
Eaunanisme

[demot] @pokos Słowo "samochód" to dosłownie efekt zorganizowanej akcji - konkursu na określenie automobilu jeszcze przed II WŚ. Słowo "samolot" zostało zaproponowane jako nowe określenie zamiast "maszyny latającej" przez pisarza W. Umińskiego. Czym różni się to od osoby publicznej, która wychodzi i mówi "Wiecie co - nie ma w języku polskim żeńskiego odpowiednika szefa resortu. Proponuję zatem mówić ministra"? Piszesz o tym, że feminatywy nie odnoszą się do rzeczywistości. No właśnie taka rzeczywistość jest - część nazw zawodów czy osób posiada tylko wersję męskoosobową, więc pojawia się próba wypełnienia niszy, żeby lepiej opisywać rzeczywistość. Co za różnica, czy stoi za tym określone środowisko, czy "autor nieznany"? Poza tym, czy w ogóle w dzisiejszych czasach jest możliwe utrzymanie anonimowości? Jeśli ma to być oddolne, to dlaczego ktoś ma być pozbawiony tego prawa, bo przypisuje mu się jakąś ideologię. Jeśli po czasie większość uzna, że dana propozycja jest okej, to stanie się normą. Przy okazji o jakiej zorganizowanej akcji mówimy? Wciąż jesteśmy na etapie dyskusji, strony podają argumenty, część ludzi przyjmuje jedne, a część - drugie. Nikt nikomu niczego nie narzuca. Słowniki nie są potajemnie modyfikowane. Akurat w przypadku "ministry" językoznawcy wypowiadają się, że lepsza byłaby "ministerka".

0 / 0
Eaunanisme

[demot] @pokos Oczywiście, że nie czyni. Ale norma też nie powstaje w rok czy dwa. Tak swoją drogą - jaki jest wg Ciebie akceptowalny sposób na wprowadzenie nowego słowa do powszechnego użytku? Pisałeś coś o naturalnych i samorzutnych zmianach. Jeśli dziś niektóre słowa są "natrętnie lansowane", to jaki jest nienatrętny sposób? Dajesz gwarancję, że nikt się nie przyczepi do podanego przez Ciebie sposobu? Bo jeśli mogę sobie pozwolić na opinię, to akurat w tym temacie wygląda mi to na klasyczną niechęć do zmian "bo tak".

0 / 2
Eaunanisme

[demot] @pokos Kiedyś "demos" śmiał się z wyłonionego w konkursie "samochodu", a dziś nikt tego nie podważa. To, co jest teraz, nie musi być dane na zawsze. Kiedy parę lat temu Anna Mucha kazała się nazwać "ministrą", to powodowało to dużo więcej szumu, niż dziś, kiedy słowo to się ludziom trochę osłuchało. Takie przynajmniej odnoszę wrażenie, kiedy obserwuję rzeczywistość. W gruncie rzeczy Twoje przykłady potwierdzają moją tezę - w odniesieniu do języka demokracja jest totalna i odporna na naciski, jeśli nie są one sensowne. Z tym że podajesz przykłady odrzucania i zapomnienia, a jest mnóstwo przykładów przyjęcia i upowszechnienia. Nie jestem w stanie jednoznacznie ze stuprocentową pewnością stwierdzić, które przykłady "nowomowy" się przyjmą i będą powszechne za 100 lat. Ty też nie. W kwestii koparki i betonu, to myślę, że warto mieć na uwadze, iż dziś "naturalne" i "samorzutne" zmiany są dużo trudniejsze, niż 100-150 lat temu, wręcz niemożliwe. Właśnie dlatego, że luźne zasady i ogólne normy zostały zabetonowane jako nienaruszalne prawa. Jednym z dowodów na to jest fakt, że niektórzy są gotowi uznać gwary i regionalizmy za błędy językowe, co z punktu widzenia języka jest jakimś absurdem.

0 / 0
Eaunanisme

[demot] @Gregson88 Ostatni telefon stacjonarny u mnie w domu został odłączony w 2008 r. Miałem wtedy 17 lat. O ile dobrze pamiętam było to podyktowane tym, że wszyscy domownicy mieli już od dawna komórki z dobrym pakietem rodzinnym i po prostu nie było potrzeby dzwonić na stacjonarny. Prosty rachunek ekonomiczny. Technicznie więc możliwa byłaby sytuacja, w której 9-latka mieszkająca w takim domu po raz ostatni widziałaby telefon stacjonarny i po 16 latach nie pamiętałaby o tym. Zwłaszcza, gdyby, tak ja u mnie w domu, taki telefon stałby w znacznej mierze nieużywany od roku-dwóch.

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 23 stycznia 2024 o 11:27

-1 / 3
Eaunanisme

[demot] @pokos Czy człowiek jest dla języka, czy język dla człowieka? Naprawdę nie wiem, czy zasadne jest, aby język, który pełni rolę narzędzia służącego przede wszystkim do skutecznej komunikacji i dokładnego opisywania rzeczywistości, traktować niemal jak niezmienne stałe fizyczne i tak jak e=mc^2, a nie m=e^2/c, tak jest aktorka, a nie może być nurkini. Język jest skrajnym przykładem perfekcyjnej demokracji - jeśli większość uzna, że tak będzie mówić/pisać, to nawet najstarsze spisane zasady odejdą do lamusa. I żadne znane nam z ustroju politycznego państwa zasady o ochronie praw mniejszości, która będzie się temu sprzeciwiać, nie będą miały zastosowania. We współczesnym języku polskim jest od groma przykładów na zmiany znaczeń słów, uznanie błędów za formy prawidłowe, jest wreszcie mnóstwo słów, których nikt kiedyś nie używał, bo nie istniały zjawiska je opisujące. Czy zatem właściwe jest wychodzenie z założenia, że jak kiedyś było tak, to teraz też tak musi być, bo jak kiedyś nikomu to nie przeszkadzało, to i teraz nie będzie przeszkadzać? A jeśli zacznie przeszkadzać w przyszłości? Co jeśli za 20-30 lat większość uzna, że dosyć psucia języka polskiego naleciałościami z angielskiego i komputer, smartfon czy internet zostanie wyparty przez inne słowo? W tym sensie autentycznie zastanawia mnie, czy jest w ogóle możliwe, żeby jakiekolwiek zasady dotyczące języka traktować jako niepodważalne i niezmienne dogmaty, a czy raczej nie powinny one być swojego rodzaju luźnym zbiorem wskazówek, żebyśmy, jako użytkownicy danej mowy, mogli się bez przeszkód porozumieć w danym momencie historii.

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 23 stycznia 2024 o 11:08

8 / 14
Eaunanisme

[demot] No dobra. To teraz na poważnie. Mamy w języku polskim formy męskie i żeńskie zawodów. Tylko niektóre z nich to np. aktor/aktorka, nauczyciel/nauczycielka, dyrektor/dyrektorka, pielęgniarz/pielęgniarka, kucharz/kucharka, bibliotekarz/bibliotekarka, katecheta/katechetka. Jednocześnie jednak istnienie niektórych form jest odrzucane przez część społeczeństwa, bo "brzmią śmiesznie" lub "niepoważnie". Co z tym fantem zrobić: uznać, że jest zamknięty katalog zawodów, który posiada obie formy i prawnie zakazać używania form żeńskich wobec reszty? A może w ogóle wycofać się z żeńskich form i do wszystkiego stosować standardowo wersję męską z "pani" przed - pani nauczyciel, pani psycholog, pani dyrektor, pani nurek itp.? Czy na takiej samej zasadzie należy zrezygnować z używania żeńskich wersji np. narodowości i mieć Fin/pani Fin (bo finka to nóż) oraz Japończyk/pani Japończyk (bo japonka to klapek)? I wreszcie - gdzie w tym wszystkim znaleźć miejsce na rozwój języka i słowotwórstwo? Należy uznać, że zbiór słów zawarty w słowniku z danego roku jest kompletny i zaprzestać dodawania nowych słów? Które słowa należy wstecznie wykasować, jeśli powstały po ustalonej dacie?

4 / 4
Eaunanisme

[demot] @kozaalfa1 Przecież to jest klasyczny repost ze strony Faktopedia.pl. Tam nie ma linków do źródeł podawanych informacji, więc tym bardziej dziwne jest wymagać to od kogoś, kto po prostu żywcem skopiował stamtąd 25 popularnych postów. O co mi chodzi - daj minusa za galerię, w stworzenie której autor "demota" nie włożył żadnego swojego wysiłku, ale za brak źródeł minusuj na faktopedii.

4 / 6
Eaunanisme

[demot] To jest chyba już ten czas, żeby wreszcie przestać postrzegać ciężko pracujących urzędników jako jedynie pijących kawę i grających w pasjansa nierobów. W urzędach na komputerach służbowych od dawna nie ma pasjansa.

8 / 8
Eaunanisme

[demot] Czekam na to, aż Piątnica wpadnie na pomysł, żeby wypuścić na rynek żel pod prysznic z peelingiem i walnąć na opakowaniu napis "Serek wiejski".

4 / 4
Eaunanisme

[demot] @Tomasz3652 Kiedy jako nastolatek uczyłem się rosyjskiego, pewnym odkryciem było spostrzeżenie, że swastyka składa się z 4 rosyjskich G (Г). Nie ma przypadków.

0 / 0
Eaunanisme

[demot] @Barelik Msza owszem. Ale mówimy o graniu innych utworów przed mszą lub po niej. Przecież msza zaczyna się, kiedy wszyscy już są na swoich miejscach w kościele. Jeśli panna młoda idzie do ołtarza, to jest to przed mszą. W moim przykładzie organista zagrał utwór po zakończeniu mszy. Co zatem mają do tego treść i forma mszy?

1 / 1
Eaunanisme

[demot] @Barelik Ale w gruncie rzeczy w czym tkwi problem, skoro formalnie mamy do czynienia z porządną muzyką instrumentalną, a poza mszą świętą w kościele można wykonywać utwory nieliturgiczne (niereligijne).

« poprzednia 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10118 119 następna »